12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zrobiłem jedzenie i wróciłem do siebie, widząc jak Deku błagającym spojrzeniem śledził każdy mój ruch tak jakby chciał poprosić o ratunek.
Spojrzałem tylko na niego z bólem w oczach po czym poszedłem na górę.

Zrobił po pijaku sobie ze mnie żarty. Jako jedyny kurwa wie.

Zjadłem i spakowałem plecak. Na weekend idę do starych. Chce ominąć te tematy tej pierdolonej imprezy najbardziej jak się da.

-Halo? No kurwa będę za jakieś dwadzieścia minut.- Westchnąłem do telefonu słuchając ględzenia staruchy.

Wyszedłem z pokoju i kierowałem się do wyjścia.

-Ta. Wracam w poniedziałek... No busem jadę... Nie. Nie biorę taksówki... Mam pieniądze ale nie będę na to wydawać. Nie potrzebuję od ciebie... No kurwa zaraz będę daj mi spokój.

Rozłączyłem się i dotarłem do wyjścia. Zatrzymałem się przed nim sprawdzając czy na pewno zabrałem klucze od domu i szukając jednocześnie słuchawek.

Nie będę jechał taksówka bo chce się przejść i odpocząć. Nie powiem jej tego bo będzie masa jebanych pytań. A czemu? A co się stało? A to a tamto a sramto.

-Kacchan..?

-Czego?- Warknąłem odwracając się w  stronę nikogo innego jak Deku.

-Idziesz gdzieś?

-Jak widać. A co? Śpieszę się.

-Nie... Nic.

-No czego chciałeś?

-Już nic. A kiedy wracasz?

-Po weekendzie. Dobra idę bo się spóźnię.

Przerwałem te niezręczna cholernie rozmowę i wyszedłem.

Nie wiem czego chciał i nie wiem czy chce wiedzieć. Włączyłem muzykę na słuchawkach i ruszyłem.

Do siebie trafiłem idealnie na kolację. Jest dwudziesta pierwsza. Starucha zadowolona, że przybyłem. W końcu miesiąc ich nie odwiedzałem, po tym jak zrobiła mi jebaną aferę, że prawie się zabiłem na treningu.
Kurwa wielki problem, nie pierwszy i nie ostatni raz miałem coś wbite w plecy.

-Katsuki! Pomóż mi!

-Idę kurwa.

Ta, przyjechałem odpocząć. A taki kurwa chuj. Zadania bojowe. Jestem tu półgodziny a nie usiadłem nawet na pięć minut.

-Proszę cię, weź rozłóż talerze i pałeczki.

-Już.

-Ja już jedzenie niosę.

Porozkładaliśmy wszystko i jak skończyliśmy mój stary odszedł akurat od papierów i do nas zszedł.
Zaczęliśmy jeść i miałem cichą nadzieję, że zjem w spokoju. Ale nadzieja matką głupich a ja jestem debilem.

-I jak w szkole?

-Dobrze.

-A treningi? Nic sobie nie zrobiłeś mam nadzieję.

-Nic szczególnego. Tylko nadgarstek skręciłem.

-Mam nadzieję, że nie w tej chorej ręce.

-W drugiej ale wszystko już git.- Mruknąłem si³gając ostry sos.

-A powiedz mi... Znalazłeś już sobie kogoś?

-Przestań.

-No co? Ciekawa jestem kiedy w końcu kogoś do domu przyprowadzisz. Wiem, że wnuków się nie doczekam ale...

-Przestań.- Warknąłem pod nosem.

Zamilkła.

Na chwilę.

-A ten Kirishima?

-Ma dziewczynę.

-A ten... Ten blondynek. Kaminari?

-Ma dziewczynę.

-A... Hm. Z kim ty się jeszcze zadajesz ten w czarnych włosach...

-Sero ma kogoś na oku. Nie. Nie mnie. Dziewczynę.

-Wiem! A Izuś? Zawsze byliście nierozłączni, a może on? To taki miły i kulturalny chłopiec... Jestem pewna, że świetnie byście do siebie paso-

-Zamknij się.

-OOO! Czyżbym zgadła?

-On woli dziewczyny. Daj mi kurwa spokój.

-A skąd masz tę pewność? Ma dziewczynę?

-Słyszałem jak mówi, że woli dziewczyny i ciągle kręci się wokół Uraraki.

-Szkoda.- Westchnęła w końcu.

Cieszę się kurwa niemiłosiernie, że akceptuje to i pomogła mi samemu zaakceptować ale te pierdolone pytania mogłaby kurwa zostawić dla siebie.

-Mitsuki, daj mu spokój. Jest na pewno zmęczony daj mu odpocząć.

-No dobra.

Cała niedziela wyglądała podobnie. Pomagałem w kuchni i z sprzątaniem matce, ona mnie wypytywała o wszystko a ja wkurwiony usiłowałem ją zbywać ale też jej odpowiadałem na co niektóre. Rekordowo trzy razy się pokłóciliśmy. I to na prawdę mało jak na jeden dzień. A wieczorem stwierdziła, że będzieny coś razem oglądać.
Oglądaliśmy horror, a potem standup, bo moja matka była tak cholernie wystraszona, że sam przełączyłem film w połowie. Wolałem już się nudzić niż słuchać ciągle jej narzekania i kurwienia na co drugą scenę. Zresztą mój starszy sam był nie lepszym też się kurwa bał, gdy ja i tak się nudziłem.
Co dla mnie za różnica. Nudzić się na horrorze czy nudzić się na standupie? No kurwa żadna.

(23 Listopad. poniedziałek)
[Katsuki]

Po tym wszystkim poszedłem spać. Wstałem rano, ogarnąłem się, zabrałem rzeczy i ruszyłem prosto do szkoły.

Na zajęcia wszedłem idealnie z dzwonkiem. Wszyscy oczywiście kurwa gadali i darli mordę bo All Might jak zawsze musiałbyć spóźniony a ja szukałem spokoju którego u siebie w domu nie zastałem. Jak widać nawet na lekcji go nie znajdę.

-Bakubro!

-Czego?

-Gdzie ty byłeś co?

-U siebie. A czego chcesz?

-Robiliśmy wczoraj wieczorem spotkanie i cię szukaliśmy, a nikomu nie odpisywałeś.

-Właśnie. Telefon muszę włączyć. Dzięki za przypomnienie.

-Wyłączyłeś telefon bro? Coś się stało?

-Chciałem odpocząć. Takie kurwa dziwne Rekin?

-Ale, że aż telefon wyłączać?

-Zawsze jak wychodzę na dłużej niż pięć godzin w weekend. To dzwonisz ty z dziesięć razy. Mina jakieś pięć. Pikachu z sześć. A Sero pisze mi, że ględzicie, że znów gdzieś poszedłem bez was.- Powiedziałem z westchnieniem, po czym włączyłem telefon.- Dwanaście powiadomień od ciebie. Dziesięć od Miny. Pięć od Pikachu i od Sero dwie. Cytując Taśme. "Weź odpisz nie dają mi spokoju".

-A weź ty. To źle, że przyjaciele się o ciebie martwią?

-Ta... Nie, że źle ale spokój jest zajebisty a owego od miesiąca znaleźć nie mogę.- Prychnąłem widząc dwa powiadomienia od Deku.

"Porozmawiajmy"
"Proszę, to ważne"

Ta? To fenomenalnie. Spierdalaj.

-A może zrobimy na następny weekend wypad grupą na jakieś domki? Dla naszego Bakusquadu?

-Boże ta zjebana nazwa...

-Hej no! Zajebista jest!

-Yhy to fenomenalnie.

-O to jestem!- Nagle krzyk All Mighta rozniósł się po klasie i wszyscy w końcu kurwa ucichli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro