Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~*~

Z tymi dwoma stuknięciami zaczęła się moja historia...

*  *  *

*Nanami*

Drzwi otworzyły się na całą szerokość, ale nikogo po drugiej stronie nie ujrzałam. Nie powiem, przestraszyło mnie to lekko, ale strach zniknął tak szybko jak się pojawił. Powoli, lecz pewnym krokiem weszłam do środka. Przede mną był długi, czerwony, wzorzysty dywan, ciągnął się aż do schodów i dalej.  Ściany były białe, a sufit podtrzymywały białe kolumny. Ruszyłam kilka kroków dalej i zobaczyłam rozciągający się hol. Podłoga była biała i wręcz błyszczała. Tutaj również były ustawione kolumny w dwu metrowych odstępach. Na suficie zobaczyłam wielki złoty żyrandol, a schody ciągnęły się prosto i rozchodziły w dwie strony, ale nie mogłam z dołu zobaczyć co jest na górze. Poręcz od schodów była z ciemnego drewna, a na początku były zrobione z kamienia, a na nich świeczki. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam brązową boazerie.

"Ładnie tu"- Pomyślałam. Nie przeszkadzał mi mrok panujący w tym domu, tak w ogóle czuć go na kilometr. 

- Jest tu ktoś?!- Cicho krzyknęłam. Spojrzałam w bok i poczułam charakterystyczny zapach... Wampiry...

- Kim jesteś?- Zapytał się męski głos za mną. Odwróciłam się, a tam stał chłopak. Ten zapach... Wampir... Jego fioletowoczarne włosy sięgały prawie do ramion i były starannie uczesane. Miał jasno czerwone oczy, a na nosie miał okulary, a na sobie czarną marynarkę i zapiętą czerwoną kamizelkę na czarnej koszuli z idealnym, czerwonym krawatem. Do tego jednolite czarne spodnie i w tym samym kolorze pantofle.

- Jestem Nanami Sakine. Mój ojciec powiedział mi, że mam tu zamieszkać.- Uśmiechnęłam się przyjaźnie.

- Nic mi o tym nie wiadomo...- Zamyślił się na chwilę.- Pewnie mój brat mnie nie poinformował. Nazywam się Reiji Sakamaki. Chodź za mną.- Kiwnęłam głową na znak zgody. Obróciłam się żeby chwycić moje walizki, ale ich tam nie było. 

"Nikogo nie wyczułam... Ehh... Nie ważne..."- Pomyślałam i ruszyłam za chłopakiem. 

Mijaliśmy białe korytarze, w których były tylko kolumny albo drogie obrazy. Doszliśmy do salonu. Ściany miały kolor brudnej bieli, a na dole była lamperia. Na podłodze znajdowały się jasne panele, a na środku pomieszczenia był duży zielony dywan. Na nim stała trzyosobowa, niebieska kanapa i dwa, niebieskie fotele, a po środku mebli znajdował się stolik do kawy. W kącie całego pomieszczenia były schody na półpiętro i jeszcze jedne na pierwsze piętro. Obok schodów na ścianie było podłużne białe okno, a obok był kominek ciągnący się aż do sufitu, na środku komina był obraz, ale nie widziałam co jest na nim, po drugiej stronie również było białe, podłużne okno. Nie daleko na ścianie znów znajdował się kolejny obraz, ale nie zbyt mu się przyjrzałam. Na podłodze pod wymienionym wcześniej obrazem była trzyosobowa, żółta kanapa, a na bocznej ścianie, na podłodze była wielka biblioteczka, a na niej kilka kolorowych wazonów, a obok znajdowała się stojąca lampa z żółtym kapeluszem. We wnęce była komoda, a na niej znajdowały się dwie małe lampy z żółtymi kapeluszami oraz kilka zdjęć w ramkach. Nad szafą znajdował się obraz. Natomiast na suficie był złoty, duży żyrandol.  Na ścianach było jeszcze kilka klinek. 

Jednym z foteli był chłopak od którego było czuć woń wampira. Miał czerwonobrązowe włosy w nieładzie. Jego oczy były zielone, z wąskimi źrenicami. Miał kolczyk w prawym uchu. Na sobie miał czarną marynarkę z rozpiętą białą koszulą i czerwony krawat, owinięty wokół szyi i prawego kołnierza koszuli. Do tego miał czarne spodnie, z podwiniętą do kolana prawą nogawkę i parę czerwono-czarnych trampek. Siedział na tym fotelu rozwalony jak król.

- Ayato wiesz coś na temat tej panienki?- Odezwał się okularnik.

"Więc ma na imię Ayato..."- Pomyślałam. 

- Nic o niej nie słyszałem.- Odezwał się znudzonym głosem patrząc na mnie z góry. Miałam ochotę prychnąć na ten wzrok, ale nie wypada. Poczułam kolejną obecność krwiopijcy.

- Co tu robi ludzka dziewczyna?- Usłyszałam głos na półpiętrze. 

Kiedy spojrzałam w tamtą stronę zobaczyłam chłopaka z czerwonobrązowymi włosami do ramion z kapeluszem na głowie. Miał zielone oczy oraz bladą karnację, podobną do mojej, lecz ja miałam trochę bledszą. Na ustach miał zadziorny uśmieszek. W górnej części lewego ucha miał dwa kolczyki. Był ubrany w czarną marynarkę założoną na czerwoną kurtkę z futrzanym kapturem i białą koszulę z wąskim, czarnym krawatem. Do tego też miał czarne spodnie do kolan.

- Poczułem coś słodkiego.- Tym razem usłyszałam dziecięcy głos. 

Odwróciłam głowę w stronę głosu i koło kanapy zauważyłam fioletowowłosego chłopca, który pachniał tak samo jak pozostała trójka. Miał duże jasnofioletowe oczy, które pasowały do jego włosów. Posiadał worki pod oczami, które tworzyły ciemnofioletowe okręgi, pewnie mało sypia. Miał przy sobie brązowego misia z opaską na oku, którego trzymał ciasno w ramionach. Ubrany był w czarny płaszcz na bordowej kamizelce ze sznurkowym, czerwonym krawatem i białą koszulę z marszczonym, wiktoriańskim kołnierzem. Do tego miał też ubrany ciemnobrązowy pasek tuż przy talii. Na nogach miał czarne spodnie za kolana oraz krótkie, czarne podkolanówki i brązowe pantofle.

- Kto zakłócił mój sen?!- Warknął ktoś i usłyszałam trzask jakby ktoś rozwalił ścianę. Spojrzałam w stronę nieznanego mi głosu.

Stał tam chłopak o takich samych włosach jak ja, białych. Miał krwistoczerwone oczy, podobne do mojej matki. Posiadał grzywkę na prawą stronę głowy, która zakrywała jego oko. Na sobie miał czarną marynarkę z rękawami podwiniętymi do łokci, czarną, porwaną koszulę i białą, dłuższą bluzkę pod spodem, która także była poszarpana na dole. Po lewej, dolnej stronie marynarki miał dopięty mały łańcuszek. Na nogach jak reszta miał jednolite spodnie. Nosił też białe buty na obcasie, opaskę na lewej ręce i złoty naszyjnik. 

Bardzo przypominał mi moją matkę ze zdjęć, lecz wiem, że to tylko przypadek. Dopiero teraz zobaczyłam, że rozwalił on ścianę. Zdziwiłam się, chociaż wiem, że jest wampirem to zazwyczaj oni nie mają w zwyczaju rozwalać wszystkiego na prawo i lewo.

- Dzwonił ostatnio.- Kolejny nieznajomy głos usłyszałam i znów poczułam tę woń. Leżał na żółtej kanapie pod ścianą.

Chłopak miał lekko kręcone, blond włosy i niebieskie jak ocean oczy, normalnie można było w nich utonąć. Nosił czarne kolczyki. Wokoło szyi miał owinięty przewód od MP3 oraz słuchawki w uszach. Jego ubranie składało się z czarnej marynarki, zarzuconej na ramiona, beżowego swetra i lekko rozpiętej, białej koszuli. Na nogach miał czarne spodnie i brązowe pantofle.

- Shu wiesz coś o tej dziewczynie?- Zapytał się blondyna Reiji.

- Może.- Odpowiedział chłopak chyba o imieniu Shu.

- Nie może, tylko mów. Chcemy wiedzieć co tu robi Bitch-chan.- On chce chyba szybko umrzeć... Blondyn westchnął, ale zaczął mówić.

- Dzwonił wczoraj bliski znajomy ojca... Powiedział, że ma zamieszkać tu pewna dziewczyna... Zapewne o nią chodziło...- Zakończył swoja jakże długą przemowę. 

- Wszystko się wyjaśniło.- Znów głos zabrał fioletowo-czarnowłosy.- To może nas teraz przedstawię. Pierwszy syn, Shu.- Kiwnął głową na blondyna leżącego na kanapie.- Ja jestem drugim synem, Reiji. Trzecim synem jest Laito*.- Wskazał na chłopaka w kapeluszu, który nawet nie wiem kiedy przeniósł się na kanapę.

- Miło cię poznać, Bitch-chan.- Mogę mu urwać przyrodzenie? Błagam...

- Czwarty syn, Kanato*.- Pokazał na chłopca z misiem. 

-  Miło poznać, prawda Teddy?- Okeyyy.... To było dziwne...

- Piąty syn, Ayato*.- Znów odezwał się Reiji.

- Jeszcze cię dorwę.- Oblizał usta... Fuuuuj... Prędzej się boje, że mnie zgwałcą niż ugryzą...

- I szósty oraz ostatni syn, Subaru.- To był chłopak, który przypominał mi moją matkę. Przyglądał mi się. To było trochę dziwne i straszne. 

- Miło mi was poznać, nazywam się Nanami Sakine.


To jedno zdanie zmieniło całe moje dotychczasowe życie...

~*~

*Laito, Kanato i Ayato- Co do tego, to to nie jest błąd. Sprawdzałam to i wyszło na to iż Laito jest najstarszy, Kanato po środku, a Ayato najmłodszy. Na wiki jest tak napisane. Możecie sprawdzić.

Znów sknociłam! Przez te durne opisy wyszedł za długi. No, ale niech już będzie. Tak w ogóle zmieniłam wiek głównej bohaterki. Jest tak, że ona się urodziła w styczniu i niedawno skończyła szesnaście, a Subaru w tym roku w listopadzie skończy 17, a resztę sobie przeliczcie sobie :p I jeszcze jedno opisy są na podstawie wiki, wiec nie dziwcie ( i też nie osadzajcie mnie o kopiowanie ;___; ) , że są wręcz identyczne zdania c:

Branoc!

Kazenaki




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro