Rozdział 1 cz.1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pierwszy miesiąc w nowej szkole upłynął Castielowi w takiej samej atmosferze jak w pozostałej ilości szkół, do których uczęszczał. Placówek takich było wiele, gdyż z racji buntowniczej natury chłopaka, spotęgowanej dodatkowo śmiercią rodziców, dość często zdarzało się, że nie opuszczał ich dobrowolnie. Przeprowadzki Novaków były więc niczym nadzwyczajnym, co pozwalało Castielowi na łagodne przechodzenie procesu aklimatyzacji w nowym miejscu.

Lawrence było jednak inne. Spokojne, naturalne otoczenie sprawiało, że Castiel powoli się wyciszał i zapominał o swoich dawnych wybrykach. Niedawno powstałe rany na nadgarstkach także zdążyły się już zagoić i pozostawić po sobie ślad w postaci białych blizn, które każdego dnia przypominały ich właścicielowi, że to był ostatni raz i nigdy więcej już nie zrani własnego ciała i uczuć braci.

Gabriel i Balthazar także zdawali się być zadowoleni ze zmiany miejsca zamieszkania. Starszy z braci znalazł sobie dość dobrze płatną pracę w barze, a młodszy kończył studia dziennikarskie na Uniwersytecie w sąsiednim mieście, przy okazji dorabiając sobie w małej kawiarni.

Nie potrafili jednak zapomnieć o wydarzeniach sprzed wakacji. Ukradkowe spojrzenia na ręce ich młodszego braciszka czy podwijanie rękawów czarnych koszul, które tak bardzo uwielbiał nosić, zdarzały się minimum raz w tygodniu, pomimo zapewnień Castiela, że "będzie już grzeczny". Po tych kontrolach zawsze przygotowywali razem ich ulubiony posiłek czyli pizzę, nie zważając na to, czy jest pora śniadania czy kolacji.

W szkole Castiel radził sobie nadzwyczaj dobrze. Doszło nawet do tego, że przyniósł do domu kartkówkę z matematyki z wypisaną na czerwono piątką jako dowód rzeczowy dla jego braci niedowiarków, którzy pomimo dowodu i tak przecierali oczy ze zdumienia, ukradkowo jednak uśmiechając się do siebie.

Dobre oceny i bycie nowym nie przyniosły Castielowi wielu znajomych. On sam postanowił wycofać się z życia towarzyskiego swojej klasy. Jedynie jedna, drobna, zwariowana dziewczyna z burzą rudych loków starała się zdobyć jego atencję i chłopak nawet zaczynał się przekonywać do niej. Od kilku dni spędzał z Charlie przerwy, jadał lunche w szkolnej stołówce i rozwiązywał najtrudniejsze równania matematyczne.  Klarowała się między nimi przyjaźń, którą Castiel z uporem maniaka starał się trzymać na dystans.

Pewnego czwartkowego popołudnia, gdy Castiel właśnie przekraczał próg domu po powrocie ze szkoły, usłyszał wołanie z salonu.
-Cassie! Chodź do nas! - krzyknęli jednocześnie Gabriel i Balthazar.
-Kolejna kontrola - mruknął pod nosem ze zrezygnowaniem i powłócząc nogami, poczłapał do braci.
-Jeśli znowu chcecie mnie sprawdzać, to...
Urwał w pół słowa, a na jego twarzy malował się szok i niedowierzanie.
-Braciszku - zaczął Gabriel dyplomatycznie. -Nie chcemy cię już kontrolować, pokazałeś że można ci ufać. A oto twoja nagroda - wskazał z dumą na trzymany przez Balthazara futerał, który to właśnie został śmiało wyciągnięty w stronę Castiela.
Najmłodszy Novak zdawał się nie dowierzać własnym oczom. Muzyka była nieodłącznym elementem jego życia, tlenem, który pomagał mu przetrwać najtrudniejsze chwile. Szczególnie upodobał sobie rockowe ballady wygrywane na gitarach. Potajemnie marzył o tym, że sam kiedyś taką balladę zagra. I oto właśnie głaskał czule po gryfie przepiękną, czarną gitarę akustyczną.
-Lekcje też ci załatwiliśmy - rzucił Gabe z uśmiechem i zaciągnął Balthazara do kuchni pod pretekstem robienia wspólnie obiadu.

Od tamtej chwili czwartek stał się ulubionym dniem Castiela Novaka.

Gwiazdki czy komentarze, a także krytyka będą mile widzianą motywacją do dalszej pracy;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro