Część 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Eva

Ubrana w długą sukienkę w kolorze miętowym, przeglądam się w lustrze, gdy do pokoju wchodzi moja mama. Lilly rozwalona na łóżku z czasopismem pod nosem, kiwa jej na powitanie, a ja uśmiecham się na widok mamy, która wygląda zjawiskowo w posrebrzanej sukience, która sięga jej do kostek. Moja ma rozcięcie przy lewej stronie, więc mogę się pochwalić pięknymi sandałkami na obcasie, przyozdobionymi małymi kryształkami. Mamy sukienka ma inny atut i jest nim dekolt w kształcie serca. Do tego piękna biżuteria i upięte pofalowane włosy w misterny kok.

- Wyglądasz pięknie Evo, ta sukienka to starzał w dziesiątkę.

- Ty także wyglądasz super.

Nagle przerywa nam parsknięcie Lilly.

- Oj coś czuję, że wujek wcale nie będzie zachwycony...

Staję obok mamy i obejmuję ją ramieniem, mówiąc...

- Uważasz, że nie wyglądamy zabójczo?

- Wyglądacie i w tym problem. Wuja nie jest zbyt subtelny w ukrywaniu swojej zazdrości ciociu i czuję, że będziesz miała problemy z tą sukienką.

Mama śmieje się głośno, ale nie wygląda na zmartwioną ewentualną reakcją swojego męża. Fakt , tata jest chorowicie zazdrosny o mamę. Jeśli jakiś facet ją komplementuje, staje się czujny. Gdyby jego wzrok mógł zabijać, średnio raz w miesiącu padałby trup u jego stóp.

- Lilly , gdy będziesz tyle lat po ślubie co ja, będziesz wdzięczna za taką uwagę swojego męża. I choć mój przesadza czasami, to cieszę się , że nadal bywa o mnie zazdrosny. Tylko nie mówcie mu o tym, bo wtedy będzie nie do opanowania.

- Więc gdy jesteś zła o jego sceny zazdrości wyssane z palca, to tak naprawdę się cieszysz?- pytam zaskoczona.

- Troszkę tak.

- Ale to musi być męczące i irytujące, gdy tak cię pilnuje.

- Tak jak powiedziałam, docenicie to po wieloletnim stażu małżeńskim.

- Ja nigdy nie wyjdę za mąż. Małżeństwo to przeżytek - oznajmia z ciężkim westchnieniem Lilly, a my patrzymy na nią zdziwione.

- Lilly kochanie, jeszcze zmienisz zdanie. Jesteś młoda i to normalne, że nie myślisz jeszcze o wyjściu za mąż, ale uwierz mi na słowo, dobrze iść przez życie z kimś u boku.

- Ja sobie poradzę, a faceta mogę mieć na boku, gdy będzie mi do czegoś potrzebny.

- Lilly Mitchell nie mów tak- mówi poważnie moja mama, więc Lilly przestaje gdybać na temat związków nieformalnych.

Mama podchodzi do mojej toaletki i sięga po złote kolczyki, które otrzymałam od rodziców na szesnaste urodziny. Zakłada ostrożnie na moje uszy błyskotki i gdy mogę się ponownie przejrzeć w lustrze, widzę, jak jej oczy wyrażają wzruszenie i szczęście.
Jestem bardzo podobna do mamy. Jestem jej kopią, jeżeli chodzi o twarz i włosy, ale nie mam jej pełnych krągłości. Jestem szczupła, ale brakuje mi większego biustu. Ona natomiast to kwintesencja kobiecości. I choć narzeka na kilka nadprogramowych kilogramów, dla mnie wygląda przepięknie.
O tym samym zapewnia ją tata każdego dnia. Zwłaszcza gdy zaczyna mówić o konieczności przejścia na dietę. Prawie zrobił jej awanturę, gdy usłyszał , że podczas jego kilkudniowego wyjazdu w sprawach służbowych, mama przeszła na restrykcyjną dietę. Powiedział, że więcej razy ma tego nie robić, ponieważ wygląda idealnie. Pod tym względem uwielbiam go. Zawsze wie co powiedzieć, aby mama czuła się piękna. I naprawdę widać, że nic by nie zmienił w Giannie Coletti.

Mama składa pocałunek na moim policzku, a do pokoju wchodzi Enrico.

- Czy ktoś może mi pomóc z tym śmiesznym krawatem? - pyta zrezygnowany, próbując jeszcze raz sam zawiązać kawałek materiału.

Lilly z westchnieniem wstaje z łóżka i podchodzi do młodego, aby mu pomóc.

- Pokaż to niedoróbko.

- A kopnąć cię w ten punkowy tyłek?

- Przestańcie chociaż dzisiaj, błagam- mówi melodramatycznie mama, po czym wchodzi do łazienki, przynależącej do mojej sypialni.

Lilly przez chwilę siłuje się z krawatem, więc Enrico znów z niej szydzi. I wtedy dziewczyna postanawia mocno zacisnąć materiał na jego szyi.

- Uduszę cię Coletti, Bóg mi świadkiem!

- Zostaw psychopatko!

Podchodzę prędko do nich i ich rozdzielam. Enrico luzuje krawat przy szyi , patrząc na Lilly jak na wariatkę.

- Leków dzisiaj nie brałaś czy co?- pyta szyderczo.

- Zamknij się gówniarzu.

- A co tu się dzieje?

Do pokoju wkracza tata, który także mocuje się z krawatem. Jednak po chwili zawiązuje go idealnie.

- Lilly prawie mnie udusiła - informuje Enrico, na co tata tylko się uśmiecha, następnie podchodzi do mojej przyjaciółki, wyciąga do góry rękę i przybijają sobie piątkę.

- Dzięki tato - mówi posępnie mój brat.

- Wybieraj swoje bitwy synu i nie zadzieraj z charakternymi kobietami.

Tata w końcu patrzy na mnie i widzę zachwyt w jego oczach.

- Moja piękna córka.

Nagle jego mina rzednie i ledwo słyszę , jak mamrocze pod nosem...

- Mam przejebane...

Do pokoju wchodzi kolejna osoba. Matteo uszykowany patrzy na nas poważnie. W takich momentach przypomina tatę. Te same zielone oczy, ta sama postawa. Ma dopiero osiemnaście lat, ale już jest tak wysoki, jak tata.

- Spóźnimy się. Boris już wypisuje, gdzie się podziewamy.

- Gdzie mama? - pyta tata i zanim zdążę odpowiedzieć, mama wychodzi z łazienki. Uśmiech taty się poszerza, by po chwili znów na jego twarzy pojawiła się trwoga.

- Nie masz innej sukienki?

- Nawet nie zaczynaj.

- Ale...

- Nie Asa, nie przebiorę się.

Tata podchodzi do mamy i cicho coś jej mówi do ucha, ale ona tylko przewraca na niego oczami i kolejny raz odmawia zmiany kreacji. Ponownie nachyla się nad nią, ale tym razem jego słowa ją rozśmieszają. Tata obejmuje mamę w pasie i kradnie jej całusa.

- O Boże , tylko nie to - Enrico z prędkością światła wychodzi z pokoju i w ślad za nim idzie Matteo.

Ja i Lilly postanawiamy także opuścić sypialnię, co wywołuje głośny śmiech taty.

***
Przyjęcie charytatywne organizowane przez Antona Nawczenko odbywa się tym razem nie w ich domu, lecz w specjalnie wynajętej sali balowej.

Wielki rozmach był uwarunkowany dużą liczbę zaproszonych gości, którzy będę wpłacać pokaźne sumki na szczytny cel, jakim w tym roku jest nowe wyposażenie na oddziałach onkologicznych. Organizacją przyjęcia zajęła się firma należąca do cioci Julii. Pewnie jest już na miejscu i sprawdza , czy wszystko działa, jak należy. A gdy wśród tłumu pięknie ubranych ludzi dostrzegam wuja Krisa tylko w towarzystwie Olivii, moje przypuszczenia się potwierdzają.

Słyszę za sobą głos taty, a gdy się odwracam, widzę, że już ktoś go zatrzymał na pogawędkę. Dzisiejszego wieczoru nie tylko wpływowi i bogaci ludzie będą pomagać potrzebującym, ale także nawiążą nowe znajomości bądź nowe interesy.
Mimo niezbyt dobrej reputacji na mieście tata jest rozchwytywany, a wszystko to za sprawą pieniędzy i możliwości inwestowania.

Matteo i Enrico już gdzieś zniknęli, a my z Lilly także postanawiamy oddalić się od rodziców i poszukać Amelii. Dziewczyna nie przepada za takimi wydarzeniami, więc nasze wsparcie na pewno jej się przyda. Wątpię, by mogła liczyć na Borisa, który pewnie już krąży po sali i zaczepia panienki.
Mijamy grupkę młodych facetów, którzy przyglądają nam się uważnie. Uśmiechamy się do nich, ale nie mamy zamiaru podchodzić i zaczynać flirtować, gdy starszyzna pląsa się po tym samym parkiecie co my.

Zamiast odnaleźć Amelię, wpadamy na szczerzącego się Borisa, który strzepuje nieistniejący kurz z rękawów idealnie skrojonej , czarnej marynarki, abyśmy zwróciły na niego uwagę.

- Jak się bawią młode damy?

- Jeszcze się nie bawią, dopiero przyjechały- odpowiadam z uśmieszkiem.

- I damy nie mają szampana, więc na razie o dobrym nastroju mogą zapomnieć - dodaje Lilly, na co Boris jeszcze bardziej się szczerzy.

- I na to coś zaradzimy - mówi nasz kompan i odchyla poły marynarki. Wyciąga z kieszonki małą piersiówkę i zabawnie porusza brwiami.

- Jak cię mama z tym zobaczy, to oberwiesz.

Wszyscy patrzymy na Amelię, która nagle pojawi się u naszego boku. Wygląda słodko w bladoróżowej sukience, która kończy się przed kolanami. Do tego ma założone srebrne szpilki. Nawet pokusiła się o delikatny makijaż , co jest rzadkością. Amelia poprawia swoje okulary, a my zauważamy , jak jeden chłopak , który właśnie nas mija, bacznie jej się przygląda.

- Chyba wpadłaś mu w oko - informuję przyjaciółkę, która kwituje moje słowa tylko wzruszeniem ramion.

Jej nieśmiałość jest urocza, ale czas najwyższy, aby odrobinkę się rozluźniła. Chciałabym, aby zakochała się ze wzajemnością, zasługuje na to.

- A ty Lilly znowu prowadzisz obuwniczy strajk?- pyta rozbawiony Boris.

- Spadaj młotku.

- Jak ty kogoś wyrwiesz na taką stylówę?

- A ty? Chyba musisz szukać głuchej, aby mogła z tobą wytrzymać, bo nikt nie zniesie tych głupot, które mówisz.

- No to ty szukaj ślepca.

Lilly z każdym ma potyczki słowne, no może nie z Matteo, ponieważ on jest nad wiek dorosły. Ale to nie oznacza, że Boris i Lilly się nie lubią. Byłam świadkiem, jak bronił jej , gdy kolega z ich klasy naśmiewał się z jej kolorowej czapki. I choć Lilly jest osobą, która potrafi o siebie zadbać, widziałam, że była wdzięczna Borisowi za interwencję.

- No to może jednak pójdziemy gdzieś na uboczu i weźmiemy po łyczku? - pyta Boris i znów pokazuje nam dyskretnie piersiówkę.
Wtedy zauważamy wuja Antona, który nagle przystaje i mierzy srogim spojrzeniem swojego syna.

Anton Nawczenko niedługo skończy sześćdziesiąt lat, ale nadal trzyma formę. Włosy przyprószone siwizną dodają mu elegancji i męskości.

Boris szybko poprawia poły marynarki, wuja jeszcze raz patrzy na nas podejrzliwie, ale w końcu odchodzi w stronę pozostałych gości.

- Mało brakowało - mówi chłopak.

- Ty naprawdę myślisz, że tata nic nie podejrzewa? - pyta go Amelia.

- Podejrzewać to może, nikt mu nie broni. Ważne by nie interweniował.

Wszyscy się śmiejemy, a wkrótce Boris dostrzega Matteo i Enrico i odłącza się od nas.
Rozmawiamy z dziewczynami o kreacjach innych kobiet. No dobrze, obgadujemy , które przesadziły z odsłanianiem ciała. I wtedy dostrzegam Jasona.
Stoi w towarzystwie cioci Allison. Oboje śmieją się i rozmawiają. Widać, że ciocia bardzo tęskniła za najstarszym synem. Wszyscy za nim tęsknili. Ja także.

Ubrany w elegancki garnitur , białą koszulę i bordową muszkę wygląda bosko. Jest wysoki, dobrze zbudowany, ale bez sztucznie napompowanych mięśni i te włosy przycięte po bokach dodają mu szykowności.

Moje serce zaczyna mocniej bić, kiedy Jason kieruje swój wzrok na naszą damską grupkę. Unosi do góry rękę i macha w moją stronę. Uśmiecham się, po czym odwzajemniam gest przywitania. Jednak , gdy mówi coś mamie, a następnie rusza w naszą stronę, moje dłonie zaczynają się pocić. Cholera, cholera, cholera! Dlaczego ja muszę się przy nim tak denerwować.

- Jest najstarszy z bandy - mówi wesoło Lilly, po czym podchodzi do niego i  przytulają się na przywitanie.

- Lilly jak zwykle wyglądasz...oryginalnie.

- Wiadomo.

- Evo?

Patrzy na mnie z wyczekaniem, więc nie pozostaje mi nic innego, jak także go uściskać. Przytulając się do niego, mogę poczuć zapach jego przyjemnych perfum. Ten kontakt trwa zaledwie sekundę, ale dla mnie to najmilsza chwila w ciągu całego dnia.

- Pięknie wyglądasz - mówi , patrząc mi prosto w oczy.

- Ty również nieźle się prezentujesz.

- Dziękuję.

Przez chwilę mam wrażenie, jakby nie wiedział co powiedzieć. Jak ta rozmowa ma dalej wyglądać. Tak więc tylko patrzymy na siebie w niezręcznej ciszy, aż w końcu słyszymy dźwięk poprawiania mikrofonu. Wszyscy odwracamy się w stronę uszykowanego podestu, gdzie stoi Anton i Allison Nawczenko. Wuja wita wszystkich gości, jednocześnie trzymając za rękę ciocię.

- Dziękuję za wasze przybycie na bal charytatywny. A podziękuję jeszcze bardziej, jeśli wpłacicie pokaźne sumki.

Zebrani goście zaczynają się śmiać, a ja mogę tylko myśleć o tym, że Jason właśnie ustał tuż u mego boku i jego ramie ociera się o moje. Gdybyśmy byli parą, w takim momencie objąłby mnie czule, a ja wtuliłabym się w jego ciało.
Boże , muszę przestać o nim myśleć. Od dobrych kilku lat widzę go raz na kilka miesięcy i zaczynam wariować! Ogarnij się dziewczyno!

Nagle Jason wyciąga rękę w stronę Amelii i gdy ta ją ujmuje, oboje ruszają w stronę sceny. Czy wuja Anton ich poprosił o występ?
No tak, zamyślona w głupich rozważaniach wszystko mi umyka. Boris także pojawia się u boku rodziców.

- Nasza rodzina ma jeszcze jeden bardzo ważny podwód do świętowania. Nasz najstarszy syn, Jason w końcu postanowił wrócić do domu i tutaj otworzyć swoją kancelarię prawniczą. Jesteśmy z ciebie dumni synu i życzymy ci samych sukcesów.

Ciocia Allison wygląda, jakby miała zaraz się rozpłakać, a i wujek nie kryje wzruszenia. Natomiast Jason jest nieco zawstydzony. Jednak gdy obejmuje go ojczym, zamyka oczy na chwilę i ciężko wzdycha.

W końcu dociera do mnie, co właśnie usłyszałam...

Jason McCarthy zostaje w Nowym Jorku. Będzie tutaj cały czas. Będę go spotykać częściej niż tylko w święta. Czy moje serce to wytrzyma?
A może to moja szansa, by moje ukryte pragnienia się spełniły?

Jason

Nie spodziewałem się występu publicznego. Gdy Anton poprosił mnie i moje rodzeństwo, abyśmy do nich dołączyli, myślałem, że tylko ustaniemy razem dla rodzinnego zdjęcia.
Mama nadal ma łzy w oczach, więc po raz setny od mojego powrotu przytulam ją do siebie.

- Mamo, rozklejasz mi się tutaj.

- Tak się cieszę, że teraz będziemy widywać się częściej synku. Co ja mówię! Będę miała mojego synka na co dzień!

- Poczekaj mamo, kiedy powiedziałem , że wracam do domu, miałem na myśli Nowy Jork. Przez jakiś czas chciałbym z wami zostać, do czasu aż nie znajdę mieszkania.

- Przecież nasz dom jest taki duży, nikt nie będzie ci przeszkadzać.

- Nie o to chodzi i wiem, że chciałabyś mieć pod dachem wszystkie swoje dzieci do końca życia, ale mamo...mam trzydzieści lat i chciałbym być na swoim.

- Ale u nas miałbyś zawsze ciepły posiłek, gdy wrócisz z pracy i...

- I od czasów studiów radzę sobie całkiem dobrze, nawet pod względem wyżywienia- mówię żartobliwie.

Kocham swoich rodziców, kocham swoje rodzeństwo i cholernie za nimi tęskniłem przez te wszystkie lata, ale przyzwyczaiłem się do tego, że jestem samodzielny. Trzy dychy na karku do czegoś zobowiązują. Chcę poszukać fajne mieszkanko i urządzić się po swojemu.

- Rozmawiałem już z ciocią Gianną. Pomoże mi znaleźć mieszkanie i doradzi jego wystrój.

- Ledwo wróciłeś i już chcesz się ulotnić z domu?

- Mamo...

- Allie, chłopak jest dorosły, daj mu żyć - wtrąca się Anton, który obejmuje mamę ramieniem i całuje w skroń.

- Myślałam, że zostaniesz z nami.

- Na jakiś czas będziesz miała mnie na wyłączność, poza tym będziemy mieszkać w tym samym mieście i będziesz mogła mnie odwiedzać , kiedy tylko będziesz chciała.

Nagle tata przerywa chrząknięciem, a potem marszczy zabawnie brwi.

- Ty nie mów matce takich rzeczy, bo się jej nie pozbędziesz z mieszkania...

- Bardzo zabawne Anton - mówi ze złością mama, patrząc na męża.

- Masz rację tato. Patrząc na babcię Oksanę, rozumiem, co masz na myśli.

- No właśnie, a gdzie matrona?

- Razem z Julią rozmawiają przy stole.

Babcia kilka lat temu w końcu postanowiła przeprowadzić się na stałe do Stanów. Jest już w wieku, gdzie trzeba mieć na nią oko. I choć dobrze się czuje, mamy świadomość, że nawet Oksana Nawczenko nie będzie wieczna. Prawda jest taka , że nie wyobrażam sobie, aby jej zabrakło. To niesamowita kobieta, która potrafi rozbawić każdego. I bardzo kocha moją mamę. Od samego początku , gdy zawitaliśmy w ich rodzinie, traktuje ją jak córkę. Mnie także obdarowała bezwarunkową miłością. Zarówno ona, jak i sam Anton nigdy nie traktowali mnie inaczej od Borisa i Amelii. Zawsze mogłem na nich liczyć. Nigdy mnie nie zawiedli.

Rodzice postanawiają także usiąść na chwilę przy stole i gdy tylko znikają mi z oczu, czuję czyjąś rękę na swoim ramieniu.
Odwracam się z uśmiechem, ponieważ wiem, kto w końcu mnie dorwał.

- Jesteś rozchwytywany. Może teraz będziemy mogli zatańczyć.

Patrzę na jej uroczy uśmiech i nie sposób tego nie odwzajemnić.

- Przepraszam , że cię zaniedbuję Vanesso. Obiecuję poprawę.

- Trzymam cię za słowo.

Pochylam się nad nią i składam całusa na jej słodkich ustach. Gdy się odsuwam, widzę , jak jej uśmiech się poszerza. Nie pozostaje mi nic innego , jak dotrzymać obietnicy i poświęcić jej więcej czasu.
Zapraszam swoją dziewczynę do tańca, na co chętnie się zgadza.

Spotykamy się dopiero od kilku miesięcy i gdy poinformowałem ją, że planuję przeprowadzkę na drugi koniec kraju, byłem przekonany, że to koniec naszej relacji. Jednak zdecydowała się przyjechać ze mną i tutaj poszukać pracy w agencji modelek. Jest piękną kobietą i nie powinna mieć z tym problemu, zwłaszcza że w San Francisco całkiem nieźle jej szło w tej wymagającej branży.

Jeszcze raz daję jej buziaka, po czym ciągnę na parkiet taneczny.
W końcu jestem w domu.
Teraz wszystko jest tak , jak należy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro