Rozdział 40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng




Matt
-Matt przestań się obijać!-krzyknął trener lekko poirytowany.

Patrząc na niego tylko przytaknąłem głowa i pobiegłem za piłka która właśnie zabrał mi Łukasz.
Jak zawsze mieliśmy trening po lekcjach jednak tym razem nie było na nim Amber. Musiała pojechać odrazu do domu żeby pomoc rodzicom i nie miała jak przyjść. Szkoda bo odkąd z nią jestem uwielbiam spędzać z nią każda wolna chwile. Każdy w szkole jest w szoku ze jesteśmy razem ale nie przejmuje się tym tak samo dziewczyna. Tylko teraz mam lekki problem bo dziewczyny z całej szkoły jeszcze bardziej zaczęły się do mnie kleić. Nie powinno mi niby to przeszkadzać bo jednak miałem swoją reputacje podrywacza ale o dziwo zaczyna mnie to trochę denerwować. Najbardziej szokujące jest to ze Amber w ogóle się tym nie przejmuje. Wyglada na taka jakby się nie przejmowała, że ją mogę skrzywdzić albo zranić. Znaczy nie mówię, że mam taki zamiar ale myślałem, że będzie robić jakieś sceny zazdrości a tu nic, jednak może to i lepiej. Na prawdę mi na niej zależy i nie chce się z nią kłócić o głupoty.

-Dobra chłopaki koniec treningu!-krzyknął trener, pokazując na swój zegarek.

Odetchnąłem z ulga jednak to nie koniec tego dnia. Rodzice dzisiaj zabierają mnie na jakieś spotkanie ze swoimi starymi znajomymi którzy nie dawno przyjechali do miasta. Nie miałem za bardzo na to ochoty bo chciałem się spotkać z Amber ale chyba dzisiaj nie ma na to szans.
Miałem zamiar się jakoś z tego wymigać ale wytłumaczyli mi, że mają śliczną córkę którą mogę podobno znać. Nie mam pojęcia za bardzo o kogo może chodzić. Oczywiście nie wiedzą, że jestem już w związku z wspaniałą dziewczyną ale to jeszcze nie jest czas żeby im mówić. Przyjeżdżają specjalnie z Florydy żeby zabrać mnie na jeden obiad w obcym domu. Rodzinnie nie powiem. Tym bardziej nie widziałem ich od 3 lat a oni mają tylko w głowie żeby na swoim „biznesowym spotkaniu" zeswatać mnie z jakaś laska. Zapowiada się ciekawie.

Amber

-Masz chłopaka?!-krzyknęli wszyscy którzy byli w kuchni.

Popatrzyłam na nich niewinnie, uśmiechając się żeby mnie nie zabili. Widziałam odrazu po matce, że jest szczęśliwa ale nie okazuje tego przy ojcu jednak on był wściekły a Max zdezorientowany.
Czego oni się spodziewali? Nie mam zamiaru przymilać się do chłopaka na jakieś głupiej kolacji którego nawet nie znam. Pomyślałam, że rozsądne będzie powiedzieć im to przed kolacją żeby nie było kwasu.
Dzisiejszy dzień w szkole był świetny, odpuściłam sobie trening żeby pomóc rodzicom w przygotowaniach z kolacji. Max nie był chętny ale został zmuszony i nie miał wyjścia dlatego z kwaszona miną robił sałatkę. Każdy w kuchni zajmował się swoją robotą. Kiedy mama przyprawiała mięso a ojciec przygotowywał ziemniaki rozmawialiśmy o studiach dla Max'a który nigdzie się nie wybierał. Zaczęli się sprzeczać, że bez studiów niczego nie osiągnie i wtedy wkroczyłam ja ze swoją nowina. Tak wiem, świetny moment wybrałam.

-Kim jest ten chłopak?-zapytała kobieta wycierając ręce ściereczką kuchenna.
-Czy to jest Matt?!-krzyknął wkurzony Max uderzając mocno o stół.
-Kim jest Matt?-zapytał podnosząc lekko głos tata.
-Lepiej o nim nie wspominać.-popatrzył na mężczyznę wkurzony.
-Dlaczego nie? O co chodzi?

Znowu zaczęli się sprzeczać a ja siedziałam przy stole trzymając łyżkę którą miałam zamiar mieszać sałatkę. Nie wiedziałam co się dzieje i dochodzę do wnioski, że chyba wybrałam na prawdę kiepski moment na taką niespodziankę. Mój ojciec jest kochany ale jak tylko słyszy, że byłam z jakimś chłopakiem to aż się w nim buzuje. Jestem jego córką i bardzo się o mnie martwi ale to jest na prawdę przytłaczające. Nigdy nie miałam chłopaka bo ojciec odrazu mi wybijał to z głowy może dlatego myślałam przez całe życie, że jestem bezuczuciowa. Jednak jak ja mam to teraz wyjaśnić, że Matt jest wyjątkowy? Max może teraz wszystko zjebać jak tylko powie dla rodziców co chłopak robił kiedy dołączyłam do drużyny piłkarskiej. Nie mogę do tego dopuścić.

-Nie mów do mnie takim tonem młody!-krzyknął już bardzo zdenerwowany.
-Będę mówić jak chce bo Matt to pieprzony dupek i nie pozwolę żeby skrzywdził moją siostrę!-odkrzyknął Max podnosząc się nagle z krzesła.
-Powiedz tylko nazwisko a sam z nim porozmawiam.-powiedział stanowczo podchodząc do swojego syna.
-Tato poczekaj..-jak tylko chciałam to powstrzymać nagle zaczął dzwonić telefon.

Wszyscy jak na rozkaz się uciszyli i popatrzyli w stronę telefonu który leżał na blacie obok mikrofalówki jednak nikt się nie ruszył. Mama szybko odkładając przyprawy podeszła do urządzenia i odebrała. Razem z Max'em i tata staliśmy bez ruchu obserwując kobietę. Nie za bardzo wiedzieliśmy co mamy robić, wracać do kłótni, dokańczać swoją robotę czy stać dalej w miejscu. Jednak zanim dokonaliśmy jakiego kolwiek wyboru mama odłożyła telefon z powrotem na blat.

-Słuchajcie goście będą wcześniej. Później dokończymy tą rozmowę.-powiedziała stanowczo kobieta.

Jak na jej rozkaz wszyscy zabraliśmy się z powrotem do pracy. Narazie mam spokój ale ta rozmowa mnie i tak nie ominie.

Matt
-Synu a jak ci idzie w szkole?-zapytał ojciec wyrywając mnie z myśli.

Podniosłem wzrok z talerza patrząc na wszystkich którzy siedzieli przy stole. Rodzice razem ze swoimi znajomymi patrzyli na mnie z zaciekawieniem.
Co mam im niby powiedzieć? Nie miałem ochoty nawet przychodzić na tą głupią kolacje. Mam szczęście, że chociaż nie ma tej córeczki z która moi cudowni rodzice na bank chcieli zeswatać.

-Mamo, tato wróciłam!-krzyknął damski głos dobiegający z korytarza.
-Megan nareszcie!-starsza kobieta wstała od stołu patrząc w stronę wyjścia z kuchni.

Wszyscy jak na zawołanie popatrzyli w tamtą stronę. Nie miałem ochoty ale ciekawość była silniejsza.
Zobaczyłem tam śliczna blondynkę, ubraną w dresy a na ramieniu miała torbę sportowa. Nie kojarzyłem jej wiec prawdopodobnie jest z innej szkoły.

-A co tu się wyrabia?-uśmiechnęła się z lekką pogarda-Jak zwykle sprawy biznesowe. Żałosne.
-Megan zachowuj się. Mamy gości.-powiedział stanowczo pan Jones.
-Mam to gdzieś.-przewróciła oczami-Macie taką wielką, wspaniałą firmę, apartamenty i inne bajery a ciagle sprowadzacie tutaj obcych ludzi.-rzuciła swoją torbę i podeszła do stołu.
-Uspokój się córko.

Jej ojciec wstał i stanął centralnie przed nią. Popatrzył na nią stanowczym wzrokiem pokazując jej kto tu rządzi. Dziwna sprawa ale w sumie odkąd przyszła zaczęła mi się podobać ta kolacja. Fajna dziewczyna, stanowcza i arogancka.

-Poznaj państwa Blake i ich syna.

Jak tylko to usłyszałem razem z rodzicami wstaliśmy i się przedstawiliśmy.
Kiedy nadeszła moja kolej, poprawiłem marynarkę i podałem jej rękę z uśmiechem.

-Jestem Matt.

Ona nie pewnie na mnie spojrzała pokazując mi, że wcale nie chce podać mi ręki a przede wszystkim się przedstawić ale jak spojrzała na swojego ojca odrazu uśmiech pojawił się na jej twarzy.

-Megan.-podała mi rękę i ją szybko uścisnęła-To kolejny chłopak z którym chcecie mnie zeswatać.
-Megan Jones.-lekko unieśli głos jej rodziciele.
-Taka prawda.-przewróciła oczami i zabrała swoją rękę.
-No dobrze wrócimy do kolacji.-uśmiechnął się mój ojciec pokazując na stół.

Przez cała kolacje co chwile patrzyłem na dziewczynę która w ogóle nie interesowała się co się w ogóle wokół niej dzieje. Ma coś w sobie co mi się w niej podoba. Chociaż myśle, że jakbym chciał z nią zagadać dostałbym w gębę.

-To Matt..-zaczęła moja matka-Powiedz jak w szkole?
-Wszystko dobrze..
-Oczywiście, że dobrze.-przerwał mi ojciec-Mój syn jest kapitanem w drużynie piłki nożnej. Dzięki niemu ani razu drużyna nie przegrała. Ma szanse nawet na stypendium sportowe i dostanie się na najlepsze studia.
-To bardzo imponujące.-uśmiechnął się pan Jones-Córciu a jak u ciebie?
-Git.-odpowiedziała szybko nie odrywając wzroku od telefonu.

Widać, że jej matka nie może już wytrzymać jej zachowania. Szybkim ruchem zabrała jej urządzenie. Nie trudno było zauważyć jej niezadowolenia.
Dziewczyna westchnęła i poprawiła swoje włosy.

-W szkole wszystko w porządku.
-Nasza córka jest kapitanem w drużynie siatkarskiej i gra dodatkowo w drużynie koszykówki. Uczęszcza jeszcze oczywiście do grupy matematycznej. Nauczyciele są z niej bardzo zadowoleni.
-Caden nie zapomnij jeszcze o szkoleniu się na trenera personalnego u najlepszego trenera w mieście.-uśmiechnęła się promiennie pani Avery-Jest bardzo zajęta dziewczyna dlatego uważamy, że zasługuje na odpowiedniego chłopaka.
-Rzeczywiście wasza córka jest bardzo utalentowana.
-Może Matt by chciał zabrać naszą córkę na jakiś spacer albo obiad.-zaproponowała jej mama patrząc w moją stronę.

Chciałem odrazu zaprzeczyć jednak ten pomysł bardzo się spodobał. Zaczęli oczywiście gadać, że przecież nie musimy odrazu być parą. To tylko spotkanie „nic nie znaczące".
W tym samym momencie popatrzyliśmy się na siebie z dziewczyną lekko rozbawieni tą sytuacja bo doskonale wiedzieliśmy, że ten temat tak szybko się nie skończy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro