Elrond

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Było spokojne, wiosenne popołudnie. W Rivendell panowała niczym nie zmącona cisza. Do czasu aż...

-RATUJCIE! -dał się słyszeć wrzask przy bramie. -ONI SIĘ DO MNIE DOBIERAJĄ!

Chwilę później słychać było dwa inne krzyki, a dziewczyna która pierwsza się darła czmychnęła przez bramę.

-Zaparkuj mi jelenia -poprosiła Lindira i zsiadła z wierzchowca.

-A czy to nie jest jeleń króla Thranduila? -spytał zdziwiony elf.

-Jest. Nie mam czasu! Później ci wyjaśnie-powiedziała i zostawiając zszokowanego Lindira na dziedzińcu, pobiegła do komnaty, w której miał się odbyć kolejny wywiad.

-Co mnie podkusiło, żeby wybierać taką komnate na wywiad! To jest daleko od wszystkiego! -myślała głośno biegnąc korytarzami.

Wreszcie dopadła drzwi pokoju i wpadła do środka, wypierdalając się o próg i uderzając głową o podłogę.

-O Elbereth nic ci nie jest? -spytał przestraszony Elrond i pomógł jej wstać.

-Mogło być gorzej -mruknęła i usiadła na fotelu. -Zawsze mogłam być rozdziewiczona przez twoich napalonych synów. A tak to oberwali toporem po łapach i git.

-Że co?! -wydusił z siebie lord. -To ty tak krzyczałaś?!

-Nie kurwa, Dunadan. No chyba oczywiste że ja! Ale trudno... -wyciągnęła z torebki apteczkę i obandarzowała sobie głowę.

-Przejdźmy do pytań-powiedziała i włączyła dyktafon na Smaugsungu. -Pytanie pierwsze: kontaktujesz się czasem z żoną za pomocą magicznych ziółek?

-Jeszcze nie udało mi się wychodować takich ziół-zaśmiał się.-Kolejne pytanie poprosze.

-JAK TY WYCHOWAŁEŚ TE DZIECI?! Tak tu jest napisane.

-W jakim sensie? -bąknął pod nosem.

-Może w takim że twoi synowie to pedofile, a twoja córka wyszła za mąż za człowieka?

-Samo się tak spieprzyło... Ja ich dobrze wychowywałem...

-Kolejne pytanie: Dlaczego nie lubisz Aragorna?-spytała wyciągając z torby kolejne Kilipolo.

-Czy można pominąć pytanie?

-Tak. Ale nie to.

-Nie będę odpowiadał!

-Jak chcesz... Ja cię tu tym mieczem nie będę przymuszać -powiedziała i wyciągnęła z torebki miecz.

Na (gigantyczne) czoło Elronda wstąpiły krople potu.

-Co sądzisz o Galadrieli?-spytała szarooka wgryzając się w ciastko.

-Moja teściowa jest PRZECUDOWNA! -powiedział nerwowo.

-Siedzi sobie spokojnie w Lothorien, więc nie musisz się tak drzeć. A o Celebornie?

-Mój teść jest bardzo sympatyczny, mógłby tylko bardziej pilnować żony, żeby tak nie wybuchała-gdy to powiedział, telefon Blejzika wydał z siebie przeciągły pisk.

Dziewczyna spojżała na urządzenie, a później na elfa.

-Pani Galadriel pisze, że musi cię koniecznie odwiedzić w najbliższym czasie i prosi żebym ci to przekazała -uśmiechnęła się szeroko.

-Odpisz jej że nie ma mnie w domu! -wrzasnął przerażony.

-Chyba jest za późno, ale ok. U was rzeczywiście ściany mają uszy! -powiedziała i odpisała Galadriel. -A tak wogóle to radziłabym ci odrobaczyć pałac.

-Po co?

-Na wypadek gdybyś miał tu gdzieś pluskwy. Next! Czy lubisz Blejzika?

-Nie jesteś zła, ale mogłabyś czasem założyć tą sukienkę od Arwenki -uśmiechnął się sympatycznie.

-Tą pudrowo różową bez ramiączek?! Porąbało was? -wrzasnęła i poprawiła swój Lothoriański mundur.

-Ładnie byś w niej wyglądała

-Ile Arwena ci dała, żebyś mi tak powiedział?

-Sporo...

-Mhm... "Dasz trochę ziółek?"

-Jakich? -przybrał mine inwestora.-Na ból głowy, żołądek czy...

-Do wciągania, skręcania blantów i napychania ciasteczek -odparła i wyciągnęła z torebki pudełko. -A tak propo, to twoja teściowa upiekła i kazała ci dać.

-Dziękuje! -wrzasnął oglądając się na wszystkie strony.

-Kolejne pytanie: Po ile mąka?

-35 zł za gram.

-Ty! Dobra cena!

-Najlepsza w całym Śródziemiu -uśmiechnął się z dumą.

-Następne pytanie jest dziwne, więc się przygotuj. "Lubie książki i zabijam umiarkowanie mało. Mogę zostać żoną Elrohira?"

-Eeee... Ile to jest umiarkowanie mało?

-Tyle żeby iść do kicia, ale nie aż tyle żeby na dożywocie -mruknęła i zaczęła jeść kolejne ciastko, obiecując sobie w duchu, że spali to w drodze na kolejny wywiad (albo uciekając przed bliźniakami).

-No to... Chyba może, co nie?

-Według mnie może, ale to ciebie pyta.

-Zastanowie się ok?

-Spoko. Co sądzisz o Gandziu?

-O Gandalfie? Jest świetny, ale wolałem go zanim stał się biały.

-Popieram. Którego syna wolisz bardziej?

-Arwene.

-Ale...

-Arwene!

-W sumie też bym tak powiedziała... A który był twoją życiową pomyłką?

-Obajb ale... Ja bym tego nie nazwał życiową pomyłką.

-A jak?

-Zakłamana reklama.

-A co, w reklamie było że nie pękają?

Elrond tylko skinął głową, a Blejzik starał się nie zwymiotować.

-"Czy ty im przypadkiem nie dałeś przykładu w przeszłości? Jeśli nie, jak wytłumaczysz to że jeden był BI, a drugi chce mnie zgwałcić?! -ANONIMOWA JESZCZE NIE ZGWAŁCONA WTYCZKA"

-Ja nie odwalałem nic takiego jak byłem młody!

-Twoja żona twierdzi co innego. Podobno, cytuje "Był nawet gorszy i na moje biedne dzieci przeszły te jego cholerne pedofilskie geny".

-Eee... - Elrond zrobił się czerwony po sam czubek elfich uszu.-Przemilcze to... Ja nie wiem jak wytłumaczyć, że mój syn Elladan niechcący został Bi, a poza tym co ja ci zrobie, że Elrohir chce cię zgwałcić? Oni chcą wszystkich zgwałcić -wzruszył ramionami.

W tym momencie do pokoju wpadli bliźniacy z lenny face na mordach, a Blejzik wyciągnęła miecz i z chęcią mordu patrzyła na bliźniaków.

-Albo nie! Czekajcie! -wrzasnęła, wyciągnęła telefon i wykręciła numer. -Halo, pani Galadriel? No to świetnie.

-Nie! -wydarł się Elrond i wywalił jej telefon przez okno.

Dziewczyna wybiegła jak najszybciej z komnaty i po chwili słychać było tylko pisk udeżonego w głowę Lindira.

Udało się!
843 słowa... WOW
Kto następny?

***
Bonus

-Czy ten szip to prawda?

-Kobieto ogarnij się! Ja mam żonę do cholery!

-Miałeś

-...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro