15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(5 Grudnia. Sobota)
[Katsuki]

Cały tydzień siedziałem u siebie w domu. Matka wypytywała cholernie o co chodzi, bo moje wytłumaczenie, że chce odpocząć nie wchodziło w grę.
Oczywiście też nie usłyszała prawdy.

Kirishima mi pisał, że Deku o mnie kilka razy pytał ale Kamień go okłamywał, że nic nie wie.
Pisał też do mnie kilkanaście razy ale tego olewałem.

Dziś jest już sobota. Jutro niedziela i muszę tam wrócić. Najbardziej się jednak obawiam zajebanych pytań co się stało. Skłamię, że źle się czułem czy coś i wyjebane.

Cały dzień planuje spędzić w ciszy i spokoju w swoim pokoju. Staruche już ostrzegałem, że nigdzie się nie ruszam i w niczym jej nie pomogę.

Włączyłem sobie muzykę na słuchawkach i wziąłem książke od matmy i zacząłem się uczyć. Bo nic tak nie wyczyści mózgu jak matma. Dzięki temu jebanemu przedmiotowi stracę wszystko. Wszelkie myśli, nadzieję i ambicje.

Zacząłem robić zadania i nie uważałem dosłownie na nic. Dopóki nie oberwałem w łeb.

-Ugh! Czego do cholery?! Mówiłem kurwa, że chce być sam!- Wydarłem się na moją matkę, która zirytowana obserwowała mnie.

-Masz gości jełopie.

-Każ Kirishimie spierdalać. Na prawdę do cholery jasnej chce spokoju.- Prychnąłem chcąc znów założyć słuchawki ale kurwa mi je zabrała.- Nosz kurwa! Oddaj mi to!

-Nie. Masz gości. Nie możesz całe dnie siedzieć sam. Po za tym, to nie jest Kirishima.

-A kto niby?

-Hej... Kacchan...- Powiedział cicho i niepewnie wchodząc do mojego pokoju.

-Jego kurwa tymbardziej nie chce widzieć.

-Nie obchodzi mnie to. Jeżeli masz być chujem, to bądź chociaż kulturalnym chujem.- Prychnęła.- A ty Izuku, rozgość się proszę.

Wyszła i zamknęła za sobą drzwi. On tu został.

-Kacchan...

-Na prawdę kurwa nie chce z tobą gadać ani mieć cokolwiek wspólnego, więc proszę idź sobie.

-Nie zrobię tego póki ze mną nie porozmawiasz... albo siłą wyrzucisz.

-To se siedź do woli. Ja się uczę i mam wyjebane.

-A możesz mnie chociaż wysłuchać?

-Nie.

-Kacchan proszę. Porozmawiaj ze mną i po tym jak powiesz, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego już nigdy się do ciebie nie odezwę. Przysięgam.

-Ugh... Mów.

-Zaczynając od tego, że milczałem długo... I cię unikałem...

Stał za mną. Ja na niego nie patrzyłem udając, że rozwiązuje zadanie. A na prawdę, nie potrafiłem go nie słuchać.

-Nie zrobiłem tego bez powodu... Ale też nie było w tym twojej winy...

-Ta? Ciekawe...

-Na prawdę, to wszystko dlatego, że... Że ja cię lubię Kacchan. Ale nie jak kolegę czy coś... Na prawdę bardzo cię lubię i...

-Ta? Słyszałem jak mówiłeś, że faceci ci się nie podobają i nie pierdol głupot. Jeżeli dalej chcesz się ze mnie naśmiewać to wypierdalaj z tego domu, bo nie zamierzam tego słuchać.

-Kacchan nie żartuje. Pytali mnie czy jestem gejem a nie jestem. 

-To fenomenalnie... Weź już idź i nie pierdol bez sensu.

-Boże ale to wszystko nie ma sensu. Kacchan, na prawdę myślisz, że całowałbym cię tak o z nudów albo dla żartów? To jeszcze bardziej sensu nie ma! Nie jestem gejem ale też nie jestem hetero. Istnieje coś takiego jak biseksualność. Boże.

-Ta? Zajebiście bądź sobie tym czymś i spierdalaj. Myślisz, że tak łatwo ci uwierzę? Śnisz chyba. Byłeś do cholery jedyna osobą która wiedziała. Oprócz moich rodziców. Przez ciebie kurwa cała klasa się domyśla a Kirishima wie. Zjebałeś to co ukrywałem tyle czasu. Robisz ze mnie debila i słabeusza. Mam ciebie dość. Robisz ze mnie jebane żarty. A nie, czekaj. To bym kurwa przeżył. Bawisz się moimi uczuciami, których kurwa sam nie rozumiem i nie akceptuje!

-Kacchan proszę cię uwierz mi. Nie chciałem by to wszystko tak wyszło. Na prawdę za to przepraszam..

-Ale kurwa wyszło. A teraz spierdalaj. Nie wiem co byś musiał zrobić bym ci frajerze uwierzył.

-Kacchan...

-Powiedziałem.- Warknąłem dalej na niego nie patrząc.- Spierdalaj z mojego do-

Nagle chwycił mnie za podbródek i pocałował. Mocno chwycił moją szczękę bym się nie wyrwał.

Mimo wszystko. Nie umiałem nie oddać czynności.

-Nh...

Pozwoliłem mu pogłębić pocałunek i kompletnie się poddałem. Deku jeździł kciukiem po moim poliku a drugą dłoń położył na mojej.

-Kacchan mówię prawdę... Nie wiem co muszę zrobić byś mi uwierzył.

-Znów grasz mi na uczuciach.- Prychnąłem próbując uspokoić szybko bijące serce.

-Nie. Zrobię wszystko... Tylko daj mi szansę.

Zamilkłembi odwróciłem twarz. Znów wzrok skupiłem na kartkach przed sobą.
Cholernie biłem się z myślami. Serce mówiło jedno a umysł drugie.

-Kacchan na prawdę... Proszę uwierz mi. Daj jedną szansę. Jeżeli nie chcesz by ktoś wiedział to zrobię wszystko by nie wiedzieli. Sam nikomu nic nie mówiłem dlaczego się nie odzywamy ani nic. Proszę cię wybacz mi tamte cholernie głupie czyny.

-Mieszkamy w akademiku. Zaraz i tak się dowiedzą.

-Zrobie wszystko by nie wiedzieli.

-Ale ty kurwa rozumiesz to, że nie ufam ci z tym?

-Dlatego proszę o ostatnią szansę bym mógł to naprawić. Kocham cię Kacchan.

Ostatnie trzy słowa doprowadziły do tego, że miałem łzy w oczach.

Tak bardzo tego pragnąłem a tak bardzo teraz w to nie wierzę.

-Dlaczego tak długo milczałeś i mnie wymijałeś? Co?

-Nie rozumiałem swoich uczuć. Nie chciałem też zniszczyć naszej znajomości... Ale potem zobaczyłem jak się starasz i jak bardzo ja to wszystko zepsułem. Teraz ja próbuję to naprawić.

-Przez ciebie kurwa nie potrafię się na niczym skupić i przez ciebie kurwa nic nie jem.- Warknąłem wstając i podchodząc do niego.- Przez ciebie do cholery nie mam motywacji... Tylko kurwa o tobie myślałem cały czas. Tylko zastanawiałem się co zjebałem a ty teraz mi mówisz, że te moje wszystkie myśli były kurwa z dupy wzięte tak?!

-Tak... To moja wina Kacchan ja wiem, ale na prawdę. Na wszystko przysięgam, że cię ko-

Nie dokończył bo tym razem sam go pocałowałem. Izuku od razu oddał czynność a swoje dłonie położył na moich biodrach.
Nie wiem kiedy znaleźliśmy się na łóżku. Nie wiem jak wylądowałem na jego kolanach a jego dłonie na mojej dupie. Nie wiem kiedy to się stało, że oboje zostaliśmy w samych spodniach. Tak samo nie zawuażyłem kiedy zmienił pozycję i leżałem pod nim.

Byłem za bardzo zamroczony chwilą by to wszystko zarejestrować. Wyłapałem to dopiero w momencie gdy leżałem pod nim w samych bokserkach a on robił malinki na mojej klatce piersiowej. Dopiero wtedy gdy ugryzł mnie w sutka a mój jej wyrwał mnie z oszołomienia, bo od razu ugryzłem się w język i zakryłem usta dłonią.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro