Kryjówka
Szłam przodem przez las nie zwracając uwagi ani na Sasoriego, ani na lecącego na glinianym orle Deidary.
Jednak coraz bardziej wkurzało mnie uczucie obserwowania przez dwójkę artystów.
W końcu obróciłam się na pięcie i spojrzałam pierw na jednego potem na drugiego.
-Długo będziecie się tak lampić? - wysyczałam przez zęby, a w momencie, w którym skończyłam wymawiać pytanie obydwaj zatrzymali się i odwrócili wzrok.
Nie dziękując znów obróciłam się i skierowałam w stronę wodospadu widocznego z daleka.
Obeszłam strumień wody i złożyłam pieczęcie otwierając tajemne przejście.
-Nie pamiętam abyś kiedykolwiek tutaj była... -odezwał się w końcu Deidara.
-Ja.byłam.wszędzie.- odparłam groźnie nie kierując na niego wzroku.
Od razu udałam się na poboczny korytarz i zaczęłam po chwili otwierać każdy z pokoi. Kiedy dotarłam do ostatniego podeszłam do drzwi tego, którego chciał wejść kuzyn.
-Ten jest mój. - powiedziałam ostro i weszłam do środka zamykając mu drzwi przed nosem.
-Ostro się na nas wkurzyła... - usłyszałam Dei'ego.
-Dziwisz się jej debilu? -odparł krótko czerwonowłosy i odszedł.
Nie zwracając na nich uwagi podeszłam do biurka i rozłożyłam na nim drewniane części.
Siadłam na drewnianym krześle i włożyłam rękę do takiej samej zrobionej z drewna i poruszyłam palcami.
-Idealny rozmiar... -powiedziałam do siebie i zaczęłam składać inne części ciała.
*Time Spik*
Kolejny dzień zapowiadał się spokojnie.
Przez całą noc kończyłam moje dzieło, wychodząc z pokoju dopiero po szóstej rano.
Nie jedząc śniadania udałam się do sali w której przetrzymywani bili zakładnicy.
-[Imię]! -usłyszałam za sobą stukot.
Po chwili obok mnie znajdowali się oby dwaj mężczyźni.
-Czego? - spytałam najmilej jak umiałam w tym momencie.
-Mamy ci przecież pomóc. Po za tym... Co robiłaś przez całą noc? -Sasori skierował wzrok na moją twarz.
-Nie twój interes. - odpowiedziałam tak chamsko, że nawet on się zdziwił, że się tak do niego odezwałam.
Artyści spojrzeli tylko po sobie i wyprzedzili mnie otwierając mi duże metalowe drzwi.
Bez słowa weszłam do środka i stanęłam przed kobietami. Siadłam na ziemi i odpieczętowałam zwój z moimi narzędziami tortury.
Spojrzałam znów z powarzną miną na osoby prze ze mną. Na ich twarzach malował się sztuczny spokój, jednak w oczach był wymalowany strach.
W tym czasie Sasori stanął w najciemniejszym koncie a Deidara obok niego opierając się o ścianę.
-Teraz wszystko mi wyśpiewacie...-powiedziałam pewnie napełniając strzykawkę trucizną.
Najdzielniejsza z nich zaprzeczyła jednak zamknęła się w chwili gdy zobaczyła mój uśmiech.
-No cóż ... Widać że nie jesteście najbardziej "wytrwałe"... Ale może się mylę...
Znów wstałam jednak kiedy podeszłam do nich bliżej, najmłodsza zaczęła gadać jak najęta.
Uśmiech zszedł mi z twarzy.
Wypuściłam powietrze z płuc.
-No i po zabawie.-nie odwróciłam się.- Mogę się ich pozbyć?
-Nie. Mogą się jeszcze przydać.- z nikąd wyłonił się Zetsu.
Zabrałam szybko swoje rzeczy i wyszłam zdenerwowana.
*Deidara POV*
-Może w tedy by się odstresowała... -wymamrotałem do Denny chowając ręce w kieszeniach.
Postanowiliśmy pogadać w końcu z [Imię]. Nie mogła się w końcu na nas wiecznie gniewać.
Zapukałem do jej pokoju jednak nie usłyszałem odpowiedzi. Z ciekawości otworzyłem drzwi a to co tam zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach.
-Denna... -wyszeptałem do mojego rywala.
-Czego? - mężczyzna wychilił się zza drzwi.
Pokazałem palcem na kukłę wielkości [Imię] identycznie podobną do niej siedzącą w rogu i ubranej w płaszcz Akatsuki.
-Co do...
_______________
Bummm! Jestem i mnie nie ma!
Mam maturę więc nie będzie rozdziałów do jej końca... Gome haha...
To co?
Mam nadzieję, że rozdział się podoba kore!
Mattane!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro