Lewandowski/Neuer
- Pożeraczu Nutelli...
- Jak śmiesz mnie obrażać?! - krzyknąłem, starałem się spokojnie oddychać, a Robert nie robił sobie nic z mojego oburzenia. Uśmiechał się szelmowsko, a za plecami coś trzymał. - Wyjdź i... - Zza siebie wyjął wielki słój Nutelli obwiązany czerwoną wstążką i podał mi go. - Nie wracaj!
Rozbiłem szklane naczynie z moim ukochanym produktem na jego głowie. Szkło pękło, a po twarzy Roberta spływała krew.
- Manu, nic ci nie jest? - zapytał.
- WŁAŚNIE ROZBIŁEM SŁOIK NA TWOJEJ GŁOWIE, A TY SIĘ PYTASZ, CZY NIC MI NIE JEST!!!
- Stara głowa... Najważniejsze, że twoje zgrabne paluszki nie zostały uszkodzone...
Zaczął całować moje dłonie.
- Robert, jedziemy do szpitala...
Pocałował mnie w usta.
- Najpierw seks w ramach przeprosin... - Uśmiechnął się łobuzersko i zachwiał. Upadł na ścianę.
- Jedziemy do szpitala.
Otarłem jego twarz i włosy z szkła, Nutelli i krwi, następnie obwiązałem mu wokół głowy ręcznik, aby dalej nie krwawił. Wziąłem go na ręce i zawiozłem na SOR.
***
Założyli mu tam kilka szwów i zrobili badania. Został przyjęty na oddział na obserwację, chociaż zarzekał się, że nic mu nie jest i może uprawiać dziki seks.
- Robi... - Spojrzał na mnie z miłością w oczach, chociaż lądował w szpitalu przynajmniej raz na dwa tygodnie. - Jesteś nienormalny.
- Kocham cię... - Rzuciłem w niego poduszką. - Nawet jeśli rzucasz we mnie różnymi przedmiotami, kiedy nazwę cię pożeraczem Nutelli... Seks na przeprosiny jest taki...
Zarumieniłem się.
- Ty zbereźniku...
- Pożeraczu Nutelli...
- Degustatorze. - Poprawiłem go.
- Kocham cię - wyszeptaliśmy w tym samym czasie.
Chcieliśmy się pocałować, ale pielęgniarka mnie wygoniła, żeby pacjent się nie przemęczał.
Jutro też był dzień.
Uśmiechnąłem się i wyszedłem na korytarz, aby spędzić tam noc w oczekiwaniu na wypis Roberta do domu.
-----------------------------
Mam nadzieję, że mimo długości Wam się podoba.
Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro