Amanda the AdventurerXBonnie's bakeryXDoki Doki Literature ClubXHangry Lamu #2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Natsuki tej nocy nie mogła spać. Nie mogła przestać myśleć o tym, że jej przyjaciółka nie żyła.
-ale jest tu. Czyli... ja też umarłam? - Zapytała do siebie.

Nie usiedziała długo w jednym miejscu więc postanowiła się przejść.
Gdy tylko wyszła na korytarz o mało nie wpadła na Amandę.

-Co Ty tutaj robisz? - Zapytała Nat.
-Nie mogłam spać. - odparła dziewczyna przechylając głowę. - więc postanowiłam się przejść.
-ok. Ale idź proszę już spać.
"Zachowuję się jakbym była jej matką
To żałosne." - pomyślała kierując się do kuchni. Znajdującej się na parterze.
Na schodach spotkała Lamu całego ubrudzonego na czerwono.
-Ty też zwierzu. Kładź się spać
-*smutne dźwięki lamy*
-nie mam ochoty na zabawę w niańkę ale...
Lama poszła do pokoju.

Gdy tylko Natsuki wybrała się do kuchni od razu zauważyła bałagan w niej panujący i jako, że nie miała nic do roboty wzięła się za sprzątanie.

Po dość długim sprzątaniu. Natsuki postanowiła w końcu coś zjeść

[Lodówka: ni hu hu (pusta) ]

-No nie wierzę. co za łakomczuch zjadł całe zapasy!?

Natsuki wzięła się za gotowanie sobie posiłku. Była w Tym całkiem niezła więc poszło jej to dość sprawnie.

Nagle weszła Bonnie.

-o, witam. widzę, że nie śpisz.
-Tak jakoś wyszło.
-hi hi, ale mam nadzieję, że było Ci wygodnie.
-tak, tak. - odpowiedziała szybko Natsuki. - tylko dręczyły mnie koszmarny.
-rozumiem... jesteś może głodna? - Zapytała Bonnie
-tak. Dlatego przygotowałam sobie posiłek z tego co Jeszce zostało. A było tego niewiele.
-znowu te łakomczuczy? - zaśmiała się. - całe szczęście zrobiłam zapas składników w piwnicy.
-Sayori zawsze jest głodna, to fakt. Ale ona śpi. Za to ten drugi głodomor...
-dziwne zwierzę. Ale tu traktujemy wszystkich z szacunkiem niezależnie od tego czy to zwierzę czy człowiek. Coś o tym wiem. - przez chwilę zdawała się być przygnębiona. Ale szybko wrócił jej humor - potrzebowaliście pomocy więc tej pomocy wam udzieliliśy. Możecie tu zostać tak długo jak tylko chcecie.
-to miłe, dzięki. - powiedziała Nat.
-dobrze, zjedz coś i kładź się proszę spać. Jutro na prawdę będę potrzebowała twojej pomocy w piekarni...

#Time Skip#

Rano Natsuki wybrała się z Bonnie do piekarni w czasie gdy reszta postanowiła, że będzie zwiedzać to "urocze" miasto.

Dzień przebiegał spokojnie (pomijając tłumy głodnych osób które widoczne były czymś przestraszone)

-dzień dobry Bonnie. - przywitał się miś.
-o, witaj misiu. - odpowiedziała szybko.
-podobno dziś w nocy miały miejsce kolejne wypadki.
-och spokojnie to pewnie nic wielkiego.

-niestety to coś wielkiego. - policjanci podeszli do lady.
-dwa zaginięcia na ulicach, trzy ofiary bez głów i jeden zaginiony u którego w mieszkaniu znaleziono mnóstwo krwi. - powiedział szeptem jeden z policjantów.

Nawet Bonnie przestraszyła się pod wpływem tych słów.
Natsuki pobiegła do łazienki by zwymiotwować.

-N-nigdy nie było aż tylu ofiar. - zauważyła piekarka.
-nigdy. - powtórzył policjant.

"Nie, nie, nie." - pomyślała Natsuki.
"Gdziekolwiek jestem tam zdarza się krwawa tragedia."

Gdy policjanci wyszli Natsuki wróciła do pracy.
-nie spodziewałam się tego. - przyznała Bonnie.
-czyli to dlatego nie jest tu bezpieczne chodzić po zmroku?
-DO tej pory to była byś raczej bezpieczna. - powiedziała piekarka. - Ale Tym razem jest to coś innego.
-Witajcie. - krzyknęła Sayori. - większość miasteczka jest z dziwnego powodu zamknięta więc oto jesteśmy.
-no nie. - szeptem powiedziała Nat.
-co prawda zapraszali nas do innej piekarni... - na te słowa Bonnie spojrzała dziwnym wzrokiem. - ...Ale nie ma lepszej niż ta. - skończyła Sayori.
-racja. - dodała różowowłosa.

Nagle do piekarni wszedł dziennikarz.
-słyszałyście już? - zapytał
-albo "niestety tak" albo "jeszcze nie" to zależy.
-fala tajemniczych zaginięć. Policja pozwoliła mi zatrzymać kasety z jednego z miejsca zdarzeń.
DO tej pory obojętna Bonnie spojrzała na niego.
-kim jest ten zaginiony?
-to ten jeden co naopowiadał wszystkim, że jesteś morderczynią. - zaśmiał się. - Bonnie i krew? Nonsens.
-ta... - zaśmiała się Boonie- jest szansa, że dasz mi te kasety?
-uroczyste przysięgam, że dostarczę Ci je po obejrzeniu. A teraz lecę bo oczekują mnie w tej drugiej piekarni. - po czym szybko wyszedł.
-DO zobaczenia. - powiedziała Amanda przechylając głowę.
-omg to Ty mówisz? - zdziwiła się Sayori.
-przecież ona się witała jak przyszłam tu pierwszy raz. - zauważyła Natsuki.
-fakt.
-Tak czy siak nie możecie już wychodzić po zmroku. - stwierdziła Bonnie.
-rozumiem, że troszczysz się o nasze bezpieczeństwo, ale czy to konieczne?
-absolutnie. Jesteś...cie jedynymi którzy nie mają gdzie się podziać... A puki mieszkacie u mnie wasze bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze.
-A piekarnia? - Zapytała Sayori. - Pewnie to super mieć tyle smakołyków.
-Tak, to prawda. Ale najpierw sama muszę je upiec. I jeszcze zdobyć "składniki"
-czyli masa roboty Sayori. - dodała Nat. - nie tylko po to byś Ty napełniła swój żołądek bez dna.
-dodała, dobra. Od jutra przechodzę na dietę.
-*dźwięki lamy*
-trzymam kciuki. - powiedziała piekarka. - bo składniki będą mi uciekać częściej niż zwykle.

#Time skip#

-pamiętajcie. Nie wychodźcie z domu.
-Tak wiemy. - odezwała się wszyscy. (czyli Sayori i Natsuki bo pozostała 2 tylko przytakneła głową)
-Sayori. Wiem, że i tak będziesz walczyła sama ze sobą o to czy zjeść zawartość lodówki. Więc przynajmniej pilnuj by ta lamu niczego nie wyrzarła jak wczoraj w nocy.
-mhm. - Sayori przytakneła z dziwną miną.
- jakie "mhm"? - Zapytała Nat.
-nie, no bo to ja wyjadłam wszystkie ciasta z lodówki.
-Ale... widziałam tą lamę... skoro to byłaś ty to kto...?
-*dźwięki chrapania*
-czyli tak...

#####

"Czemu on? Czemu on znalazł kasety? Czy serio są na nich dowody? Czy opowie to wszystkim? Jeśli się dowiedzą..."

#####
Amanda: "hi I'm Amanda"
X: co? To tyle? Cały sekret kaset?

[...]

Dziennikarz w pośpiechu pakuje kasety i adresuje paczkę. Na jej wierzchu przykleja kartkę.

-oby paczka szybko dotarła. Bonnie musi wiedzieć o tej dziewczynie...

Koleś szybko zapisuje na kartce treść listu...
Jednak dla niego było już za późno...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro