Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Właśnie biegłam do szkoły w ekspresowym tempie jeszcze do tego padał deszcz. Zrób sobie prawo jazdy mówili, będzie fajnie mówili. Kurwa, właśnie mówili a ja głupia zawsze przeciwko. Pewnie wygląda to dziwnie biegnę do najgorszego więzienia jakie znam. Sprawdzian z biologii a z tego przedmiotu nie idzie mi najlepiej. Muszę się poprawić bo wtedy kiedy będzie wywiadówka matka specjalnie przyjedzie, żeby zobaczyć moje zajebiste oceny. Już po ostatnich 10 minutach wbiegłam do szkoły. Nie zachodziłam nawet do szatni odrazu pobiegłam do klasy, wparowałam bez pukania. Jak zwykle pani profesor się wkurzyła, wstawiła mi minusowe i uwagę za kolejne spóźnienie.

To nie moja wina, że się zawsze spóźniam na jej lekcje raz przyszłam na czas, ale to było 3 miesiące temu. Jednak było, więc niech przestanie marudzić. Przez cały pobyt w szkole nie przestawał padać deszcz, miał być dzisiaj trening, ale pewnie odwołają. Jak nie będzie treningu to nic nie szkodzi, mam tak poobijane nogi, że ledwo łażę przez chłopaków. A Matt? W szkole nawet się na mnie nie spojrzał, nie powiedział cześć ani nie pogadał przez chwilę. Zachowywał się jagbyśmy się w ogóle nie znali i była dla niego ważniejsza popularność. Powinnam się tym przejmować, ale nie miałam na to czasu. Szkolny projekt, sprawdziany, problemy z nauczycielami, jedzenie obiadu z ekipą i tak dalej. Za nim się obejrzałam wracałam już do domu z plecakiem na głowie.

Oczywiście byłam w kurtce, ale bez kaptura a zapowiadali dzień bez deszczu. Zajebista jesień, nie powiem. Jak w końcu przyszłam do domu, położyłam plecak gdzieś w kont i upadłam na podłogę. Jestem strasznie zmęczona, mokra i chyba przeziębiona.

-Co tam się dzieje?-schodził po schodach mój brat-Amber ty idiotko, jak ty wyglądasz!-podbiegł do mnie zmartwiony podnosząc mnie z ziemi.
-To nic takiego, zwykły deszcz.-powiedziałam jagby to było nic.
-Przestań pieprzyć, chodzi..-wziął mnie na ręce-zaniose cię do pokoju, ogarniesz się, ubierzesz i idziesz do łóżka jesteś cała zimna.
-Okej, dzięki.-powiedziałam cicho.

Kocham go, jest najlepszym bratem na świecie. Pomimo tego, że się czasami nie znosimy i kłócimy to umie być kochany. Jak już postawił mnie na ziemi w moim pokoju ktoś zapukał lekko do drzwi i wszedł.

-Hej, słyszałam twój zdenerwowany krzyk. Coś się stało?-spytała dziewczyna.
Kto to jest?
-To nic takiego skarbie. A no tak wy się nie znacie. Madison to jest Amber moja siostra, Amber to Madison moja dziewczyna.-objął ją ramieniem.
-Miło poznać.-podała mi rękę.
-Mnie również.-uśmiechnełam się.

Madison:

-To co? Idziemy misiek? Jesteśmy już umówieni ze znajomymi i zaraz się spóźnimy.-powiedziała do chłopaka.
-No pewnie, już idę.-pocałował ją a ona wyszła z pomieszczenia.
-Poradzisz sobie? Najlepiej będzie jak zostaniesz już dzisiaj w domu, będzie do końca dnia tak padać.
-No pewnie, że sobie poradzę. Nigdzie się nie wybieram.-pocałowałam go w policzek i ruszyłam do łazienki.

Jak z niej wyszłam już brata nie było, całą chata dla siebie. Bomba! Po prysznicu poszłam do garderoby i rozmyślałam co by tu nałożyć. Miałam wybrać coś ciepłego czyli pewnie jakieś dresy i bluzę, ale...
Nie chcę, będę się nudzić a tak nałożę coś wygodnego i potrenuję odrazu mi będzie o wiele cieplej.

Po kilku minutach zdecydowałam się na stanik sportowy w kolorze białym i dosyć krótkie szare spodenki:

Związałam jeszcze swoje włosy w kitkę i zaczęłam ćwiczyć.

Po godzinnym treningu poszłam się czegoś napić do kuchni, ale nagle ktoś niespodziewanie zapukał do drzwi. Ja zaskoczona wzięłam swoją szklankę z wodą i poszłam zobaczyć kto to przyszedł. No kogo można się spodziewać.. Matt.
Ja westchnęłam i otworzyłam drzwi od niechcenia. Najpierw w szkole traktuje mnie jak powietrze a teraz przyszedł zakochany kundel.

-Hej piękna.-chciał mnie pocałować, ale mu nie pozwoliłam.
-Po co przylazłeś?-spytałam oschle.
-Robimy przecież razem wspólny projekt na biolke, nie pamiętasz?-spytał wchodząc do środka.

Jaki projekt?

-Serio? Nic o tym nie wiem, pewnie dlatego, że się dzisiaj spóźniłam na połowę lekcji.-westchnełam i usiadłam na kanapę a on obok.

Jak tylko pomyślałam przez chwile zapaliła mi się czerwona lampka. Nauczycielka od biologi mówiła nam miesiąc temu ze będziemy robić projekt między moja klasa a klasa 3. Nie wiem po co to w ogóle wymyśliła ale takie mieliśmy zadanie.

-No wiesz jak chcesz nie musimy dzisiaj robić tego projektu, możemy porobić coś innego.-zaczął się zbliżać.

On się bawił mną w szkole traktując mnie jak popychadło to teraz ja go pomęczę.

Odepchnęłam go znowu i i wstałam.
-Wiesz mam trudności z biologia więc zrobimy dzisiaj połowę a druga następnym razem.-uśmiechnełam się do niego i ruszyłam na górę.

Usłyszałam nie zadowolony jęk chłopaka i poszedł za mną.

Siedzieliśmy nad tym dwie godziny, dlaczego akurat mięśnie, kości człowieka i budowa mózgu, nuda! Matt przyglądał mi się jak mówiłam co ma robi i czego szukać.
Dobra trzeba trochę pogadać bo zaraz się zanudze, realizujemy plan "zemsta".

-Ej Matt słyszałeś, że jest dodatkowy projekt z biolki na punkty i ocenę?-spytałam znudzonego chłopaka.
-Co? Nie, nie słyszałem, ale mam dość.
-Chociaż ci powiem jaki jest temat tego projektu.
-No o czym?-spytał z niechęcią.

Ja wstałam z podłogi i usiadłam na nim okrokiem, kładąc go delikatnie na plecy. On odruchowo położył swoja rękę na tyłek.

-Rozmnarzanie.-uśmiechnełam się łobuzersko.

Jak na pstryk odrazu mu się poprawił humor, uśmiech się pojawił i oczy zaświeciły.
-No wiesz, mogę ci dać prywatną lekcję.

Ja tylko puściłam mu oczko i zaczęłam się ocierać lekko tyłkiem o jego kroczę. Przybliżyłam się do niego z zamiarem niby pocałowaniem go, ale się rozmyśliłam i przyłożyłam usta do jego ucha.

-Już nie mogę się doczekać.-jak to powiedziałam przegryzłam jego płatek i szybko wysłałam-To co? Koniec przerwy kończmy ten projekt.

Jego mina była bezcenna, haha. Słodka zemsta.
-Ja ci zaraz dam koniec przerwy.-on szybko wstał i mnie przerzucił przez ramię.
-Haha co ty robisz kretynie?-śmiałam się.
On położył mnie na łóżko i był nade mną.

-O to.-jak to powiedział wbił się w moje usta.
Całował mnie namiętnie i coraz mocniej. Ja jeździłam jedną ręką po jego umięśnionym torsie a drugą wbiłam w jego rozwalone włosy.

On położył ręce na moim tyłku i ścisnął pośladek przez co jęknełam. Nie byłam mu długo dłużna i pociągnęłam go lekko za włosy.
Nawet nie zauważyłam kiedy jego bluzka znalazła się na podłodze. Teraz mogę powiedzieć, ŁAŁ!

Jest mega wysportowany, podoba mi się to. Chłopak zaczął powoli zdejmować mi spodenki. Nie kontrolowałam tego, mega tego chciałam. W pewnym momęcie usłyszałam głos z dołu.

-Amber wróciłem!-krzyknął mój brat.

Cholera, akurat teraz! Przestaliśmy się całować i wstałam z łóżka. Pobiegłam do garderoby, nałożyłam dresy i bluzę z Nike. Jak wyszłam z pomieszczenia zobaczyłam Blake nakładający bluzkę. Czy tylko ja tak mam, że jak zdejmuje albo nakłada jakiś wysportowany chłopak bluzkę to widzę to w zwolnionym tempie. Właśnie tak teraz widziałam.

-Nie mam na ciebie siły słońce.-podszedł do mnie i pocałował namiętnie.

Zarzuciłam mu nogi na biodra a on przycisnął mnie do ściany. Jak on na mnie działa, cholera.
Na chwilę przerwał pocałunek i powiedział.

-Przepraszam.
-Za co?-spytałam.
-Za to, że cię ignorowałem w szkole, ale miałem powód. Twoj brat, nienawidzimy się więc narazie będzie lepiej żeby zostało to tak jak jest. Jak się dowie pokłócimy się, pobijemy i zabroni ci się ze mną spotykać. Sama wiesz jaki jest.-powiedział z troską.
Ja bez słowa znowu zaczęłam go całować.

-Wybaczam.-powiedziałam między pocałunkiem.

On się lekko uśmiechnął i nie przerywał.
Ktoś zaczął dobijać się do mojego pokoju i walić w drzwi.

-Amber? Otwieraj te drzwi!-krzyknał zdenerwowany Max.
My się od siebie oderwaliśmy i pociągnęłam go na balkon.
-Co my tu robimy?-spytał.

Pokazałam mu palce na drabinę.
-Uciekaj bo cię zobaczy. Dopóki czegoś nie wymyślimy to się przyzwyczaj do takiego uciekania.-zaśmiałam się.
-Dla ciebie wszystko skarbie.-pocałował mnie ostatni raz i uciekł.

Ja oddetchełam z ulgą i poszłam otworzyć drzwi. Max wparował jak szalony.

-Z kim gadałaś? Słyszałem męski głos.
-Max spokojnie gadałam z Mateuszem przez kamerkę.-uspokoiłam go.

Porozmawiałam z nim jeszcze trochę, spędziliśmy ze sobą czasu aż do 22. Po tym czasie przebrałam się i położyłam na łóżku.

Co ja wyprawiam? Czy napewno idę w dobrą stronę?
Kocham Matt'a? Te pytanie ciągle łaziło mi po głowie przez całą noc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro