6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Katsuki)

Deku był u mnie pół dnia.
Nie marudziłem.
On chyba też, skoro mu się nie śpieszyło.

Większość czasu przeleżeliśmy u mnie w łóżku. Znaczy, zanim podszedł do lustra i zaczął się zachwycać tym, że jest facetem.
No ale zaraz po tym zauważył, że jest w samych bokserkach i w mojej koszulce więc spalił buraka i zaczął mi mamrotać, że przeprasza i że odda mi koszulkę jak ją wypierze i... Sranie w banie.

Więc poszedł do siebie, się ogarnąć.
Jak się umyje i przebierze ma do mnie napisać to we dwóch zejdziemy na dół. Bo jakże wielkoduszny ja, Zaproponowałem że w razie gdyby nie chcieli mu dać spokoju to mu pomogę.
(Wcale nie jest tak, że widzę w tym interes)

Aktualnie, ja sam się przebrałem i umyłem zęby. Nie śpieszyło mi się jakoś bardzo, bo jest dopiero trzynasta a stwierdziłem, że dzisiejszy dzień przeznaczę na opierdalanie się i odpoczynek.

Raz w miesiącu mogę zrobić sobie kurwa dzień, gdzie jest zero treningów i spotkań z rodziną czy jak najmniejszą integracja z klasą.

A stwierdziłem że dzisiejszy dzień będzie do tego wręcz idealny.

Także zdołałem usiąść na łóżku, zacząć przeglądać instagrama, a już po chwili dostałem powiadomienie od brokuła, że już idzie w moją stronę.

Więc wyszedłem z pokoju a Deku akurat podchodził do moich drzwi.

-Jestem głodny.- Mruknąłem.

-Ja też... Idziemy do kuchni, tak?

-Chyba, że chcesz na swój koszt zamówić nam żarcie.

-Do akademików nie ma dowozu...

-O to chodzi. Chodź kurwa i nie marudź.

-Tak.- Zaśmiał się cicho na moją reakcje i udaliśmy się na dół.

W salonie byli prawie wszyscy. Przez co nie dało się przejść niezauważonym.

-Midoriya! Jesteś sobą!- Zawołały dziewczyny.

Urarura razem z żabą i wyścigówką od razu nas otoczyli. Zaczęli zagadywać brokuła, ale temu to raczej nie przeszkadzało, więc sam poszedłem do kuchni.
Otworzyłem tylko lodówkę a już musiałem ją do cholery zamknąć.

-Midobro, my cię na prawdę przepraszamy...-Usłyszałem stłumiony głos Pikachu.

Cała trójka akurat weszła do kuchni.

-My nie wiemy co nam do głów strzeliło!

-To przez quirk... Taka była klątwa którą na mnie nałożono.- Szepnął cicho, wypalając we mnie dziurę.

Aha. Mam teraz mu pomóc... I na co ja się kurwa zgadzałem.

-Dajcie mu do cholery spokój.- Syknąłem podchodząc do nich.- Stało to się nienodstanie. Dajcie mu kurwa o tym zapomnieć. Tak będzie najlepiej.

-Ale musimy go przeprosić!

-Sami dobrze wiecie, że jestem z Kyoką. Ja nie wiem jak jej o tym powiedzieć...

-Nie mów.- Zaradziłem.- Nikt nie będzie o tym wspominał to i ona się o tym nie dowie.

-Ja nikomu nic nie powiem... I chciałbym zakończyć ten temat...- Szepnął Deku, stając obok mnie.

-Dobrze, przestaniemy. Ale wybaczysz nam chociaż?

-Już to zrobiłem.- Powiedział z lekkim uśmiechem.

-Jeszcze Todoroki pewnie będzie chciał cię przeprosić. Bo teraz jest u rodziny.

-To przekażcie mu kurwa by nie drążył tematu.- Syknąłem.- A teraz dajcie kurwa w spokoju zjeść.-Dodałem na odchodne wracając do sprawdzania lodówki.

Izuku zrobił to samo co ja, jeszcze na odchodne mówiąc "na prawdę, nic się nie stało"
Ta, kurwa nic się nie stało. Tylko płakał i czuł się okropnie sam ze sobą.

-Co dobrego robisz Kacchan?

-Płatki. Nie mam siły kurwa na nic.

-Ja chyba zjem jogurt...- Mruknął sięgając wspomnianą rzecz.- Masz jakieś plany na dziś?

-Opierdalanie się. A co?

Powiedz, że chcesz ze mną posiedzieć. Nie będę marudzić. Przysięgam kurwa, nie będę zły.
Będę takiego udawać, ale zły na prawdę kurwa nie będę.

-Ah... Nie będę Ci przeszkadzał... dużo czasu i tak ci zająłem.

Ty chuju tępy. Czego kurwa nie rozumiesz jełopie jebany?!

-Aha...- Mruknąłem znużony.- Nie przeszkadzałeś.- Dodałem ciszej.

-Na prawdę?- Zapytał otwierając szeroko lśniące oczy.

-Yhy...

-To mógłbym... do ciebie przyjść? Chyba, że nie chcesz to rozumiem!

-Przyjdź normalnie.- Westchnąłem szykując swoje wykwintne danie.

Staraj się go nie wyzywać. Kurwa Katsuki...

-Dobrze, obejrzymy jakiś film może?

-Horror.

-Boje się horrorów przecież.

O to kurwa chodzi. Wiem, że się boisz.

-Nie lubię komedii tak jak ty. A romanse mnie brzydzą.

-Ale... No dobrze.- Westchnął w końcu.- Ale nie będziesz się ze mnie śmiał?

-Będę.

-Kacchan!

-No co?- Prychnąłem.- Bohaterem chcesz być a filmu się boisz.

-Bo to dwie inne kwestie.

-Ojoj.

-Nie będziesz?

-Postaram się.- Powiedziałem w końcu.

Skończyłem robić swoje majestatyczne śniadanie i usiadłem przy blacie. Deku z jakże równie ambitnym jogurtem zajął miejsce obok mnie.

-Mam nadzieję, że nie będziesz się śmiać.

-To aż nadzieję musisz mieć?

-Bo będzie mi głupio.

-Oi Deku. Nie marudź.

-No co?

-Nico. Jedz i nie marudź.

Zjedliśmy oboje. Deku chwilę na mnie czekał bo jogurt szybko mu się skończył i w między czasie stwierdził, że zrobi Popcorn. Sam gdy zjadłem, wstawiłem naczynia do zmywarki i poszliśmy do mnie, gdzie Izuku od razu usiadł na łóżku, a ja zasunąłem roletę, zabrałem laptopa z biurka i usiadłem obok niego.

-Masz pomysł jaki obejrzeć?

-Nie. Nie interesuje się nimi więc nie wiem.

-Chcesz coś łagodniejszego zgaduję?

-Dobrze by było.

-Hmmm "Talk to me" było spoko ale nie straszne... W sensie ja tak uważam, więc nie moja wina jeżeli ty się posrasz ze strachu.

-Kacchan!- Pisknął zdzielając mnie w ramię.

-Czy ty mnie uderzyłeś?

-No co ty. Szturchnąłem.- Mruknął biorąc i zjadając popcorn.

-Ah, tak?- Zapytałem rozbawiony widząc jak on udaje obojętność.

-Tak.

-To co ty powiesz na to?

Po tych słowach mu oddałem lekko mocniej na co on się zaśmiał i mi oddał. W ten głupi i banalny sposób zaczęliśmy się bić typowo na żarty, aż musiałem mu ukazać kto ma przewagę. Przewróciłem go na plecy. Nogami przytrzymałem te jego i chwyciłem w dłoń jego nadgarstki, tak by utrzymywać je nad jego głową.

-I co chcesz udowodnić Kacchan?

-Że mam przewagę Deklu.

-I co w związku z tym skoro nie brałem tego na poważnie?

-Ja też nie brałem na poważnie. Jak widać jeszcze nie poszłeś z dymem.

-Wiesz co? Nie wygodnie mi tak.- Zaśmiał się. A w mgnieniu oka załączył OFA i zamienił nas miejscami.

Przewrócił mnie, usiadł mi na biodrach i ręce chwycił i przygwoździł na wysokości mojej głowy.

Lepiej wygląda z dołu, jest bardziej uroczy niż teraz. Choć z góry też jest dobrze.

Boże debilu o czym ty kurwa myślisz. On siedzi ci na biodrach. Katsuki ogarnij dupę do cholery!

-I co teraz powiesz truskawko?

-Co?

-Zaczerwieniłeś się uroczo.- Zachichotał a mi serce stanęło.

-Zejdź ze mnie.- Powiedziałem poważnie.

-A co jeżeli nie?

On się ze mnie po prostu śmiał. Miał radoche gdy ja jebany problem.

-Nie chcę ci krzywdy robić.

-Od kiedy?

Od kiedy...

-Zejdź.- Warknąłem denerwując się już solidnie.- Powiedziałem kurwa zejdź.

-Jesteś zły?

-Nie kurwa. Płaczę ze śmiechu.

-Kacchan przepraszam...- Szepnął puszczając mnie i wstając. Ale wykonując te czynność kurwa otarł się o mojego kutasa i na pewno to zauważył, bo sam się zarumienił.

-Idę do łazienki. Włącz film.- Mruknąłem po czym poleciałem jak poparzony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro