IV Projekt z Tsukishimą

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- A teraz wyznaczę pary, które przygotują projekty na zajęcia po wakacjach – oznajmiła profesor Miyako, nauczycielka historii. – Przypominam, cały projekt składa się z eseju na przynajmniej dwie strony A4 oraz prezentacji będącej jego 15-minutowym skrótem. Macie na to całą przerwę letnią, więc liczę, że się przyłożycie. Resztę lekcji możecie poświęcić na wymyślanie tematów.

Nauczycielka wyczytywała nazwiska. Sayuri trzymała kciuki, żeby być z Sato albo z Sakurą. Dziewczyny były ambitne, ale nie zarozumiałe i lubiła z nimi pracować. Los jednak nie był tak łaskawy. Z lekką obawą spojrzała na wysokiego blondyna siedzącego kilka ławek za nią i już wiedziała, że współpraca z Tsukishimą nie będzie najprostsza. Uśmiechnęła się do niego, a on prychnął i ostentacyjnie odwrócił wzrok.

Gdy wyczytano już wszystkie nazwiska w klasie zapanował lekki chaos, bo każdy chciał jak najszybciej porozmawiać ze swoim partnerem. Sayuri nie miała wątpliwości, że Kei się do niej nie ruszy, więc sama udała się ku jego ławce.

- Cześć, Tsukishima – powiedziała siadając na krześle przed jego ławką, która na szczęście była pusta. – To o czym chciałbyś zrobić projekt. Mamy całą starożytność.

- Obojętnie – mruknął wpatrując się w okno.

- Eh... słuchaj, postawmy sprawę jasno. Wiem, że jedziecie na obóz treningowy do Tokio, więc ja mogę przygotować prezentację i większość eseju, ale pomóż mi chociaż wymyślić temat.

- Dziękuję za tę łaskę miłościwa Królowo, ale obejdzie się, zrobimy to po równo – odparł nadal na nią nie spoglądając.

- Jeju, Tsuki, mógłbyś chociaż na mnie patrzeć, gdy mnie obrażasz? – zapytała zirytowana. – I co żeś się tak uczepił tej „królowej"? Staram się być dla ciebie miła.

Łaskawie obrócił głowę i spojrzał na nią z góry. Chyba był zły.

- Nie mów tak do mnie, jestem Tsukishima – zganił ją, ale szybko wrócił do tej pogardliwie wrednej wersji siebie. – A skoro Kageyama jest „Królem", to ty jego „Królową".

- Jeśli ty jesteś dla mnie wredny i nazywasz mnie „Królową" to ja będę nazywać cię „Tsuki". Tobio nie jest już despotycznym królem. Wasza drużyna zmienia go na lepsze.

- To urocze, że tak go bronisz.

- Zawsze bronię przyjaciół.

Chłopak prychnął i zmienił pozycję opierając teraz łokcie na ławce, a głowę na dłoniach. Wyglądał na bardzo rozbawionego tą odpowiedzią.

- Co? – zapytała Sayuri. Z każdą chwilą tej rozmowy rozumiała Keia coraz mniej.

- Nic. Nie będę go wyręczał.

- W czym?

- Może kiedyś ci powie. Cóż za tchórzliwy Król.

- Tobio nie jest tchórzem! – uniosła się i na chwilę w klasie zapadła cisza. Kika osób zaczęło szeptać patrząc na dziewczynę. – Przepraszam. – Mruknęła i spuściła głowę.

- Możemy zrobić projekt o smokach – zaproponował jakby nigdy nic Tsukishima, gdy w klasie znów zrobiło się gwarno.

- Możemy. A czemu smoki? – zapytała ciszej niż zwykle.

Wzruszył ramionami.

- No dobra, a kiedy chcesz to zrobić, skoro wyjeżdżacie w przyszłym tygodniu?

- W tym tygodniu? – odparł, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

- Ok. Ale zwykle, gdy kończycie trening jest już późno, ja ledwo zdążam odrobić lekcje i przygotować się na następny dzień.

- Gdy Kageyama kończy jest późno. Ja wychodzę o normalnych porach.

- Faktycznie... To jutro po treningu w bibliotece?

- Może być nawet dzisiaj. I tak będziesz tam siedzieć aż nie skończą.

- Niech będzie.

~*~

Oficjalny trening dobiegł końca, ale większość drużyny i tak nie zamierzała jeszcze wracać. Od przegranych zawodów niemal wszyscy zostawali dłużej. Wszyscy poza Yamaguchim (który po prostu zmieniał miejsce swoich treningów) oraz Tsukishimą.

- Chodź – powiedział już przebrany Kei, stając nad siedzącą na podłodze z książką dziewczyną.

- Już – odparła i zaczęła się pakować.

Po kilkunastu sekundach wszyscy to zauważyli.

- A ty nie czekasz na Kageyamę, Mito-san? – zapytał Suga, który akurat stał najbliżej drzwi.

- Nie, musimy zrobić z Tsukishimą projekt na historię, więc idziemy do biblioteki – wyjaśniła dziewczyna przy okazji odwracając się do reszty Karasuno. – Tobio, ja idę! Zadzwoń jak skończysz, to spotkamy się przed bramą!

Kageyama skinął głową. Był zbyt zajęty mordowaniem blokującego wzrokiem, by zdobyć się na bardziej skomplikowaną odpowiedź. Blondyn natomiast posłał mu w odpowiedzi najbardziej wredny grymas, jaki tylko był w stanie wykonać.

W umyśle Keia pojawiła się bardzo zła myśl. Położył rękę na ramieniu Sayuri.

- Chodźmy, szkoda marnować czas.

Zgodnie z jego przypuszczeniami, Tobio zagotował się jeszcze bardziej. Nic jednak nie powiedział.

- Racja. To owocnego treningu! Do jutra!

Po krótkich pożegnaniach opuścili salę gimnastyczną, ale atmosfera nadal pozostawała napięta.

- Kageyama! – krzyknął nagle Nishinoya. – Mieliśmy się nie wtrącać, ale weź no się w końcu ogarnij i powiedz jej, że ją lubisz. Nie dość, że nie da się nawet z nią pogadać, bo zaraz warczysz jak pies ogrodnika, to teraz jeszcze psujesz trening!

Rozgrywający spojrzał na kolegę zaskoczony.

- A ja wcale nie... - próbował zaprzeczać, ale widząc pełne politowania spojrzenie reszty, przerwał. Domyślili się wszyscy, poza...

- Kageyama lubi Mito? Od kiedy? Czemu nic mi nie powiedziałeś?! – oburzył się Hinata.

- Bo nie ma o czym, głupku! I przestań się drzeć!

- To ty się na mnie drzesz!

- Obaj przestańcie! – wtrącił się Sugawara skutecznie uciszając wspaniały duet. – A ty, Kageyama, lepiej albo odpuść trochę, albo coś zrób, bo twoje zachowanie jest niepokojące.

Po tym stwierdzeniu wszyscy powoli zaczęli wracać do treningu. Tobio próbował skupić się na grze, ale nie mógł. Zwłaszcza, gdy przypadkiem usłyszał wypowiedź Tanaki:

- Ej, w sumie śmiesznie by było, jakby teraz Tsukishima zgarnął Kageyamie dziewczynę sprzed nosa.

Ostatecznie, niedługo później, po wielkiej kłótni z Hinatą, która prawie skończyła się rękoczynami, rozgrywający wyszedł z treningu wcześniej niż zamierzał.

~*~

- No bo to zależy, kogo spytasz. W Japonii smoki mają trzy palce, w Korei cztery, a w Chinach pięć. I odwieczne pytanie brzmi: czy smoki pochodzą z Japonii czy z Chin? – tłumaczyła spokojnie dziewczyna

- Legenda o smokach powstała przez kości dinozaurów – odparł Kei znudzonym tonem.

- Wiem, to też opiszemy. A tak właściwie, jak tam twoje przygotowania do egzaminów?

- Normalnie.

- A nie chciałbyś pomóc mi uczyć Tobio i Shoyo? – Chłopak spojrzał na nią TYM wzrokiem. – Jasne, głupie pytanie.

- Wracajmy lepiej do tych durnych smoków.

- Sam wymyśliłeś ten temat.

Tsukishima już otwierał usta, by odpowiedzieć coś uszczypliwego, gdy ktoś podszedł do stolika, przy którym siedzieli.

- Tobio? Co tak szybko? – zdziwiła się Sayuri.

- Hinata mnie wkurza.

- A to coś nowego?

- Bardziej niż zwykle.

- Coś się stało?

- Później ci powiem – spojrzał wymownie w stronę Tsukishimy.

- No dobrze. Ale skoro skończyłeś to chyba będziemy mogli się zbierać. I tak miałam cię dzisiaj uczyć, więc nawet dobrze się składa.

- No w tym tempie to my raczej nie skończymy tego projektu – mruknął niby pod nosem blokujący, ale tak by wszyscy go słyszeli.

- Już ci powiedziałam, że jeśli nie zdążymy, to dokończę go sama.

-A ja ci mówiłem, że się nie zgadzam.

Przez chwilę toczyli walkę na spojrzenia, w końcu to dziewczyna odpuściła.

- Dobra, jakoś się wyrobimy, obiecuję. A teraz serio muszę iść. Do jutra.

Blondyn w odpowiedzi tylko skinął jej głową.

~*~

Ostatecznie po tamtym nieszczęsnym treningu i dobitnie szczerych słowach Nishinoyi, Kageyama faktycznie starał się nieco hamować swoją zazdrość. Nie warczał tak często i nie mordował spojrzeniami za samo zbliżenie się do dziewczyny. Zawsze jednak starał się być w pobliżu, by żaden z jego kolegów nie przekroczył granic. Ona mogła opatrywać ich rany i stłuczenia (zdolności wyniesione z lodowiska), ale gdy Mito zacięła się jednego razu kartką, to plaster przykleił jej Kageyama, mimo iż nie był zbyt delikatny.

Tylko na spotkaniach z Tsukishimą nie mógł jej pilnować i strasznie go to mierziło.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie czytelniki!

Tak właśnie oto na scenę wchodzi Kei! Wirtuoz wkurzania Tobio. Ale wreszcie ktoś nieco spacyfikował Kageyamę, bo to jego bycie psem ogrodnika nawet mnie zaczynało irytować. Na Noyę zawsze można liczyć.

Planuję drugie opowiadanie z Haikyuu, ale tym razem w trójkącie Kuro x OC x Oikawa. I to działo by się, gdy już są dorośli. Mistrz prowokacji vs mistrz manipulacji. Co sądzicie?

Do poczytania!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro