2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obserwuję koleżankę z pracy. Nie wiem czemu, ale wyobrażam sobie ją w moim łóżku, nagą. David wprowadza klientów i ruszam na spotkanie. Wieczorem idziemy do klubu.

- Jako wasz ukochany szef, wznoszę toast, za sukces- mówi David, unosząc szklankę.- Mam nadzieję, że moja żona to doceni. 

Wypijamy alkohol i David zwraca głowę w stronę baru.

- Uwielbiam kobiety w garsonkach. Pogadajcie o interesach a ja idę odmienić swoje życie - mówi i odchodzi.

- Stawiam 20 baksów, że to spierdoli - mówię, kładę banknot na stole i wstaję, idąc za nim.

David stanął obok trzech kobiet.

- Słuchaj, powiem w prost. Jesteś absolutnie cudowna - powiedział.- Mam na imię David.

- Chloe - mówi, ściskając jego dłoń.

- Loren. Rachel - jej koleżanki witają się z nim. 

- Mogę postawić wam drinka?- pyta.

- Jasne, czemu nie - mówi trochę olewająco. I tak nie spotka się z nim poza barem.

- Czego się napijecie?- zapytał.

- Piłyśmy shoty - odpowiedziała.

- My piliśmy z tequilą, może być?- pyta.

- Jasne - kiwa głową Chloe.

- Barman! 4 shoty z tequilą - zamawia David.- Widzę, że jesteś kobietą sukcesu. Mój polega na dostrzeganiu szczegółów.

- Zagraj z nim - uśmiecha się Rachel.

- Niebieskie czy zielone?- pyta Chloe, zwracając twarz w jego stronę, jednak z zamkniętymi oczami.

- Lubię gry. Niebieskie - mówi David.- Zielone!... Piwne - stwierdza, kiedy Chloe otwiera oczy.- Jak można tak zmieniać kolory oczu?

W końcu podchodzę.

- Ten facet się dziś spisał - David klepie mnie po ramieniu, kiedy staję obok niego.- Miałeś znakomitą prezentację. Gramy tu w taką grę. Zamknij oczy - zwraca się do Chloe.- Niebieskie czy zielone?

- Piwne - odpowiadam.

- Ja Cię kręcę! Hej, Loren, zamknij oczy - powiedziałem.

- Niebieskie - mówi.

- Wybiera na chybił trafił - stwierdza David.

- Kieliszek dla Ciebie - mówi Chloe i z uśmiechem stawia przede mną shot tequili.

- Przepraszam, jeszcze jeden, na mój rachunek - mówi David.

- Nie, nie, ja stawiam - mówi Chloe, kiedy barman dostawia kieliszek.

- To ja następną kolejkę. Silna, niezależna kobieta. Podoba mi się - mówi David i stukamy się kieliszkami.- Za sukcesy.

- Jakie lubicie rozrywki?- pytam.

- Karate - uśmiecha się Chloe.

https://youtu.be/pHCdS7O248g

- Słyszysz tę piosenkę? Sam ją napisałem. Zatańcz ze mną - mówi David, chwytając dłoń Chloe.- Chodźmy na parkiet, jedna piosenka. Odprowadzę ją, przysięgam.

Obserwuję jak David ciągnie ją na scenę z lekkim uśmiechem. David kompletnie nie potrafi flirtować czy nawet tańczyć. Skończony idiota.

- Wezmę jej torebkę, bo dziś podadzą jej pigułkę gwałtu - mówi Loren.- Zatańczysz?

- Nie - kręcę głową z uśmiechem.

- Na pewno?- uśmiecha się.

- Na pewno - uśmiecham się.

Obserwuję Chloe, która za bardzo nie wie jak zachować się przy wygibasach David. Uśmiecha się do mnie.

...

Wychodzimy za dziewczynami. David nieco wstawiony naciąga płaszcz, biegnąc za nimi.

- Zaczekaj, musimy porozmawiać, masz cudowne oczy - mówi David, kiedy ja łapię taksówkę.

David wraca zawiedziony i wskakuje do taksówki.

- Do jutra - mówię i taksówka odjeżdża.

Zaczynam iść w stronę domu, kiedy podjeżdża do mnie auto.

- Podwieźć Cię?- pyta z niego Chloe.

Z uśmiechem wsiadam do środka i jedziemy przez ulice Nowego Jorku. Miedzy nami trwa cisza, dopóki nie zatrzymujemy się w jakiejś ciemnej dzielnicy. Wysiadam za nią z samochody, wszystko dzieje się szybko. Całujemy się, ona zsuwa lekko moje spodnie a ja podciągam jej spódniczkę. Szybko przechodzę do rzeczy i jest mi z nią tak dobrze. Ona jęczy, więc chyba dobrze mi poszło, bo oboje dochodzimy.

Wracam do domu i widzę, że drzwi mieszkania są otwarte a w środku ktoś słucha disco i bierze prysznic w mojej łazience.

https://youtu.be/YeFqVtFCJEk


Po drodze do łazienki biorę kij bejsbolowy z szafy i wpadam do środka.

- Zabiję!- krzyczę.- Co do kurwy? Chryste Sissy.

- Brandon? Dlaczego nie pukasz?- pyta moja siostra, trzymając się za łokieć.

- Po co? Mieszkam tu!- krzyczę.- Jak weszłaś?

- Dałeś mi kurwa klucze - mówi.

Podaję jej ręcznik i Sissy okrywa się nim. Uśmiecha się, ja pierdolę, jak ja ją zniosę.

- Przestraszyłeś mnie - mówi.

- Mówiłem, żebyś dzwoniła - westchnąłem.

- Dzwoniłam, ale nie odbierałeś - mówi.- Masz kij do baseballa? I co to za syf do włosów, który tu masz?

- Szampon?- pytam.

- Chyba dla psów - komentuje.- Fajnie Cię kurwa widzieć.

- Nie zużyj wszystkich ręczników - mówię i wychodzę z łazienki.

Odstawiam kij i idę wyłączyć muzykę. Myślę o Chloe. Boże, była piękna. A nie mam nawet numeru.

Wieczorem jak zawsze oglądam porno. Słyszę nagle, jak Sissy prowadzi jakiś monolog przez telefon. Wstaję i podsłuchuję przez drzwi.

- Chcę być z Tobą. Nie chcę nikogo innego. Kocham Cię, zrobię dla Ciebie wszystko... Proszę nie mów tak. Kocham Cię, zrobię wszystko. Nie muszę wychodzić, nie chcę! Zostanę z Tobą. Nie potrzebuję nikogo innego! -  słyszę jej płaczliwy głos.- Naprawdę źle się czuję.

Kładę się i nie potrafię zasnąć. I leżę.


















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro