2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(25 września. Czwartek)
[Izuku]

Zabijcie mnie, zajbicie mnie, zabijcie...

Zaraz spalę się ze wstydu.

Każdy, ale to każdy w szkole chłopak patrzy na mnie zboczonym wzrokiem. Już nawet nie wiem czy to sobie wmawiam czy, nie. Ale sądzę, że to kurde prawda.

Słyszę jak roznoszą się szepty. Tylko od facetów. Widzę jak kątem oka mnie obserwują. A uczucie, że zaraz wypalą we mnie dziurę wzrokiem nie znika.

-Deku.- Usłyszałem warkot za sobą, aż podskoczyłem.

-Ka-Kacchan?

Ten bez słowa złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć po schodach na górę.
Nie wiedząc o co chodzi udałem się za nim. Dotarliśmy na dach budynku, gdzie byliśmy tylko we dwóch.

-O co chodzi...

-Nie wiem jak ty to kurwa robisz...- Powiedział łapiąc się za skronie i najpewniej analizując to co zaraz powie.

Był zdenerwowany.

-Ale co robię?

-Wszyscy gadają tylko o tym jak wyglądasz.- Westchnął, ale jego postura czy irytacja z twarzy nie zniknęła.

Nie mówi mi wszystkiego.

-Tyle to wiem...

-Tyle to każdy wie. Ale nie każdy zauważył to, że coraz więcej osób fantazjuje o tym co by z tobą kurwa robili.- Syknął, a ja się wystraszyłem.

Patrzyłem na niego dużymi oczami, a on westchnął.

-Pewnie to skutek quirku którym oberwałeś...

-T-ty też chcesz coś...- Zacząłem cicho, robiąc krok w tył.

-Nie. Ja jestem kurwa tym jednym pierdolonym wyjątkiem od reguły. Nie zamierzam być jak oni i próbować cię zmacać. Co ty se kurwa wyobrażasz?! Za kogo mnie masz?!

-Mówiłeś, że to przez quirk i...- Szepnąłem nie wiedząc nic. Chce mi się płakać

-Mamy ostatnie dwie godziny lekcji. Nawet nie próbuj mnie odstępować na przerwach.- Westchnął, brzmiąc jakby nie zadowolonym z jego planu.- Nie ufaj im.

-Do-Dobrze...

-Aizawa wróci do szkoły dopiero w niedzielę. Więc nic nie wniesie. Natomiast skoro każdy z uczniów tak się zachowuje, to nie zdziwiłbym się gdyby dorośli też zaczęli.

Mój strach osiągnął właśnie w tym momencie sto procent.

-A-A ju-jutro?

-Zostaniesz w akademiku. Skłam, że źle się czujesz czy cokolwiek. Nie przychodź do szkoły... A teraz chodź, zaraz będą lekcje.

Znów zapanowała głucha cisza. Szedłem powoli za blondynem w strachu. Po prostu w strachu.
Nie wiem czy on na prawdę to mówił, czy rzeczywiście każdy traci zdrowy rozsądek.

"Podniecaj..."

Obił mi się o uszy głos tamtego złoczyńcy. To, to miał on na myśli. To dopiero jego zemsta.

Tylko weszliśmy na korytarz, już czułem każdego wzrok na sobie.
Kacchan wyglądał na okropnie złego i każdego wręcz mordował wzrokiem.

Jednak moje serce zaczęło bić pięć razy szybciej, gdy to czerwonooki złapał mnie za dłoń i zaczął prowadzić.

W tym momencie miałem już pewność, że ani ja, ani Kacchan, nie wymyśliliśmy tego. Każdy chłopak teraz krzywo na nas patrzyli. A raczej na Kacchana. Obserwowali go z zazdrością i złością.

Jestem martwy.

Weszliśmy w ciszy do klasy i dopiero tam Kacchan mnie puścił.

Lekcja z Midnight minęła mi stosunkowo normalnie. Połowa klasy zwracała uwagę na nauczycielkę, więc może dlatego...

Aktualnie mamy ostatnią przerwę lekcyjną w tym dniu. Czekam przed męską łazienką, w której znikł Kacchan. A do której aktualnie nie mogę wejść.

-Siema, jak masz na imię? Nazywam się Nazuka Kyo.

-Midoriya Izuku.- Mruknąłem spoglądając na rudowłosego chłopaka.

Był chyba z trzeciej klasy, ale nie kojarzę go. Wyższy ode mnie i na pewno w tym momencie silniejszy, bez użycia mocy. Jego fioletowe oczy lustrowały mnie od góry do dołu.

-Zajebista z ciebie dupa. Dasz się wyciągnąć na randkę?

-Nie jestem zainteresowany.

-Czemu mówisz jako on? Jeżeli myślisz, że tym mnie zniechęcisz to się mylisz.- Prychnął, po czym przygwoździł mnie dłonią do ściany.

-Zostaw mnie. Nie znam cię i nie chcę.

-Oj już tak nie udawaj niedostępnej. - Westchnął przybliżając się do mnie.- Wiem, że chcesz...

-Nie próbuj nawet.- Usłyszałem wkurzony głos Kacchana.

-Przykro mi, pierwszy byłem. Ustaw się w kolejce.- Roześmiał się rudowłosy.

-Zostaw, bo rozkurwię Ci mordę.- Syknął odpychając go ode mnie.

-Kurwa, chłopie! Za kogo ty się do chuja masz?!

-Za jej chłopaka.- Syknął przyciągając mnie do siebie i objął w pasie.

Czekaj. co!?

-Pierdolisz.

-Jak widzisz, nie. Więc łaskawie. Spierdalaj w podskokach, póki jeszcze żyjesz i możesz chodzić.

Po tym Kacchan zaczął mnie prowadzić w stronę klasy.

A ja nie kontaktowałem.
Kacchan powiedział, że jesteśmy razem?!

Domyślam się że pewnie zrobił to by się odczepił... Ale to jest Kacchan! Wiem, jesteśmy w trzeciej klasie. Już dawno zakopaliśmy topór wojenny i stosunkowo normalnie ze sobą żyjemy.
Ale... TO JEST KACCHAN. ŻE ON COŚ TAKIEGO POWIEDZIAŁ?!

-Zrobiłem to, by się odpierdolił.- Westchnął cicho. Jednak z daleka było widać i czuć tę emanującą złość.- Może dzięki temu ci frajerzy co nie są z naszej klasy, dadzą Ci jakkolwiek spokój.

-Dziękuję...- Szepnąłem cicho, a on zaciągnął mnie do klasy.

Po lekcji jak najszybciej pognałem do swojego pokoju z którego nie wyściubałem nosa. Również gdy ktoś pukał, nie otwierałem. Udawałem, że śpię.

Może jak nie będą mieć ze mną kontaktu jakiś czas to się uspokoją?

(26 września. Piątek)
[Izuku]

Wyszedłem z pokoju dopiero po dziewiątej, gdy miałem pewność, że nikogo już nie napotkam. Zdołałem w między czasie wziąć gorący prysznic. Długi prysznic... Oraz ogólnie się ogarnąć.

Zjadłem lekkie śniadanie i wróciłem do swojego pokoju. Zacząłem robić prowizoryczny trening, który trwał aż do momentu w którym nie padałem ze zmęczenia. Czyli trzy godziny rozmaitych ćwiczeń, na które tylko wpadłem. Po tym znów udałem się odświeżyć, zjadłem coś i przysiadłem do lekcji.

Nie powiem. Podobał mi się ten spokój...

Gdy tylko wziąłem telefon do ręki, zauważyłem kilka nie odczytanych wiadomości od Kacchana.

Od: Kacchan
Tylko osoby z klasy zaciekawiły się czemu cię nie ma (11:12)
Kurwa dosłownie każdy zachowuje się normalnie (11:12
To wina quirku. (11:12)

Nie odpisałem mu, bo nie wiedziałem po prostu co.

Cieszy mnie fakt, że to całe zamieszanie jest wywołane tym facetem, a nie, że na prawdę ludzie w naszym wieku nie myślą o niczym innym...

Ale mówiąc szczerze. Ciekawi mnie, dlaczego każdy reaguje na tę klątwę a Kacchan jako jedyny nie.

Rozmyślając tak, nad tym wszystkim wróciłem do lekcji a czas zleciał mi nadto szybko. Nie zauważyłem kiedy a do moich drzwi rozległo się pukanie.
Nie. Poprawka. Ktoś z całych sił dobijał się do drzwi, które były zamknięte na klucz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro