SASORI!?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Podniosłam powoli powieki kiedy poczułam jak chłodny wiatr delikatnie łuskał moją skórę. Leżałam na jakimś twardym ptaku bez piór. Powoli i cicho podniosłam się. Za mną ktoś stał i tym kimś była na pewno ta sama osoba, która zrzucała na mnie bomby.- Deidara. Dopiero teraz do mnie dotarło, że tylko on posiada jutsu glinianych figur.

Kopnęłam go z pół obrotu, a ten jak małe dziecko pomachał rękami i spadł w dół. Zrobiłam zażenowaną minę. 

-Serio?-spytałam samą siebie.-I to ma być shinobi rangi S?

-Tak.- usłyszałam za sobą.

-Nani?!- odwróciłam się szybko. Stał tam blondyn z uśmiechem na twarzy.-To też była figura?!

-Yhm hm. - wyciągnął dłoń, z której wylazła jakaś duża dżdżownica, która mnie oplotła.

-Masz farta, że nie posiadam natury błyskawic.-wysyczałam.

-Dlatego mnie tu przysłali haha. Nie łatwo jest pokonać dziewczynę, która ma wszystkie natury chakry po za jedną.  

-Dużo o mnie wiesz Deidara.

-Hm? Czyli Pain mówił prawdę.- udał, że się zamyślił przykładając palec do brody.

-Ten pseudo bożek? Ha! Co on niby wie?

-Wie, że ty wiesz wszystko.

-Pff. - siadłam przodem do kierunku, w którym zmierzaliśmy.-Nie wiem wszystkiego. - wymamrotałam pod nosem.-Za ile będziemy?

-Już niedaleko.- Podszedł do mnie i usiadł obok. Wskazał ręką wielką górę na brzegu wody. Była cała z kamienia.

Jak podejrzewałam orzeł wylądował tuż przed wielkim głazem z praktycznie nie widoczną pieczęciom. Niebieskooki otworzył tajemne przejście i zaczął mnie prowadzić ciemnym korytarzem. 

-Mogli byście zainwestować w lampy.

-Mamy tutaj jednego sknerę hm.

-Największy sknera na świecie to Kakuzu i w sumie nadawał by się do Akatsuki. 

-Szczwany z ciebie lis.

-Czyli miałam rację. Wiesz...-zmieniłam temat.-Mógłbyś mnie już uwolnić...

-Nie ma takiej opcji, bo jeszcze uciekniesz.

-A więc to będzie dziewczyna!-usłyszałam z jednego z pokoi.

Od razu przypomniał mi się właściciel owego głosu. 

-O nie... -weszliśmy do jednego z pomieszczenia, które okazało się być jakimś gabinetem. 

Przy ścianach półki z książkami, na środku dwie kanapy, jedna na przeciw drugiej, na której siedziało w sumie pięć osób i jedno biurko przy którym siedział Pain i stali po bokach Zetsu i Konan.

-Uwolnij ją.-rozkazał chłodny głos. 

Blondyn zrobił co mu kazano, a ja w końcu wolna oparłam ręce o biodra. Rozejrzałam się dookoła poznając członków tajemniczej organizacji zatrzymując wzrok na przerażonym mężczyźnie.

-Weźcie ją stąd!- Hidan wskoczył za kanapę podczas kiedy ja uśmiechnęłam się wrednie.

-Cześć idioto.- rzuciłam tylko.

-Ykhym.-chrząknął lider i wstał od mebla.-Zapewne wiesz gdzie jesteś?

-Głupie pytanie bożku. Nie zawracaj mi głowy jakimiś bzdetami. Do rzeczy. Cenie sobie czas. 

-Kurwa kolejny Sasori.

-Zamknij się ćwoku.- odparłam.-Sasori tu jest?

-Owszem, ale obecnie jest na misji. 

-Tu mnie zainteresowałeś więc wysłucham.

-Chcę abyś do nas dołączyła i była naszym informatorem.

-A Zetsu ci nie wystarcza?

-Z kąt znasz moje imię?-zapytał się Czarny Zetsu.

Zaśmiałam się cicho.

-Znam was wszystkich i to dogłębnie.

-Niezła jest.-stwierdził Kisame.

-I równie mordercza!-krzyknął Jashista zza kanapy.

Drzwi od pomieszczenia otwarły się, a w nich pojawił się skorpion wraz z krzyżówką w dłoni.

-Wróciłeś?- spytała Konan.

-Tia... [Imię]?

-Witaj kuzynie.- podeszłam do chłopaka. 

-Co?!

-Co co?-spytaliśmy z czerwonowłosym równocześnie.

Deiadara padł jak długi na ziemię.

-A temu co?- spytał Kakuzu.

-Otrułaś go?-Sasori zadał pytanie.

-No oczywiście.- pokazałam szereg białych zębów.

__________________

I mamy pierwszy rozdział gwiazdeczki! Witam was serdecznie i żegnam. Do następnego 

~Tsukiko

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro