Prawda

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wróciłam właśnie z misji kiedy usłyszałam dziwne stuki na korytarzu. Na początku myślałam że to znowu Hidan coś wyprawia, jednak kiedy usłyszałam wybuch zrozumiałam, że coś jest nie tak. Pełna spokoju jak ta oaza świętych mnichów udałam się powolutku w stronę hałasu.

-Odczep się ode mnie do jasnej cholery! Zdecydowałem i nie mam zamiaru zmienić zdania!

-Radził bym ci się jeszcze raz zastanowić. Masz ostatnią szansę zanim wbiję ci tą igłę w żyły.- drugi głos mówił spokojnie, jednak z groźbą.

Już miałam zamiar skręcić w ostatni korytarz gdzie mieści się pokój kuzyna, ale poczułam jak coś, albo ktoś złapał mnie za kołnierz płaszcza i pociągnął w prawo.

-Kobieto! Jeśli chcesz kurwa przeżyć to lepiej się nie wychylaj!

-Ale co tam się dzieje?

-To ty po głosie nie rozpoznajesz!?

-Słysze tylko szczęk marionetek i wybu... Chwila! Sasori i Deidara walczą ze sobą? O co znowu poszło do jasnej cholery?

-O ciebie baaaka!

-Jak to o mnie? -Spytałam nie wierząc.

-No tak. Z tego co wiem Sasori jest o ciebie zazdrosny czy coś... A piroman nie chce odpuścić.- z nikąt pojawił się Kisame.

Teraz to już nic nie rozumiałam... Rekiniasty najwyraźniej to wyczuł.

-Z tego co wiem to Deidara unikał ciebie jakiś czas prawda? -nie dał mi odpowiedzieć. - To prawdopodobnie przez Sasoriego, ponieważ go również unikał ze strachem... Wiedział, że Denna jest tak samo silny jak on i może mu zagrozić.

Westchnęłam równocześnie odchodząc od muru i podchodząc do wielkiej dziury w środku korytarza.

Kuzyn i Dei nawet mnie nie zauważyli dlatego odchrząknęłam.

Kiedy zwrócili na mnie uwagę posłałam im mrożące krew w żyłach spojrzenie i odeszłam.

Od razu skumali o co chodzi bo przestali się bić i pobiegli za mną.

-[Imię]!- Wołali obydwaj na co nie odpowiedziałam.

Szłam dalej przed siebie z założonymi rękoma.

-O co poszło. -zatrzymałam się po paru minutach kiedy wyszłam przed kryjówkę.

Nie było to do końca pytanie ponieważ doskonale znałam odpowiedź.

-Nom... Hm... - Deidara podrapał się po karku, kiedy się odwróciłam.

-Stwierdziłem, że ten idiota jest złą partią dla ciebie.- odparł prosto z mostu lalkarz.

Uśmiechnęłam się pod nosem spuszczając przy tym głowę.

-Jesteś... Skończonym kretynem!!!-wydarłam się na niego.

-K-kuzynko?

-Nie kuzynkuj mi tu!Nie dość, że to jest moja sprawa z kim się zadaje, to do tego Dei jest tylko kumplem, nawet jeszcze nie przyjacielem, a co dopiero kimś więcej! MOŻE JESZCZE POWIESZ, ŻE DOWIEDZIAŁEŚ SIĘ TEGO OD TOBIEGO, KTÓREGO PRZEKUPIŁEŚ CUKIERKAMI!? A ty! -spojrzałam się na drugiego chłopaka, który najwyraźniej był i wystraszony moim zachowaniem i załamany moimi słowami.- Omijałeś mnie szerokim łukiem tylko dla tego, że wystraszyłeś się mojego kuzyna!? OBYDWAJ JESTEŚCIE SIEBIE WARCI!!!

Znów się odwróciłam i udałam się na łąkę nie zwracając uwagi na deszcz, który zaczął padać, ani na pozostałych człąków Akatsuki wychylonych zza skały.

-Pierwszy raz widzę ją tak wkurwioną... - usłyszałam od Hidana, który podszedł do dwójki artystów.

-Bo ona nigdy jeszcze nie wyprowadziła się tak z równowagi. - odparł kuzyn.

________
I mamy kolejny rozdział... Po tak długim czasie oczekiwania... Dwa tygodnie chyba nie ?

Dobra. Lecę ! Papa!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro