Wysadzanie wioski Lodu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-I na prawdę musiałaś mnie otruć?

-A co? Jak broniłam się to się broniłam.-odparłam obojętnie.

-Jesteś zupełnie jak damska wersja Sasoriego.

-Co?!

-No to!

-Spierdalaj.

-A jednak nie zaprzeczysz?

-To, że bawię się lalkami to nie oznacza, że jesteśmy podobni...

-Hahaha!-chłopak zatrzymał się przykładając rękę do czoła.- Nazywasz to zabawą? A nie sztuką?

Spuściłam głowę.

-Morderczą zabawą... ale ja... nie wiem co to sztuka.

-Jak to nie wiesz?-zdziwił się.

-Tak to. Dalej poszukuje piękna! Lalki kuzyna choć są ładne i doskonałe w całej swojej okazałości, znudziły mi się. Widzę je od dziecka. Moje lalki szmacianki są zbyt proste. Szukam czegoś skomplikowanego, szybkiego, nietrwałego...

-To ja coś mam dla ciebie.

-Te małe wybuchy? Phi, nie rób sobie żartów.One też są banalne.

-Choć to się przekonasz hm.

Odwróciłam się za siebie. Stał tam blondyn na swoim gotowym już, glinianym ptaku. Chłopak miał wyciągniętą przed siebie rękę i uśmiech na twarzy.

Spojrzałam się niepewnie to na rękę, to na Deiego.

-Co ty kombinujesz?-spytałam niepewnie.

-Pomogę ci odnaleźć sztukę!

Podeszłam do niego i chwyciłam jego dłoń. Ten wciągnął mnie na latającego stwora i odleciał .

-Której wioski najbardziej nie znosisz?

-Lodu...

-A dla czego?

-Bo mieszka tam taka jedna...

-Jak ma na imię i czy wiesz gdzie mieszka?

-Tsukiko... tia... wiem gdzie mieszka... a co?

-Zbombardujemy ją hm.

-OKEY!

Podlecieliśmy na zimniejsze tereny, aż w końcu nie dotarliśmy do wspomnianej wcześniej wsi. Wskazałam palcem na mały piętrowy blok zasypany śniegiem.

-Tu mieszka Amikage.

Deidara wzbił się jeszcze wyżej w przestworza i uformował parę pajączków i ptaszków .

Rozsypał je po całym mieście i zaczął po kolei wysadzać zawalając domy jeden po drugim. Otworzyłam szeroko oczy, a kiedy nadszedł jeden, ostatni, największy wybuch zrozumiałam, że to jest to.

-I co hm?- oparł ręce na biodrach.- Teraz wiesz, że prawdziwą sztuką jest...

-ROZRÓBA! TAK! HA! I DOBRZE TEJ SUCE!!!

-Nie!- wycedził przez zęby waląc mnie gazetą, którą nie wiadomo z kąt wytrzasną i wyrzucił ją za siebie.- Sztuka to wybuchy!

-Jaki wybuch? Nie znasz się.

-...- teraz było widać, że chłop się załamał.

Podniosłam się z kolan i podeszłam do niego, poklepałam go po plecach i powiedziałam, krótkie "wracajmy". Ten tylko pokiwał głową na znak zgody i pokierował orła do bazy.

Kiedy byliśmy niedaleko celu spytał.

-Czemu tak bardzo nienawidziłaś tej całej T-ty...

-Tsukiko Amikage?

-No.

-Zabrała mi dango bez pytania.

Na te słowa chłopak tyko przybił sobie piątkę w twarz.

((((((((((((((((())))))))))))))))))

Czemu ty mnie tak nienawidzisz? Ja dango kradnę każdemu xD



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro