8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(20 Listopad. Piątek)
[Katsuki]

-Ej wszyscy są w salonie?!

-Tak wszyscy. A o co chodzi Ashido?- Zapytał Pikachu.

Byli wszyscy. Nawet o dziwo ja, bo zostałem zmuszony przez Kirishime.
Chuj mnie okłamał, że kupił mi ostry sos.

-Idziemy dziś o osiemnastej wszyscy do knajpy z karaoke mojego wujka!

-Nie idę.- Powiedziałem od razu, chcąc wyjść z salonu, ale kamień mnie kurwa zatrzymał.

-Idziesz stary.

-Nie.

-Od dwóch miesięcy siedzisz praktycznie ciągle w odosobnieniu.

-To u mnie norma debilu.

-Robisz to bardziej niż zawsze. To już nie jest norma. Idziesz z nami.

-Spierdalaj.

-Dobra Bakugo idzie!- Krzyknął a Ashido się ucieszyła.

-Ja nie idę.- Mruknął Deku, na co wszyscy się zdziwili

-Dlaczego Deku-kun?

-Uraraka... Nie chcę po prostu.- Powiedział z delikatnym uśmiechem.

-Nie ma, że nie. Idziesz Midoriya! Cała nasza klasa idzie. Nie po to poprosiłam wuja, by dziś knajpa została tylko dla nas. Będzie tylko nasza klasa!

-Nie idę.- Powiedzieliśmy jednocześnie. Po czym spojrzeliśmy na siebie.

Deku praktycznie od razu odwrócil wzrok gdy skrzyżował go z moim.

Ewidentnie mną gardzi.

-Idziecie. Jesteśmy w ostatniej klasie. Chcę z wami spędzić miło czas. Wszyscy są chętni tylko nie wy!- Krzyknęła niezadowolona.- Jeszcze Bakugo to się spodziewałam, że będzie stawiał opór ale ty Izuku?

-Mam swoje powody.

-Izuku proszę cię!

-Nie chcę.

-No Deku-kun nie bądź taki. Chciała Mina zrobić nam niespodziankę i fajną zabawę.- Powiedziała Pyza obejmując go ramieniem.

-Prooooooszeeeeeee!!!!!- Zawołała klękając przed kanapą i kładąc głowę na jego kolanach.

-M-Mina!

-Prooooszeeeeee!!!

-Ugh dobra. Ale będę tylko dwie godziny. Muszę się uczyć.- Powiedział wstając po czym poszedł na górę.

-A ja wcale nie idę.- Prychnąłem kierując się do kuchni.

-Bakugo.- Pobiegł od razu za mną Kirishima.

-Czego?

-Co się dzieje pomiędzy tobą a Midoriyą. To przez niego tak milczysz?

-Nie. Daj mi spokój.

-Pójdziesz z nami.

-Nie pójde do cholery i daj mi kurwa spokój.

-Bakubro no weź!

-Nie kurwa i nie. Nie idę na żadne jebane karaoke. Pewnie Pinki zapewni także alkohol a ja nie zamierzam wysłuchiwać waszego darcia mordy po pijaku.

-No będzie alkohol... Ale nie bądź taki!  Na początku kwietnia kończymy szkołę, niedługo każdy pójdzie w swoją stronę. Nie możemy spędzić trochę czasu razem? Klasą?

-Nie. Bo połowa osób mnie denerwuje a ja drugą połowę. Będzie lepiej gdy się nie zjawię.

-Ale każdy chce by cała klasa poszła.

-W chuju to mam. Mam na dziś plany.

-Jakie niby?

-Interesujące.- Prychnąłem włączając ekspres do kawy.

-Czyli nie masz. Idziesz z nami. Nie interesuje mnie to.

-Co ty się tak kurwa uparłeś. Co? Co znów do cholery planujecie?

-Nic. Przysięgam, że nic nie planuję.

-Czyżby?

-Przysięgam ci na moje życie i twoje też. Ja nic nie planuję i o niczym nie wiem.- Powiedział kładąc dłoń na klatce piersiowej.- Na prawdę pragnę spędzić po prostu czas z całą klasą a ty jesteś moim przyjacielem. To dziwne?

-Tak.- Powiedziałem bez namyslów.- Nigdy w życiu aż tak nie naciskałeś.

-Bo jeszcze nigdy przy organizacji wieczoru dla wszystkich, nie byliśmy tak blisko ukończenia szkoły.

-Tch. Nie dasz mi spokoju?- Zapytałem już zmarnowany tą rozmową, zabierając swoją kawę.

-Nie dam.

-Zastanowię się.

-Czyli tak?!

-Czyli nie.

-No Bakubro!

-Powiedziałem już.- Prychnąłem, zabierając kubek z kawą i idąc do siebie.

Mijałem innych którzy już podekscytowani gadali o tym wyjściu na karaoke.

I wiem, że mimo tego, że nie chcę tam iść to i tak zostanę zmuszony siłą przez Sero, Kaminariego i Kirishime.
Nie chcę niszczyć wieczoru Deku. Bo jestem pewny, że on nie chce tam iść ze względu na mnie.
Dlatego, jeżeli nie odpuszczą to pójdę tam tylko na góra godzinę i będę trzymał się z daleka.

Ukradkiem spojrzałem na Izuku. Siedział zaróżowiony, rozmawiając z Uraraką.
Wygląda uroczo z rumieńcem na twarzy tylko szkoda, że zazwyczaj ma go przy niej. Pewnie mu się podoba...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro