Berek
Usłyszałam pukanie do drzwi. Odkleiłam się od tworzenia kolejnej szmacianej lalki i podeszłam do kawałka drewna po czym nacisnęłam na klamkę i otworzyłam go.
Przed progiem stał nikt inny jak Dei...
-Czego?-spytałam marszcząc brwi.-Jestem zajęta, nie marnuj mojego cennego czasu.
-Typowy Sasori...-westchnął chłopak i wszedł bez pytania do środka omijając mnie.-Tobi poszedł po zapas jakiś słodyczy do pobliskiej wioski. Może też chciała byś się przejść?
-Z tobą? Hm... Nie.-odparłam krótko i siadłam z powrotem przy biurku.
-No weź, zawsze jesteś taka poważna... ohłoń trochę i rusz tyłek.-zaśmiał się.
Wypuściłam powietrze z płuc i odwróciłam się spowrotem do chłopaka.
-Nie zawsze jestem "poważna". -zrobiłam cudzysłów palcami przy ostatnim słowie.
-Hmmm... Jednak tak. Ani razu nie byłaś inna... Przynajmniej nie w mojej obecności.
-Kiedyś byłam inna... -odwróciłam wzrok patrząc się na podłogę.
-Jaka?- założył ręce na biodra.
Nie wiem czemu, ale postanowiłam się przed nim otworzyć. Było to głupie moim zdaniem, ale jednak coś mnie pchnęło ku temu.
-Dziecinna. Do puki moi przyjaciele nie postanowili mnie zabić.- krótko odparłam.
-Dlaczego?
-Za dużo pytań zadajesz B.A.K.A.
-Ale odpowiesz?
Zakryłam dłonią usta aby się nie zaśmiać. Deidara najwyraźniej to zauważył i sam się uśmiechnął.
-Dla nich byłam potworem... Sadystą... A ja tylko chciałam być silna...
-No to mieliśmy tak samo! Haha!-klasnął w dłonie i chwycił mnie za ramię.- Choć się przejść. Przy mnie możesz być taka jaką byłaś.
Otworzyłam szeroko oczy.
Opuściłam głowę, a moje usta wykrzywiły się w lekki uśmiech.
-Okey! - spojrzałam się spowrotem na blondyna i zamykając powieki uśmiechnęłam się szczerze.
Kiedy jednak otworzyłam oczy zobaczyłam zarumienionego Dei'ego.
-A tobie co?- spytałam powarzniejąc.
-N-nic! -odwrócił się na pięcie i wyszedł.
Założyłam katanę na czarny top i udałam się na korytarz.
Widząc przy wyjściu niebieskookiego włożyłam ręce do kieszeni i wyszłam z bazy. Od razu uderzyły mnie ciepłe promienie słońca, które oświetliły moją drobną posturę.
Nabrałam głęboko powietrze do płuc aby nacieszyć się jego świeżością.
Niedawno zaczęło się lato z czego się bardzo cieszyłam, ponieważ była to moja ulubiona pora roku.
Zaczęłam schodzić z górki, aż w końcu znalazłam się na polanie.
Uśmiechnęłam się sama do siebie rozglądając się dookoła. Kiedy jednak wyszłam z zamyślenia zorientowałam się, że chłopak stoi tuż za mną. Nie powiem, że mnie to nie przestraszyło. Odskoczyłam, a moja twarz stała się cała czerwona.
Za blisko.
Chłopak zaczął się śmiać.
-Tak jesteś wstydliwa?
-Ha.Ha.Ha. Bardzo śmieszne.
Założyłam ręce za siebie i znów odwróciłam wzrok.
Lekko podirytowana zastanawiałam się co powiedzieć jednak w tedy chłopak dotknął mnie palcem w ramie.
-Czego?
-Berek?
-Idiotą jesteś?!
Znów mnie dotkną, a we mnie jeszcze bardziej kumulowała się złość.
Starałam się jednak tego nie pokazywać, a kiedy chłopak po raz pięćdziesiąty spróbował mnie szturchnąć, spróbowałam złapać jego dłoń.
Nie udało mi się to jednak bo był zbyt szybki.
Blondyn zaczął uciekać, a ja bezmyślnie go gonić.
Starałam się mu przywalić, co sprawiało mi coraz większą frajdę, jednak niestety ten sprawnie unikał moich ataków.
W końcu potknął się i upadł na mnie.
Zawstydzony od razu podniósł się na rękach i patrząc w moją czerwoną twarz zaczął się śmiać.
W tedy nie wytrzymałam i również wybucham śmiechem.
Nie wiem ile tak leżałam, ale uspokoiliśmy się dopiero kiedy usłyszeliśmy Tobiego.
-Co Deidara-sempffaj robi nad [Imię]-chan?!
Znowu staliśmy się czerwoni jak buraki, a Deidara podniósł się i podał mi rękę.
-Tobi tto nie tak!
_________
Chcielibyście konkurs rysunkowy?
:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro