Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Amber
-Nie powinnaś wychodzić w tym stanie.-powiedziała zdenerwowana pielęgniarka.
-Przecież tłumacze pani ze nic mi nie jest. Sama to pani stwierdziła.-powiedziałam już zirytowana.
-No tak ale powinnaś jeszcze trochę odpocząć.
-Odpocznę sobie w domu. Do widzenia.

Kobieta coś jeszcze chciała powiedzieć ale już zamknęłam drzwi od gabinetu. Co za baba. Jak mówię ze już czuje się lepiej i umiem sama chodzić to znaczy ze jest dobrze. Nie No ale oczywiście ona wie lepiej. Popatrzyłam w prawa stronę. Na ławce leżał mój plecak z ciuchami o który poprosiłam chłopaków. Byłam pewna ze już jest dawno po treningu wiec ciuchy wsadziłem do plecaka i skierowałam się żeby wyjść z tej szkoły.
Nie mam pojęcia kto mnie tak uderzył ale już nie żyje. Rzeczywiście nie powinnam się rozkojarzać w trakcie meczu ale to była tylko chwila nie uwagi. Całe szczęście ból głowy już nie jest taki mocny wiec jakoś na własnych nogach wrócę do domu.

-Ej!-ktoś krzyknął w moja stronę ale nawet nie chciało mi się patrzeć kto to-Amber zaczekaj!

Wkurzona odwróciłam się w stronę chłopaka i skrzyżowałam ręce na piersi.

-Cam? Co ty tu robisz? Jest już dawno po lekcjach.-powiedziałam zdziwiona.

Byłam pewna ze to Matt który chuj wie co by mógł ode mnie chcieć. Chłopak przede mną nic nie mówiąc lekko mnie przytulił. Byłam w szoku ale odwzajemniłam jego gest.

-Martwiłem się.-popatrzył na mnie-Słyszałem co się stało na treningu.
-Nic mi nie jest. Nie potrzebnie się przejmowałeś.-odsunęłam się od niego i poszłam przed szkole.

On znowu do mnie podbiegł i złapał za nadgarstek.

-Jesteś na mnie zła czy coś?
-Co? Nie skąd.-popatrzyłam w inna stronę, przegryzając wargę-Po prostu jestem zmęczona, chce iść do domu.
-Czyli nie dasz się zabrać na jakiś film do kina?

Popatrzyłam na niego pytająco nie dowierzając co właśnie usłyszałam. Nowy uczeń w szkole który jest mega przystojny zaprasza mnie na randkę? Może się przesłyszałam albo mam omamy przez te uderzenie w głowę.
Spojrzałam tylko w jego oczy i się uśmiechnęłam nie winie. Może to jest sen i zaraz się obudzę.

-Czy to znaczy ze jednak masz ochotę?-zapytał ponownie lekko rozbawiony.
-Emm.-zacisnęłam wargi dalej nie wiedząc co powiedzieć-Jasneee..
-Super, to może o 20:00? Grają komedie roma..-nie zdążył dokończyć bo odrazu mu przerwałam.
-Nie proszę, tylko nic romantycznego. Może jakiś film akcji?-zapytałam lekko speszona.
-Pewnie, coś wybiorę i przyjadę po ciebie, dobrze?-uśmiechnął się ponownie.
-Dobrze.
-To do zobaczenia.-pożegnał się i odszedł w stronę swojego samochodu.

Uśmiechnęłam się sama do siebie szczęśliwa. A myślałam ze dzisiaj może być tylko gorzej. W dobrym humorze ruszyłam w stronę domu. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam swoja playliste. Skakałam szczęśliwa jak głupia. Ludzi się na mnie dziwnie patrzyli ale miałam to gdzieś. Nie potrzebnie przejmowałam się Matt'em skoro miałam obok takiego chłopaka jak Dallas. Jednak dalej byłam w szoku ze mnie zaprosił.
W weekend pisał do mnie czemu nie przyszłam na imprezę z bólem mu napisałam jak było a on był tylko zawiedziony bo liczył na to ze spędzimy ze sobą czas. Mogłam już wtedy zauważyć ale walić to. Idę na randkę z pierdolonym Cameron'em Dallas'em na którego leci połowa lasek w szkole!!

Po 30 minutach byłam już w domu. Zdjęłam szybko buty i zaczęłam się kierować w stronę pokoju jednak głos brata mnie zatrzymał.

-Amber czekaj..
-Max wybacz nie mam czasu teraz.
-Poczekaj.-powiedział stanowczo i mnie zatrzymał jak zaczęłam już wchodzić po schodach-Słyszałem co ci się stało na treningu.
-Kurwa.-westchnęłam-Kto ci powiedział?
-Trener do mnie zadzwonił. Nic ci nie jest?
-No jak widzisz czuje się dobrze.-zabrałam swoją rękę.
-Zabije Matt'a.-powiedział cicho.
-Co?-zeszłam ze schodów i popatrzyłam na niego-To on mi przywalił ta jebana piłka w łeb!
-To co ty nie wiedziałaś?
-No jak widzisz. Niech ja go kurwa tylko dorwę..
-Nie młoda, ja to załatwię.
-Tylko sprobuj to ty tez w gębę dostaniesz.-pogroziłam mu-To jest moja sprawa i masz się nie wtrącać! Już wystarczy waszych ciągłych awantur! Mało masz problemów?!
-Amber uspokój się. Co się z toba dzieje?-zapytał spokojnie.
-Nic. Masz się nie wtrącać i koniec tematu. Sama to wyjaśnię.-jak tylko to powiedziałam poszłam na górę.

Przysięgam ja tego Matt'a rozszarpie gołymi rękami. Nic mu przecież nie zrobiłam po za tym o co mu chodzi?! Najpierw chce wyrzucić mnie z drużyny, potem proponuje rozejm, potem mnie całuje, potem jeszcze mówi na imprezie ze mnie kocha, a teraz? Przywalił mi w głowę piłka i nawet nic z tym nie zrobił?! Czy go do reszty pogięło?! Teraz zaczynam rozumieć dlaczego Max tak go nienawidzi. Tez zaczynam mieć wobec niego takie uczucie. Nie znoszę tego gnoja!
Ehh, teraz w sumie to nie temat na dzisiaj. Miałam taki dobry humor i znowu się zjebał przez tego kretyna. Nie zepsuje mi dzisiejszego wyjścia. Nie pozwolę na to. Wstałam z łóżka i poszłam w stronę garderoby. Jak tu się ubrać? Mogła bym na luzie jakieś spodnie i koszulkę jednak tez mam opcje sukienkę ale nie chce wyjść na łatwa.
Westchnęłam ciężko i wybrałam swój strój. Poszłam do łazienki żeby wziąć prysznic.

Zamknęłam pomieszczenie na klucz i puściłam wodę żeby była odpowiednio ciepła. W tym czasie się rozebrałam i weszłam do kabiny. Odrazu się rozluźniłam pod ciepłym strumieniem. Wzięłam szampon i zaczęłam myć swoje włosy po ciężki treningu. Jak już były całe w pianie spłukałam je i następnie zaczęłam myć ciało żelem waniliowym.
Po długim prysznicu wyszłam i wytarłam się do sucha. Ubrałam ręcznik i zaczęłam również suszyć włosy przy okazji je rozczesując.
Postanowiłam ubrać różowy sweter, spódniczkę w kratę i czarny pasek.

Jak już byłam gotowa miałam zamiar zacząć robić makijaż jednak uslyszałam jak dzwoni mi telefon z mojego pokoju. Westchnęłam i poszłam w stronę dźwięku. Zobaczyłam na wyswietlaczu imię przyjaciółki.

-Ehh nie ma kiedy dzwonić.-przewróciłam oczami i kliknęłam zielona słuchawkę-Halo?
-Cześć kochanie, widzimy się dzisiaj? Mati poszedł gdzieś z kumplami i nie mam co robić.
-A Lena?
-Co?-zapytała zdziwiona-A niee, ona dzisiaj robi tam jakiś projekt poprawkowy na Biolke i nie ma czasu.-powiedziała zrezygnowana.
-No wiesz muszę cię zmartwić bo ja tez dzisiaj nie mam jak.
-Jak to? Ty tez się znowu uczysz?-westchnęła ciężko.
-Nie.-przegryzłam dolna wargę-Po prostu jestem zajęta.-próbowałam ominąć ten temat.
-Oo ty znam ten ton głosu.-powiedziała szczęśliwa-Kto to jest?
-Nie ważne.
-Nie kręć. Gadaj w tej chwili kto to!
-Jeju nie krzycz tak.-powiedziałam spokojnie oddalając telefon od ucha-Zaprosił mnie Cameron Dallas.
-Aaaaa!!

Znowu zaczęła krzyczeć a ja znowu zabrałam od siebie telefon. Wariatka zaczęła gadać jak my do siebie pasujemy i żeby po tym spotkaniu nie było z tego dzieci. Mam jej oczywiście i Lenie opowiedzieć co się działo.

-Dobrze Olka jutro w szkole pogadamy bo na prawdę nie mam czasu.
-No dobra, tylko wyślij zdjęcie przed wyjściem. Pamiętaj masz wyglądać seksownie!
-Dobra papa.-szybko się pożegnałam i się rozłączyłam z dziewczyna.

Przeczesałam ręką włosy do tylu wypuszczając powietrze. Trzeba się ogarnąć bo mam tylko pół godziny zanim chłopak po mnie przyjedzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro