Część 30

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jason

W wspaniałym humorze wchodzę do mieszkania, gdzie powinna czekać na mnie Eva. Neseser zostawiam w korytarzu, ściągam buty, po czym wkraczam do salonu, jednocześnie poluzowując krawat przy szyi. Zadowolony, że będę teraz mógł zrelaksować się w towarzystwie najzabawniejszej dziewczyny jaką znam, jestem cholernie zaskoczony, gdy zastaję ją z posępną miną. Patrzy na kartkę przed sobą, a gdy podchodzę bliżej, zauważam co leży na stoliku. Cholera, to teczka, którą dostałem od ojca.

– Eva?

W końcu unosi swój wzrok na mnie i odkłada kartkę. A raczej makabryczne zdjęcie kolejnej ofiary.

– Co to jest Jason?

– Nie oglądaj tego – mówię w miarę spokojnie, po czym podchodzę i zabieram wszystkie papiery, by następnie schować je do teczki.

– Te dziewczyny...wiedziałam co się z nimi stało, ale...o mój Boże.

Nie dziwię się jej reakcji. Sam oglądając zdjęcia z miejsca zbrodni, miałem ochotę zwymiotować. To jak zostały potraktowane ciała tych dziewczyn to czyste zło. Jedna z nich miała wydłubane oczy. Podejrzewam, że na wszystkie organy jest ogromny popyt na czarnym rynku.

Chowam raporty ze śledztwa do szafki, po czym szybko wracam do Evy. Siadam obok niej na kanapie i przyciągam ją do siebie. Przytulam, głaszczę jej plecy, całuję jej skroń i choć chciałbym powiedzieć coś pocieszającego, nie odnajduję w tej chwili odpowiednich słów.

– Evo...

– Dlaczego masz te wszystkie papiery i zdjęcia? – pyta, a następnie odsuwa się, aby spojrzeć mi w oczy.

– Chciałem pomóc Antonowi. Poprosiłem ojca, aby wykorzystał swoje znajomości na policji i dowiedział się na jakim etapie jest śledztwo.

– Tam były też zdjęcia mojego taty. Obserwowali go.

– Tak i pewnie nadal obserwują. Anton także jest na ich celowniku.

– Co się dzieje? Masz jakieś przypuszczenia?

– Ktoś ich wrabia, tak myślę.

– A co z notatką, którą zostawił dla ciebie ojciec?

– Jaką notatką?

Eva wstaje z kanapy i podchodzi do szafki, by ponownie wyciągnąć dokumenty. Przez chwilę szuka czegoś, po czym podaje mi małą kartkę. Nie wiem, jakim cudem mogłem ją nie zauważyć. Jednak nie przeglądałem jeszcze wszystkich materiałów, na to potrzeba czasu i skupienia.

Czytam w ciszy wskazówki ojca i rozumiem jej wzburzenie.

– To nie tak Evo...

– Sugeruje, że mój ociec, aby oczyścić się z zarzutów zwala wszystko na Antona.

– To jego zdanie, a nie moje.

– Jason to nie prawda. Tata nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. Znasz go...

Wstaję szybko z kanapy i chwytam ją za ramiona, aby się na chwilę zatrzymała w swoich rozważaniach.

– Powtórzę to jeszcze raz. To jego zdanie, a nie moje. Nie wierzę w to, że Asa chce pogrążyć Antona. Przyjaźnią się, a nawet więcej, są jak rodzina.

– A jeśli Anton też tak pomyśli? Co wtedy się stanie? Co wtedy będzie z nami?

– O czym ty mówisz? To absurd, do niczego takiego nie dojdzie. Obiecuję.

– Nie chcę cię stracić.

– Nie stracisz.

– Wiem, że nie masz nic wspólnego z mafią, masz swoje życie, a ja...

– Evo, nie musisz się martwić. Nic nam nie będzie.

Eva w końcu wtula się we mnie, więc mocno obejmuję ją ramionami, aby dać jej jak najwięcej pocieszenia. Chciałbym zabrać od niej te mroczne myśli.

Mroczne myśli, które i mnie nawiedzają.

***

Gdy parkuję przed posiadłością Colettich zerkam na Evę, która uśmiecha się do mnie delikatnie. Opowiedziała mi nie tylko o swoich lękach związanych ze śledztwem, ale także o niespodziewanej wizycie Vanessy. Owszem, miała przyjść do mieszkania po dokumenty, ale umówiliśmy się na jutrzejszy dzień. Nie mam do niej absolutnie żadnych pretensji, ale nie chciałem, aby dziewczyny się spotkały. Moje obawy się spełniły. Van wie o Evie, a to musiało ją zaboleć. Nie wiem, czy powinienem do niej zadzwonić i jakoś naprostować sprawy. Przyznaję, że męczy mnie poczucie winy. Także u Evy widziałem podobne emocje. To dobra dziewczyna i nie chciał nikogo skrzywdzić. Ja także nie chciałem nikomu łamać serca. Co nie znaczy, że tak właśnie się nie stało.

Jednak powrót do domu i bliższa relacja z Evą, uświadomiły mi, że w moim życiu brakowało czegoś bardzo ważnego. Czegoś, o czym kompletnie zapomniałem pod wpływem pracy i szybkiego tempa życia. Czasami warto się zatrzymać, pomyśleć na czym nam zależy, postępować spontanicznie i iść za głosem serca. Nie mogłem dłużej być z Vanessą, skoro myślałem o Evie. Nie chciałem jej zdradzać na boku i sprawdzać, czy z inną kobietą będzie mi lepiej. A gdyby romans okazałby się bez przyszłości, miałbym udawać, że w ogóle nie miał miejsca? Nie, nie potrafiłbym być taki bezduszny. Cenię sobie szczerość, dlatego musiałem jak najszybciej zakończyć związek bez przyszłości. Dopiero z czystą kartą, mogłem zacząć tworzyć coś z Evą. Innej drogi nie było. Nie dla mnie.

Wysiadam z samochodu i prędko podbiegam, aby otworzyć Evie drzwi. Jej uśmiech się poszerza dzięki mojemu szarmanckiemu zachowywaniu. Wyciągam w jej stronę rękę, po czym Eva ją ujmuje i pomagam wysiąść z auta.

Zamykam za nią drzwi, po czym ciągnę ją w stronę domu.

– Co ty wyprawiasz Jason?

– Wchodzę z tobą.

– Ale...cholera Jason, mój ojciec nadal nie radzi sobie z wysokim ciśnieniem, które mu zafundowaliśmy kilka dni temu.

– Czas, aby zmierzyć się z nim. Nie będziemy się ukrywać, ten etap mamy za sobą.

– On wie, że się spotykamy, nie ukrywam tego, ale...

Zatrzymuję się tuż przed drzwiami wejściowymi. Patrzę na zestresowaną Evę, dotykam pieszczotliwie jej policzka i uśmiecham się.

– Będzie dobrze, najwyżej znowu mnie uderzy.

– I to cię nie martwi?

– Nie, ale nie obiecuję, że mu nie oddam. Rozumiem, że był wzburzony, jako ojciec martwi się o ciebie i znam jego temperament, ale czas zakończyć ten konflikt.

– Błagam nie bij się z moim ojcem.

Uśmiecham się szerzej, ponieważ szczerze wątpię, aby do takiej sytuacji miało kiedykolwiek dojść. Wiem, że Asa jest na mnie wściekły, ale nie zrobi mi krzywdy. Zawsze traktował mnie jak rodzinę i tu go mam. W końcu będzie musiał pogodzić się z faktem, że jestem facetem jego córki.

Otwieram drzwi i razem wkraczamy do rezydencji. W holu nikogo nie zastajemy, ale jest pora kolacji, więc od razu kieruję nas do jadalni.

– Może poczekajmy, aż tata zje – mówi cicho.

– Myślisz, że się zakrztusi, gdy nas zobaczy? – pytam rozbawiony.

– Nie, ale będzie miał w zasięgu ręki nóż. Co ja mówię, on pewnie łyżeczką potrafiłby skrzywdzić.

– Nie wątpię.

– To poczekamy?

– Nie.

Eva chce już coś powiedzieć, a raczej dalej się ze mną licytować, ale otwieram drewniane drzwi do jadalni i faktycznie zastajemy tam rodzinę Colettich. Mają jednak gościa. Dario zauważa nas pierwszy i z jego miny wnioskuję, że nie spodziewał się mnie tutaj.

– O cholera, będzie granda – odzywa się Enrico, a potem szeroko się uśmiecha.

– Enrico! – grzmi Coletti, po czym wstaje z krzesła i obraca się w naszą stronę. Jeśli wzrok mógłby zabijać, to tak, Coletti korzystałby z tego wariantu bardzo często.

– Tato, proszę...

– Siadajcie do kolacji. – Asa przerywa Evie, a następnie czeka, aż zajmiemy miejsca. Eva siada obok mamy, a ja zanim do niej dołączę, postanawiam przełamać lody i wyciągam rękę w stronę jej ojca. Przez chwilę patrzy na nią obojętnie, ale w końcu ją ujmuje i ściska. Jak dla mnie teatralnie za mocno, ale rozumiem niemy przekaz. Jeśli znowu mu podpadnę, nie będzie jego zgody na mój związek z Evą. Wiadomość dostarczona.

Siadam dokładnie naprzeciw Dario, który z nieskrywanym zainteresowaniem spogląda na Evę. Doskonale zdaję sobie sprawę, że mu się podoba, ale skoro to mnie wybrała, powinien się zwyczajnie odpierdolić.

Podczas kolacji panuje napięta atmosfera. Niestety ani Gianna ani jego dzieci nie potrafią poprawić humoru Asie. Nie mówi nic złego, nie zabija mnie już wzrokiem, ale zamilkł. Dario także nie okazuje się duszą towarzystwa. Cały czas przyłapuję go na obserwowaniu Evy i przyznaję, że nie pamiętam, kiedy ostatnio rozważałem użycia pięści. Po tym co mój ojciec zaserwował mnie i przede wszystkim mamie, zawsze wychodziłem z założenia, że przemoc nie jest rozwiązaniem. Co nie oznacza, że nigdy nie miałem okazji powalczyć na boisku szkolnym. Jednak to były szczeniackie szarpaniny i nie ja byłem ich prowodyrem.

Teraz także czuję się prowokowany. I to bardzo.

– Muszę jechać na spotkanie, wrócę za godzinę – oznajmia nagle Asa, po czym wstaje, pochyla się nad żoną i składa na jej policzku pocałunek. Gianna uśmiecha się do męża, na co w końcu Coletti reaguje. Widzę, jak kąciki jego ust nieznacznie się unoszą, zwiastując uśmiech. Jednak zawzięty Włoch stara się to ukryć.

Dario także wstaje, dziękuje za gościnę i rusza w ślady swojego szefa.

– Masz życzenie śmierci Jason? Wiesz, ile broni tata trzyma w domu? – pyta z uśmieszkiem Enrico i zanim mogę mu odpowiedzieć, widzę jak na jego twarzy ląduje plaster szynki szwarcwaldzkiej.

– Pojebało cię Eva? – pyta oburzony i ściąga wędlinę z policzka.

– Enrico! Nie wrażaj się tak! – mówi Gianna uniesionym głosem.

– A jej nic mamo nie powiesz? Rzuca we mnie jedzeniem.

– Evo nigdy więcej tego nie rób. Przestańcie wiecznie ze sobą walczyć.

– Mamo, przecież to nigdy nie nastąpi, czas przestać żyć złudzeniami– oznajmia spokojnie Matteo, który odkłada sztućce na talerz i wstaje od stołu.

– Tacy jesteście? To proszę teraz, aby cała trójka posprzątała ze stołu.

– Ale mamo...

– Wszystko macie wynieść do kuchni i talerze wstawić do zmywarki. Jak pomożecie czasami dziewczynom, to nic wam się nie stanie.

***

Kiedy Gianna wyszła z jadalni, postanowiłem pomóc przy sprzątaniu po kolacji. Nie obyło się bez zaczepek chłopaków, którzy już wiedzą, że spotykam się z Evą. Jednak po żartach przyszedł bardzo poważny etap naszej rozmowy. Gdy tylko dziewczyna wyszła na chwilę z kuchni, obaj dali mi do zrozumienia, że jeśli ją skrzywdzę, to będę miał z nimi do czynienia. Nawet Enrico, który uwielbia droczyć się z siostrą był w tej kwestii śmiertelnie poważny. Nie lubię jak ktoś mi grozi, ale to dobrze, że dbają o siostrę. Ma w nich oparcie i mam nadzieję, że o tym wie. Myślę, że kiedy Amelia przyprowadzi do domu pierwszego chłopaka, także będę chciał naznaczyć mu swoją obecność w jej życiu. Przypomnieć, że jej starszy brat ją osłania.

Ciekawe jak Anton zareaguje na chłopaka Amelii? Czy będzie zachowywać się podobnie jak Asa? Cholera, to możliwe. Z drugiej strony on cechuje się większym rozsądkiem i spokojem niż Coletti. Totalnie inne temperamenty. Mam nadzieję, że siorka nie będzie miała takich problemów jak Eva.

Po ogarnięciu naczyń, chłopacy wychodzą i w końcu mogę pocałować swoją piękną dziewczynę. Oczywiści nie możemy sobie pozwolić na więcej pod dachem jej rodziców, ale nie mam zamiaru odmawiać sobie drobnych czułości. Ona także wygląda na zadowoloną z takiego obrotu sprawy.

– Będę już się zbierać. Jutro rano muszę być wcześnie w kancelarii.

– Ja także mam zajęcia od samego rana. Zobaczymy się wieczorem na meczu Borisa?

– Tak, będę na pewno. Przyjechać po ciebie?

– Nie, umówiłam się z Lilly i Amelią. Spotkamy się na trybunach.

– A jak tam Lilly? – pytam z uśmieszkiem. Wiedziałem, że podoba się Borisowi, ale nie sądziłem, że tak szybko ją zaatakuje i że w ogóle ona będzie tego chciała.

– Jak to Lilly, wyzywa go, ale jest nim zauroczona.

– On także zachowuje się jak cymbał, ale jest w nią zapatrzony. To będzie ciekawa para.

– Z pewnością.

– A my jaką jesteśmy parą? – pytam zaczepnie, po czym przyciągam ją bliżej swojego ciała. Oplatam ją ramionami wokół tali, a ona opiera dłonie o moją klatę.

– Jesteśmy cholernie gorącą parą. Będą pisać o nas piosenki.

– Albo scenariusze do porno, które uwielbiasz oglądać – mówię, jednocześnie zabawnie poruszając brwiami.

– O tak, to byłoby dobre.

Oboje zaczynamy się śmiać. Następnie jeszcze raz kradnę jej całusa, po czym postanawiam w końcu ewakuować się do domu.

Zanim wyjdę, zerkam na Evę, która wchodzi po schodach na górę. Obraca się w moją stronę i uśmiecha się szeroko. Puszczam jej oczko, po czym wychodzę.

Od razu zauważam Dario, nonszalancko opartego o mój samochód. Czyli nie pojechał z Colettim? Szkoda, bo nie bardzo mam ochotę oglądać jego mordy. Gdy się zbliżam, odsuwa się od auta i patrzy na mnie z uśmieszkiem.

– Dzięki za przypilnowanie mi samochodu. Należy ci się jakaś zapłata? Dziesięć dolców wystarczy? – pytam z równie zawadiackim uśmiechem.

– Nie stać cię na moją ochronę McCarthy.

– No nie wiem, całkiem dobrze mi się powodzi.

– Widzę. Eva to niezła zdobycz.

– Uważaj co mówisz. Eva nie jest trofeum.

– Nie miałem nic złego na myśli. Szczerze ci gratuluję. To wspaniała dziewczyna. Piękna, mądra i odważna.

– Jesteś zazdrosny?

– Pewnie, chciałbym być na twoim miejscu.

– Ale nie będziesz, więc z łaski swojej, odpierdol się Dario. I nie patrz tak na nią, dobrze ci radzę.

Omijam skurwiela, sięgam po klamkę i wtedy mówi coś, co sprawia, że moja krew aż się gotuje.

– Ciężko mi na nią patrzeć i nie wspominać jej smaku. Jej usta są cudowne. Założę się, że cała reszta też jest taka apetyczna. Mam nadzieję, że kiedyś będę miał okazję się o tym przekonać.

Nie wiem, ile zajęło mi zarejestrowanie jego słów, ale momentalnie rzuciłem się na niego. Uderzyłem pierwszy, co poskutkowało jego upadnięciem na ziemię. Jednak szybko się pozbierał i z uśmiechem wytarł sobie stróżkę krwi, spływająca po jego brodzie. Jego rozcięta warga może przyczyni się do tego, aby zapomniał o...no właśnie o czym? Kurwa, oni się całowali?!

Nagle na podjeździe pojawia się kilku chłopaków z ochrony Coletti'ego. Dario unosi dłoń.

– Spokojnie chłopacy, wszystko okej. To sprawa między nami. – Robi krok na przód, cały czas mając uśmiech na twarzy. – Gotowy na rundę drugą panie mecenasie? 



Zanim padnie słowo "polsat" , informuję, że jeszcze dzisiaj pojawi się kolejny rozdział. Także nie gniewajcie się moi kochani czytelnicy ❤️❤️❤️

A waszym zdaniem, kto mógłby wygrać walkę? Tajemniczy Dario, czy poukładany Jason? 😏😏😏

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro