Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przepraszam za wszelkie błędy, ale pisze na telefonie.

~*~

To będzie ciekawy rok szkolny!

* * *

*Nanami*

Pierwszy dzień szkoły nie minął mi źle. Po szkole oprowadziła mnie Kanako-chan, a lekcje mogłam sobie odpuścić, bo w starej szkole byłam kilka tematów do przodu. Dowiedziałam się, że ta szkoła posiada sale do zajęć kuchennych, sale kinową oraz sale muzyczną. Sala kinowa nie była do dyspozycji uczniów, ale kuchnia już tak, a w sali muzycznej będę na pewno częstym gościem. Szkoła jako tako jest fajna i ładna, ale dziś ktoś obserwował każdy mój ruch. Na lekcjach, na przerwach, ale kiedy próbowałam znaleźć źródło nie było już tego uczucia obserwowania, a wszyscy zajmowali się swoimi sprawami. To było trochę straszne, ale szybko zignorowałam to, wracając do swoich spraw.

*  *  *

*Następny dzień po szkole*

Aktualnie znajduje się w limuzynie z braćmi Sakamaki jadąc w stronę ich rezydencji. Teraz zajęłam miejsce pomiędzy Shu i Kanato. Fioletowo włosy mówił do misia co było słodkie, a blondyn słuchał muzyki w słuchawkach. Wyglądał jakby spał, ale wątpię w to, bo jego oddech był nierównomierny. 

- Shu...- Szturchnęłam blondyna, ale nie zareagował.- Shuu...- Jęknęłam ponownie go szturchając, ale ponownie to nie dało skutku. No to czas na plan B. Zaśmiałam się złowieszczo w duchu. Sięgnęłam ręką w stronę jednej z słuchawek, ale w ostatniej chwili chłopak chwycił mnie za nadgarstek.

- Czego?- Warknął z zamkniętymi oczami ciągle trzymając mnie mocno za nadgarstek, ale nie tak by mnie bolało. 

- Mogę jedną słuchawkę?- Zapytałam.

- Nie.- Ponownie warknął i puścił mój nadgarstek, a na nim został czerwony odcisk jego ręki, po którym za chwilę nie było śladu.

Obróciłam się od niego, było mi trochę przykro, ale do niczego go nie zmuszę. Po chwili ciszy i mojego dąsania poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Obróciłam się w stronę blondyna i spojrzałam na niego pytająco. Nic nie powiedział, ale w zamian wyciągnął jedną ze swoich słuchawek i mi ją podał. Przyjęłam ją z wielkim uśmiechem. Włożyłam przedmiot do mojego ucha, a w moim uchu rozbrzmiała muzyka klasyczna. To był jeden z moich ulubionych gatunków muzycznych. Shu do końca jazdy mi nie zabrał słuchawek, a ja z przyjemnością poznawałam jego ulubione piosenki. Wszystkie jakie słyszałam były klasyczne, bardzo mi się one podobały.

* * *

*Trzy miesiące później**

Te trzy miesiące nie były takie złe. Kilka razy musiałam uciekać przed tymi wampirami, ale nie raz mi się to nie udało i byłam pożywieniem. Była jedna dziwna rzecz... Co jakiś czas kobiecy głos mnie wołał, ale nigdy go nie słuchałam, starałam się go po prostu ignorować. Moje sny z matką zniknęły i jak na razie się ponownie nie pojawiły. Z braćmi dość dobrze się dogaduję, ale najbardziej z Shu.

Siedziałam właśnie pokoju, na łóżku i uczyłam się tekstu jednej z piosenek, które dostałam kiedyś od mojego byłego nauczyciela śpiewu.

"Remember the feelings, remember the day,
My stronę heart was breaking, my love ran away.
This moments I knew I would be someone else
My love turned around and I Jell

Be my bad boy, be..."*

Cicho sobie śpiewałam, ale przerwał mi kobiecy głos.

- Chodź... Chodź...- Znów odezwał się ten głos. Był delikatny, czysty.- Chodź... Chodź...- Wstałam z łóżka i poszłam za głosem. 

Skręcałam w nieznane mi korytarze aż doszłam za głosem do zamkniętych na wiele kłódek masywnych drzwi. Co tam jest? Patrzyłam na te drzwi z zaciekawieniem. Czemu one są tak szczelnie zamknięte? Przyglądałam im się dość długo, ale znów ten delikatny głos mi przerwał.

- Chodź... Chodź...- Wydobywał się za tych drzwi.- Chodź... Chodź...- Wyciągnęłam powoli rękę w stronę łańcucha.

Miałam już je dotknąć to one się otwarły, a łańcuchy zleciały na ziemię. Nie powiem, że się choć trochę nie wystraszyłam, bo bym skłamała.

- Chodź... Chodź...- Chwyciłam za klamkę i powoli je pchnęłam ciągnąc uchwyt* w dół.

Weszłam do środka. Podłoga była zrobiona ze starych paneli, skrzypiały mi pod stopami. Ściana ze zdartej, zielonej tapety. Pomieszczenie miało krzywy dach oraz balkon. Sufit był o koloru ciemnego drewna. Na ścianach wisiały obrazy, ale były zakryte białymi szmatami, jak większość mebli. Pod ścianą w prawą stronę od balkonu, który znajdował się na przeciw drzwi było pudło, klatka, coś zakryte tą szmatą, a obok nich stała zakryta kanapa oraz stoliczek do kawy. Na lewo od balkonu była komoda, a na niej stała różnego rodzaju biżuteria oraz jakaś zamknięta mała skrzynka. Na prawo od drzwi znajdowała się półka na książki oraz jakiś stół zakryty szmatą, a na nim jakiś obraz, ramę miał złotą, a namalowane na nim było morze. Na lewo nic nie było.

- Chodź... Chodź...- Znów ten sam głos.

Dobiegał za półki z książkami. Podeszłam do niej i spojrzałam na nią i był tu dość spory zbiór. Wyciągnęłam w stronę biblioteczki rękę, ale kiedy miałam już chwycić jakąś książkę usłyszałam głos Reiji'ego. Cofnęłam rękę.

- Z pośród wszystkich pokoi musiałaś akurat tu wejść?- Nie odwróciłam się i nie odpowiedziałam. Poczułam jakiś oddech na szyi.

- Bitch-chan... Nie ignoruj nas.- Mruknął do mojego ucha Laito.

Skąd wiem, że to on? Zapach, głos i to jak mnie nazwał, ale nadal nic nie powiedziałam. Ponownie wyciągnęłam rękę i wzięłam książkę ze skórzaną okładką. Otworzyłam ją za nim któryś z braci mógł zareagować. Była to jakaś pusta strona i zdjęcie. Chwyciłam zdjęcie w moje małe ręce i zaczęłam mu się przyglądać. Szczerze to dziwne, że żaden z braci nic nie zrobił by mi to zabrać. Na zdjęciu byłam mała ja. Uśmiechnęłam się na ten widok, ale po chwili byłam zdezorientowana.

Skąd oni mają moje zdjęcie?

~*~

*Piosenka- Nightcore Badboy (media)

*Trzy miesiące później...- Przepraszam, ale musiałam to jakoś rozkręcić, a nie chciało mi się wielce opisywać tych miesięcy, bo ona nic ciekawego nie robiła.

*uchwyt- Nie chciałam powtarzać słowa klamka

Dobry wieczór! Skończyłam przypisywać! Yeah! Nie będę dużo gadać, bo nie ma co i jest już późno, a ja mam tylko 11℅ na telefonie ;-;

Blanoc!

Kazenaki

PS. To jest trzeci dzień u nich. Ona wraca ze szkoły pod drugim dniu szkoły. W dodatku połączyłam rozdział 10 i 11 (11 i 12)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro