Znowu w domu...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Harry i Hermiona codziennie chodzili na spacery i miło spędzali czas. Ich relacja była coraz mocniejsza a para z każdym dniem coraz bardziej okazywała sobie miłość.

———
~w śnie Hermiony~
V-Teraz przejdziemy do tej SZLAMY - na co tłum smierciozercow zaśmiał się głośno
H.G-JEŚLI ON ZGINĄŁ NIC NIE STOI NA PRZESZKODZIE! MOŻECIE MNIE ZABIĆ!- i spojrzała ze skutkiem na Hagrida który trzymał w rękach jej martwego chłopaka

Voldemort zaczął rzucać zaklęcia ale Hermiona się nie poddała, nadal nie uwierzyła w starte Harry'ego. Zaczęła rzucać zaklęcia ale na nic były starania. Nagle z tłumu wyłoniła się Bellatrix z zamiarem rzucenia na wybrankę wybrańca zaklęcia crucio lecz w tej chwili Ron rzucił się na Hermione i oberwał cruciatusem. Hermiona spojrzała na niego błagalnie co wykorzystał Voldemort i rzucił na nią zaklęcie uśmiercające...

Ale chwila czy Harry nie oddał za nią zycia idąc do Voldemorta? Zrobił to samo co jego Matka... oddał życie za ukochana osobę.

Hermiona w jednej chwili znalazła się na peronie  i zobaczyła Harry'ego i Dumbledore rozmawiających ze sobą, ucieszyła się w duchu i nagle Harry obrócił się i rzucił się na Hermione.

-Kochanie, czemu tu jesteś? Musisz walczyć!
-Ale my umarliśmy... Nie da się tego odwrócić.
-Da się!-i tyle go widziałam, tak jakbym zasnęła w głębokim śnie ale nagle obudziłam się... Znowu na polu bitwy w rękach profesor Mcgonagall która szlochała ale nagle się opamiętała gdy zobaczyła ze Hermiona otwiera oczy... I w tej chwili sen się skończył Harry zaczął szarpać dziewczynę która trzęsła się ze strachu.

-HERMIONA, MIONA, USPOKÓJ SIĘ! JESTEM PRZY TOBIE.- Hermiona powoli otworzyła oczy, spojrzała na Harry'ego i przytuliła go najmocniej jak umiała.
-Już wszystko dobrze...

Położyli się w łóżku przytuleni gdy nagle do pokoju zaczęła pukać pani Wesley. Harry szybko wstał i otworzył drzwi.

-Chodźcie na śniadanie...- spojrzała za Harry'ego który zakrywał Hermione w drzwiach, zobaczyła jej czerwona twarz od płakania i zeszła na dół.
-Chodź mionka, ubieraj się idziemy coś zjeść.
-Już idę- ziewnęła i podniosła się z łóżka

Oboje w piec minut było gotowi i zeszli na śniadanie. Wszyscy patrzyli na nich nerwowo ale nic nie powiedzieli. Harry poczuł lekkie skrępowanie ale nie chciał aby ktoś to zauważył. Zastanawiał się czym wzbudzili takie emocje, może dowiedzieli się o ich związku? Aż nie wytrzymał i spytał się co się stało.

-Coś się stało?
P.W-Nie, nie jedzcie spokojnie.
I zapadła głucha cisza gdy nagle Pani Wesley poprosiła Hermione na słówko.

-Yyy Hermiono...
-Tak?
-Co się stało dziś rano? Widziałam ze płakałaś?
-Ohh, to tylko koszmar.

I szybko wyrwałam się z objęć pani Weasley, usiadłam obok Harry'ego i zjadłam w ciszy śniadanie. 

~Perspektywa Harry'ego~

Hermiona od rana zachowywała się dość dziwnie, muszę się spytać co było w tym śnie. 

Oboje szybko wstali od stołu i weszli po schodach aby na łóżku zobaczyć listy z Hogwartu.

Hermiona rzuciła się na listy i zaczęła je otwierać w pierwszej chwili nie uwierzyła w to co zobaczyła. Wsadziła rękę do koperty i wyjęła odznakę prefekta?!?(wiem, że dostaje się je na piątym roku ale walić to).

Harry również nie wierzył własnym oczom, ZOSTAŁ PREFEKTEM!

Oboje spojrzeli na siebie, a Harry pocałował dziewczynę ze szczęścia. Dwójka cieszyła się z tego zbliżenia i chwili dla siebie, ale niestety do pokoju weszła Tonks i przerwała tą miłą scene.


T- No, no zamykajcie pokój następnym razem-I cicho się zaśmiała na co Miona posłała jej spojrzenie godne bazyliszka.

-A co wy tam macie w dłoniach?

Harry i Hermiona pokazali jej szybko odznaki prefektów. Tonks krzyknęła, aż cały zakon się zleciał.

T-Patrzcie mamy w zakonie prefektów!

A.M-To było do przewidzenia NIMFADORO...

T-Ile razy mam ci powtarzać, że nie masz prawa nazywać mnie NIMFADORĄ!

Każdy zaczął gratulować dwójce i po chwili ten zapełniony pokój znowu stał się pusty z parą prefektów. Zupełnie nie wiedzieli co robić chcieli już być w Hogwarcie ale tam będą musieli się bardziej ukrywać, tu mogą zamknąć drzwi i tyle...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Taki tak rozdzialik chcę powiedzieć że w kolejnym rozdziale już przeniosę się do Hogwartu bo zupełnie nie mam pomysłów co mogli by robić w zakonie.

Przepraszam też za długą nieobecność ale nie chce wstawiać słabych rozdziałów

do kolejnego rozdziału 

papatki 

Amelcia

słów 651

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro