26. - Rozwój.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Na początku zachęcam wszystkich do komentowania oraz do zamieszczania teorii spiskowych. To naprawdę buduje]


- *Wrongedspark!* - boty podbiegły do krawędzi skały, na której stały. Popatrzyły w dół, jednak przez mgłę niczego nie były w stanie dostrzec. Poza tym, Decepticony nie czekały, aż otrząsną się ze straty sojusznika i wcześniej ukryte w chmurach, a teraz ujawnione po przylocie opierzonej femme Vehicony, zaczęły w nich strzelać zarówno z góry, jak i od dołu. Te stojące na ziemi również nie zaprzestały ofensywy. Autoboty musiały skupić się na obronie, jeśli chciały przetrwać pojedynek z tak wieloma przeciwnikami. Arcee nadal strzelała w oddalającego się Starscreama.

Jednak Wrongedspark, mimo iż sprawiło to takie wrażenie, nie rozbiła się, uderzając w formacje znajdujące się pod linią mgły. Gdy tylko się w niej znalazła, przetransformowała się do formy bota - tym razem jednak z rozportartymi na plecach skrzydłami. Zamachała nimi, by przyspieszyć. Zobaczyła pod sobą niebieską, słabo widoczną łunę - bardzo charakterystyczną dla kryształów energonu. Rękę zmieniła w najbardziej cichy blaster, jaki tylko miała na wyposażeniu, po czym strzeliła w tamtą stronę. Kryształ eksplodował, rozsadzając głazy, w których utknął po zrzuceniu go przez trepy wraz z innymi w przepaść. Femme zamachała mocniej skrzydłami, kierując dziub w górę, po czym wykręciła, chcąc wydostać się z tej mgły. Jej planem było jak najszybsze przelecenie ponad linię chmur. Wiedziała, iż tylko ona jest w stanie oswobodzić Miko Nakadai z wnętrza decepticońskiego komandora - toteż machała skrzydłami mocno i szybko, by rozwinąć jak najszybszą prędkość. 

By nie zostać zauważoną, odleciała kilkadziesiąt metrów i dopiero wtedy wyleciała z mgły. Gdy była pomiędzy nią, a obłokami, przestała machać skrzydłami, by stać się mniejszą oraz mniej widoczną. Pióra przylgnęły jej do ciała, nadając jej bardziej opływowy kształt. Opór powietrza minimalizował odpowiednio zbudowany do tego zadania dziób - choć oczywiście nie była to jego główna, jednak nadal bardzo ważna, funkcja. Femme znów straciła dobrą widoczność, ale nie wadziło jej to. Słyszała po odgłosach strzałów oraz silników, gdzie powinna się udać. Przemykała więc w chmurach z niezwykłą szybkością oraz precyzją. Była skupiona.

- Puszczaj mnie ty cholerna kupo złomu! - Miko znów zaszarpała się w pasach, którymi przypiął ją w swym fotelu srebrny Seeker.

- Zaniosę cię jako prezent lordowi Megatronowi. Ciekawe jak bardzo ten twój grubasek się wkurzy! - zarechotał śmiechem podobnym do odgłosu, jaki wydawać by mogła naćpana ropucha.

- Bulkhead wcale nie jest gruby! - zapoponowała dziewczyna.

Nagle myśliwcem szarpnęło mocno w dół, a Starscream wydał z siebie głośny wrzask bólu, ściągając tym samym na siebie uwagę obu frakcji, które by zobaczyć co się dzieje, chwilowo zaprzestały ostrzału za sprawą zaskoczenia. Na myśliwcu, z wbitymi głęboko w jego poszycie szponami, stała Wrongedspark na podgiętych nogach - spadła na niego z góry z ogromną prędkością, przed atakiem dodatkowo zwiększając pułap, by nadać mu jeszcze większego pędu. Machnęła skrzydłami wyprostowanymi po zapolowaniu na lecącego pod nią Seekera, by dopchnąć się do niego przednią częścią ciała. Rękoma złapała go za boki, by być na nim bardziej stabilna i by trudniej mu było ją z siebie zrzucić. 

Boty patrzyły tam mocno zaskoczone. Nie spodziewały się nie tylko że femme przeżyła upadek, który nastąpił po zestrzeleniu jej przez schowane wcześniej w chmurach oraz mgle Vehicony, ale i że ma dodatkowe części, o których mimo usłyszenia jej historii nie mieli pojęcia. I że mogą to być skrzydła, których wcześniej nie było u niej ani razu widać. 

- Strzelać! Zestrzelić ją ze mnie! - spanikował Starscream.

Wrongedspark wbiła mu dziób w poszycie u podstawy szyby zabezpieczającej pilota przed podmuchami powietrza oraz ciśnieniem. Zamachała skrzydłami na tyle mocno, iż zaczęła kręcić w powietrzu nie potrafiącym się jej przeciwstawić Decepticonem. Trepy latały dookoła nich, jednak nie były w stanie strzelić bez ryzyka, iż trafią w dowódcę.

Powietrze znów przeszył krzyk Starscreama.

Silnymi machnięciami skrzydeł fembotka zatrzymała myśliwiec. Z pomocą dzioba wyrwała części odpowiedzialne za utrzymanie szyby w miejscu - ta więc odpadła ordzucona przez agresora.

- Wrongedspark! - krzyknęła przerażona, załzawiona Miko. Miała wrażenie, że tym razem naprawdę przesadziła z ucieczką z bazy prosto na pole walki kosmitów z Cybertronu. W dodatku przez obecne na tej wysokości ciśnienie po otwarciu kabiny myśliwca przez fembotkę miała problem z oddychaniem. Gęstość tlenu w atmosferze również nie była tu idealna dla człowieka, chcącego móc swobodnie oddychać.

- Zabiorę cię do Autobotów - powiedziała femme, łapiąc ją delikatnie, po czym ostrym dziobem odgryzła części pasa unieruchamiające nastolatkę. Zrobiła to na tyle ostrożnie, że dziewczynie nie stała się najmniejsza krzywda. Przybliżyła ją do swojej piersi, by osłonić przed podmuchami powietrza i dodatkowo okryła od strony głowy drugą ręką. Puściła więc Starscreama obiema. Zaczęła się kręcić w kółko, robiąc to samo ze zdezorientowanym myśliwcem, po czym puściła go niespodziewanie, rzucając nim w nadlatujące Vehicony. Wleciała czym prędzej w nowopowstałą wyrwę i po zrobieniu uniku przed ostrzałem, ruszyła jak najszybszym lotem w stronę zmartwionych Autobotów, które ponownie zostały ostrzelane.

- Odstrzelić jej skrzydła! Strzelać w nasady, jak lord Megatron kazał!!! - wrzasnął Seeker.

Wrongedspark spojrzała w tył, w stronę krzyku. Ujrzała starającego się wyprostować lot Starscreama. Szybko wpadła na pomysł, jak może zrekompensować sobie  wcześniejsze zestrzelenie i zniszczenie jej silnika. Uruchomiła skaner. Ledwie widzialna wiązka, która wyszła z jej optyk, czym prędzej przeanalizowała systemy srebrnego lotnika, który ruszył za nią w pogoń. Dostała nowego asa w rękawie. Odwróciła się w locie, ustawiając się plecami w stronę, gdzie zmierzała, a następnie skierowała wolną dłoń w stronę, skąd nadlatywał przeciwnik. Złożyła skrzydła, by nie oberwać w nie przez nieuwagę. Miko, słysząc dźwięk transformacji, spojrzała przed siebie. Ze srebrnego ramienia femme zakończonego ostrymi szponami wystawała rakieta. Wrongedspark aktywowała spust i mimo iż Screamer zareagował od razu, nie był w stanie uniknąć tak szybko wystrzelonego w siebie pocisku. Krzyknął głośno, gdy został trafiony w bok skrzydła i znów przestał panować nad lotem. To na ten moment wystarczyło femme. Odwróciła się ponownie i przyspieszyła. Była już blisko celu, ale nie zamierzała zwalniać.

- Miko! - zawołał Bulkhead, wyciągając ręce w stronę nadciągających ku niemu towarzyszek, jakby mimo dzielącej ich odległości próbować złapać dziewczynę.

- Łap ją! - Wrongedspark po znalezieniu się na wysokości mecha, podniosła nieco lot i wyciągnęła nastolatkę w dół. Przelatując nad masywnym mechem, delikatnie puściła ją w bezpieczne, wielkie łapska Wreckera. Skręciła zaraz, by nie oberwać od laserowej wiązki wystrzelonej w nią przez Vehicona. 

Bulkhead przytulił dziewczynę do piersi, patrząc na nią mocno zmartwionym wzrokiem. 

- Nic ci nie jest? - spytał.

- N-nie, nic Bulk - Japonka przytuliła się do niego rozchwiana emocjonalnie po tak nagłym, ogromnym stresie. Pociągnęła nosem.

- Nie trać uwagi pośrodku pola walki! - pouczył go ostro Ultramagnus, odpychając w bok i ratując tym samym przed wiązką wystrzeloną w bota przez jednego z trepów.

Bulkhead opamiętał się. Spróbował zadzwonić do Ratcheta, ale bezowocnie. Usunął się przed kolejnym pociskiem i chroniąc dziewczynę jedną ręką, drugą ponownie zaczął strzelać we wrogów.

Wrongedspark tymczasem znów wleciała w chmury. Oberwała kilka razy z blastera, ale zawsze ustawiała się tak, by dostać w pióra na ciele, które mimo wszystko chroniły ją przed otrzymaniem pełnych obrażeń. Po odpowiednim podniesieniu pułapu, gdy znalazła się nad obłokami, namierzyła z pomocą słuchu cel. Nie musiała mieć go widzieć za pomocą optyk, by znać dokładne miejsce ataku. Obróciła się przez plecy i zapikowała, w odpowiednim momencie wyciągając rozczapierzone szpony przed siebie. Wylądowała na Vehiconie, który dał o tym znać towarzyszom głośnym krzykiem spowodowanym nagłym bólem rozchodzącym mu się po przewodach odpowiadającym ludzkiemu unerwieniu. Femme, która straciła pęd przez atak, miała jednak szybką sposobność rozpędzenia się lepszą od ponownego pikowania.

Wyciągajsc szpony z poszycia fioletowego myśliwca cybertrońskiego typu, transformowała się w odrzutowiec będący trybem alternatywnym Starscreama. Dlatego iż za silnik odpowiadały części przy jego głowie, a nie przy nogach, jak w większości pojazdów latających, mogła ona użyć do stworzenia go nie uszkodzonych części. Tym samym znów była w stanie lecieć w przestworzach przetransfornowana w pojazd latający. Od razu rozpoczęła lot, rozgrzewając znajdującego się pod nią Vehicona żarem wylatującym jej z dyszy. Trep krzyknął raz jeszcze, po czym zaczął spadać. Jego podzespoły zaczęły się wyłączać, gdyż zostało uszkodzone źródło zasilania, które go napędzało. Łowca, spadając z nieba, wycelował w części, które w postaci robota składały się na jego iskrę.

- No zestrzelić ją!!! - krzyknął Seeker, który nie będąc w stanie z obecnymi uszkodzeniami lecieć, zarył boleśnie w grunt, na którym stały Autoboty oraz naziemna część oddziału.

Vehicony starały się wykonać rozkaz, ale same zostały ostrzelane. Na ich nieszczęście Starscream, a więc teraz i Wrongedspark, miał szybką częstotliwość strzału - niewiele więc czasu mijało mu od naładowania wiązki do posłania jej we wrogów. Fioletowi lotnicy zostali zalani gradem pocisków mających większą siłę rażenia, niż ich własne. Do tego z kadłuba wysunęły się dodatkowe działka - do złudzenia przypominające te, które ze swojego trybu alternatywnego zwykł w nagłych wypadkach wysuwać Knock Out. Femme musiała się mocno skupić, by zrobić takie połączenie, jednak teraz miała jeszcze większą siłę rażenia. Coraz sprawniej unikała pocisków. 

Zaszerżowała na Vehicona znajdującego się przed nią i przetransformowała się w ostatniej chwili przez zderzeniem. Powietrze przeszył kolejny wrzask decepticońskiego żołnierza, którego poszycie zostało właśnie znacznie poszarpane. Dziesięć głębokich ran spowodowało u niego na tyle poważny energotok, iż niemożliwym by było, by przeżył, nawet przy natychmiastowej pomocy medyka. Dodatkowo po nagłym machnięciu skrzydłami przez atakującą go fembotkę, został rzucony o skały. Jego uszkodzone części uderzające o ich nierówną powierzchnię stworzyły iskry podpalające paliwo wypływające z niego i płynące mu w przewodach. Przestrzeń rozświetlił dość spory wybuch, głośnym hukiem wprawiając w strach pozostałe w powietrzu Vehicony, którym coraz trudniej było trafić robiącą uniki, niezwykle sprawną w powietrzu Wszystkobotkę. Ta coraz lepiej radziła sobie z nagłą zmianą trybów. Nim znów stała się myśliwcem, strzeliła w przeciwników z wielkich dział pozyskanych po przeskanowanowaniu lidera Autobotów. Przetransformowana, ruszyła gwałtownie ku kolejnym trepom. Zamierzała na tyle wykruszyć obecne tu wojsko Starscreama, by ten zdecydował się wezwać posiłki - czego nie mógł zrobić przy załączonym zagłuszaniu sygnału. Więc jeśli on by się chciał skontaktować z Nemezis, Autoboty miałyby w tym samym czasie możliwość zadzwonienia do swojej bazy i poproszenia pozostałego w bazie medyka o transport awaryjny.

Seeker wstał z ziemi i złapał się za energoniące mocno części. Spanikował, ale jeszcze nie na tyle, by marażać się na gniew Megatrona za spartoloną misję.

- Formacja szósta i zestrzelić ją! - mech postanowił zmienić strategię, nakazując Vehiconom inne ustawienie się wobec celu, który mieli pojmać lub w ostateczności zlikwidować, gdyby to pierwsze okazało się niemożliwe. Jego podkomendni od razu ustawili się w innym szyku, jednak to również im nie pomogło. Wrongedspark przeleciała pod jednym, tuż przed tym zmieniając formę na humanoidalną. Swoim największym na wyposażeniu ostrzem rozorała mu całe podwozie. Kolejny trep został natychmiastowo zlikwidowany. Tuż po ataku znów stała się myśliwcem i uniknęła wystrzelonej w nią od dołu rakiety. Głośnej rakiety, o której obecności zorientowała się na chwilę przed tym, jak miałaby zostać trafiona. 

Starscream, gdy jego atak się nie powiódł, zawahał się. Niespodziewanie musiał odskoczyć, gdyż kątem optyki dostrzegł lecącą w jego stronę niebieską wiązkę. Wywrócił się, będąc już osłabionym przez wyciek życiodajnego paliwa. Dostrzegł, iż Autoboty właśnie zlikwidowały ostatniego naziemnego trepa. ,,Co za beznadziejne klony, nawet jednego bota zgasić nie mogły, ani chociaż bardziej uszkodzić!" - pomyślał zdenerwowany. Teraz zląkł się tym bardziej, gdyż przeciwnicy zgodnie z rozkazem Prime'a ruszyli w jego stronę. Unieruchomiony niemożnością transformowania się w swym obecnym stanie, zamarł. Przeszedł go dreszcz spowodowany strachem powstałym przez wizję zgonu, gdy tylko wrogowie dostaną się w jego pobliże.

- Wyłączyć zagłuszanie sygnału i wezwać wsparcie!!! - rozkazał podkomendnym, wstając zaraz i rozpoczynając ostrzał w przeciwników, chcąc ich chociaż trochę spowolnić.

Vehicon ukryty na pułce skalnej w strefie okrytej mgłą, do którego było skierowane to polecenie, wykonał je czym prędzej i natychmiast połączył się z Nemezis. Ukrywał się poza widocznością automobili, by uniknąć przypadkowego zestrzelenia, co skutkowałoby zbyt szybkim wyłączeniem zagłuszania w razie jego śmierci i zniszczenia zagłuszacza albo niemożnością natychmiastowego skontaktowania się z przywódcą w razie zagrożenia takiego jak obecnie.

- Lordzie Megatronie, potrzebujemy natychmiastowego wspAAAA! - krzyknął, gdyż jego klatkę piersiową wraz ze znajdującą się w niej iskrą przeszyły szpony tego, który miał być ich dzisiejszym celem. Wrongedspark, gdy tylko usłyszała, iż nieruszająca się wcześniej postać zaczęła prosić dowódcę o pomoc, zgasiła go. Chciała tym samym spowolnić nadejście posiłków Decepticonów. Od początku wiedziała, że znajduje się tu jeden z wrogów, ponieważ gdy tylko pierwszy raz znalazła się we mgle i spadała zestrzelona, usłyszała cichy szum wydzielany przez wentylatory chłodzące organizm klona.

- Co się tam dzieje?!! - wrzasnął lider Conów z mostka swego najwspanialszego statku wojskowego.

Wrongedspark zadzwoniła do bazy Autobotów.

- ODPOWIADAĆ U LICHA! - Megatron nakazał już martwemu i spadającemu w przepaść trepowi zdać skrócony raport wydarzeń.


*Baza Autobotów*

Ratchet niecierpliwie czekał na jakiekolwiek wieści. Nadal nie potrafił nawiązać kontaktu z nikim z drużyny mimo iż odczyty ich stanu nie były niepokojące.

- Co tam się dzieje? - zapytał sam siebie pod nosem retorycznie. Martwił się, iż stanie się coś niespodziewanego lub że Miko, której statusu nie jest w stanie obserwować, zginie nim otrzyma pomoc.

- Ona na pewno im pomoże - starał się pocieszyć robota Jack, ale został zignorowany.

Po kilku minutach dłużących się medykowi w nieskończoność, odebrał sygnał połączenia.

- Wyślij im most - usłyszał głos Wrongedspark. Doznając ulgi, od razu wklepał na panelu odpowiednie koordynaty i pociągając za wajchę, czym prędzej otworzył rozświetlony na seledynowo portal przy swoich towarzyszach broni.


*Pole walki*

- Autoboty, transformacja i jazda! - nakazał Optimus, gdy tylko dostrzegł wysłaną im drogę odwrotu. Choć mieli Starscreama podanego jak na tacy, nie chciał ryzykować życiem swoich podwładnych w sytuacji, gdyby posiłki Decepticonów przybyły zbyt szybko. Wszycy obok niego transformowali się.

Arcee, ruszając, nakierowała lusterko w stronę klifu, spod którego wyleciała właśnie Wrongedspark. Z myśliwca przetransformowała się w swą oryginalną formę zapewniającą jej lepszą zwrotność i machając szybko oraz mocno skrzydłami, leciała w ich stronę, z dużym pędem przecinając powietrze.

Nagle znad chmur wyleciała cała masa vehicońskich lotników, zasypując ją gradem strzał. Gdyby nie skorygowała lotu, zepchnięta w dół zaliczyłaby czołowe spotkanie z wystającą z ziemi skałą. Zamachnęła skrzydłami mocniej, jednak przez nagły atak prędkość jej lotu znacząco spadła. Zamachnęła się nimi silnie, lecz gdy opuszczała skrzydła, oberwała w nasadę jednego z nich. Niemal nie zaryła w ziemię. Arcee wraz z Bumblebee zatrzymali się, rozpoczynając ostrzał w atakujące ich sojuszniczkę Vehicony. 

- Osłaniamy cię! - krzyknęła botka.

Optimus dołączył do dwójki swych podkomendnych. Reszta zespołu znalazła się już w bazie.

Femme zachwiała się w locie i by nie roztrzaskać się o podłoże, machnęła mocno skrzydłami ku górze, by pchnąć się w stronę znajdującego się pod nią gruntu i wylądować na nim na nogach. Przez uszkodzenie jednego ze skrzydeł, drugim zamachnęła się zdecydowanie mocniej, więc nie dziwnym było iż zamiast wylądować prawidłowo, wywróciła się. Trójka Autobotów ruszyła biegiem w jej stronę. Z powodu zbyt natężonego gradu strzał, fembotka nie była w stanie podnieść się z ziemi. Gdy jednak tylko ilość jej przeciwników została nieznacznie zredukowana oraz rozproszona po nieboskłonie, podniosła się na nogi i już wraz z dwoma mechami oraz drugą femme przebiegła przez nadal otwarty portal, który zamknął się za nimi. Wewnętrznie cicho odetchnęła.

Spojrzała po zgromadzonych tu botach. W optykach Ultramagnusa dostrzegła odrazę.

- Na Primusa, jesteś cała w energonie! - spojrzała na Ratcheta, a później na siebie. Słowa medyka nie mijały się z prawdą. Jej szpony oraz dziób i to co z niego spłynęło były zbroczone paliwem Cybertrończyków. Także i na reszcie ciała była nim oblana po tym, jak rozcięła jednego z trepów, przelatując pod nim. Choć zabruszona została wtedy głównie jej ręka, niebieska poświata prześwitywała jej również z pomiędzy piór na torsie. Chciała złożyć skrzydła, jednak obu nie była w stanie. Jedno z nich miała bezwładne. Uszkodzone w jego nasadzie przez ostrzał siłowniki dodatkowo zniszczyły się w czasie jej upadku na ziemię. Mimowolnie mocno się zestresowała. Tak uszkodzona miałaby problem z transformacją, jeśli nie byłoby to całkowicie uniemożliwione.

- Co tam się działo? - zapytał nieco zatrwożony jej wyglądem Rafael.

Nikt nie zdążył mu na to odpowiedzieć, gdyż Miko otrząsnęła się z szoku.

- Wiedziałam, że musisz mieć skrzydła! 

Wszyscy tu zgromadzeni popatrzyli na nią. Mimo iż była nadal nieco blada, w jej wyrazie twarzy widoczna była fascynacja.

- Teraz to faktycznie jesteś jak ptak, i to drapieżny! Ale wymiatasz! - dziewczyna była znów mocno podekscytowana - jakby zapomniała, że przed chwilą omal nie została siłą zabrana na statek Decepticonów, gdzie z pewnością nie czekałoby jej przyjazne, bezpieczne powitanie.

Femme, do której skierowane były te słowa, ułożyła swe pióra jak niegdyś. W sposób, którym ukrywała jakiekolwiek słabości oraz odczucia czy dręczące ją emocje.

- Jak się w ogóle u nas znalazłaś? - zapytał Bulkhead.

- Ja poprosiłem ją o pomoc, gdy zdałem sobie sprawę, że nie mogę się z wami skontaktować, a Miko zniknęła z bazy - zarówno boty, jak i ludzie, spojrzeli na Ratcheta.

- Przepraszam - ton Japonki nieco się wyciszył. Była stropiona i doszło do niej poczucie winy. Powiedziano jej, gdy nieustępliwie o to dopytywała, kiedy nie widziała przez kilka dni Wrongedspark, że ta chciała pobyć sama i na jakiś czas opuściła bazę. Choć Nakadai nie znała dokładnego tego powodu i nikt nie chciał jej go zdradzić. W końcu Bumblebee dostał pozwolenie na podzielenie się historią Wszystkobotki z botami, a nie z ludźmi.

- Wybacz nam proszę, że przez naszą nieuwagę złamaliśmy twój komfort i ściągnęliśmy cię tu, mimo iż chciałaś zostać sama - Prime zwócił się do sojuszniczki. Ta bez żadnego wyrazu spojrzała na niego. Nie ukazywała tego, ale bała się. Powstrzymywała drżenie, chcąc sprawiać wrażenie spokojnej. Mech zastanowił się, jak powinien ująć w słowa jeszcze jeden aspekt, który ciążył mu na iskrze - I za inne rzeczy, o których nie mieliśmy pojęcia - mówił szczerze, z poczuciem winy i smutkiem. Femme wiedziała to. Nieco przymróżyła optyki, starając się uspokoić. Nadal bała się zaufać, ale cierpiała, nie będąc w stanie tego zrobić. Może i potrafiła poradzić sobie sama, ale i ona potrzebowała wsparcia. Nawet jeśli ciężko było jej się do tego przed samą sobą przyznać. Chwilę milczała. Inni również zachowali ciszę, czekając na jej słowa. Nawet Ultramagnus nie próbował jej dopiec ani wytrącić jej z równowagi.

- Zadzwonił do mnie, bo uznał to za konieczne. Poza tym, rodzimy gatunek przez obcą rasę nie powinien umierać - popatrzyła na Miko. Autoboty skierowały swoje optyki za jej wzrokiem.

Dziewczyna poczuła się jeszcze gorzej z tym, co zrobiła. Mimo iż nawet nie wiedziała, że w słowach jej idolki znajduje się drugi, głębszy i mroczniejszy sens.

- Naprawdę was przepraszam. I ciebie też - powiedziała do Wrongedspark. - Teraz wiem, że naprawdę głupio zrobiłam - dziewczyna spuściła głowę.

- W imieniu całego zespołu chciałbym ci szczerze podziękować - rzekł Prime. - Byliśmy w dużych tarapatach, a Miko w jeszcze większych.

Ultramagnus prychnął, na co pióra zirytowanej tym osoby nastroszyły się. Spojrzała na niego zimno. Nieznacznie zacisnęła szpony na podłożu. 

- Powstrzymaj swoje zachowanie, Magnus - rzekła bez szacunku w głosie Arcee. 

- Jako przywódca wszystkich Autobotów proszę cię o wybaczenie w związku z zachowaniem tego, któremu dotąd ufałem, a który okazał się nie być Autobotem tak szlachetnym, za jakiego go miałem. Chcę byś miała świadomość, że odebrałem Ultramagnusowi stanowisko oficerskie. Choć to nie wynagrodzi krzywd, jakie ci uczynił.

- Nie dbam o to. Żaden tytuł nie ma dla mnie znaczenia - poza tym femme nawet nie wiedziała, jakie one są i co tak faktycznie oznaczają. Wiedziała tylko, że niektórzy mają większą władzę nad innymi, i tyle.

- O czym wy gadacie? - zainteresowała się Miko. - Ultramagnus coś ci zrobił? 

Optimus stropił się. Nie powinien był zaczynać tego tematu w obecności nie wtajemniczonych w sytuację Wrongedspark ludzi.

- Zbyt wiele, by niszczyć tym umysł dziecka, którym jesteś - powiedziała do niej femme, ignorując lidera Autobotów. Mimo prób zachowania obojętnego tonu, dziewczyna dosłyszała w nich leciutkie brzmienie bólu wewnętrznego oraz smutnu. Zmartwiła się.

- No to się mu należy.

- Nie rozmawiajcie tak o mnie w mojej obecności(!) - wkurzył się mech.

- Nie no, sorry, nic do ciebie nie mam - powiedziała lekceważąco nastolatka. - Nawet szacunku.

Wszyscy się tu obecni zdziwili się, gdy mimo powagi sytuacji usłyszeli ciche śmiechnięcie. Bumblebee, który - zaskoczony bezpośredniością dziewczyny - bipnął rozbawionym "tonem", szybko zasłonił miejsce, gdzie znajdowałyby się jego usta, jakby chciał ukryć i tak u niego niewidoczny uśmiech będący w tym momencie nieco niestosownym.

Wrongedspark odrobinę się rozluźniła. Wszystkie Autoboty prócz jednego traktowały ją normalnie. W dodatku stanęły po jej stronie, zwracając się przeciw temu, kto tak bardzo ją niegdyś skrzywdził. Strach, który niemal ją paraliżował, osłabł w tym momencie. Nie został całkiem wyeliminowany, do tego było jeszcze bardzo daleko, jednak zmalał.

- Uważam, że najlepiej będzie, jeśli pojedziesz teraz na patrol, Ultramagnusie - zarządził Prime stanowczym tonem, nie chcąc, by spór między członkami jego drużyny, ludźmi oraz Wrongedspark zaostrzył się.

Mech zacisnął pięści, ale transformował się i już na kołach ruszył ku wyjściu z bazy. Wyjechał odprowadzony wzrokiem tu obecnych - w większości nieprzychylnym.

- Widzę, że potrzebujesz naprawy - rzekł Ratchet, widząc opadnięte skrzydło. - Choć przyznam, że nigdy nie miałem okazji operować tego typu zranienia, więc jest ono dla mnie nowością.

- Jesteś przecież chyba dosyć stary. Nie naprawiałeś już skrzydeł? - zapytała go Miko, nie będąc w stanie w pełni zrozumieć sytuacji opierzonej postaci.

- Naprawiałem wiele botów, ale żaden nie miał takiej konstrukcji i takiego typu skrzydła.

- No ale że nie poradzisz sobie?

- Tego nie powiedziałem. I nie nazywaj mnie starym - rzekł to ostatnie burkliwie.

- Zrzęda - powiedziała dziewczyna pod nosem, jednak dostatecznie słyszalnie.

Wrongedspark obserwowała ich kłótnię. Pióra na jej ciele delikatnie opadły. Znów nieco bardziej się uspokoiła. Prime dostrzegł to, ale niczego nie skomentował. Ucieszył się jednak, choć nie okazał swych emocji poza delikatnym, ciepłym uśmiechem.

- Ty jak byłaś myśliwcem to jakim cudem miałaś dodatkowe działka? - spytał Bulkhead, nie ogarniając, że ona mogłaby nie chcieć być przepytywaną.

Wrongedspark zastanowiła się czy mu odpowiedzieć.

- Uznałam, że skoro mogę używać zeskanowanych broni niezależnie od tego, jak są skonstruowane i skoro jestem w stanie przetransformować się w wiele różnych trybów alternatywnych, mogę spróbować użyć dodatkowych działek. Na próbie nic nie traciłam.

- *Czyli możesz używać broni od różnych osób jednocześnie?* - Bumblebee zaskoczył się. Skoro femme odpowiedziała Bulkheadowi, uznał, że sam może zadać pytanie.

- Na osobnych rękach to nie problem. Nie miałam pewności czy uda mi się wprowadzić do czyjegoś trybu alterntywnego uzbrojenie kogoś innego.

- Zrobiłaś to, analizując plany budowy, które znasz i ustaliłaś na ich podstawie najbardziej optymalne miejsce, w którym mogłabyś spróbować umieścić broń? - spytał Ratchet z namysłem.

Wrongedspark wcześniej nie myślała, jak to się dzieje. Po prostu to robiła. Zastanowiła się nad pytaniem medyka. Doszła do tego, iż jego hipoteza jest trafna. Nie miała jednak pewności czy powinna ją potwierdzać. To były dość wrażliwe dane i dużo o niej mówiące - choć sama przed kilkunastoma sekundami nie miała o tym pojęcia, gdyż instynktowne działania nie zawsze były wynikiem procesów myślowych pochodzących z umysłu. Podświadomie odczuła znów strach zasiany jej przez Ultramagnusa.

- Nie musisz odpowiadać - Ratchet zdawał się pojąć ukrywaną przez rozmówczynię dręczącą ją rozterkę.

Femme zastanowiła się. Podniosła nieco rękę i spojrzała na nią. W jej umyśle zakiełkowała dość bolesna myśl. 

Widząc jej dziwne zachowanie, każdy pozostał w milczeniu i niemal bezruchu. Nawet jak ktoś chciał spytać, co ona robi, powstrzymywał się.

Po niedługiej chwili Wrongedspark przetransfornowała dłoń w ostrze medyka i obróciła ją nieco, przyglądając się mu.

- Co ty robisz? - spytał Ratchet.

Femme skupiła się.  Pióra zapadły jej się w jednym miejscu w pancerz, zaraz za bronią białą, po czym wysunęły się z niego działka Bumblebee. Obecnie na jednej ręce miała zarówno ostrze, jak i blastery. Posmutniała.

- Może to dlatego Megatron próbuje mnie zabić. I to przez te zdolności wybił całą planetę. Bo jestem pewna, że to on za to odpowiadał. Choć nie wiem jak - była smutna. Miała smutne spojrzenie. Ton jej wypowiedzi brzmiał na przygaszony. Nawet Miko, choć miała teraz wiele pytań, była wciąż cicho.

- My również nie mamy pojęcia, dlaczego to, co się stało, było możliwe. - Optimus odezwał się po chwili milczenia. - Niedaleko Cybertronu znajdowały się gruzy jakiejś planety, ale zgodnie z naszymi zapiskami planeta na skutek uderzenia w nią wielkich rozmiarów meteorytu rozpadła się wiele eonów przed narodzinami najstarszego bota. Nikt nie potrafił stwierdzić czy była zamieszkana i dlaczego Cybertron nie został wtedy uszkodzony. Nie wiem czy ktokolwiek byłby w stanie załamać historię i namieszać cokolwiek w wiedzy publicznej. Nawet, jeśli byłby to Megatron. Poza tym, z pewnością nie miałby on dostępu do wszystkich zapisków, gdyż niektóre badania prowadzone były przez Autoboty. A z tego co mówiłaś Bumblebee, nie jesteś z pewnością w tak sędziwym wieku.

Femme przemilczała to i spojrzała na swoją drugą rękę. Zmieniła dłoń w działo, w które wyposażone były pracujące w kopalniach Vehicony. Na górze przedramienia stworzyła działko, które było na wyposażeniu Bee, a u jego dołu wytworzyła rakietę Starscreama. Za każdą dodatkową transformacją jej pióra w miejscu broni wnikały w metal, by następnie stać się wyposażeniem.

<><><><><><><><><><><><><><><><><><><>

4016 słów! Skończyłam rozdział zaczęty wcześniej tylko dlatego, że nagle poczułam przypływ weny, gdy puściła mi się piosenka zamieszczona w mediach. Mam nadzieję, że się spodobał!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro