Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jak zwykle wstałam rano, zrobiłam co trzeba i o 7:50 wyszłam z domu.

Wbiegła do szkoły i skierowałam się do klasy. Po drodze jak biegłam na kogoś wpadłam na...jakiegoś chłopaka? Nie wiem kto to bo pierwszy raz go widze w szkole. Szczerze cieszę się, że nie wpadłam na Matt'a. Nie wiem czemu ale za mną nie przepada.

Po jakimś czasie się zorientowałam, że ten chłopak coś do mnie mówi.

-Ej nic ci nie jest?-spytał i podał mi ręke.

Podałam mu ręke i wstałam.
-Nie nic mi nie jest.-powiedziałam z uśmiechem.-Yyy...jesteś tu nowy? Bo pierwszy raz cię widze.-powiedziałam zaciekawiona.
-No tak. Od trzech dni chodzę do tej szkoły.-powiedział też się do mnie uśmiechną-Jestem Leo.-przedstawił się.
-Hej, jestem Amber. Miło mi cię poznać.-powiedziałam.

Odprowadziłam go pod właściwą sale lekcyjną. W tym czasie też dużo rozmawialiśmy. Naprawde mieliśmy ze sobą dużo wspólnego. Myśle, że będziemy dobrymi przyjaciółmi.

Leo:


Po lekcjach
Trening
Robiliśmy rozgrzewke Matt jak zwykle patrzył na mnie wrogim wzriokiem. Zaczynam się powoli przyzwyczajać. Usłyszałam jak ktoś mnie woła zza boiska. To był Leo. Wskazał żeby na chwilę do niego podeszła.

Podbiegłam do Leo i żuciłam mu się na szyje. On mnie uścisną i obkręcił mnie wokół własnej osi.
Matt patrzył na nas pytająco.
Jak odeszłam od Leo on się do mnie uśmiechną.

-Można wiedzieć co to za okazja??-spytał z łobuzerskim uśmiechem.
-A tak sobie. Co tam trzeba??-spytałam.
-Chciałem się spytać kiedy są dodatkowe treningi z Koszykówki-powiedział.
-Oooo mój brat chodzi na treningi z kosza. Z tego co ja wiem to są w Poniedziałki, środy i piątki.-powiedziałam z uśmiechem na ustech.

Tylko mi podziękował i poszedł mówiąc, że na pewno jutro się zobaczymy.

Ja wróciłem na trening. No ale w przypatku Matt'a nic się nie zmieniło. Tak naprawdę lubie mu grać na nerwach.

Następny dzień

Mój brat musiał wyjechać z drużyną i trenerem na ważne trzy turnieje wróci dopiero za dwa dni.
Jak weszłam do szkoły czułam na sobie rozbawione spojrzenia uczniów. Wszyscy coś mówili i wskazywali mnie palcami śmiejąc się.

Nie wiedziałam o co chodzi. Dalej szłam a śmiechy były coraz głośniejsze. Podbiegły do mnie moje przyjaciółki. Były czymś bardzo przejęte i zdenerwowane.

-Cześć, coś się stało??-spytałam zdziwiona.

One na siebie popatrzyły zdziwione.
-Co ty nic nie wiesz?!-spytała zaskoczona Olka.
-Ale o czym??-spytałam zaniepokojona.

Podały mi ulotke z jakąś gołął babą z doklejoną moją twarzą. Jakoś troche poczułam smutek ale...jak ja tylko pomyśle, że Matt'a tak skopie...to były piękne marzenia.

-Gdzie on jest?!-spytałam wkurzona.
-Ale kto?-spytała Lena.
-No jak kto?! Matt'a?! Ten pieprzony debil??!-krzyknełam.

W oddali zobaczyłam go przy schodach z kumplami. Bez zastanowienia podeszłam do niego. Pociągnełam go do pustej sali lekcyjnej. Jak już tam byliśmy zaczeliśmy rozmowe.

-Co debilu jesteś z siebie zadowolony?!-spytałam wkurzona.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-zaczą do mnie podchodzić.-Może się rozbierzesz-spytał przegryzając swoją dolną warge.
-Słucham?!
-To co słyszałaś.

Przycisną mnie do ściany już chciał coś zrobić ale ktoś otworzył drzwi. To był Leo. Jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak na jego widok. Podeszłam do niego i go mocno przytuliłam odwzajemnił mój uścisk. W tym czasie Matt wyszedł mamrocząc coś pod nosem.

Dwa tygodnie później

Już wszyscy zapomnieli o tej całej akcji no oprócz nie których dziewczyn. Dokuczały mi tylko żeby zaimponować Matt'owi.

Miałam teraz godzinę wolną, byłam w jednej z sal gdzie ćwiczy się judo czy coś takiego. Tam waliłam z całej siły worek treningowy. W końcu ktoś wszedł do pomieszczenia. Myślałam, że to Leo bo przez te tygodnie bardzo dużo spędzaliśmy czasu. No ale się myliłam to był...Matt?!

Co on tu robi?!
Od tamtej akcji z ulotką nie odzywaliśmy się do siebie. Jak mój brat się o tym dowiedział to się pobili. Ledwo ich rozdzieliłam. Obydwoje byli poobijani, kilka siniaków, zadrapań i w ogóle.
Podszedł do mnie powoli.

-Co chcesz?! Znowu mi dowalić? No dajesz proszę, ale i tak nie odejdę z drużyny-powiedziałam twardo.
-Posłuchaj mnie bardzo uważnie masz odejść z drużyny. Nie obchodzi mnie twoje zdanie!
-Nie ważne co zrobisz nie odejdę debilu.-powiedziałam i wziełam łyka wody.
-Nie prowokuj mnie. Uwierz mi nie wyobrażasz sobie do czego jestem zdolny.-wywalił mi wodę z ręki i przycisnął mnie do ściany.
-Zaryzykuje.-powiedziałam z uśmiechem.
-Zniszczę cię!-krzykną.

Ja złapałam go za bluzkę i jeszcze bardziej przyciągnęłam do siebie.

-Życzę powodzenia.-odepchnęła go.

On wkuriony wyszedł trzaskając drzwiami. Zdenerwował mnie i to nieźle. Podeszłam ponownie do worka i zaczęłam w niego walić z całej siły. Po godzinie, przebrałam się i poszłam na lekcje polskiego. Jak tylko zobaczyłam, że mam spóźnienie zaczęłam biec w stronę sali. W pewnym momencie się o coś potknęłam i z hukiem się wywaliłam na twardą podłogę.
„Kurwa moja noga!"-pomyślałam. Jak już wstałam podnosząc swój plecak zerknęłam o co się potknęłam. Tam siedział Matt ze znajomymi.

-Patrz pod nogi łamago bo zęby nie chcący powybijasz.-zaśmiał się chłopak.

Widać, że nie odpuści, ale ja też nie mam zamiaru się poddać.
Matt do końca dnia robił mi głupie żarty i śmiał się razem z elita szkoły. Ten dzień był koszmarny! Nienawidzę go.

Jeszcze mu pokaże, nie wie z kim zadarł. Jak tylko wróciłam do domu chciałam pogadać z Max'em co powinnam zrobić, ale zapomniałam, że poszedł na imprezę do kumpla. W sumie może to i lepiej nie może się dowiedzieć. Bo jakby się dowiedział to by się pobił z Matt'em i on by nie dał już mi żyć do końca szkoły. Sama muszę coś wymyślić. Myślałam prawie cała noc co mam zrobić. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

_______????_??________
To tyle...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro