Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Levi Ackerman's pov.


Był kwiecień, w Niemczech a konkretnie w wschodniej części Berlina już wczesnym rankiem zanim jakikolwiek poranny patrol bohaterów wyruszył, zaczęto otwierać sklepy a auta dały o sobie znać wożąc pierwszych ludzi do pracy. Zastanawiacie się dlaczego nikt z tych ludzi nie obawia się żadnego złoczyńcy, który mógłby ich nawet zabić? W końcu w świecie gdzie część ludzi rodzi się z indywidualnościami przez które reszta społeczeństwa opartego w ok. 80% na ludziach z mocami je odrzuca i wyśmiewa bądź nie mają pomysłu w czym je wykorzystać to musi prędzej czy później powstać coś co ludzie nazywają ,,złoczyńcami" tylko dlatego, bo nie potrafią spojrzeć obiektywnie na cały konflikt między nimi a tymi co nazywają ,,bohaterami" i przez to odrzucają jakąkolwiek formę dogadania się przez co wiele krajów boryka się z dużą przestępczością, nie chodzi o jakiś tam bandytów co ukradli telewizor ze sklepu a o wręcz bossów z silnych organizacji, którzy mogą być bardzo niebezpieczni. Ale mimo to oni nie ważą się atakować kiedy bohaterowie są nieprzygotowani, czemu? Otóż spieszę z odpowiedzią, to ja jestem tym, co trzyma drugą stronę zdala od atakowania nas, jestem Levi Ackerman, z zawodu zwany bohater i jednocześnie uznawany za najsilniejszego, i najlepszego z nich, tzw. bohater numer jeden jak mówią, np. na All Might'a z Japonii. Jednak mimo tego co ludzie o mnie myślą, nie jestem takim bohaterem za jakiego mnie widzą, jestem raczej normalnym człowiekiem, który też popełnia błędy. Moim quirkiem, bo tak też nazywa się indywidualności jest tzw. Ackerman Power, czyli Ackermańska moc, zastanawiacie się dlaczego tak to się nazywa, otóż tą moc posiada każdy członek mojej rodziny-rodziny Ackermanów, która ma zaledwie kilku żywych członków w kraju po długim czasie cichego prześladowania przez rząd, ponieważ było jedno ale, pomimo tego, że nasza moc daje nam jedynie większą siłę, szybkość i refleks to nie da się w żaden sposób wymazać nawet na krótki czas, przejąć kontrolę czy nawet wykryć, ponieważ ta nie zmienia niczego w wyglądzie, poza tym, że jej użytkownik ma raczej depresyjny wzrok, ale to może się każdemu wydarzyć kiedy psychika się załamie po danym wydarzeniu a w mojej rodzinie takie wypadki zdarzają się wyjątkowo często, jedyna możliwość by rozpoznać Ackerman'a to kiedy skumuluje w sobie bardzo dużą ilość energii, która uwalnia się najczęściej podczas walki pod wpływem silnych emocji, ale tak nie musi być. Podczas tych momentów nasze oczy zmieniają się na białe przez krótki okres czasu jest to rzadkie zjawisko, ponieważ użytkownik podczas tego stanu zwykle ma problemy z kontrolą nad sobą, cóż za ironia, że bohaterem nr 1 w Niemczech jest osoba z rodziny wcześniej prześladowanej przez rząd...a, chciałbym jeszcze dodać, że moc Ackermanów jest od narodzin uśpiona i członkowie tej rodziny muszą ją obudzić, najczęściej kiedy czują, że ich bądź kogoś bliskiego życie jest zagrożone, dodatkowo oprócz tej mocy mogą posiadać inny quirk, którego budzą na swój własny sposób, moim akurat jest Nieskazitelna Czystość, dzięki niemu mogę czyścić wszystko, działa on tak, że strzelam z palców specjalnym płynem, który mogę kontrolować, dzięki temu np. mogę czyścić to co chce a używając w większej ilości-użyć jako lekarstwa bądź trucizny tylko muszę uważać by nie wyprodukować tego za dużo, ponieważ mogłoby mnie bądź osoby z otoczenia to zabić.

Ok, dosyć tego, przejdę teraz do rzeczywistości, właśnie wstałem ze swojego jasno-szarego łóżka, które było w rogu na styku dłuższej ściany z krótszą, na przeciwko drzwi w moim niedużym, prostokątnym pokoju o białych ścianach i szaro-brązowej podłodze, obok łóżka po lewej stornie było duże okno o białych framugach z jasno-szarą roletą z widokiem na ulice z mojego mieszkania w jasno-żółtej kamienicy o płaskim dachu na drugim piętrze. Przy oknie znajdowało się brązowe biurko, które robiło mi za biuro i składzik na papiery a obok tego, już na krótszej ścianie była duża, biała szafa. Na drugiej dłuższej ścianie, po prawej stronie drzwi była jasno-szara komoda na dodatkowe rzeczy. Po krótkim ocknięciu się usłyszałem dźwięk powiadomienia z WhatsAppa z mojego telefonu z czarnym etui, które znajdowało się na brązowym nocniku między łóżkiem a biurkiem, podniosłem komórkę i sprawdziłem co przyszło na grupie zwanej ,,Grupa Zwiadowcza", a no tak nie powiedziałem wam o jednym, system bohaterski w Niemczech jest upaństwowiony, nie istnieje takie coś jak agencja i dzieli się na grupy: Zwiadowcza (do której należą bohaterowie specjalizujący się w walce z największymi niebezpieczeństwami w kraju), Stacjonarna, (która ma specjalistów od ratowania ludzi i walki z klęskami żywiołowymi)Żandarmska (w której są bohaterowie odpowiedzialni za utrzymywanie porządku i rozwiązywanie spraw kryminalnych) i Treningowa(do której należą osoby od 12 roku życia trenujące na bohaterów bądź trenujących by w przyszłości używać swoich quirków w pracy, druga opcja kończy się po 3 latach i nie ma rozwinięcia w kierunku rozwinięcia quirków jak w przypadku pierwszej opcji)choć wszyscy byli trenowani do wszystkich ról to dana grupa stara się trzymać jedynie swoich kompetencji a choć zawód bohatera to pozycja służbowa, podobna do policji to tylko część Żandarmską jest w pełni kontrolowana, pozostałe dwie mają pewną swobodę w działaniu dzięki poparciu społecznym a to pozwala nam na ciche misje. Wracając na grupie, którą ma Grupa Zwiadowcza do szybszej komunikacji było napisane przez dowódcę i jednocześnie reprezentanta -Erwina Smith'a ,,Słuchajcie, zmiana planów, oddział specjalny zamiast iść na patrol spotyka się ze mną w głównej siedzibie o 7.00, żadnych spóźnień!". Po przeczytaniu tej informacji w mgnieniu oka spojrzałem na srebrny zegar mieszczący się nad szarymi, drewnianymi drzwiami, musiałem zareagować, zapomniałem do, że jestem akurat dowódcą oddziału specjalnego. Była godzina 6.00, wnet przypomniałem sobie co się działo, o ok. 3.00 w nocy wróciłem z nocnego patrolu, był to jeden z tych patroli do których zapisałem się jako ochotnik, ponieważ nie lubię marnować czasu uzyskanego przez to, że cierpię na bezsenność, śpię 2-3 godziny na dobę i to mi wystarcza, dodatkowo moje nocne patrole zazwyczaj są samotne, ale to wystarcza by uczynić miasto w nocy bezpieczniejszym. Wracając do rzeczywistości wstałem z lóżka i podszedłem do szafy i wyjąłem z niej mój czarno-szary strój bohatera i ciemno-zielony płaszcz z małym znaczkiem skrzydeł wolności-znaku przynależności do Grupy Zwiadowczej i dodatkowo kamuflażu jeśli zdejmie się znak. Teraz szybko przebrałem się w to ubranie z białej piżamy po czym zamykając szafę spojrzałem w swe odbicie w lustrze które było na lewej części szafy, pomimo tego, że mam 30 lat to wciąż wyglądam jak młody 20latek z kruczo-czarnymi włosami, dobrze zbudowanym ciałem, ostrymi rysami pięknej twarzy, białą jak ściana karnacją, kobaltowymi oczami nie pokazującymi żadnych emocji i niskim wzrostem przez który w dzieciństwie nazywano mnie ,,karłem". Moglibyście pomyśleć, że z taką urodą na pewno mam już dziewczynę a nawet żonę, otóż nie, ja po prostu czuję, że nie nadaje się na relacje miłosne i nawet posiadanie dzieci przez to kim jestem prawdziwie a dodatkowo uważam, że małżeństwa są do bani.
-Levi, Śniadanie!-nagle odezwał się jakiś spokojny, ciepły głos, to moja mama, Kuchel Ackerman. Muszę to powiedzieć, nie mieszkam sam, mieszkam wraz z moją 55letnią mamą i 16letnią kuzynką, Mikasą, jeszcze wraz z nami mieszkał pewien chłopiec, który kiedy go spotkałem podczas pewnej misji w Japonii przedstawił się jako Dabi, który powiedział, że jest bezdomny i zapytał czy mógłby u mnie zamieszkać, mimo jego prośby chciałem zadzwonić na policję, ale po tym co opowiedział zdecydowałem się go wziąć do siebie, ale kiedy mógł to wrócił do swojego rodzinnego kraju i słuch po nim zaginął jak sobie życzył, teraz widzicie w jaką mamy sytuacje-moja mam nadal pracuje, ale jej płaca nie starcza na wszystko, moja kuzynka jest za młoda, więc to na mnie spada obowiązek utrzymania wszystkich, to po części też powód dlaczego biorę dodatkowe patrole, by sobie dorobić hajsu choć nie dają tyle samo, co te przydzielone to zawsze coś i przez to też uważam, że żadna kobieta nie chciałaby się ze mną związać, bo w końcu kto chciałby być w związku z osobą, która bierze nadgodziny? Jest jeszcze mój ojciec-Mark Grünhimmel, który rozstał się z Kuchel kiedy ja się urodziłem, ponieważ mój ojciec był z moją mamą ze względu na jej pochodzenie, byli po części w tzw. małżeństwie quirk, niestety tuż po urodzeniu okazałem się słaby, ale to przez to, że Ackermanowie zwykle po narodzinach są słabi. Jednakże mój ojciec tego nie rozumiał i przez to tak się to potoczyło. Dodatkowo w tym samym czasie zmarł mój pradziadek-Julian Ackerman a mój wujek-Kenny Ackerman, który pomagał mojej matce w wychowaniu mnie, ponieważ jak Kuchel mówiła, była zbyt słaba by się mną samodzielnie opiekować przez nie przebudzoną moc, gdyż Ackermanowie jeśli nie przebudzą swojej mocy pozostają słabi psychicznie i fizycznie do końca życia, ale kiedy byłem wystarczająco dorosły by sam sobie poradzić, opuścił mnie i matkę i nie utrzymuje z nami kontaktu, co do dziadków, wyjechali z kraju przed moim urodzeniem i pewnie są martwi a rodzice Mikasy-zostali zabici przez handlarzy ludźmi kiedy była młodsza, ale to już historia nie na teraz, ale w końcu widzicie, że mogę liczyć tylko na siebie.

Wracając do teraźniejszości wnet sobie przypomniałem, że powinienem obudzić Mikasę, ale doszedłem do wniosku, że Mikasa jako odpowiedzialna i wydoroślała nastolatka powinna już dawno się obudzić.

-Już idę.-odpowiedziałem czym prędzej i wyszedłem ze swojego pokoju po krótkim sprawdzeniu czy jest czysty, na szczęście był, bardzo nie lubię brudu. Znajdowałem się już w jasno-niebieskim przedpokoju po którego prawej stronie znajdował się mój pokój a dalej po prawej stronie drzwi była mała, jasno-złota kuchnia, która była prostokątna, ale trochę większa niż mój pokój, w niej była po lewej stronie drzwi na styku dłuższej i krótszej ściany srebrna lodówka, następnie biało-czarna kuchenka i brązowy blat wraz z szarym zlewem, i śmietnikiem pod nim. Po prawej stronie kuchni był jasno-brązowy stół i cztery złoto-brązowe krzesła, w dwóch, które były przy oknie leżącym na dłuższej ścianie siedziały po lewej stronie Mikasa a po prawej Kuchel, ale zanim wejdę do kuchni opiszę wam resztę domu. Po lewej stronie od ciemno-brązowych drzwi wejściowych do mieszkania jest czarne drzwi do szaro-niebieskiego, kwadratowego pokoju gościnnego w którym jakiś czas był pokojem Dabiego, w nim były brązowo-białe meble, po lewej na styku dwóch ścian(na tej drugiej są też drzwi) znajduje się brązowa, wysoka szafa, dalej jest popielate łóżko dla jednej osoby, później na przeciwko drzwi znajduje się okno o biało-szarej framudze a po prawej stronie od drzwi jest białe biurko. Następnymi drzwiami po lewej stronie korytarza są białe drzwi do pokoju Mikasy. Jej pokój był miej więcej tej samej wielkości, ale w innej kolorystyce, kolory ścian były ciemno-złote a podłoga brązowa. Na przeciwko drzwi było ciemno-brązowe biurko z krzesłem o tym samym kolorze, które robiło Mikasie za miejsce do nauki, obok tego było dotykające już styku dwóch ścian, jasno-pomarańczowe lóżko dla jednej osoby a po prawej stronie tego jasno-złoty nocnik. Później już po prawej stronie drzwi było kolejno: ciemno-brązowa komoda i szara szafa wyróżniająca się na tle reszty pokoju. Na przeciwko drzwi wejściowych do mieszkania była mała, kwadratowa łazienka o szmaragdowych kafelkach z prysznicem na przeciwko brązowych drzwi wejściowych do tego pomieszczenia a obok tego był biały kibel i umywalka, za to po prawej stronie była żółta półka na drobiazgi a pod nią biała pralka zaś na ścianie między pralką a umywalką było kilka uchwytów. Już po prawej stronie korytarza między kuchnią a łazienką były jasno-szare drzwi do małego, prostokątnego, jasno-pomarańczowego salonu o jasno-brązowej podłodze, na przeciwko drzwi było komoda na różne rzeczy obok której było okno o białej framudze za to środku była pomarańczowa, rozkładana kanapa na której moja mama spała podczas nocy. Po lewej stronie pokoju na krótszej ścianie był mały, stary, czarny telewizor.

Ogólnie ten dom należał jeszcze do moich dziadków, którzy nie byli zbyt dobrzy w dekoracji wnętrz a kiedy wyjechali zostawili to mieszkanie Kuchel, gdyż Kenny nie chciał mieć z tym nic wspólnego co jego rodzice zaakceptowali, gdyż nasza rodzina ma pewne motto ,,Każdy człowiek jest wolny, możesz się nie zgadzać z decyzjami innej osoby, ale musisz jej/jego decyzje uszanować" to dlatego Kuchel nie pała żądzą nienawiści do byłego męża a Kenny choć podczas kiedy byłem w Rajskim Liceum wziął mnie na ucznia, co pełnoprawny bohater może zrobić jedynie kiedy reprezentant korpusu z którego pochodzi i zwierzchnik bohaterów się zgodzi(to jest jedna z niewielu rzeczy, która nie jest upaństwowiona w systemie bohaterskim)to nie próbował mnie w żaden sposób manipulować tylko pozwolić mi wybrać własną drogę. Wracając do rzeczywistości, wszedłem już w próg kuchni i skierowałem się do stołu na moim miejscu po lewej stronie stołu był już zrobiony tost z serem.

-Jak się czujecie?-powiedziałem by rozluźnić atmosferę, oczywiście bez emocji, gdyż nie mało co pokazuje emocji od kiedy zdążył się pewien wypadek..., ale wolę o tym nie wspominać, gdyż ciężko robi mi się na sercu i psychice.

Kuchel Ackerman's pov.


Ja, Kuchel Ackerman widząc mojego syna od razu się uśmiechnęłam.

-Dobrze.-odpowiedziałam na jego pytanie po chwili wracając do jedzenia mojego tost' a jednocześnie patrząc na Mikasę, która jedynie przytaknęła, minęło sześć lat od kiedy jej rodzice zostali zabici przez handlarzy ludźmi, którzy chcieli porwać matkę Mikasy, która była nie tylko moją znajomą, ale też i Japonką a takie kobiety były drogo sprzedawane do burdelów jako prostytutki, już chcielibyście zapytać, jak to? Przecież to Niemcy, cywilizowany kraj! Właśnie, pod płaszczykiem bogatego państwa kryje się bezprawie i europejski burdel, który doprowadził do śmierci o wiele więcej osób niż tylko rodziców Mikasy, właśnie jedną z moich głupszych decyzji było zostanie w tym kraju, który zaczął się od wewnętrznie psuć po tym, jak quirki zaczęły pojawiać się u coraz większej liczb ludzi. Ale dosyć gadania, zapomniałam się przedstawić, jestem Kuchel Ackerman, urodziłam się bez dodatkowego quirka, ale za to moja rodzina nie porzuciła mnie a mi samej brak indywidualności nie przysparzał problemów. Po ukończeniu studiów zostałam księgową a z czasem poślubiłam Marka Grünhimmel 'a. Eh, co ja w nim takiego widziałam! Wiem, że kochał mnie, niską, szczupłą kobietę o czarnych włosach do łopatek, białej karnacji, z ciemno-niebieskimi oczami i na co dzień ubierającą się w beżowe ubranie a ja kochałam jego i mieliśmy wspólne cele, ale gdybym wiedziała, że chodziło mu też i o status to bym się w ogóle nie godziła na posiadanie dziecka, ale stało się to się stało i wzięłam odpowiedzialność za mojego syna. Niestety był jeden haczyk po rozwodzie mój nagły przypływ negatywnych emocji uniemożliwiał mi zaopiekowanie się Levi'em wtedy pomógł mi Kenny. Jestem bardzo mu wdzięczna, choć nie byliśmy ze sobą blisko to jednak nie pozostawił mnie samą, ale teraz jest nie wiadomo gdzie tak bardzo, że nawet Levi, który też jest bohaterem jak on to nie wie gdzie on jest. Ach tak, co do Levi'a kiedy rodzice Mikasy zostali zabici niemiecki bohater nr 1 był jedyną osobą spokrewnioną z Mikasą, która mieszkała najbliżej, i mogła się nią zaopiekować. Po wzięciu jej pod opiekę przyjechał do mnie z pytaniem czy mógłby ze mną zamieszkać tłumacząc, że nie da rady sam zaopiekować się Mikasą, zapytałam go dlaczego nie może sam zaopiekować się kuzynką tylko chce zamieszkać z własną matką narażając swoją reputacje na co on odpowiedział co się stało niedługo przed śmiercią rodziców Mikasy co mnie jednocześnie uświadomiło i zszokowało...otóż jego najbliżsi, długoletni przyjaciele- Farlan Church i Isabel Magnolia zostali zabici przez niebezpiecznego złoczyńcę podczas misji, dobrze wiedziałam jaką torturą była dla mojego syna śmierć kogoś bliskiego choć miał dość nieprzyjemny charakter to miał sporo przyjaciół i była to jednocześnie jego największa słabość, którą odkryłam kiedy był jeszcze na drugim roku w Rajskim Liceum, otóż po powrocie z wymiany z liceum U.A. w Japonii jego postawa i osobowość się po części zmieniły, po tym jak go zapytałam o co chodzi opowiedział co się stało na praktykach- jeden z uczniów z którym zdążył się nie jako zaprzyjaźnić- Oboro został zmiażdżony podczas walki, chciałam go pocieszyć, gdyż wyglądał na smutnego, ale ten od razu dodał, że Kenny już mu pomógł i zadeklarował, że zrobi wszystko by chronić swych bliskich, więc teraz możecie sobie dopowiedzieć jak się musiał czuć Levi tracąc kolejne osoby. Chciałam jeszcze zapytać o szczegóły śmierci Farlana i Isabel, ale ten mnie zbył mówiąc, że nie da rady mentalnie jeśli inna osoba będzie drążyć ten temat co zaakceptowałam, mimo bycia samotną, kochającą matką to nie byłam nadopiekuńczą, po chwili dałam propozycje, że sama zaopiekuje się Mikasą przez co nie będzie musiał się poświęcać na co on odpowiedział, że nie ma mowy i, że mi pomoże tłumacząc, że byłoby to ostatnim życzeniem rodziców Mikasy aby on też się nią zaopiekował, dodał jeszcze, że będzie pomagać w opiece dopóki jego kuzynka nie stanie się pełnoletnia, oczywiście nie chcąc się z nim kłócić zgodziłam się na tą umowę. Wracając do teraźniejszości z opowiadania backstory, Levi podszedł i siadł do stołu zaczynając zajadać przygotowanego przeze mnie dla niego tost' a w luźnej lecz cichej atmosferze.

-Dziś muszę iść na spotkanie zamiast na patrol i nie wiem kiedy wrócę-powiedział 30letni Ackerman

-Eh, nie musisz przecież tego mówić, i tak zawsze wracasz późno.-wtrąciła się nagle Mikasa dotąd cicho zajadająca swego tost 'a.

-Takie jest życie niestety, tak w ogóle to czy chciałabyś pójść ze mną na trening w ten weekend?-odpowiedział szorstko Levi.

-Pomyślę nad tym, o ile będę miała w ogóle jakiś czas przez twój pracoholizm.-odparła bezemocjonalnie licealistka. Niestety pomimo bycia kuzynostwem nie byli ze sobą blisko, głównie przez to jak Levi traktował kolegę Mikasy-Erena w którym młoda Ackermanka moim zdaniem się podkochiwała, dodatkowo ów kolega był uczniem Levi'a, ale z tego co słyszałam został nim jedynie na prośbę Erwina, ale przechodząc dalej, niemiecki bohater nr 1 nic nie odpowiedział tylko skończywszy swój tost wstał i wziął swój biały talerz by włożyć go do pustej zmywarki. Po krótkiej chwili odwrócił i skierował się do wyjścia.
-Nie mam czasu na pogaduchy, ponieważ muszę iść do pracy na 7.00.-dodał co mnie nie ani Mikasę nie zdziwiło, gdyż często tak wcześnie zaczynał pracę, teraz mój syn był już przy łazience na przeciwko wejścia do salonu, a tak.. zapomniałam wam powiedzieć, pomimo tego, że chłopiec, który z nami mieszkał i za którego po części wzięłam odpowiedzialność jak za syna-Dabi już wyjechał czyli de facto byłby wolny pokój dla mnie to wolę spać w salonie, gdyż łóżko w pokoju gościnnym dla mnie jest niewygodne a muszę się wysypiać by móc pracować jako księgowa.

                                                                 Mikasa Ackerman's pov.
Po tym jak Levi wyszedł z kuchni, ja, Mikasa Ackerman skończyłam jeść swego tost 'a. Po chwili też wstałam i zrobiłam to co mój kuzyn i odwróciłam się do Kuchel.

-Ciociu, dziś chciałabym sama pójść do szkoły skoro i tak wcześniej musiałam wstać.-powiedziałam, nie lubię jak ktoś mnie niańczy, na szczęście Levi i Kuchel rozumieją to. Niestety mam tendencje do niańczenia moich kolegów z klasy, szczególnie Erena Jeager'a do którego nie wiem czy moje uczucia to zwykłe zauroczenie po tym jak mnie uratował czy to coś więcej... a tak, zapytacie przed czym mnie obronił? Otóż spieszę z wyjaśnieniem choć będzie mi trudno, ponieważ mam naprawdę nieprzyjemne doświadczenia z tym związane, ale powiem. Podczas próby porwania mnie i mojej rodziny, moi rodzice zostali zabici na moich oczach próbując mnie chronić, po tym byłam przetrzymywana i kierowana strachem o własne życie nie mogłam nic zrobić. Na szczęście w tym dniu miał przyjść Eren z jego ojcem, z tego co wiem Grisha chciał zadzwonić po Grupę Żandarmską, ale Eren jak to on wbiegł do opuszczonego budynku w którym byłam przetrzymywana tak szybko, że jego ojciec nie mógł za nim nadążyć a kiedy jeden z trzech porywaczy przez przypadek otworzył drzwi, to on rzucił się na niego i go zabił używając naostrzonej końcówki miotły, tak, już to powinno dawać wam do myślenia, że młody Jeager nie jest aż tak normalny jakby się mogło wydawać. A co do porywaczy, było ich trzech, ale nie byli zbyt silni, ale to wystarczało by zabić mojego ojca, który tak jak Kuchel nigdy nie przebudził mocy i matkę, której quirk powodujący małe wypalenia na skórze był niewystarczający na trzy osoby. Wracając, Erenowi udało się zabić jeszcze jednego porywacza wykorzystując zaskoczenie, ale niestety ostatni zbir przywarł go do ściany, próbował się uwolnić, ale mu się to nie udawało a ja stałam obok i patrzyłam z kompletnym szokiem. Eren krzyknął ,,Walcz!" i wtedy dziwnym trafem poczułam nagły przypływ energii, taka uśpiona moc, która obudziła się we mnie pod wpływem chęci przeżycia i strachu przed stratą życia bliskiego. W tym momencie wiedziałam co mam robić i zauważając koło siebie zaostrzoną końcówkę miotły, którą użył Jeager chwilę wcześniej i szybko wzięłam ją, i wbiłam podczas skoku w szyje porywacza, krew się polała a morderca moich rodziców leżał na ziemi, na szczęście Erenowi nic się nie stało. Po chwili podszedł do mnie by sprawdzić czy wszystko ze mną ok i wtedy znalazł nas ojciec Erena- Grisha Jeager wraz z kilkoma bohaterami z Grupy Żandarmskiej, którzy podeszli do ciał martwych porywaczy, po chwili stwierdzili, że wszyscy trzej nie żyją od ran. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, Eren po części skłamał mówiąc, że zabił porywaczy, którzy próbowali mnie zabić na co jego ojciec i bohaterowie przytaknęli głowami i zabrali nas z tego miejsca. Po tym zdarzeniu było jeszcze trochę się działo, ale tych wydarzeń nie pamiętam, pewnie powodu emocji jakie w tamtym czasie przeżywałam, jedyne co dobrze pamiętam to to, że Levi, który był od tego czasu moim prawnym opiekunem wziął mnie do swojej matki i tak zamieszkaliśmy w domu Kuchel choć to jest jej dom to z tego co wiem Levi musi płacić część rachunków, gdyż ciotce by nie starczało na utrzymanie domu, plus na więcej jedzenia. Po jakimś czasie udało mi się przyzwyczaić do nowej sytuacji, ale po tym zdarzeniu zostały widoczne ślady na mojej psychice i zamknięcie się po części w sobie pod maską silnej, niezależnej nastolatki... a jedyne co dobrego z tamtego okresu pamiętam to to, że Eren podarował mi czerwony szalik, który często do dzisiaj noszę, gdyż po akcji z porywaczami było mi zimno! Oprócz tego, od czasu do czasu czuję jakby mroczną energię, której nie mogę kontrolować i zatruwa mi życie, mój kuzyn nazywa to ,,Klątwą rodziny Ackerman" i to jest największa wada naszego rodzinnego quirka, jak to mówią- świat jest bardzo okrutny, ale za to piękny, nie ma nic za darmo. Wracając, wyszłam szybko z kuchni do korytarza a podczas przechodzenia przez niego do swojego pokoju na chwilę spojrzałam na pokój gościnny i na chwilę powróciły wspomnienia związane z Dabim, muszę przyznać, że mało ich mam, wiem dobrze, że jest ok. 5 lat młodszy od mojego kuzyna i, że posiada quirk związany z ogniem. Dodatkowo czułam, że Levi miał podejrzenia co do jego pochodzenia patrząc na jego zachowanie, wygląd i to, że miał ciało pokryte wyjątkowo dużymi oparzeniami, które chciał ukryć, jedyny plus jaki widziałam i nadal widzę w adoptowaniu Dabiego było to, że już martwa Isabel mogła poćwiczyć swoje umiejętności mentorskie dzięki temu, że mieli quirki oparty na tym samym-ogniu. Wracając, otworzyłam mój brązowo-czarny, niedrogi plecak, który leżał na krześle i dokładnie go przejrzałam by sprawdzić czy nie zapomniałam czegoś spakować wczoraj wieczorem. Matma jest, niemiecki jest, angielski jest, biologia jest, strój na trening bohaterski jest... jak zwykle, wszystko było, po czym zamknęłam plecak i położyłam go na przedpokoju.

Levi' pov


Włączyłem kran i umyłem twarz, zwykle tak robię by odświeżyć się na rozpoczęcie dnia. Po chwili wziąłem szczoteczkę i pastę do zębów i umyłem szybko swoje uzębienie, w końcu jako bohater nr 1 powinienem dbać o swój wizerunek, ale mnie to zbytnio nie obchodzi, robię to, gdyż jestem do tego przyzwyczajony. Po krótkiej toalecie, wyszedłem z łazienki i skierowałem się do drzwi wyjściowych, w między czasie widząc Mikasę ubraną w jasno-brązowy mundurek z symbolem dwóch skrzyżowanych mieczy na ramieniu. Jak ta yandere czasami wkurza! Trudno ją nauczyć myśleć w walce jeśli na polu bitwy jest Eren choć z drugiej strony byłem do niej podobny kiedy byłem w jej wieku.

-Już idę, widzimy się później!-powiedziałem po czym wyszedłem z domu.

-Pa!-krzyknęły chórem Mikasa I Kuchel gdzie ta druga pewnie robiło nadal coś w kuchni.

Mikasa's pov


Prychnęłam na wychodzącego Levi'a. Cały Levi, tak wcześnie wychodzi jak późno przychodzi tylko po to by zarobić parę nędznych groszy! Mam nadzieje, że choć dzisiaj Jean nie będzie próbował do mnie zarywać i będę miała spokój.

Kuchel's pov


No to teraz jeszcze dokończyć małe prace i mogę się zbierać do pracy, ehh, dzisiaj mam mnóstwo papierów a szef jest coraz bardziej wymagający. I jak tu żyć uczciwie?

Levi's pov


Zszedłem na dół po żółto-kremowej klatce schodowej, tak, tą samą klatką schodową schodziłem jeszcze do szkoły, ale nie oddalając się od tematu, wyszedłem na ulicę, była ona trochę bardziej zatłoczona niż sądziłem, dodatkowo zauważyłem patrol złożony z kilku bohaterów, na szczęście zdjąłem mój znak rozpoznawczy a w kieszeni miałem nóż gdyby ktoś chciał mnie zaatakować. Zostało mi tylko dojście do głównej siedziby bez przykuwania zbędniej uwagi, tak zresztą często robiłem, takie życie bohatera z Grupy Zwiadowczej, musisz wtopić się w tło by móc działać, oby mój odział już tam był, będę miał kłopot u Erwina jeśli nie będą na czas, gdyż ten nie lubi spóźnialskich. Wracając, przeszedłem już kilka ulic a droga pomimo tego była długa, gdyż nie używam swojego białego auta do tak krótkich dróg jak ta, oczywiście by zaoszczędzić na paliwie, tak samo nie kupuję części leków, tylko produkuję własne za pomocą mojego quirka by nie wydawać na to pieniędzy, ach, ten rząd chyba chce mnie zabić tymi podatkami! Przeszedłem właśnie koło liceum zwanego ,,Rajskim liceum" czyli liceum im. Pana Tytana, do którego obecnie chodzi Mikasa czyli ten bachor yandere, który nie szanuje co robię dla niej a do którego chodziłem gdy byłem młodszy, mam tam dobre wspomnienia m.in. pierwsze wygrane walki na niby, pierwsi prawdziwi przyjaciele, gdyż za podstawówki nie zawiązywałem zbyt bliskich relacji z rówieśnikami, prawdziwie dobre oceny ze wszystkiego, ba! Byłem jednym z najlepszych uczniów w mej klasie, gdyż dużo ćwiczyłem, uczyłem się i chodziłem na patrole z Kenny'm, dodatkowo mam pewną tajemnicę, która pomogła mi podczas tego czasu, mianowicie jestem samoukiem, więc nikt nie musiał zbytnio nade mną ślęczeć by coś mnie nauczyć. Niestety mam z tego też i złe wspomnienia, mianowicie zdałem sobie sprawę, że system bohaterski jest zepsuty, tak więc po pewnym czasie zacząłem współpracować ze złoczyńcami, oczywiście zdawałem sobie sprawę, że to jeszcze bardziej niebezpieczna gra niż w Japonii, gdyż nawet za tamtych czasów, w Niemczech, prawo o tym, że bohaterowie nie powinni zabijać złoczyńców jest tylko na papierze. Przez to, co robiłem ukrycie dla złoczyńców doszło do paru niemiłych incydentów w które byli związani najlepsi bohaterowie, personel Rajskiego Liceum i uczniowie tego, w tym moi właśni kumple, czułem za to poczucie winy, ale ciągle argumentowałem tym, że robię to dla większego dobra aż do pewnego pamiętnego dnia na wymianie w Japonii, było słonecznie, nikt by się nie spodziewał ataku złoczyńców, ale był. Podczas tamtej wymiany infiltrowałem zawodowych bohaterów i uczniów, którzy mieli staże, tamtym razem miałem pomóc w akcji propagandowej i destabilizującej- pokazać, że bohaterowie są niekompetentni i wprowadzić chaos w celu dalszych działań, w tym celu wskazałem i poprowadziłem złoczyńcę o pseudonimie Garvey do odpowiedniego miejsca, wybrałem miejsce z mnóstwem cywili, gdyż miałoby to większy wydźwięk, chociaż mogłem inaczej wybrać, ale przechodząc dalej, liczyłem na to, że ten oto złoczyńca nie będzie próbował kogoś zabić, ale myliłem się, katastrofalnie się myliłem, gdyż podczas obserwacji z oddalenia całej akcji zauważyłem Shotę i Oboro próbujących z nim walczyć, wtedy zaświeciła mi się lampka, że przecież to nie zawodowi bohaterzy i, że mogą zginąć, ale na powstrzymanie akcji było za późno a Oboro skończył martwy pod skałą, tak, stałem się katem a nie wybawicielem. Próbowałem, w akcie desperacji, wyciągnąć go po kryjomu i wtem wyczułem, że coś mnie obserwuje, coś lub ktoś. Po chwili, coś ruszyło się w oddali, zbyt spanikowałem, więc nawet nie dostrzegłem, co to było, tylko uciekłem jak tchórz. Tak, co za paradoks, że niedoszły kret stał się jednym z silniejszych bohaterów na Ziemi, przechodząc dalej, zerwałem jak mogłem ze złoczyńcami, myśląc, że będzie wszystko dobrze. Niestety, to był gwóźdź do trumny dla następnych osób... otóż, sześć lat temu, doszło do ataku na Rajskie Gimnazjum. Byłem wraz z Farlanem i Isabel niedaleko na patrolu, więc nasze dotarcie do miejsca zdarzenia nie trwało długo, z resztą podejrzewałem grupę złoczyńców, do której należałem o te zamiary i to właśnie ona to zrobiła. Niestety, podczas tej akcji, doszło do tego, co najbardziej dobiło mą psychikę, mianowicie, udało mi się rozbić główną grupę atakującą szkołę i ewakuować rannych, więc zacząłem szukać moich przyjaciół, którzy w zamieszaniu zniknęli mi z oczu. Martwiłem się o nich, ale uspakajałem się myśleniem, że powinienem w nich wierzyć, niestety, nadzieja matką głupich i gdy znalazłem moich kolegów, ci byli już martwi, a przy nich stał mój były przełożony ze złoczyńców. Jego twarz zapadła mi w pamięć, gdyż w ten czas wyczułem wewnętrzną energię, szepczącą ,,zabij go", co wykonałem z ochotą. Po krótkiej walce, mój przeciwnik padł na ziemię, a ja jednak nie wyczułem wewnętrznego spokoju. Gniew, smutek, rozpacz kotłowały mi się w głowie, dodając to, że znajdowaliśmy się w szkole, w której miałem dobrze wspomnienia, dostałem mętliku w głowie i stałem jak słup soli przez kilka minut. W ten, otrzeźwił mnie Erwin, pytając co się stało. Opowiedziałem mu, że Farlan i Isabel nie żyją i tylko przez przypadek zabiłem złoczyńcę, by nie wyjść na tego, kto się mści, na co ten odpowiedział ,,wiem, że kłamiesz", co było kolejnym ciosem w me plecy. Po chwili wytłumaczył mi, że często mnie potajemnie obserwował, gdyż widział we mnie potencjał i z tąd orientował się, że jestem kretem, ale nikomu tego nie powiedział, ale jednocześnie zagroził, że powie, jeśli nie przyrzeknę wierności bohaterom. Po krótkim namyśle, zdecydowałem się na to, gdyż nie chciałem by moje brudy wyszły na jaw, ponadto cały czas czułem poczucie winy, z powodu tego, co robiłem, dodatkowo podejrzewałem Erwina o to, że planuje coś, więc lepiej byłoby się do niego zbliżyć. Po jakimś czasie, wszystko się unormowało, a ja doszedłem do siebie i stałem się najsilniejszym bohaterem Niemiec, niestety cały czas krążyła mi po głowie niepewność jutra... Czas na powrót do rzeczywistości, lepiej nie rozdrapywać starych ran, tylko skupić się na bieżących sprawach. Właśnie teraz, doszedłem pod główną siedzibę, był to duży, trzypiętrowy, skromnie zrobiony, jasno-szary, prostokątny, szary budynek, wyglądający bardziej jak rudera niż siedziba, ale właśnie to było zaletą, nikt by nie zgadnął, że jest to siedziba. Przed trójkondygnacyjnym budynkiem, był już mój oddział. Stali tam od strony ulicy: Petra Ral, blondwłosa bohaterka(wygląd z mangi) i moja była uczennica, Oluo, ten co mnie imituje, i wkurza, Gunter Schlutz, spoko typ i Eld Jin, zastępca mojego oddziału.
-Witajcie.-powiedziałem
Petra's pov
-Witaj, kapitanie!-krzyknęłam, otrząsając się z transu patrzenia na mój ciemno-brązowy zegarek. Po chwili słyszałam jak reszta drużyny wita się tak samo i staje na baczność, po czym po chwili spoczywa.
-Nie musicie stawać na baczność.-odpowiedział ozięble Levi, po chwili rozglądając się dookoła-Już czas?-spytał, a to oznaczało, że zastanawia się, czy to juz czas by wejść do budynku. Bardzo dobrze go znałam, już od początku liceum, ponieważ był moim mentorem. Przy nim nauczyłam się jak łączyć zawód bohatera z byciem kobietą, ponadto rozwinęłam mocno swój quirk. Nagle, jasno-szare drzwi od siedziby się otworzyły, a z nich wyszła wysoka kobieta o rozczochranych, ciemno-brązowych włosach i okularach.-Możecie wchodzić, oddziale pedancika-powiedziała. Słowo ,,pedancik" odnosiło się do Levi'a, z racji tego, że to jego imię bohaterskie, przynajmniej formalne, gdyż mało używane jest publicznie. Częściej się już używa ,,żołnierz", gdyż z tego co wiem, imię zdradzało jego pedancką naturę, przez co złoczyńcy nie raz, dla zabawy kradli, wytworzone przez niego środki czyszczące i zrzucali na niego kubły brudu.
-Witaj, Czterooka.-odpowiedział oschle i krótko po czym wszedł do siedziby-Chodźcie.-dodał, po czym Oulo, który jeszcze jakoś dzisiaj mnie nie wkurzył jako pierwszy za nim wszedł do środka. Później ja, Gunter i Eld. Pomimo spokoju wokół, czułam cały czas, że coś jest nie tak, w końcu mieliśmy być na patrolu, a za to trafiliśmy na spotkanie w samej siedzibie. Gdybym miała zdecydować pomiędzy patrolem a spotkaniem, wybrałabym to pierwsze, ponieważ nie lubię bezczynnie siedzieć, a jedynie mojemu ojcu by się to podobało, choć powinien być świadomym, że jestem już dorosła i nie potrzebne mi niańczenie, ale co się dziwić po ojcu, któremu żona zmarła, kiedy jego dziecko było małe?

Hange's pov


 Po wejściu oddziału Levi'a, popatrzyłam przez chwilę, czy ktoś jest w pobliżu, a upewniając się, że jak już to nikt ważny, zamknęłam drzwi i poszłam za resztą. Korytarz był jasno-kremowy, centralnie przechodząc przez środek budynku. Jednak tuż przy drzwiach wyjściowych, było po obu stronach przestrzeń zajęta recepcją. Przechodząc prosto, popatrzałam na ziemię, była kremowa, ale miała wyznaczone, jaśniejsze ścieżki, podobne kolorem do ścian. Nagle moim oczom ukazał się sznur brązowych i szarych drzwi po obu stronach, a na końcu były schody na następne piętro. Była to zwiadowcza część siedziby, na następnych piętrach była kolejno: część stacjonarna i żandarmska. Pierwsza z nich była w kolorach miętowo-niebieskich, a druga-czerwono-pomarańczowych. Przeszłam przez drugie drzwi po prawej od schodów, który był gabinetem dowództwa, do której weszli już moi kumple. Pokój był niewielki, kwadratowy o srebrnych ścianach i białym stoliku z szarymi krzesłami. Na jednym z nich siedział Erwin, wysoki mężczyzna z niebieskimi oczami, blond włosami i lekkim uśmiechem.

Erwin's pov


 Ujrzałem w końcu moich podwładnych, zastanawiając się, co pomyślą o tym co chce im przekazać. Mianowicie ostatnio dostałem zakodowaną wiadomość od All Might'a o tym, że policji jego kraju udało się złapać ślad Veranderung- jednej z większych niemieckich grup działających w okolicach Berlina. Jedyną pociechą jest to, że ta grupa to bardziej radykalna organizacja protestujących, z którymi da się rozmawiać niż zagrożenie, ale nie można ich ignorować, gdyż oni również są silni. Ponadto są skonfliktowani z Levi'em, ze względu na to, że kiedyś był ich szpiegiem, ale ich zdradził i to mocno. Ponadto ten znak ich działalności w Japonii robi tą sprawę międzynarodową co utrudnia działanie, gdyż w kraju kwitnącej wiśni nie ma czegoś takiego jak ugoda z złoczyńcami, w przeciwieństwie do nas, chociaż trudno to powiedzieć, gdyż jedynymi bohaterami, którzy w jakiś sposób szanują wyjętych spod prawa jest grupa zwiadowcza. Dowodem na to jest to, że kiedy co najmniej kilka grup złoczyńców chce przepchnąć jakąś ustawę w np. rządzie a to jest też w interesie mojej grupy, to zwykle kupujemy im trochę czasu na zrobienie jakieś rozróby w miarę rozsądku i tyle.
-Erwinie, już jesteśmy-powiedział Ouro, który o dziwo odezwał się pierwszy po czym dosiadł się wraz z innymi do stolika. Po chwili poczułem lekko nieprzyjemny wzrok osób przede mną.

-O czym chciałbyś porozmawiać, Erwinie?-spytał Levi, wyglądając na zniecierpliwionego. Obok niego był Gunter, który udawał lekko niezaangażowanego, ale tak naprawdę spoglądał na Levi'a.

-Dostałem informację od japońskiego wywiadu, że znaleziono u nich śladu grupy, z którą ostatnio mamy na pieńku. Tak więc zadecydowałem o wysłaniu waszego oddziału do tego kraju. Ponadto będziecie w odwiedzinach w liceum UA-powiedziałem co zszokowało wszystkich, poza Levi'em, który nawet wstał z krzesła

-Chciałbym zauważyć, że taka misja to czyste samobójstwo dla naszego kraju, więc składam sprzeciw-powiedział, co mnie lekko zaskoczyło, gdyż zwykle się nie sprzeciwia moim rozkazom, nawet jak wyglądają na głupie- Przecież jak najsilniejsi bohaterowie zostaną wysłani z miejsca, które mieli chronić do miejsca nie wiadomo gdzie, to złoczyńcy wyczują okazję i zaatakują. Wiem, że rząd naszego kraju to najgorsze szuje, ale w atakach wiadomo kogo cierpią głównie zwykli ludzie, których ochrona jest moim obowiązkiem-kontynuował spokojnie po czym znów usiadł na krześle.

-Rozumiem twój punkt widzenia, Levi. W końcu musimy być lojalni tylko wobec Niemiec i nie narażać nikogo, ale jeśli wyślemy słabszy oddział to nie wiadomo czy przeżyje-odpowiedziałem. Ponadto chciałem by Levi w końcu stanął na przekór temu, co uczynił w przeszłości, ale wolałem tego nie mówić. Dodatkowo jeden z uczniów rajskiego liceum i uczeń Levi'a- Eren Jeager miałby okazję do pokazania, że potrafi obchodzić się ze swoją mocą ostrożnie, mimo, że jest destruktywna. Oprócz tego on i jego przyjaciele mogliby zawiązać nowe znajomości i nabrać doświadczenia.

-Skoro my pojedziemy to kto się zajmie nadzorem pilnowania najczarniejszych ulic?-spytał do teraz siedzący cicho Eld Jinn, zastępca Levi'a.

-Oddział Miche'a zajmie się wszystkim. Ponadto udało mi się przekonać korpus stacjonarny do zwiększenia aktywności-powiedziałem spokojnie lecz stanowczo, gdy nagle przypomniałem sobie o tym co powinienem również powiedzieć-Oprócz was jedzie jeszcze oddział Hange i 104 klasa bohaterska z liceum imienia pana tytana- dodałem

Gunther's pov


 Co?? Na serio mamy pilnować jeszcze te bachory specjalnej troski? To już przegięcie! Z trudem powstrzymywałem moje ostre odezwanie się. W końcu nikt z nas nie powinien być głośno, gdyż ktoś z zewnątrz mógłby to usłyszeć. Rozglądnąłem się po innych. Hange nawet miała lekki uśmiech, Petra raczej była podejrzliwa, Levi i Oulo niechętni do pomysłu a tylko Eld wydawał się jakoś ufać temu pomysłowi jakby coś wiedział. Po chwili Hange zdecydowała się odezwać
-Nie martwcie się. Zakwaterowanie będzie opłacane z naszego budżetu. Ponadto będziemy wykonywać tam ciekawe eksperymenty-powiedziała prawie krzykiem. A eksperymenty pewnie będą przeprowadzane na Erenie- uczniu Levi'a, przez którego mój dowódca jest jeszcze bardziej zapracowany, jakby ją znać bliżej. Na wypowiedź jak to by mój dowódca powiedział ,,okularnicy", Erwin przytaknął-Oddział Hange też będzie. Ponadto radziłbym udawać, że idziecie na wakacje by uśpić czujność złoczyńców-powiedział na co Levi po chwili skinął głową. To jednak się zgodził a wraz z nim reszta oddziału w tym i ja, bo to by było głupio być jedynym wetującym.

Levi's pov


 Podejrzewałem co jest ukrytym celem misji, ale nie chciałem tego okazywać, bo to pokomplikowało by sprawę. Haczykiem jest to, że przyrzekłem sobie, że już nigdy nie pojadę do Japonii, z powodu poczucie winy jaki nadal mam. Nie mam nawet czelności patrzeć Aizawie w oczy po tym co zrobiłem. Jednak teraz zamiast powiedzenia moich domysłów, na znak Erwina wstałem wraz z resztą.

-No to idziemy teraz na patrol-powiedziałem a wszyscy wiedzieli co będzie się szykować. Tak więc wyszliśmy wszyscy w kompletnej ciszy z budynku i skierowaliśmy się do styku głównych ulic, który cieszył się najgorszą opinią. Zwykle jeden patrol około czterech do nawet ośmiu, zależnie od obejmowanego obszaru wystarczy na kilka dzielnic miasta, czasem na całe, ale to zależy od wielkości siedliska, zaludnienia i stopnia przestępczości. Niestety myśli związane z tym co może mnie czekać, kłębiły mi się w głowie tak bardzo, że ledwie zauważyłem przechodnia, który mógłby być przejechany przez auto gdyby nie mój akcermański refleks, dzięki któremu szybko zabrałem przechodnia z drogi.

-Nic się panu nie stało?-spytałem starszego pana w czarnej koszuli i okularach. W między czasie kątem oka dostrzegłem to jak Gunter zatrzymał pijanego kierowcę za zrobionej dzięki quirkowi pomocą poduszki powietrznej z dołożonymi kolcami, które przydają się przy zatrzymaniach. Również Ouro zagrał swoją rolę. Mianowicie z auta wybiegła druga osoba, którą zatrzymał przy ścianie za pomocą... zrobionego dzięki quirkowi zęba. Natomiast Petra i Eld upewnili się, że wszystko ok i powróciliu do przechodzenia przez ciemne uliczki. Może teraz być tu niedociągnięcie: Jakim cudem jestem najsilniejszym niemieckim bohaterem skoro moi podwładni robią inne prace przy akcji? Otóż, niemieccy bohaterowie nie ważne ile mają rozwiązanych spraw, oni zawsze dostaną wypłatę, bo to w końcu coś w rodzaju wojska bądź policji, więc mało jest starania o bycie jak najlepszym. Ponadto fakt, że wchodzimy do najniebezpieczniejszych części miasta już coś mówi o naszej sile, bo dwie pozostałe grupy raczej bez naszej ochrony tu nie wchodzą. Dodatkowo nie zawsze tak działam, często jak idę na samotne patrole to wtedy walczę i ratuję cywili samotnie. Po chwili starzec, którego miałem w rękach do mnie przemówił- A nic nic, jedynie lekki szok-powiedział radośnie po czym podniósł się sam-Dzięki za pomoc-dodał. Na szczęście nie rozpoznał mnie, gdyż w rozmowach z cywilami mam tendencję do lekkiego modelowania głosu, gdyż wolałbym działać po cichu, jak to ma w swym życiu zwiadowca. Po chwili odezwałem się do mojego oddziału:

-Kontynuujemy. Pijanym zajmie się policja-powiedziałem spokojnie i rzeczywiście przyjechała policja i zaaresztowała dwóch facetów napitych, że pożal się Boże i oczyściła szkody wraz z oddziałem grupy stacjonarnej. Po chwili kontynuowałem swoją wędrówkę i sprawdzanie czy wszystko jest ok. O dziwo czas zleciał dość szybko, mimo, że zwykły patrol trwa około cztery godziny po czym idzie odpocząć na kolejne cztery godziny i zastępuje go drugi a po tych czterech godzinach idzie znów, a nasz zaczął się po około pół godziny siódmej a skończyliśmy o dwunastej czyli defakto trochę dłużej, ale byliśmy do tego przyzwyczajeni, szczególnie ja, który i tak czy siak został na kolejne godziny, by móc trochę więcej dorobić, gdyż pensja zwiadowców była najmniejsza z wszystkich grup z powodu korupcji, dlatego było nas aż tak mało. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro