Rozdział 17,,Co ty tu robisz?''

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kocham soboty. Mogę wtedy zawsze dłużej pospać i nie przejmować się szkołą. Zwlekłam się z łóżka z wielkim bólem, ale wstałam. Ubrałam na siebie za dużą bluzę i założyłam krótkie spodenki. Moje włosy związałam w koka. Tak samo jak miałam je związane w pierwszy dzień w szkole. Na Zielonym Wzgórzu byłam dziś sama. Mateusz pojechał do miasta, a Maryla była u Małgorzaty. Zeszłam na dół i zauważyłam, że zmywarka jest popsuta. Szybko zadzwoniłam do Maryli.

-Halo? Marylo bo z zmywarką się coś stało. Ja jej nie dotykałam. Zeszłam na dół i ona już tak była. Marylo kuchnia jest zalana do kostek...-powiedziałam z paniką

-Aniu spokojnie. Zmywarka popsuła mi się dziś rano. Zadzwoniłam po specjalistę i będzie zaraz. Muszę iść Aniu Małgorzata mnie woła. Pieczemy ciasto. Dasz sobie radę-próbowała mnie uspokoić kobieta.

-Ale kto przyjdzie?-jednak nie dostałam odpowiedzi, ponieważ Maryla odłożyła słuchawkę.

Poszłam więc po sprzęt i zaczęłam ogarniać kuchnię. Czekałam już z 15 minut i ten ,,specjalista'' nadal się nie pojawiał. Czułam, że jeżeli zaraz nie przyjdzie to ja wezmę się za naprawę tej zmywaki...

Usłyszałam pukanie do drzwi. A gdy je otworzyłam stałam zdumiona.

-Co ty tu robisz? Maryla powiedziała mi, że ma przyjść specjalista.

-Tak we mnie wierzysz księżniczko?-odpowiedział nie kto inny jak Gilbert Blythe.

-Wypraszam sobie to ,,księżniczko''. Choć szybko Blythe bo kuchnia zaraz się utopi.

-Idę bez agresji kobieto-zaśmiał się chłopak na moje słowa.

I tak siedzieliśmy w kuchni on naprawiał zmywarkę a ja próbowałam zatrzymać powódź.

-Dziękuję, że przyszedłeś-uśmiechnęłam się do niego

-Wiesz, że to nie problem.

-Gdzie będziesz chciał iść na studia i na co?-zapytałam bruneta

-Zdecydowałem, że pójdę na medycynę. Chcę móc pomagać ludziom i ich leczyć. Mam zamiar jechać na studia do Toronto. A ty Aniu?

-Chciałabym zostać wykładowcą na uczelniach i prócz tego chciałabym być pisarką. Na studio wybieram się też w Toronto. Może nawet będziemy blisko siebie mieszkać?

-Skończyłem-powiedział Gilbert.

-Pomogę ci z tą powodzią Aniu-powiedział chłopak i mimo moich protestów zaczął sprzątać.

Włączyłam muzykę i zaczęliśmy się wygłupiać z mopami. Tańczyliśmy z nimi na mokrej podłodze i śmialiśmy się. Bardzo lubiłam spędzać czas z nim. Do domu weszła Maryla, która na nasz widok złapała się za serca.

-Co się stało?

-Niech się Pani nie martwi Pani Cuthbert wraz z Anią udało nam się opanować sytuacje i uniknęliśmy powodzi-powiedział Blythe

-Dobrze-uśmiechnęła się Maryla

-Ja już muszę iść powiedział Gilbert i zaczął się zbierać.

-Aniu odprowadź Gilberta do drzwi.

Na słowa Maryli tylko kiwnęłam głową.

-Jedziesz na wycieczkę rowerową ?-spytałam się chłopka.

-Niestety nie mogę. Muszę zawieźć Winnie na stację.-powiedział smutno chłopak

-To zobaczymy się dopiero na próbach tańca. Dziękuje za pomoc Gilbercie i do zobaczenia.

Po moich słowach zrobiłam coś czego nigdy sama bym się po sobie nie spodziewała. Przybliżyłam się do Blythe i delikatnie pocałowałam go w policzek.

-Do zobaczenia Aniu-powiedział chłopak, który nagle zrobił się cały czerwony.

 

Nigdy nie spodziewałam się, że to Blythe będzie tym specjalistą...

--------------------------------------------------------------

 

Shirbert w Toronto!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro