Rozdział 1 cz.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W czasie, kiedy w pokoju Castiela dziesiąty raz z rzędu zabrzmiało czysto intro "Stairway to heaven", w niewielkim domku dwie przecznice dalej zostałof ono wyłączone z widoczną złością. Chłopiec przeszedł od magnetofonu do łóżka w kącie pokoju, na którym leżał jedenastoletni, ogarnięty gorączką dzieciak. Był to już drugi raz w tym miesiącu i jego starszy brat Dean zaczynał odchodzić od zmysłów. Środki przeciwgorączkowe zdawały się nie pomagać i całą nadzieję pokładał w zimnych okładach, które właśnie robił Sammyemu. Bał się. Bardzo się bał, dlatego kiedy Samowi udało się zasnąć zrobił coś, czego nie robił od pięciu lat - stanął na ganku, wzniósł oczy do nieba i prosił o pomoc, po czym gorzko zapłakał.

Castiel zauważył, że od tygodnia na lekcjach nie zjawiał się jakiś Dean Winchester, a nauczyciele wypytywalino niego innych uczniów.
-Hej Charlie, o co chodzi z tym Winchesterem? Wszyscy cały czas o nim gadają, a ja nic nie rozumiem.
-Oh, Cassie, bo jesteś nowy. Słuchaj, Winchester jest dziwny, ok? Z nikim nie rozmawia, wiecznie go nie ma w szkole, a jak już jest to włóczy się za tym swoim braciszkiem. Wiesz, ludzie mówią, że on sam z tym bratem mieszka i dlatego nigdy go nie ma. Jedno jest pewne - to totalny dziwak.
Słowom Charlie jak zwykle towarzyszyły żywa gestykulacja i podniesiony głos, więc Castiel rozejrzał się wokół, czy nikt nie patrzy na nich jak na największych plotkarzy Lawrence. Na szczęście na korytarzu było dość głośno i tłoczno i każdy zdawał się być zajęty sobą.
-Błagam Charlie, ciszej. Nie musi cała szkoła słyszeć, o czym rozmawiamy.
-Daj spokój - ruda machnęła ręką. - Nie jesteśmy jedyni. I tak cała szkoła o nim gada.
-I ty mówisz to tak lekko? - westchnął chłopak ze zrezygnowaniem.
-To tylko Winchester, nie ma się czym przejmować, wiesz?
-Równie dobrze mogą tak gadać o nas - mruknął Castiel pod nosem.
- Co mówiłeś? - spytała Charlie wpatrując się w głąb korytarza i obserwując jakąś parę.
-Nic nic - mruknął Castiel, pochylając się nad gitarowymi chwytami, które kazał mu przestudiować jego nauczyciel gry na gitarze.
- Właściwie to czemu pytasz mnie o Winchestera, skoro mieszka dwie przecznice od ciebie?
Pytanie Charlie pozostało bez odpowiedzi. Dziewczyna wywróciła oczami i klasnęła w dłonie przed twarzą przyjaciela, niemal zahaczając o jego nos.
-Słuchasz mnie?!
-Mhm Charlie, słucham.

Castiel wziął sobie do serca słowa Charlie i postanowił odnaleźć tego Winchestera. Zaopatrzony we wskazówki od niezwykle gadatliwej dziewczyny, uznał, że pójdzie tam od razu po szkole. Bez trudu trafił pod właściwy adres, gdyż - jak się okazało - stał on na trasie jego częstych wieczornych spacerów. Stanął pod domem i niepewnie zapukał do drzwi. Otworzył mu blondyn o oczach w kolorze nieokreślonej zieleni, najpiękniejszej jaką kiedykolwiek widział, ale także niesamowicie zmęczony. Spojrzał na niego zdziwiony.
-Słucham? - spytał.
-Cześć jestem Castiel, chodzimy razem do klasy i..
Drzwi zatrzasnęły mu się przed nosem.

Wiem, że długo kazałam na siebie czekać, ale ten kto to czyta, musi mieć ogromną cierpliwość do mnie niestety.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro