Rozdział 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Amber
Jak tylko zamknęłam drzwi uśmiechnęłam się sama do siebie. Dlaczego akurat on musi mi się tak cholernie podobać? Wiedziałam ze uczucia są do bani. Strasznie jestem tym zmęczona jednak nawet jakbym chciała co kolwiek zrobić w jego kierunku nie mogę. Ma dziewczynę i nie chce stawać na jego szczęściu. Czekaj co ja pierdole. Od nowa..
Nie chce nic robić w jego kierunku bo jest dupkiem i zmienia dziewczyny każdego dnia. Teraz lepiej.

Zdjęłam buty w korytarzu, przy okazji zdejmując kurtkę wieszając ja do szafy. Westchnęłam ciężko biorąc swój plecak z podłogi. Mam dość dzisiejszego dnia. Marze teraz w tym momencie o ciepłym łóżku i długim odpoczynku. Jednak mam dziwne wrażenie ze o czymś zapomniałam.. Czemu tak strasznie spieszyłam się do domu..

-Cześć Córeczko!-krzyknęli rodzice wyskakując nagle z kuchni.

Aaa o tym zapomniałam. To wiele wyjaśnia.

-Mama, tata.-powiedziałam zadowolona ściskając ich mocno-Tak bardzo za wami tęskniłam.
-My za toba tez córeczko.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-uśmiechnęła się w moja stronę mama.

Bo długim przytulasie rodzice w końcu wypuścili mnie z objęć. Odrazu jak to u nich w zwyczaju zabrali mnie do salonu żeby im wszystko opowiedziała.
Zawsze tak robili jak czasami nas odwiedzali jednak teraz będą mogli wysłuchiwać codziennie co się u mnie dzieje. Nie wiem czy się z tego cieszyć czy przejmować. Trochę to dziwne bo nie jestem do tego przyzwyczajona.

Kiedyś jak chodziłam jeszcze do podstawówki rodzice uwielbiali słuchać moich historii bo zawsze się coś u mnie działo. Dlaczego? Zawsze rozrabiałam. Max tez nie był zbyt grzeczny jednak nie lubił opowiadać co nawyrabiał w szkole bardziej nauczyciele mówili wszystko rodzicom jak ich wzywali. Nigdy nie byliśmy zbyt grzeczni jednak nasi rodzice nigdy nie byli wobec nas surowi. Wiadomo dawali nam kary i czasami krzyczeli żebyśmy się nauczyli lepiej postępować. Nie było to za bardzo skuteczne bo braliśmy to z bratem jako żarty i śmieliśmy się z tego. Jednak takie kazania są lepsze od lania pasem i awantury codzienne.
Z mama uwielbiałam gadać na poważne tematy bo czułam ze ona mnie rozumie i zawsze dawała mi bardzo dobre radę a z tata lubiłam się śmiać albo pograć w piłkę.
Chciałam na prawdę z nim pogadać bo dawno ich nie widziałam ale po dzisiejszym dniu jak się znowu nie wyspie to tym razem nie uda mi się wstać w łóżka.

-No córka.-zaczął z uśmiechem tata-Opowiadaj co tam w szkole.
-Właśnie.-powiedziała mama siadając na kanapie-Jesteśmy bardzo ciekawi.
-Słuchajcie kocham was ale ja na prawdę..
-Nie przejmuj się mamy dużo czasu.
-Nie o to chodzi.-uśmiechnęłam się, siadając na fotelu-Miałam dzisiaj na prawdę ciężki dzień i chciała bym się przespać. Obiecuje ze jutro wam wszystko opowiem.
-Oj No dobrze.-posmutniała kobieta.

Wzruszyłam ramionami całując ich na pożegnanie. Jak już miałam wychodzić z pomieszczenia męski głos mnie zatrzymał.

-Wiesz może gdzie jest Max?

Po usłyszeniu tego pytania szerzej otworzyłam oczy. Gdzie jest Max? Nie ma go jeszcze w domu? Gdzie ten kretyn znowu poszedł.

-A co jeszcze go nie ma?
-No gdyby był to bym nie pytał.
-Próbowaliśmy się do niego dodzwonić ale ma chyba wyłączony telefon.-wytłumaczyła troskliwie.
-Znając go pewnie jest gdzieś na mieście.-machnęłam ręką żeby się nie przejmowali-Napisze do niego. Do jutra.
-Kochamy cię!-krzyknęli razem.
-Ja was też!-odkrzyknęłam i pobiegłam na górę.

Lena
Nie znoszę lekcji fizyki. Kto w ogóle wymyślił ten przedmiot? No pytam kto?! Kobieta się na mnie tak uwięziła ze znowu będę musiała jakoś ja przekonywać żeby mnie przepuściła do kolejnej klasy. Nie znoszę tych zajęć i nie mam zamiaru się go uczyć na siłę. Jednak ta jebnieta nauczycielka wmawia nam ze ten przedmiot na pewno się nam przyda. W jakim ona świecie żyje to ja serio nie wiem.
Oczywiście na następna lekcje zapowiedziała nam jakaś bezsensowna kartkówkę z której na pewno dostanę kose. Pani profesor już pewnie jest tego świadoma.

Po skończonych zajęciach spakowałam się razem z reszta klasy i wyszłam z tej sali jak najszybciej się dało. Jeszcze tylko dwie lekcje i do domu..jeszcze tylko dwie lekcje i do domu!!

-Lena zaczekaj!-krzyknęła nagle dziewczyna za mną.

Jak tylko usłyszałam jej głos, odwróciłam się z uśmiechem.

-Co jest?
-A co ma być?-popatrzyła na mnie jak na jakaś idiotka-Nie słyszałaś?
-O czym znowu?-przewróciłam oczami, otwierając swoją szafkę.

Zawsze jak o czymś nie wiem to pewnie to jakaś pierdoła. Czyli jakiś niespodziewany sprawdzian albo ploteczka.

-Babka od Polaka się pochorowała. Mamy okienko.

Czy ten dzień może być piękniejszy?

-Co za ulga.-wsadziłam książkę od fizyki i ponownie zamknęłam szafkę-Mieliśmy dzisiaj przynieść jakiś referat a ja go nawet nie zrobiłam. To co robimy?
-Może kawiarnia?
-Świetny pomysł.

Ruszyliśmy do szatni po kurtki, rozmawiając między sobą. Oczywiście Olka była ciekawa jak idą sprawy z Dallas'em. Szczerze nie wiem za bardzo jak to wyjaśnić. Podoba mi się jednak mam dalej wyrzuty sumienia. Niby Amber nie jest na mnie zła ale nie umiem pozbyć się tego uczucia i narazie trzymam chłopaka na dystans. Bez pośpiechu jak serio do siebie pasujemy to wszystko przyjdzie z czasem.
Mam takie dziwne wrażenie ze chłopak jest takim lekkim typem babiarza a nie chce być znowu zraniona przez kolejnego dupka. Ogólnie jestem z natury podejrzliwa i jak wszystko idzie za łatwo na pewno coś się za tym kryje. Trzeba na prawdę się postarać żeby zdobyć moje zaufanie.

-Dalej masz wyrzuty sumienia?-zapytała nagle dziewczyna zatrzymując mnie.
-Dobrze mnie znasz.-odpowiedziałam spuszczając głowę w dół.
-Jak widzę Amber ci nie powiedziała całej prawdy.
-Co?-zapytałam zaskoczona.
-No bo chodzi o to że..

Jak już dziewczyna chciała mi wszystko wyjaśnić o co chodzi nagle podszedł do nas chłopak. Był ubrany w czarna bluzę i szare dresy. Oczywiście jak zawsze rozwalone włosy i białe nike.

-Cześć dziewczyny.-uśmiechnął się Matt w nasza stronę.
-Hej?-powiedziałyśmy razem lekko zdziwione.

Znaczy to ja byłam bardziej zdziwiona bo Ola wyglądała tak jakby wiedziała po co brunet do nas podszedł. Co mnie ominęło? Czemu zawsze to ja muszę się dowiadywać na szarym końcu?!

-Czegoś potrzebujesz?-zapytała znacząco Ola.
-No wiecie..-zaczął trochę zmieszany-Jest może Amber w szkole? Mam do niej sprawę.

Amber? Matt? Matt szuka Amber? Co się dzieje?

-Niestety dzisiaj się w szkole nie pojawi. Musi pomagać rodzicom.-wytłumaczyła Ola.
-Szkoda.-powiedział trochę niższym tonem, patrząc w inna stronę-To nic, dzięki.-jak tylko to powiedział odszedł w stronę boiska.

Odprowadziłam chłopaka wzrokiem dalej nie wiedząc co się właśnie stało. Czy Matt'a i Amber jednak coś łączy? Nie dawno przecież miał dziewczynę. Byłam wczoraj w szkole i nic się takiego nie działo żeby miała coś zauważyć dziwnego pomiędzy ta dwójka. Olki wczoraj nie było a wie więcej ode mnie?! Głowa mnie już boli od tych myśli.
Popatrzyłam na przyjaciółkę która była szeroko uśmiechnięta.

-Chodź do tej kawiarni, wszystko ci opowiem.-wzięła mnie za rękę i zaczęła prowadzić w stronę wyjścia z terenu szkoły.

Amber
Przez cały wczorajszy dzień pomagałam dla rodziców z pudłami które przyjechały. Cieszyłam się ze jednak nie poszłam do szkoły bo mogłam się porządnie wyspać do 12:00. Jednak po całym dniu pomagania znowu byłam zmęczona jak pies ale nie przeszkadzało mi to bo mogłam spędzić fajny czas z rodzicami. Max z początku nie był przekonany bo jednak tak samo jak mi ta sytuacja była nie codzienna. Było drętwo jednak po jakimś czasie podczas pracy rozmawialiśmy i śmieliśmy się razem. Czułam ze będzie fajnie a rodzice byli w prost zachwyceni kiedy dowiedzieli się od chłopaka ze znalazł sobie dziewczynę. Byli tez trochę zaskoczeni ze ja nikogo nie mam ale ukróciłam odrazu ten temat.

Aktualnie siedziałam na ławce obok sali od chemii. Podobno mam dzisiaj zacząć jakiś projekt w parach i postanowiłam się trochę poduczyć żeby dostać dobra ocenę. Dzisiaj nie wyglądałam jakoś specjalnie. Czarne dżinsy z dziurami na kolanach, biały sweterek na trzy guziczki, lekki makijaż i rozpuszczone włosy. Nic wielkiego. Nie miałam ochoty szczególnie się stroić tym bardziej ze jest coraz bardziej zimno. Olka i Lena poszły w tym czasie do sklepiku po jakieś picie zostawiajac mnie sama. Przez pół dnia męczyły mnie i dawały pomysły jakbym mogła poderwać Matt'a na swój urok osobisty. Patrzyłam na nie jak na nienormalne, śmiejąc się przy tym. Jednak zdziwił mnie fakt ze chłopak wczoraj mnie szukał. Jaka on by mógł mieć do mnie sprawę? Niestety nic mi nie przychodziło do głowy a moje przyjaciółki odrazu krzyknęły ze pewnie na jakaś romantyczna randkę. 

Jak tylko chciałam przewrócić kolejna stronę podręcznika nagle książka wyleciała z moich rak aż pod szafki. Zdziwiona zdjęłam słuchawki z uszu i popatrzyłam na ta osobę która się do tego przyczyniła. Olivia..Olivia? Hmm, jak ona miała na nazwisko? To chyba nie jest teraz istotne. Stała przede mną wkurzona dziewczyna która wyglądała jakby chciała mnie zabić.

-Hej?-powiedziałam nie pewnie-Coś się stało?-zapytałam odkładając telefon ze słuchawkami na ławkę, wstając nie wiedząc o co chodzi.

Wkurzona brunetka za nim się obejrzałam podniosła rękę i przywaliła mi z liścia w twarz.
Odrazu poczułam bolący policzek za który się złapałam. Co jej odbiło?!

-Ty jebana szmato!-krzyknęła, popychając mnie na ścianę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro