31

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

^Courtney^

Decyzje, które podejmujemy, nie zawsze okazują się tymi właściwymi. Co by było, gdybyśmy wybrali właśnie tą drugą decyzję, która możliwe, że inaczej poprowadziłaby naszą drogę? Byłoby lepiej czy gorzej?

Siedząc z Monicą, która komentowała każdą sekundę trwającego filmu, wyobrażałam sobie, co b się działo, gdybym chciała zostać w pokoju. Jednak jej towarzystwo zostało z góry nałożone o czym wiem i nic nie mogłabym z tym zrobić.  

- Co ty taka zamyślona, Luno? - na ziemię sprowadził mnie głos kobiety.

- Courtney.  Mów do mnie Courtney, proszę. - powiedziałam cicho.

- A więc? Czyżby Alfa zajmował twoją głowę? Ale to normalne. Jesteście swoimi mate a wasza więź jest silniejsza, patrząc na okoliczności, w których się odnaleźliście. Myślę, że razem przetrwacie najcięższą burzę. 

- Skąd to wiesz?

- To proste. Wilki wyczuwają, że mają lunę, dopiero po jej oznaczeniu przez alfę. A gdy pojawiłaś się na terenie naszej watahy, nasze wilcze wcielenia dostały więcej energii i czuły to, co ty czułaś. Twoje emocje. Cały twój strach, ból... Mój wilk zaczął lamentować i grozić wszystkim, którzy sprawiali ci ból. 

- Ale ja nie jestem nawet oznaczona.

- To pokazuje, że jesteś prawdziwą luną. Z krwi i kości. Taka luna pojawia się raz na sto lat, albo i rzadziej.

- To jest... dziwne. - mruknęłam. 

- Nie. To jest wyjątkowe. Podsłuchałam kiedyś rozmowę Hoppera i Roberta. Byłaś w takim stanie... Mówili, że cudem żyjesz, po tylu latach bycia w takich warunkach. Jak wy wszystkie.

- Praktycznie otarłyśmy się o śmierć. Do dzisiaj się zastanawiam, jakim cudem nadal żyję... Nadal żyjemy.

- Twoja dusza czekała. Wiedziała, że czeka cię coś specjalnego, dlatego kierowała sercem i rozumem. 

- Skąd w ogóle wzięła się ta więź? - zapytałam. Kobieta uśmiechnęła się.

- Legenda mówi, że kiedyś żyła para. Nymphia i Ewald. Byli jednymi z nielicznych, którzy szczerze się kochali. Bezwarunkowo i szczerze. Różniło ich wiele rzeczy, między innymi wiara. Nymphia wierzyła w boginię miłości i dobra, którą nazywali Able. Ewald za to, wierzył w boga mężności, odwagi - Rage'a. Pomimo wszystkiego, co ich różniło, co noc prosili o jedno. O wieczną miłość.

- I tak powstała więź?

- Słuchaj dalej. Wszystko, praktycznie zaczęło się od tego, że Nymphia została zaatakowana przez dzikie zwierzę. Nie wiadomo, co to było, jednak rozszalały z rozpaczy Ewald poprosił Rage'a o sprawiedliwość. Chciał sam dorwać zwierzę, które zabrało mu ukochaną i tak się stało. Bóg słuchając jego próśb, zrobił to, co uznał za najlepsze wyjście. Podarował mu dar przemieniania się w wilkołaka. Jednak, żeby ten nie stracił swojego człowieczeństwa, wdarł mu do głowy wilka, który go prowadził. Tym sposobem, Ewald pomścił ukochaną.

- A co z Nymphią? Przecież pomszczenie ukochanej osoby, nie sprawi, że przestaniemy czuć ból rozpaczy i złamanego serca... duszy. - powiedziałam poruszona opowiadaną historią.

- Gdybyś mi nie przerywała, to byś usłyszała o wszystkim w jednym kawałku. Ale dobra. Na czym to ja skończyłam?

- Ewald został wilkołakiem, a później pomścił Nymphię. 

- A właśnie. Mężczyzna klęcząc nad ciałem ukochanej, pierwszy raz poprosił o pomoc boginię Able. Kobieta o złotym sercu, słuchając jego błagań spełniła jego prośbę. Nie mogła patrzeć na ból duszy mężczyzny, który wręcz promieniował. Wytłumaczyła mu, że musi ją ugryźć, a ona zrobi, co będzie uważała za słuszne. Ewald nie myśląc długo, wbił zęby w rękę a później obojczyk ukochanej. Kobieta czekała na odpowiednią chwilę, aby za pomocą magii stworzyć więź, która łącząc ich krew i duszę w jedno, ozdrowiła Nymphię, dając jej nowe pokłady energii. Podobno to ugryzienie i magia bogini, przemieniły ukochaną mężczyzny w wilkołaka i para, możliwe że nawet do dzisiaj, trwa przy sobie. Taka wieczna miłość. Później dzieci i tym podobne, bla bla bla.  Koniec legendy. - zakończyła Monica. 

- Gdyby taka wieczna miłość istniała... - szepnęłam.

- Istnieje. Nie słyszałaś czy nie zinterpretowałaś? Ich dusze, pomimo tego, że były w dwóch osobnych ciałach, połączyły się w jedno. Więź, którą stworzyła Able, jedynie wzmocniła ich miłość. 

- Czyli dzięki nim, każdy wilkołak ma swoją mate? 

- Dzieci Nymphii i Ewalda też były wilkołakami. Byli jedyną rodziną wilkołaków. To już są moje przypuszczenia, ale... Myślę, że bogini chciała dać szansę każdemu na taką miłość. 

- Piękna legenda. - powiedziałam.

- W którą mało kto wierzy. Jest ona albo opowiadana dzieciom na dobranoc, albo zapomniana. 

- Jednak w każdej legendzie, historii jest ziarenko prawdy. 

- Dokładnie. Sama, kiedyś, prosiłam Able o bratnią duszę. Do dzisiaj jej dziękuję, że mnie wysłuchała. 

- Jest tylko ta jedna legenda?

- Nie. Jest też druga. Ale to opowieść już na kiedy indziej. Pół filmu nam przeleciało. Musimy zacząć oglądać od nowa. - powiedziała kobieta, łapiąc myszkę od laptopa. Jęknęłam głośno na jej czyn.

- Powiedz chociaż czy ta druga legenda jest taka sama jak pierwsza.

- Mniej więcej... Chociaż. - mruknęła kobieta.

- A o czym ona mniej więcej jest? Nie chcę żyć w niewiedzy. - zapytałam, nie dając Monice spokoju, która spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem. 

- Mówi o córce księżyca, która zakochała się w zakazanym dla niej mężczyźnie. 

- I tylko tyle? 

- Tylko tyle. A teraz oglądamy! - westchnęłam cicho. Wiedziałam, że nie skupię się na filmie, gdy w mojej głowie będą szaleć różne wyobrażenia, na temat drugiej legendy. Może ta córka popełniła samobójstwo z miłości? A może zgodziła się na jakiś warunek, by móc trwać przy swoim mężczyźnie? Bo w końcu miłość jest jak słońce. Nie da się jej przygasić albo sprawić, żeby przestała istnieć. Nawet, jeśli nas bardzo denerwuje. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro