Rozdział 13:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lucka zabrała karetka. Niestety nie pozwolili mi z nim jechać. Zadzwoniłam po Chrisa. Opowiedziałam mu co się stało i pojechaliśmy razem do szpitala. Lekarz poinformował nas, że właśnie przebiega operacja.

Dwie godziny później...


- Dzień dobry. Panie doktorze czy wszystko jest w porządku? - zapytałam lekarza kiedy skończyli operacje.

- Dzień dobry, a kim Pani jest dla pacjenta? - był tak zdenerwowana, że nie byłam wstanie nawet odpowiadać na jakiekolwiek pytania.

- Yyy, partnerką. - powiedziałam po chwili.

- Dobrze. No więc operacja się udała. Zszyliśmy nogę, powiem, szczerze, że miał wielkie szczęście. Teraz jest jeszcze w śpiączce, ale może Pani do niego wejść. - dopiero po tych słowach, strumień nerwów trochę mi opadł. Podbiegłam do Chrisa i mocno go przytuliłam, nawet zaczęłam płakać.

- Widzisz, mówiłem, że wszystko będzie dobrze. - przytulił mnie do siebie. Pobiegłam do sali, w której leżał Luck i po cichu weszłam do środka. Złapałam go za rękę i znów zaczęłam płakać, ale w myślach mówiła sobie  ,, Wszystko będzie dobrze." Nie wiem kiedy, ale chyba zasnęłam tak na tym krześle, bo obudził mnie Luck.

- Cześć słonko. - uśmiechnął się i ścisnął mocnej moją rękę.

- Cześć. Przepraszam, jakoś zasnęłam. Jak się czujesz? - otarłam twarz i znów czułam jak cała się trzęsę.

- Dobrze, ale ty chyba nie najlepiej. Cała drżysz. Jest z tobą Chris? - zapytał. 

- Chyba tak. Przywiózł mnie tu, bo nie mogłam jechać z tobą, ale nie wiem czy nie pojechał. - zastanawiałam się ile godzin, rzeczywiście minęło od czasu kiedy zasnęłam. Było rano, a operacja skończyła się o 1, więc może Chris pojechał do domu...
Po chwili przyszedł lekarz i poprosił mnie bym wyszła. Zrezygnowana, pocałowałam Lucka w czoło i wyszłam. 

A na krzesłach spał Chris. Nie wierzyłam, że naprawdę zostanie. Widocznie przyjaźnią się naprawdę od dawna, jeśli był przy nim całą noc. Ja to co innego, ale...

- Chris! - złapała go za ramię, a on przestraszony odskoczył. - Spokojnie to tylko ja. Obudził się, więc możesz jechać do domu. - uśmiechnęłam się z resztek sił.

- Jedyną osobą, jaka powinna teraz jechać odpocząć jesteś ty. - popatrzył na mnie ze zdziwieniem.

- Nie, ja zostanę. Chcę przy nim być. - złapałam go za rękę.

- Jesteś pewna? - zmarszczył brwi.

- Tak na 100%. - uśmiechnęłam się.

- Jak on to zrobił, że trafił na taką mądrą i piękną dziewczynę. - zaśmiał się.

- No można powiedzieć, że ją porwał, ale potem także oczarował.- tak naprawdę do dzisiaj zastanawiam się jak to się stało, że Luck zaczął dla mnie tyle znaczyć. Po mimo tego w co tak naprawdę mnie wplątał, byłam z nim szczęśliwa i czułam się bezpieczna.

- Ja chyba wolę w tradycyjny sposób. - zaśmialiśmy się.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#romans