Rozdział 10 ,,Błyszczące oczy''

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego poranka, gdy tylko otworzyłam oczy zdałam sobie sprawę, że coś mi nie pasuje.Spojrzałam na budzik stojący na szafce nocnej, która znajdowała się tuż przy moim łóżku. Na nim była godzina 8.29 a moje lekcje zaś zaczynały się o 8.45 Niedość,że wracam po mojej długiej nieobecności w szkole to na dodatek spóźniłam się na pierwszą lekcję. Pospiesznie chwyciłam za plecak, do którego wczorajszej nocy spakowałam podręczniki i oczywiście mój aparat. Ubrałam szybko różowy sweter, białe jeansy i trampki.Moje paskudne rude włosy zostawiłam rozpuszczone, ponieważ nie miałam czasu na ich ogarnięcie. Wystrzeliłam z domu jak petarda i już o 8.35 znajdowałam się w szkole. Pierwszą lekcją był WF szybko wparowałam na salę gimnastyczną, Widziałam jak pozostali uczniowie z mojej klasy ćwiczą. Przy drabinkach stał nasz trener, ale nie był on sam. Przy nim stał brunet z cudownymi oczami, Gilberta Blythe.Poczułam jego spojrzenie widziałam zdziwienie na widok moich rozpuszczonych włosów, ale chyba ucieszył się on na mój widok. Po chwili nauczyciel zawołał mnie do siebie na co szybko podeszłam.

-Shirley-Cuthbert i Blythe przyszliście za późno i za karę będziecie sprzątać razem kantorek do roboty!

Zobaczyłam Dianę i Cola, którzy  znacząco uśmiechali się do mnie. Zignorowałam ich spojrzenia i poszłam w stronę kantorka, a brunet za mną. Droga do składziku nie była długa, dlatego szybko znaleźliśmy się na miejscu.

-Aniu wyglądasz pięknie-powiedział Gilbert

-Dziękuje-zarumieniłam się na jego słowa, ale moje rumieńce szybko zakryłam włosami.

-Ja wezmę się za sprzątanie piłek, a ty za szarfy-powiedział chłopak i zdał sobie sprawę, że za długo przypatrywał dziewczynie. Ania tylko pokiwała głową i zaczęła zbierać szarfy.
***
Szybko wzięli się do pracy jednak żadne z nich nie zaczynało rozmowy. Nagle  Ania poślizgnęła się na szarfie, która leżała na podłodze już przygotowała się na silny upadek an podłogę. Gdy poczuła silne ramiona oplatające jej talię. Spojrzała na twarz Gilberta. Na jego błyszczące oczy. Oboje przypatrywali się swoim twarzom, które dzieliły tylko milimetry. Do ich uszu dotarł dźwięk dzwonka na przerwę. Ania pospiesznie wyswobodziła się z ramion bruneta.

-Przerwa-powiedziała i wybiegła z kantorka.

Blythe stał oszołomiony i nie mógł się potuszyć.Wiedział jedno, że cholernie zależy mu na Ani Shirley-Cuthbert i będzie o nią walczyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro