Rozdział 21:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jestem lekarzem, poczekaj pomogę Ci.- powiedział i wybiegł z łazienki. Kiedy wrócił trzymał w ręku mój koc. - Okej, na trzy podniosę Cię do góry. Trochę zaboli. - powiedział kładąc długi koc, na moje ciało.

- Nie, ja chcę lekarza..

- Jestem lekarzem. - przerwał mi.

- Ale ja jestem naga. - powiedziałam, a chłopak lekko się uśmiechnął.

- Nie ma czasu, karetka była by tu dopiero za jakieś 20 minut i tak Ci od razu nie pomogą i nie myśl, że nie widziałem kobiety nago.. - powiedział i wsunął mi jedna rękę pod moje pośladki. To było takie niezręczne, a drugą złapał mnie mocno za biodra. Jego dłonie były takie gorące, trzymając chwilę moje nagie ciało, powiedział:

- Na trzy. - Raz, dwa. - zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby.- Trzy. - poczułam ukucie i pieczenie. Po chwili znalazłam się na swoim łóżku.

- Nie mogę ruszać prawą nogą. - powiedziałam.

- Wiem, prawdopodobnie to mocny skurcz. - zdjął swoją czarną bluzę. ( nie rozpinana)

- Co ty robisz? - zapytałam przestraszona, ale nie dostałam odpowiedzi. Wziął moje ręce i włożył do bluzy,lekko przechylił kark i przełożył mi głowę. Po chwili zsunął ze mnie koc, do połowy brzucha, przypomniałam sobie, przecież, że ja nic na sobie nie mam, więc.. Ach...

Powoli naciągnął koszulkę na mnie, a ja dalej się nie odzywałam. Patrzyłam na niego jak wchodzi do łazienki. Przyniósł moje dresy i odkrył mi nogi do połowy ud. Wciągnął dresy i spojrzał na mnie.

- Obiecuje nie patrzę. - westchnął i wciągnął mi je pod biodra. - Dobra. Poczekaj tutaj, a ja pójdę do mojego mieszkania.- Nie odpowiedziałam nic. Wszystko co się teraz działo, było dnia mnie wielkim szokiem.

Luck. Wanna. Kręgosłup. Ten chłopak, który jak się okazuje jest lekarze. - ogarnęło mnie po chwili lekkie ciepło. Jego bluza, pachniała dość ładną i męską wodą toaletową. Była nagrzana przez chłopaka, więc dość szybko ciepło wniknęło w moje ciało. Znów przebiegło mnie mrowienie, to było takie nie miłe, choć teraz kiedy już tak leżałam nie czułam mocnego bólu.

- Jestem. Mam. Dobra. Yyy. Podam Ci zastrzyk w kręgosłup, rozluźniający, zawalczy skurcz, a potem coś przeciwbólowego. - położył dwie strzykawki obok mnie, a ja się przeraziłam. Skąd mam pewność, że on mi pomoże. Może to nie lekarz. Nie no przecież skąd miał by strzykawki. - panikowałam.

- Ale, ja chciał. - nie zdążyła zaprotestować, bo po chwili on przewrócił mnie na bok i zablokował mnie swoimi nagami. Odkrył mi plecy, co poczułam natychmiastowo, kiedy na gołe ciało wdała się gęsia skórka.

Poczułam ukucie i wlewanie płynu. Chłopak przytrzymał na tym miejscu palec i zaczął je masować okrężnymi ruchami, znów mrowienie, ale to takie trochę jakby milsze.

- Okej jeden mamy. - rzucił strzykawkę trochę dalej i teraz położył mnie całkowicie na brzuchu. Zasłonił mi z powrotem plecy, ale tym razem poczuła jak odsłania mi lewy pośladek. Znów przebiegły mnie dreszcze i zacisnęłam je.

- Rozluźnij je, bo zaboli. - zaśmiał się lekko i pomasował. Popsikał mi miejsce gdzie trzymał palec i po chwili poczułam lekkie ukłucie. Trochę bolało, ale to dało się wytrzymać. Ponownie przytrzymał miejsce ukucia i rozmasował okrężnymi ruchami. - Dobrze, poczekamy, aż zacznie działać zastrzyk i zabiorę Cię do szpitala. - powiedział.

- Ale po co? Zaraz przestanie i - przerwał mi.

- Nie marudź i nie mów, że to nie potrzebne, bo to ważne. Zrobię Ci zdjęcie kręgosłupa, czy na pewno wszystko w porządku, a jeśli tak to przywiozę Cię do domu. Koniec tematu. - zrobił poważną minę.

- Cholerni lekarze. - burknęłam.

- Słucham?

- Nic.- warknęłam. - Dziękuje za pomoc, nie musisz już mi pomagać, wezwę kar.. - zrobił dziwną minę i założył ręce na piersiach. - Co? No..

- Mów co chcesz i tak zrobię to co będę uważał za stosowne. A tak w ogóle to Rick jestem. - podał mi dłoń i lekko uścisnął.

- Susan. - odpowiedziałam.

- O jak ładnie... Sus...- zamruczał.

- Nie proszę tylko nie mów Sus. - wykrzywiłam się i przypomniałam sobie o Lucku. Popatrzył na mnie przez chwilę, a ja znów zaczęłam płakać.

- Dobrze. Przepraszam nie chciałem. - tłumaczył się.

- To nie twoja wina. - otarłam łzy i popatrzyłam na chłopaka.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#romans