Prolog - Zosia.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Byłam poskładana, a przynajmniej od lat takie miałam wrażenie. Jakbym zawczasu sporządziła sobie harmonogram istnienia na tym pokręconym świecie. Jasno i wyraźnie określiłam w swojej głowie swoje własne pragnienia. Ubrałam je następnie w kolorowe marzenia. I z radością przyglądałam się temu, jak wszystko mi się ładnie ułożyło.

Szalenie się myliłam. Później się o tym boleśnie przekonałam. W tamtym czasie, wypełnionym złudnym szczęściem, mogłam porównać samą siebie do prawidłowo ułożonej, wizualnie idealnej, kostki Rubika. Każda moja strona życia oczekiwała realizacji konkretnych punktów planu. Czerwona – miłości. Żółta – szczęścia. Zielona – miejsca do życia. Niebieska – spełnienia w pracy zawodowej. Biała – dzieci. Pomarańczowa – zdrowia. Wszystko musiało się zgadzać, przecież zakończyłam już etap zastanawiania się, czego tak naprawdę potrzebuję. Czego szukam. Z kim chcę budować moją przyszłość.

Poskładanie siebie zajęło mi trochę czasu i wcale nie przyszło mi łatwo. Wiedziałam jednak, że wielką pomoc otrzymałam od mojego chłopaka. Spotkaliśmy się przypadkiem i już tak razem zostaliśmy. Uwielbiałam takie romantyczne historie na kartach książek, dlatego z rozrzewnieniem wspominałam nasze początki. Błażej twardo stąpał po ziemi. I mi się to bardzo podobało. Pod tym względem byliśmy do siebie bardzo podobni. Wizja ułożenia sobie z nim życia przyszła mi bez problemu. Byłam pewna, że on również szybko zaczął myśleć o nas poważnie.

Nasz związek rozwijał się dokładnie tak, jak powinien.

Do czasu. Do przykrego momentu, w którym wszystko, cała skomplikowana układanka marzeń i planów rozsypała się na milion maleńkich, ostrych, raniących mnie elementów. Nie byłam w stanie złożyć tego w całość, chociaż próbowałam zrobić to na różne możliwe sposoby. Okazało się jednak, że sama nie byłam w stanie. Błażej nie chciał tego mojego wymarzonego życia. Chciał czegoś zupełnie innego, o czym ja nie miałam nawet pojęcia. Chciał kogoś innego. Nie chciał mnie. Na jedno wyszło.

Najpierw straciłam Błażeja, a potem pracę. I nie wiedziałam już, czego powinnam chcieć. W jaki sposób powinnam na nowo siebie poukładać. Bo przecież musiałam mieć jakiś plan. Cokolwiek, co pomogłoby mi odnaleźć samą siebie w tym bez końca kręcącym się w zbyt szybkim tempie świecie.

Kostka Rubika – idealna, gdy jest ułożona, trudna i nie do ogarnięcia, gdy ktoś pomiesza w niej kolory tak jak obecnie ja, poprzekręcana i pogubiona. Nic już nie znajdowało się na swoim, dobrze mi znanym miejscu.

I nie miałam pojęcia, od czego powinnam zacząć. Gdzie szukać pomocy.

Na myśl przychodziła mi jedynie rodzina i mój dom na Podlasiu, gdzie się wychowałam. Tam życie nie wydawało się tak mocno skomplikowane, a ja nie musiałam tak kurczowo trzymać się planów.

Moje serce ciągnęło mnie na wschód i właśnie tam, wbrew rozsądkowi, postanowiłam się udać, aby szukać odpowiedzi, a było ich zatrważająco wiele. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro