VIII Wizyta w Tokio

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rodzice niechętnie, ale zgodzili się puścić Sayuri do Tokio. Oczywiście odwieźli ją na pociąg i kazali dać znać, gdy tylko na docelowym peronie spotka się ze swoim kuzynem, który obiecał zająć się dziewczyną na miejscu.

Podróż minęła jej wyjątkowo szybko w świecie kolejnej powieści, a gdy wysiadła od razu odnalazła w tłumie właściwą osobę. Był bardzo wysoki, a włosy sterczące wbrew prawom grawitacji tylko to uwydatniały.

- Tetsuro! – krzyknęła i zaczęła przeciskać się między innymi pasażerami.

- Oya? Tu jesteś, knypku! Znowu zmalałaś? – zapytał z tym swoim zadziornym uśmiechem.

Sayuri bardzo wiele siły woli kosztowało, by nie pokazać mu języka lub zrobić czegoś gorszego lecz niestety potrzebowała jego pomocy.

- Zamiast zadawać głupie pytania, zapozuj ładnie – warknęła.

Przez chwilę szukała w torbie telefonu, a gdy znalazła, szybko cyknęła zdjęcie sobie i kuzynowi, po czym wysłała rodzicom.

- Już? Obowiązek spełniony? Mogę wracać na trening?

- Tak, dzięki za pomoc. Jeszcze mi tylko powiedz, gdzie będziesz? Bo powrotne też muszę wysłać, jak stoisz na peronie i machasz mi chusteczką.

- No dobra – westchnął. Wyjął telefon i chwilę coś ustawiał. – Wysłałem ci pinezkę. Będziemy pewnie na sali gimnastycznej.

- Oki, to przyjdę jak skończę zakupy - obiecała i oboje ruszyli powoli w stronę wyjścia ze stacji.

- A ty w ogóle wiesz, że trenuje z nami drużyna z waszej szkoły?

- No wyobraź sobie, że wiem. Nawet ci o tym mówiłam tydzień temu, gdy zadzwoniłeś, żebym zagrała z tobą i Kenmą w LoLa.

- Naprawdę? Nie pamiętam – rozłożył ręce uśmiechnął się głupkowato.

- Starość...

- Gówniara...

- Demencja w tym wieku... Ja już bym szukała domu starców na twoim miejscu.

- O patrz, grawitacja się o ciebie upomina – powiedział i zaczął napierać ręką na głowę kuzynki.

Przez to musiała zgiąć się w pół i prawie zawarła bliższą znajomość z podłogą. Przepychali się tak kilka minut, aż w końcu chłopak odpuścił.

- A dobrzy są? – zapytała poprawiając palcami rozkopaną fryzurę.

Zamyślił się.

- Średni, ale mają potencjał. Jak będą ciężko trenować, to może kiedyś nam dorównają.

Widziała po jego minie, że mówi poważnie. Była dumna ze swojej drużyny.

Wreszcie dotarli do wyjścia

- Tutaj się rozstajemy. Ja wracam dalej ogrywać twoje ptaszki, a ty idź i nie zgub się, bo twoi rodzice mnie zabiją. Oficjalnie zwolniłem się z treningu i z tobą łażę, więc jakby co to dzwoń – powiedział szukając czegoś po kieszeniach.

- Jasne, jasne. Jeszcze raz dzięki za pomoc. Będę cię wychwalać pod niebiosa do końca świata i jeden dzień dłużej.

- No! Teraz mówisz jak grzeczna dziewczynka. A tu masz prezent od ulubionego kuzyna – wcisnął jej do ręki kilka banknotów. - Kup sobie coś ładnego. I koniecznie w tym przyjdź!

- Tetsuro, masz gorączkę? – zapytała patrząc na kuzyna podejrzliwie.

- Nie, ale mam plan – uśmiechnął się w ten swój złośliwy sposób, który ostatnio zaowocował zepsuciem rury wydechowej w samochodzie jej taty.

- Boję się – wyznała szczerze.

- To nic niebezpiecznego, zaufaj mi.

- No dobra... - odparła z wahaniem.

Kuro zwykle wiedział, że jego plany są ryzykowane i nie składał takich obietnic.

- Tylko coś naprawdę ładnego!

- Czy ty chcesz mnie znowu swatać z Kenmą? Już ci mówiliśmy, że to nie wypali.

- Nadal mam złamane serce – złapał się teatralnie za koszulkę. – Ale nie, teraz z nikim nie będę cię swatał – stwierdził tak poważnie, że Sayuri nawet mu uwierzyła.

- No dobra. To widzimy się później!

Pomachał jej i każde poszło w swoją stronę.

Chłopak przez całą drogę powrotną miał wyśmienity humor, który tak naprawdę towarzyszył mu od zeszłego popołudnia, gdy to odebrał telefon od ulubionej kuzynki. Miał uszy i doskonale słyszał jej nazwisko wypowiadane przez siatkarzy z Karasuno. Ona sama też kilka razy wspominała mu o swoich nowych kolegach, więc szybko połączył kropki. Nie przyznawał się jednak do pokrewieństwa z Mito. Miał przeczucie, że powinien to zatrzymać na razie dla siebie. Podobną obietnicę wymusił na Kenmie, a nikt poza nim nie spotkał Sayuri. Chciał ją co prawda przedstawić Bokuto, ale nigdy jakoś nie było okazji. A teraz nadarzyła się idealna sposobność i grzechem byłoby jej nie wykorzystać do małej prowokacji.

~*~

Sayuri szczerze uwielbiała swojego kuzyna, choć dla własnego zdrowia psychicznego nigdy mu tego nie mówiła. Jej rodzice z jakiegoś powodu uważali go za niezwykle rozsądnego i godnego zaufania. Dziewczyna nigdy nie zrozumiała czemu, gdyż wystarczyło pobyć z nim kilka minut, aby wiedzieć, że słowa „rozsądek" i „mądrość" nie występują w jego słowniku. Jednak charyzmy i pomysłowości nie mogła mu odmówić.

Znali się od zawsze. Tetsuro był dwa lata starszy i choć mówili o sobie „kuzyni" to byli dość odległą rodziną, bo wspólnych mieli dopiero pradziadków. Nie przeszkadzało to jednak ani ich rodzicom (konkretnie ojcu Sayuri i matce Tetsuro) ani im być ze sobą bliżej, niż z innymi, znacznie bliżej spowinowaconymi, członkami rodziny. Wynikało to głównie z podobnego wieku i dopasowania charakterów. Zarówno starsze, jak i młodsze pokolenie, zwyczajnie bardzo się lubiło. Sympatia była na tyle mocna, że nawet gdy pan Mito wyjechał do Stanów, nadal w każde wakacje spotykał się z ulubioną kuzynką i nie zmieniły tego ani ślub, ani dzieci. Państwo Mito cieszyli się, że ich córka może ćwiczyć ojczysty język odwiedzając rodzinę w Tokio, a rodzice Kuro chętnie wysyłali dzieci na nowy kontynent, by zwiedziły nieco świata i podszkoliły angielski.

Sayuri nigdy nie znalazła wspólnego języka z Ayą, starszą siostrą Tetsuro, ale z nim dogadała się zaraz jak tylko zaczęła mówić. Był zabawny i nie dało się z nim nudzić. Często się kłócili, jednak nigdy na poważnie i zawsze mogli na siebie liczyć. To do niej Kuro dzwonił, gdy chciał poderwać dziewczynę albo gdy przegrał mecz, a ona do niego, gdy dokuczali jej w szkole lub gdy musiała ponarzekać na zakończenie książki. Ale głównie uwielbiała go dlatego, że jako jedyny w rodzinie dawał jej swobodę. To pod jego „opieką" pierwszy raz poszła sama do sklepu czy na spacer. Oficjalnie szedł z nią, a tak naprawdę ćwiczył odbicia z Kenmą. Dlatego to właśnie do niego zadzwoniła. Była pewna, że będzie ja krył, gdy wybierze się do sklepu sportowego i nie uzna za punkt honoru dyszeć jej w kark na każdym kroku.

Trasę miała opanowaną, była w tym sklepie już kilka razy zaraz po przeprowadzce, a przed kontuzją. Dotarła więc bez większych problemów, pomijając jedne nieoczekiwane roboty drogowe. Łyżwy też wybrała w ekspresowym tempie, gdyż udało jej się dorwać dokładnie taki model jaki miała poprzednio i nawet w jej rozmiarze. Problem pojawił się przy wyborze „czegoś ładnego". Skoro Tetsuro chciał, by w tym przyszła, doszła do wniosku, że chodziło mu o nowy strój. Faktem też było, że jej stary kostium był miejscami zbyt opięty, więc przed zawodami powinna sprawić sobie nowy. Ale kostium raczej dobiera się pod układy i pod temat przewodni występów, a Sayuri nie miała jeszcze pomysłów na żadne z powyższych. Przeglądała więc stroje bez większego entuzjazmu. Większość była piękna, ale nie przemawiały do niej. Poprzednio jej motywem były „kwiaty" i ubierała się w stroje przywodzące na myśl wróżki lub rośliny, ale teraz chciała czegoś innego. Tylko jeszcze sama nie wiedziała czego.

I wtedy ją zobaczyła - sukienkę z ptasich piór (które były oczywiście sztuczne, ale nie miało to dla niej znaczenia). Znalazła kostium kruka! To musiało być przeznaczenie. Natychmiast pognała do przymierzalni. Spódnica, gorset i wykończenia rękawiczek pokrywały czarne pióra, a ręce i dekolt zakrywała srebrna siateczka. Oczami wyobraźni widziała już jak tańczy w tym stroju na lodzie. W uszach słyszała melodię i wiedziała, że to do niej musi zatańczyć. Nagle dotarło do niej, że jedną rzecz musi zmienić. Wypadła z przymierzalni jak błyskawica, prawie potrącając na zakręcie jakiegoś dzieciaka.

- Przepraszam! – zawołała, gdy już dopadła do kasy. – Czy będą państwo mieli te figurówki, w kolorze czarnym?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie drogie czytelniki!

Ha! Tetsuro jest kuzynem Sayuri! Bo nikt się nie spodziewał hiszpańskiej inkwizycji!

A tak serio to co myślicie? Bo ja uważam, że świetnie do siebie pasują jako rodzina. Jeszcze początkowo rozważałam Tendo, jako jej kuzyna, ale Kuro to Kuro, jedyny w swoim rodzaju <3

Jak sądzicie, jaki plan ma Tetsuro? I czy widzielibyście związek Sayuri i Kenmy?

Do poczytania!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro