13. - TY!!!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zanim zacznę rozdział, zachęcam do komentowania i dawania teorii spiskowych. W sumie liczy się to każdego rozdziału, ale tu tym bardziej zachęcam. Zobaczycie czemu xD

P.S. Prosiłabym o przeczytanie notki pod rozdziałem ;)

ΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔ

- Ale mega, jak tam weszłaś? Też chcę! Jak tam masz super wysoko, no mega! - Miko wbiegła pod obudzoną jej krzykiem postać. Ta skierowała na nią swe spojrzenie. Popatrzyła na resztę dzieci, które także już się tu pojawiły. Optimus najwidoczniej uznał, że mogą już dziś przyjechać do bazy, nie przeszkadzając swoim istnieniem oraz zachowaniami w wypoczynku Wrongedspark. Jak widać, nieco się przeliczył.

- Miko, obudziłaś ją - Bulkhead zganił nieokiełznane zapędy nastolatki.

- Ale przecież jest środek dnia, a raczej już tak no, po lekcjach, czyli prawie przed wieczorem!

- Ale ona spała - rzekł. - Można spać nie tylko w nocy - wytłumaczył.

- Eee, przepraszam czy coś? - ni to powiedziała, ni to spytała nastolatka w stronę znajdującej się ponad wszysykimi postaci. Ta tylko skinęła, bez słowa przyjmując przeprosiny.

- Mogę też tam na górę? - poprosiła ją dziewczyna.

- To wysoko, jak sama wspomniałaś. Poza tym nie mnie o tym decydować - opierzona fembotka wiedziała, że w tych sprawach decydujący głos mają Autoboty. Szczególnie te zajmujące się dziećmi. A najszczególniej, w sprawie każdego dzieciaka mógł decydować ich osobisty opiekun. Lub opiekunka, bo nie należy zapominać, iż nad Jackiem miała za zadanie czuwać Arcee.

- Nie sądzę Miko, że jest to dobry pomysł - Bulkhead nie był skłonny do pozwolenia jej na przebywanie z Wrongedspark, szczególnie przy suficie. Jednak ziarno obawy odnośnie tej postaci, zasiane przez jego niebieską przyjaciółkę, zakiełkowało w jego iskrze.

- No Buuulk, no weeź, no proooszę! - starała się go przekonać czarnowłosa.

- Ale to nie jest najlepszy pomysł - jego ton był już jednak nieco mniej stanowczy.

- Bardzo cię proszę, zgódź się, no zgóóódź się! - przytuliła się do jego brudnozielonej, wielkiej nogi.

- Emm, no.. - jego asertywność nie była w najlepszej formie przy tej małej kupce mięsa.

- No prooooszę! - namawiała tak usilnie, jak tylko potrafiła.

- Ehh, no dobrze. Jeśli tylko Wrongedspark nie będzie miała nic przeciwko - odparł w końcu. Nie mógł oprzeć się prośbom dziewczyny.

Tajemnicza fembotka popatrzyła na zaskakująco głośną jak na swój rozmiar, dziewczynę.

- Ja jej po wszystkim nie leczę - odrzekł Ratchet, nie odrywając się od pracy. Chodziło mu oczywiście o nastolatkę w razie wypadku i spadnięcia z tak wielkiej wysokości.

- To, że wam nie ufam nie znaczy, że chcę coś zrobić ludziom - zaczęła schodził ze słupa tak, jak się na niego wspięła. Tylko że odwrotnie.

Miko miała coś powiedzieć odnośnie wypowiedzi medyka, ale jak tylko popatrzyła na Wrongedspark, na usta rzuciło jej się pewne zaskakujące zdanie.

- Patrzcie, jak ona tak schodzi, wygląda, jak panda!

Wszyscy, włącznie ze skrytą osobą, skojrzeli na nastolatkę zaskoczeni. Tylko że u niej oczywiście nie było tego widać.

- No bo tak schodzi tyłem, a pandy są słodkie, i to tak słodko wygląda, no awww! - zachwyciła się.

- Czy ty właśnie powiedziałaś, że ona jest... co? - Bulkhead chyba dostał lekkiego laga.

- Nie jestem taka - odrzekła postać, stojąc już na ziemi. Nie minęły trzy sekundy, a pod jej nogami stała niecierpliwa nastolatka.

- No trochę jesteś. I jesteś zarombista - uśmiechnęła się. - Tak w ogóle, to co lubisz robić? Będę się mogła w tobie przelecieć, jak będziesz myśliwcem? Nie spadłaś jeszcze stamtąd?

- Nie za dużo tych pytań? - spytała (niezbyt zadowolona z rozwoju wydarzeń) femme.

Ta w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła, jednak cisza nie trwała długo.

- To cooo, weźmiesz mnie tam na górę? Proooszę!

- Zgoda - Wrongedspark schyliła się, po czym delikatnie chwyciła ją w dłoń.

- A jak niby zamierzasz tam wejść z zajętą ręką? - popatrzył na nich Ratchet.

- Potrafię więcej, niż ci się wydaje - odwróciła się spowrotem do słupa. Trzymana na torsie Miko złapała się jej wskazującego palca. - A mój dziób nie służy tylko do mówienia i gryzienia cię - powiedziała, po czym zaczęła się wspinać. Górnej części dzioba używała zamiast ręki, w której znajdowała się nastolatka. Wspierała się nim, usztywniając kark i głowę, temu też zadanie szło jej bez trudu. Po jednej stronie trzymała się dłonią, przeciwną uciskając tym twardym przyrządem, który ofiarowała jej natura. Wydłużoną kością znajdującą się na twarzy. Wszyscy patrzyli na to zaskoczeni. Wrongedspark natomiast stanęła na rusztowaniu pod sufitem. Nie mogła stać do końca prosto, gdyż strop był od tego miejsca stosunkowo blisko, jednak i tak się tu mieściła.

- Sprawna jesteś - zauważył Jack.

- Jak bym nie była, już bym nie żyła.

- Ale ci się rymło! - zaśmiała się nastolatka. Widać było, że teraz ma dobry humor - I jak tu zajebiście wysoko!

- Co mi się zrobiło? - spytała, niezbyt rozumiejąc.

- Powiedziałaś wyrazy zakończone podobnie. Ma to niekiedy znaczenie w naszej kulturze, można na przykład tworzyć wiersze. Lub rymowanki, z reguły zabawne - wytłumaczył nastolatek.

- Na przykład: ,,Wlazł kotek na płotek i walnął go młotek, siekierka dobiła i kotka zabi...''

- MIKO! - krzyknął Jack, Bulkhead też się do niego przyłączył. Aż zagłuszyli jej ostatnie słowo - Raf tu jest! I to tylko głupia przeróbka - dodał do znajdującej się wysoko ponad nim femme. Która i tak nie wiedziała, co znaczy słowo przeróbka.

Wrongedspark chyba wolała nie pytać, o co im chodzi. Odłożyła tylko dziewczynę na konstrukcję, a ta na niej stanęła.

Nastolatka na słowa tamtych tylko wzruszyła ramionami, po czym popatrzyła pod siebie.

- Tylko uważaj - powiedział zaniepokojony Bulkhead.

- Spoooko - dziewczyna uklęknęła na drągu, łapiąc się go rękami. Opierzona femme stała tuż za nią, będąc gotowa ją złapać w razie wypadku. - Ale tu fajnie wysoko - dodała, patrząc w dół.

- A ty wolisz być wysoko czy nisko? - spytała postaci stojącej za jej plecami.

- To zależy od stuacji.

- To kiedy wolisz być wysoko, a kiedy nisko?

Wrongedspark nie udzieliła na to odpowiedzi. Tą wiedzą z Autobotami dzielić się nie chciała. Wiedzieliby o niej więcej, niż wiedzą. Przez to, że zamilknęła, zebrała na sobie spojrzenia wszystkich tu zgromadzonych osób.

- A ty co tak nagle milczysz? - spytał Ratchet. Jego ton nie był zaczepny ani nie miły, po prostu zadał normalne pytanie, nie zrobił tego z żadną złą intencją. Dobrą w sumie też nie. Po prostu z ciekawości.

- Na to pytanie powinieneś znać już odpowiedź - odparła Wrongedspark. Nie miała zamiaru powtarzać mu tego, co już raz do niego powiedziała.

- Nie możesz nigdy powiedzieć czegoś wprost?

- Już mówiłam.

- Na przykład co, hmm?

- Że jak wy mi, ja nie ufam wam.

- Nie odbieraj tak tego proszę - do ich rozmowy wtrącił się Optimus 

- No jakoś ciężko zaufać komuś, o kim się nic nie wie - nieco zaprzeczyła jego słowom Arcee.

- Wiem - przyznała jej rację opierzona femme. Nie liczyła na to, że jej będą ufać, nic o niej nie wiedząc. Sama by tak na pewno nie zrobiła.

- NUUUDYYY! - krzyknęła Miko, nie chcąc wysłuchiwać tej, nic nie wnoszącej nowego do obecnej sytuacji, wymiany zdań.

- Niekulturalnie jest innym przerywać - lider łagodnie ją skarcił.

- Noo i? - spytała, kompletnie zbijając go z tropu.

- Miko, to było niemiłe - powiedział jej przygruby opiekun.

- No przepraszam, nudzi mi się, i tyle - legła se na drągu.

- Uważaj - rzekł zmartwiony o nią Bulkhead.

- No przecież uważam. A w razie czego, Wrongedspark by mnie złapała, nie? - popatrzyła na skrytą femobotką, nieco niebezpiecznie się okręcając w jej stronę. Ta tylko skinęła w odpowiedzi, nie wypowiadając ni słowa. Nie było to teraz konieczne.

- Niby skąd mamy być tego tacy pewni? I sama nie spadnie? - spytał, nieprzekonany do słów Miko, medyk.

- Mówiłam już, że nie chcę krzywdy ludzi. I nie spadnę - odrzekła.

- Nie masz takiej pewności. I jeszcze nam strop uszkodzisz.

- Spokojnie Ratchet, rusztowanie utrzyma jej ciężar, nie waży wiele. Poza tym skoro czuje się tam pewniej, nie widzę powodu, by nie mogła tam przebywać.

- I zapewnić nam zerową prywatność prychnął.

- Powiedz wprost, a wylecę na cały dzień - femme założyła rękę na rękę, nie dostała jednak żadnej odpowiedzi. Ale i tak do jej audioreceptorów dotarło ciche prychnięcie.

- A mogę być wtedy z tobą? Prooooszę! - chwilkę ciszy przerwała rozochocona nastolatka - Jesteś taka zajebista!

- Jaka? - Wrongedspark nie spotkała się wcześniej z tym słowem, a co za tym idzie, nie poznała dotąd jego znaczenia.

- No taka lepsza, niż super! Jesteś mega - na ustach dziewczyny widniał ogromny uśmiech, natomiast w jej oczach bez problemu dostrzec można było szczerą fascynację.

Młoda Nakadai nie uzyskała odpowiedzi. Adresatka powyższych słów nie do końca się z nimi zgadzała, poza tym nie rozumiała, co w niej mogłoby być takiego zajebistego, jak to określiła dziewczyna.

Nagle usłyszeć się dało ogromny huk. Stało się coś takiego, że aż cała baza się zatrzęsła! Nieprzygotowana na to Miko, zaczęła z krzykiem spadać z metalowej kondygnacji tuż pod sufitem. Bulkhead od razu, jak się o tym zorientował, biegiem ruszył pod spadającą postać, potrącając przy okazji, przysłuchującą się z boku rozmowie, Arcee.

- Uważaj trochę, Bulkhead! - krzyknęła, przewracając się.

W tym samym czasie Wrongedspark zeskoczyła z metalowej konstrukcji, łapiąc się za nią rękami, a szponami lewej nogi, chwytając wystraszoną dziewczynę. Ta głośniej krzyknęła przez zaskoczenie, jednak złapała się tego, co uratowało ją przed zgoła nieprzyjemnym spotkaniem z metalową, twardą posadzką.

Zaniepokojony, przygruby Autobot nawet nie zwrócił uwagi na sponiewieraną towarzyszkę broni. W dodatku takie złapanie Miko go przeraziło, Wrongedspark mogła ją tak bez problemu zabić!

- Tylko uważaj - poprosił Wrongedspark zaniepokojonym tonem, martwił się bowiem o to, że nastolatce mogłaby stać się krzywda.

- Mogłaś ją tym zabić! - krzyknął Ratchet. - Widać, jak bardzo nie narażasz ludzi! - rzucił z dobrze słyszalnym sarkazmem.

- Nic by jej się przez takie złapanie nie stało, uważałam.

- Ale i tak mogłaś ją zabić!

- Możwece przestać?? Ja tu wiszę! I wcale się tego dobrze nie słucha! - zaznaczyła dziewczyna.

- Dobrze, uspokójmy się wszyscy. I proszę, uważaj Miko. I ty też - Bulkhead prosił Wrongedspark. Martwił się o swoją małą przyjaciółkę. Martwił i to bardzo, jak o nikogo innego. Ta mała, jak widać, podbiła jego troskliwą, ciamajdowatą iskrę.

W tym czasie Optimus sprawdzał, co wywołało ten niezwykle głośny huk wraz z jego następstwami.

Miko natomiast spojrzała w dół wprost na wystawione w jej stronę ręce jej opiekuna i przyjaciela. Asekurował ją w razie, gdyby Wrongedspark jej nie utrzymała. Miłe to było.

- Puść mnie, Bulk mnie złapie - powiedziała do trzymającej ją osoby, zbierając na sobie jej spojrzenie. Jednak jak zwykle nie dało się z niego nic wyczytać. Zdziwienie było ukryte, jak i wszelkie emocje. Ale skoro dziewczyna tego chciała, puściła ją wprost w ręce stojącego poniżej robota, który gdy tylko złapał dziewczynę, przytulił ją delikatnie.

- Nic ci nie jest? - zapytał zmartwiony.

- Nie, nic - ta odpowiedziała. - Wrongedspark była delikatna.

- To dobrze - odpowiedział na pierwszą część jej wypowiedzi. Osoba, do której odnosiła się druga, wspięła się spowrotem na metalową kondygnację, stając na niej spokojnie i chwytając się jej szponami, co zapewniało większą stabilność.

Nagle dosłyszeć się dało otwieranie się ukrytego w skale grodzia, oddzielającego silos od nevadzkiej pustyni. Optyki wszystkich powędrowały właśnie w tamto miejsce, połowa zespołu odpaliła blastery.

- Spokojnie. Nie ma po co szykować broni. O naszą bazę rozbił się statek, jednak nie wrogi, a należący do komandora Ultramagnusa. Odkrył on właśnie ukryte wejście do naszej bazy.

Kiedy tylko wybrzmiały te słowa, wcale nieobcy opierzonej feeme Autobot wszedł nieco ostrożnie do centrum dowodzenia. Nie wiedział wszak, kogo tam spotka, musiał więc być gotowy na odparcie ataku Decepticonów.

- TY!!! - Wrongedspark wrzasnęła nienawistnie, po czym skoczyła spod stropu wprost na tego wysokiego, dobrze rozbudowanego mecha, zatapiając w nim swoje szpony, czemu towarzyszył głośny krzyk bólu. - ZABIJĘ CIĘ ZŁOMIE! PRZEROBIĘ NA CZĘŚCI ZAMIENNE!!! - wraz z tą groźbą, zaczęła go wściekle rozszarpywać. Nikt nie spodziewałby się po niej takiej siły. No, może oprócz Megatrona, ale jego tu przecież nie było.

- Wrongedspark! - krzyknęła w jej stronę zaskoczona, jak i reszta zgromadzonych tu osób, Miko. - Co ty robisz?! - dodała, patrząc, jak dłoń komandora uderza w ścianę odcięta dziobem od reszty jego ręki. Była przerażona. Nigdy nie widziała nikogo w takim stanie, tak wielkiej furii.

Autoboty pędem pobiegły ratować nowoprzybyłego, gdyż z każdą sekundą miał na sobie nowe, głębsze rany. Wrongedspark bez problemu rozrywała go swoimi szponami oraz dziobem na strzępy. Kiedy tylko udało im się ją złapać, odciągnęli ją siłą, co wcale nie było takie łatwe, gdyż jej szpony wbite były w karoserię Ultramagnusa i tak w niej zagięte, że odciągając femme, rozrywali ją. Niebieski mech upadł, natychmiast przyciągając do siebie Ratcheta, który zajął się ocenianiem jego stanu.

- Puśćcie mnie!!! - krzyknęła Wrongedspark, szarpiąc się z tak wielką siłą, że gdyby nie trzymał jej i Optimus, byłaby nie do powstrzymania. Siły dodawało jej i to, że końce jej szponów wbijały się nieco w podłogę, dając jej dodatkowy punkt zaczepienia.

- Uspokój się! Co w ciebie wstąpiło?! - spytał wściekły medyk, pędem ruszając po narkozę i kroplówki z energonem, by uratować życie temu, kto wszedł tu tak nieoczekiwanie.

- Ja nawet jej nie znam - rzekł broczący energonem Ultramagnus.

- Nie kłam złomie!!! - nienawistne spojrzenie zazwyczaj nie podnoszącej głosu, spokojniej fembotki, przeszywało go na wskroś. Aby nie spowodowała większych strat, Autoboty postanowiły ją ogłuszyć, by później porozmawiać z nią na spokojnie. Dostała więc porządnie w potylicę, co ją jednak nie ogłuszyło, a porządnie otumaniło. Dostała więc jeszcze raz tak samo, po czym przestała się rzucać i padła bezwładnie w ich trzymające ją ręce.

Położyli ją na ziemi, niezbyt wiedząc, co mają teraz zrobić 

- Lepiej ją przypnijcie. Kto wie, co jej jeszcze odbije!

Optimus zignorował jego słowa i zamiast odpowiedzieć Ratchetowi, zadał pytanie Ultramagnusowi:

- Czy ty naprawdę nigdy jej nie widziałeś?

- Nie. Nawet nie słyszałem o kimś takim - mówił mech, usypiając przez podaną mu przez medyka narkozę.

Prime zastanowił się. Jego też Wrongedspark nie lubiła, choć nie wiedział, dlaczego. Też jej nigdy wcześniej nie spotkał, nim natknął się na nią tego pamiętnego dnia w lesie, a przecież już wtedy rzuciła mu nienawistne spojrzenie. Choć niw tak bardzo nienawistne jak do komandora, gdy tylko ten wszedł do centrum dowodzenia bazy.

- Będzie trzeba z nią porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Najlepiej, jak ty będziesz w tym czasie poza jej wzrokiem.

- Nie jestem tchórzem, nie będę uciekał przed jakąś oszalałą femme.

- To nie ucieczka przyjacielu, a strategiczny odwrót.  Poza tym sądzę, iż łatwiej będzie z nią porozmawiać, kiedy ciebie nie będzie w pobliżu.

- Skoro tak, zgoda. Nie mam ochoty, by ktoś mnie bezpodstawnie atakował.

- Co jej odwaliło? Musi mieć jakieś zaburzenia psychiczne! - niepokoiła się Arcee. - Jeszcze nas powybija, bo se coś obzdura.

- Będzie trzeba ją nieco poobserwować pod kątem zachowań psychotycznych - zaproponował stanowczo Ratchet.

- I sprawdzić, czy i wam nie zacznie zagrażać. - do rozmowy wtrącił się zaniepokojony o Arcee Jack. Wiedział, iż obie femme nie darzą się zbytnią sympatią, co mogło spowodować, iż następną, która oberwie, będzie właśnie Arcee.

- Już nam zagraża. Jest nieobliczalna. Optimusie, trzeba ją stąd w końcu wywalić - medyk był w tym nieugięty.

- Nie zgadzam się na to - Prime także nie zamierzał zmieniać zdania. - Owszem, zapytamy się, co stoi za jej zachowaniem, lecz wyrzucać stąd nikt nikogo nie będzie. Poza tym sama może nie przeżyć. Wyobrażasz sobie, jak ciężko jest musieć samemu pozyskiwać energon, o który walcxą dwie wrogie armie? To niezwykle trudna perspektywa życia.

- Ale jej się należy. Jeśli nie wyczerpie nam energonu spijając go, to przez atakowanie nas. Sam zobacz, ile go teraz zmarnowała - pokazał na naprawianego pod narkozą komandora. Posadzka (i nie tylko) była obficie zbroczona tym niezwykle cennym surowcem.

- Nie bądź dla niej taki surowy. Nie wiemy, dlaczego zaatakowała Ultramagnusa.

- Nie słyszałeś, co mówił? Nie zna jej! Posądzasz go o kłamstwo?

- Nie, jednak jej także o nie nie posądzam. Ani o bezpodstawny atak. Podejrzewam, iż pomyliła go z kimś, kto porządnie zalazł jej za pancerz.

- Ty aobie podejrzewasz, a ona nas zaraz wybijać zacznie. Opamiętaj się Prime!

- A ty uspokój - powiedział spokojnie. - Dopóki nie dowiemy się, co tak naprawdę się tu stało i jakie były jej motywy, wstrzymajmy się z oceną, zgoda?

- Jesteś tępy, czasami po prostu tępy - fuknął wkurzony medyk, nie mając zamiaru zgadzać się z poglądami swojego lidera.

Optimus nie odpowiedział na tę obelgę, patrząc smutnie po pomieszczeniu. Dostrzegał w nim niechęć, zranienie oraz obawę przed ogłuszoną chwilowo fembotką.

Lecz kiedy tylko ta uderzona w głowę postać się ocknęła, nie czekała, jak zwykle, nasłuchując wkoło, by rozeznać się w sytuacji, tylko w mig podniosła się na nogi. Wszystkie pióra miała nastroszone tak, że wściekłość dodatkowo z niej emanowała. Zebrała na sobie spojrzenia wszystkich zgromadzonych tu Autobotów. Ultramagnusa jednak nie dostrzegła, musiał więc być w jakimś innym pomieszczeniu. Po energonie na ziemi nie zostało tu żadnego śladu, ktoś musiał wziąć się za porządne sprzątanie.

- Wrongedspark - powiedział do niej Optimus, chcąc zwrócić jej uwgę. Ta popatrzyła na niego, ale nie spokojnie, lecz drapieżnie.

- Proszę cię, żebyś się uspokoiła. Musiałaś z kimś pomylić Ultramagnusa, to dobry Autobot.

- Zamknij się rzuciła nienawistnie, ledwo się powstrzymując przed jakimś atakiem na niego lub tego złomowatego komandora. - Nie wypowiadaj się na tematy, o których nie masz pojęcia.

- Znam go bardzo dobrze i jestem pewien, że...

- Nie masz pojęcia, co ten jebany złom mi zrobił!!! - wrzasnęła. Teraz zupełnie nie przypominała siebie. Po całym pomieszczeniu rzucała agresywne, nienawistne spojrzenia. Swoją postawą i zaufaniem wzbudzała niepokój u innych. Wydawała się teraz taka groźna i nieobliczalna... Ale co wpłynęło u niej na tak wielką zmianę zachowania?

- Więc może mi powiesz, o co go oskarżasz?

- I skąd znasz takie brzydkie słowa? Myślałam, że ty nie przeklinasz - zapytała Miko, wtrącając się do rozmowy.

Wyprowadzona z równowagi fembotka w odpowiedzi jedynie fuknęła.

- Sami się go spytajcie, jak was to tak bardzo ciekawi.

- Skąd go znasz?

- To też wam powinien powiedzieć. Ale jeżeli on tu jest, to ja nie mam zamiaru przebywać w tym miejscu.

- Spróbujmy się dogadać, to musi być jakieś nieporozumienie.

Wrongedspark ledwo pohamowała się przed powiedzeniem, co on sam jej zrobił. Warknęła wściekle.

- Powiedziałam.

- Nie podejmuj pohopnych decyzji, możesz tego później pożałować - Optimus łagodną przemową starał się namówić ją, by zeszła z tonu i się uspokoiła.

- Nie będę egzystować w jego towarzystwie!

- Jakoś to spróbujemy pogodzić.

Wrongedspark miała ochotę się na niego rzucić. Mówiła do niego jak do ściany, jakby nie zwracał uwagi na jej słowa.

- Skoro takie jest twoje zdanie na temat tej sprawy, zrywam sojusz! - opierzona femme transformowała się w myśliwiec, po czym ruszyła na pełnej mocy silników ku wyjściu z bazy. Grodzie nie nadążało z otworzeniem się, jednak tak się ustawiła w locie, że nie wderzyła w bramę, choć była tego naprawdę bliska. Od katastrofy dzieliły ją dosłownie milimetry.

Wszyscy znajdujący się w centrum dowodzenia, byli w totalnym szoku. Nie mieli pojęcia, że Wrongedspark była tak wybuchowa. Ba, nigdy nawet na złą nie wyglądała! I nigdy nie przeklęła, nikogo nie obraziła. Zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, że jej przeszłość może być bardziej mroczna, niż się to wydaje. I że sama Wrongedspark jest inna, niż wszyscy przypuszczali. Choć każdy widział ją nieco inaczej. Optimus jednego natomiast był pewien. Musiał będzie poważnie pogadać ze swoim w pełni zaufanym dotąd komandorem.

:):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):)

3206 słów! Jak Wam się podobał rozdział? Udało mi się Was zaskoczyć?

A może macie jakieś teorie spiskowe?

Tak w ogóle, to nie przeszkadza Wam, że za każdym razem podaję ilość słów samego rozdziału? Czy może to lubicie?

A teraz tak: kto mnie chce zabić za ten rozdział? XD


Szczerze mówiąc, sama nie spodziewałam się pojawienia się teraz Ultramagnusa. On miał się pojawić w cholerę czasu później! Ale spontan to złol i jak on coś chce, to ja muszę się poddać, bo inaczej nie wiem co pisać, i jak. Już nieraz mi namieszał szyki czy to w tym, czy poprzednim opowiadaniu XD

I przepraszam, jeśli źle oddaję charakter Miko, ale ona mi tu żyje własnym życiem i nad nią nie panuję xD

I jeszcze przepraszam za błędy, bo co bym nie zrobiła, zawsze się u mnie jakieś znajdą. Uroki pisania na telefonie, heh ;) Więc jak co, przepraszam. I miłego dnia/nocy wszystkim życzę!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro