18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chciałem mu pomóc. I nie pozwolić mu by on robił coś mi. Jednak on musi się ruchać by te działanie znikło.

Kiedy się nie spodziewałem nagle przerzucił mnie na łóżko i zawisnął nade mną. Szybko pozbył się mojej koszulki z klatki piersiowej, podnosząc ją najwyżej jak mógł i przyssał do stuka. Niemalże od razu głośno jęknąłem tylko, że zdążyłem się ugryźć i stłumić głos.

-Izungh..

Jedynie tyle zdołałem zrobić. On natomiast nie próżnował, jego ręce już powędrowały na mój tyłek i jeszcze szybciej zdjął ze mnie spodnie.

-Izuku.

-Spokojnie Kacchan... Będę delikatny.

Na jego słowa otworzyłem szeroko oczy. Nie brzmiał za chuja jak on. Od kiedy jest kurwa tak pewny i zdecydowany?

Nagle sam zdjął z siebie koszulkę i mnie pocałował. Skupiłem się na jego ustach i tylko poczułem jak coś kombinuje przy moich bokserkach.
Kompletnie odwrócił moją uwagę od wszystkiego. A świadomość wróciła do mnie gdy się ode mnie odsunął i zauważyłem, że jedyne co mam na sobie z ubrań to koszulka, która i tak więcej odsłaniała niż zasłaniała.
Czułem jak bardzo czerwony jestem na twarzy, ale równie bardzo byłem kurewsko podniecony.

Obserwowałem go sapiąc głośno. Naślinił palce i się nademną pochylił. Poczułem jego palce przy moim tyłku i nagle mnie ugryzł w szyję i włożył we mnie palce.

Nie wiem jakim cudem zdołałem powstrzymać wykonanie jakiegokolwiek dźwięku.

-De-ku... Zajebie cięgh...

-Kocham cię Kacchan...- Szepnął mi do ucha Po czym zaczął ruszać palcami. Sam wygiąłem się w łuk gryząc się mocno w wargę. Poczułem metaliczny posmak krwi na języku ale nie przestawałem się gryźć. Dopóki Izuku nie pocałował mnie namiętnie, jednocześnie samemu uciszając mnie.

Niedługo później poczułem jak przymierza się do tego by we mnie wejść. Od razu na mojej dłoni zaczęły się pojawiać wybuchy. Chwyciłem go za ramię detonując drobne eksplozje na jego skórze.

-Katsuki..?- Mruknął patrząc na mnie. Od razu się wycofał.- Kacchan? Przepraszam... Nie płacz proszę.

Przytulił mnie od razu a ja odetchnąłem. Cholernie mnie bolało gdy chciał we mnie wejść.

-Przepraszam... Na prawdę przepraszam...

-Deku w szafce.

-Co w szafce?

-Płyn. Weź go.- Westchnąłem cicho.

On chyba nie do końca rozumiejąc spojrzał w moją szafkę nocną i znalazł w niej lubrykant. Oczy otworzył szeroko i mnie obserwował.

-Nie patrz tak na mnie.- Prychnąłem.- Jeżeli chcesz coś zrobić to tego kurwa użyj bo cholernie boli.- Odwróciłem twarz w bok i zacząłem obserwować ścianę.

Po kilku sekundach poczułem już maź na sobie i ponownie w sobie palce Deku. Od razu znacznie mniej bolało. Co prawda mniej ale nie przestało.

-Jesteś bardzo spięty Kacchan...

-Kurwa może dlatego, że nie sądziłem że tak się skończy dzisiejszy dzień. Tym, że ledwo będę chodził.- Prychnąłem stłumionym głosem przez moją dłoń.

W tym samym momencie poczułem delikatne pocałunki na mojej szyi i jego dłoń na penisie.

-Nghm...

-Postaram się by jak najmniej cię bolało.

-Ufam ci... Ahn...

Nagle poczułem jak dokłada trzeci palec, a pocałunkami zjeżdża w dół.

Długo pieścił moje ciało. A przynajmniej tak mi się wydawało. Każda sekunda trwała dla mnie cholernie dużo. Rozluźniłem się diametralnie i ledwo zachowywałem świadomość.

-Mogę Kacchan?

-Yhm...

Przymierzył się i zaczął we mnie wchodzić. Użył dużo lubrykantu dzięki czemu tym razem nie zacząłem detonować eksplozji nieświadomie.
Można zacisnąłem powieki i zagryzłem wargę.

Cholernie nieprzyjemne uczucie.

Tymbardziej, że Deku robił każdą czynność powoli. Czułem wszystko dokładnie i intensywnie.

-D-Deku mhng... Ah...

-Boli?

-T-trochę.- Szepnąłem uchylając powieki.

Deku wyglądał na cholernie zmęczonego. Pewnie wymęczony był czekaniem gdy to on najbardziej tego potrzebował.
Ale jednocześnie wyglądał wręcz podniecająco.

-Z-zaczynaj.

-Dobrze.

Zaczął wykonywać powoli ruchy, za każdym razem głębiej wchodząc we mnie. Zacząłem zagryzać nadgarstek by tylko nie wydawać dźwięków. Z każdym ruchem zaczynałem przyzwyczajać się do tego uczucia a ból przestawał istnieć.

Aż do momentu.

-Ah! Um- Szybki mnie pocałował a ja przełożyłem dłonie na jego plecy i zacisnąłem na nim palce.

-Twój słaby punkt?- Szepnął mi w usta a ja nawet nie dałem rady wykrztusić z siebie czegoś innego niż jęki. Znów mnie pocałował po czym przyśpieszył.

Już czułem, że szczytuję i długo nie wytrzymam. Deku natomiast zaczął coraz szybciej wykonywać ruchy więc na pewno też był bliski.
W końcu poczułem ulgę i przyjemność gdy pobrudziłem swój jak i jego tors. On natomiast chwilę po  tym wyszedł ze mnie i doszedł na mnie.

Byłem kompletnie zadyszany, zmęczony i obolały. W szczególności bolało mnie wszystko od pasa w dół.

-Kocham cię... Mocno kocham...- Powiedział po czym pocałował mnie w czoło i położył obok.

Ja sam jedynie odwróciłem się na bok i niepewnie przytuliłem, co on odwzajemnił.

-Z-zabije H-Hatsume.- Mruknąłem cicho i sennie.

Byłem kurewsko zmęczony. Niemalże od razu zasnąłem.

A gdy się obudziłem leżałem sam w łóżku, okryty kocem. Chciałem się podnieść ale kurewskie ból przeszył całe moje ciało i zrezygnowałem z tego pomysłu.
Uniosłem się jedynie na łokciach i rozejrzałem.
Byłem sam w pokoju ale ktoś był w łazience. Czyli na pewno to był Deku. Spojrzałem na budzik który wskazywał na równą dwudziestą pierwszą.

-Chce mi się pić... Kurwa gdzie moja woda?

Powoli usiadłem żałując już na co się zgodziłem wcześniej. A mogłem mu kurwa pozwolić się męczyć. Teraz to ja do cholery będę cierpiał.

-Kacchan?

-Daj mi tej cholernej wody.- Warknąłem krzywiąc się.

-Boli cię?

-Kurewsko. Ledwo siedzę.

-Pomogę ci z wszystkim.

Podał mi wodę. Od razu zrobiłem kilka łyków.

-Był tu ktoś jak spałem?

-Nie. Nikogo.

-Podaj mi ręcznik i ubrania. Muszę się umyć.

-Już.

Powoli poszedłem do łazienki przy pomocy Izuku. Zaprowadził mnie wręcz tam, bo po wstaniu pierwsze co to prawie upadłem. Ledwo stałem na nogach które cholernie mi się trzęsły.

Umyłem się i wyszedłem z łazienki. Już pewnie stawiając kroki. Mimo tego, że wracało mi czucie w nogach to ból nie minął nawet w najmniejszym calu. Nie wiem kurwa jak ja jutro na lekcjach wysiedzę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro