19
~Rosalie~
Max pojechał. Stałam jeszcze przez chwilę w holu.
- Kochanie, on wróci. - powiedział Thomas, podchodząc do mnie. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Wiem, ale był tak krótko... Boli cię? - zapytałam, dotykając jego wargi. Mężczyzna pocałował wewnętrzną stronę mojej dłoni i pokręcił głową.
- Nie martw się o mnie skarbie. Nic mi nie będzie. Co dzisiaj chcesz robić? - zapytał.
- Najchętniej to zaszyłabym się w łóżku z kawką i książką. - odpowiedziałam. Thomas zaśmiał się gardłowo, po czym przytulił mnie.
- A to zapraszam panią do łóżka. - powiedział, po czym przerzucił mnie sobie przez ramię i w akompaniamencie mojego śmiechu zaczął iść do salonu. Rzucił mnie na kanapę a po chwili znalazł się nade mną.
- Nie mogę się na ciebie napatrzeć. Taka uśmiechnięta, szczęśliwa... I moja.
- A to wszystko zawdzięczam tobie. - stwierdziłam. Brunet złączył nasze usta w czułym pocałunku, który przerodził się w namiętny taniec naszych języków.
- Nie chcę, żeby stało się to za szybko. Nie jesteś jeszcze gotowa. - powiedział, kiedy złapałam i ścisnęłam jego koszulkę. Przełknęłam głośno ślinę.
- Nie chcesz... - zaczęłam ze łzami w oczach, jednak mężczyzna od razu starł łzę, która wypłynęła mi na policzek.
- Oczywiście, że chcę się z tobą kochać, ale wiem, że nie jesteś jeszcze gotowa. Nic na siłę, kochanie. - powiedział spokojnie. Pokiwałam głową, przyznając mu rację.
- To może obejrzymy drugą część? - zapytałam, chcąc zmienić temat. Na mój pomysł Thomas jęknął.
- Błagam, odpocznijmy od telewizji. Chociaż na kilka dni.
- To co proponujesz? - brunet uśmiechnął się nagle szeroko.
- Twister! - krzyknął, na co zaśmiałam się. Spojrzał na mnie, zmrużył oczy i zaczął mnie łaskotać.
- Ze mnie się śmiejesz? Aż taki zabawny jestem?
- Przestań, proszę! - krzyczałam, jednak ten nie przestawał. Za to też zaczął się śmiać.
- Bo zaraz się zsikam! - powiedziałam, kiedy nie przestawał. Na moje słowa odsunął ręce ode mnie i wstał. Zaczął szukać czegoś na kanapie. Usiadłam, otarłam łzy i spojrzałam na niego.
- Czego tak szukasz?
- Mokrej plamy. - odpowiedział. Wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w mężczyznę, który złapał ją w locie i zaśmiał się.
- Bardzo zabawne. To gramy? - wstałam z kanapy. Thomas pokiwał głową, więc poszłam do pokoju po grę. Kiedy wróciłam do salonu zauważyłam, że brunet przesunął stoliczek i kanapę, żeby było więcej miejsca. Że też nie pomyśleliśmy o tym wtedy, kiedy graliśmy pierwszy raz.
- Możesz rozstawić planszę, ja poczekam. - powiedział, siadając z uśmiechem na fotelu i patrząc na mnie wyczekująco. Przewróciłam oczami na to i wyjęłam grę z pudełka. Odwracając się tyłem do siedzącego wygodnie bruneta, pochyliłam się i zaczęłam rozkładać planszę z kolorami. Długo mi to nie zajęło, więc po chwili wyprostowałam się. Nagle poczułam dłonie Thomasa na talii, które przycisnęły mnie do jego torsu. Uśmiechnęłam się delikatnie. Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam na jego twarz.
- Dlaczego masz taką dziwną minę? - zapytałam. Ten przełknął głośno ślinę i zmrużył na mnie oczy.
- Możesz się domyśleć. - odpowiedział z chrypką. Zaśmiałam się krótko i wyswobodziłam się z jego objęć. Wzięłam komórkę do ręki i spojrzałam na Thomasa.
- To zaczynaj. - powiedziałam, puszczając nagranie.
~~~
Graliśmy w twistera niecałe trzy godziny. Padłam zmęczona na planszę, przez co mężczyzna krzyknął z radości, że wygrał. Pokręciłam na to głową i zaśmiałam się.
- Dałam ci fory. - powiedziałam, oddychając głęboko. Niektórzy mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że kiedy ma się dobrego przeciwnika to nawet w twistera można się zmęczyć.
- Po prostu jestem od ciebie lepszy. - powiedział. Wstałam powoli z planszy, mężczyzna poszedł w moje kroki i pomógł mi posprzątać. Wyłączyłam komórkę, przy okazji sprawdzając, czy mam jakieś wiadomości, jednak takich nie dostałam. Fajni przyjaciele. Rozumiem, że czekają na wiadomość ode mnie, ale... Dlaczego w sumie sama nie napiszę?
- O czym tak myślisz? - wyrwał mnie z moich myśli Thomas, przytulając się do moich pleców. Oparłam się o jego tors i westchnęłam.
- Zastanawiam się, dlaczego pierwsza nie napiszę do Chloe.
- Boisz się. I to jest normalne. Będziesz wiedziała, kiedy będziesz gotowa wysłać wiadomość do nich. A teraz o tym nie myśl. - powiedział, a po chwili w pokoju rozbrzmiały ciche nuty wolnej piosenki. Odwróciłam się do bruneta i spojrzałam na niego zdziwiona, kiedy ukłonił się lekko w moją stronę, wyciągając przy tym dłoń.
- Mogę prosić do tańca? - zapytał, prostując się. Uśmiechnęłam się mimo wszystko i podałam mu swoją dłoń. Thomas złapał ją i przyciągnął mnie do siebie, kładąc swoją dłoń na mojej talii. Zaczęliśmy kołysać się do rytmu. Mogłabym trwać tak do końca.
~~
Myślę, czy nie dać dzisiaj jeszcze jednego rozdziału...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro