Rozdział 12 ,,Moje smerfy''

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kolejnego dnia czyli -niedziela obudziłam się koło 10.I przypomniało mi się na co namówili mnie Diana i Cole wczoraj.Zakupy.Umówiliśmy się o 11 pod galerią.Szybko zaczęłam się ubierać. I zaczęłam się zastanawiać czy kiedykolwiek w moim życiu będę mogła się nie spieszyć i pospać sobie do woli.Zeszłam na dół przywitałam się z Marylą i Mateuszem. Chwyciłam szybko za śniadanie i miałam już wybiegać, gdy usłyszałam dźwięk klaksonu.

-Pani Blythe ,a pani gdzie? Na maraton biegu?!-krzyknął Cole z auto.

Musiałam zapomnieć, że mieli po mnie przyjechać.Skleroza.Starość nie radość.

-Zapomniałam i wypraszam sobie to nazwisko-zrobiłam groźną minę w kierunku blondyna

-Shirbert-Diana konspiracyjnie szepnęła do Cola. Siedzieli oni w aucie. Zapowiada się ciekawy dzień.

-Po co mnie tam ciągniecie-jęknęłam i wsiadłam do auto.

-No jak to po co?Trzeba kupić Ci jakąś kieckę dla twojego chłopaka

-Cole ja nie mam chłopka!

-Tak tak-powiedziała Diana

-Diano ty też?!

-Takie życie Aniu-odpowiedziała Barry

-Albo prawda-dopowiedział Cole

W tym momencie blondyn zapalił silnik i nasza ,,zakupowa niedziela'' się rozpoczęła.

-Okej więc naszym zakupowym celem będzie kupienie mi i Ani sukienek na zakończenie szkoły,a Colowi jakiś garniak-oznajmiła Diana

-Nienawidzę przymierzać ciuchów-powiedziałam i już widziałam jak to będzie wyglądać

-Bedzie dobrze Aniu, musisz dla swojego Gilberta dobrze wyglądać-powiedział Cole

-Nogi Ci z dupy zaraz powyrywa, ciesz się, że prowadzisz

Droga do galerii minęła nam właśnie na takich przekomarzaniach. Zdałam sobie sprawę, że spędzaliśmy ostatnio bardzo mało czasu razem. I brakowało mi mojej ukochanej dwójki przyjaciół. Gdy tylko dotarliśmy do galerii wciągnęliśmy się w wir zakupów.

-Do których sklepów idziemy-spytałam

-Aniu nie ma co się ograniczać idziemy do wszystkich. Szalejmy!-powiedział blondyn chwycił nas pod ramiona i w salwach śmiechu ruszaliśmy w poszukiwaniu idealnych kreacji na zakończenie szkoły.

Przeszliśmy już ponad połowę sklepów i jeszcze nic nie znaleźliśmy.

-Mam dość, czemu nie możemy iść czegoś zjeść. Chodzimy tu od 4,5 godzin. Litości-mówiłam

Jednak pozostawał dwójka była bardzo pozytywnie nastawiona w kontekście zakupów. Weszliśmy do kolejnego sklepu. Diana przymierzała sukienkę i po chwili wyszła z przymierzali, żeby się nam pokazać.

-Co myślicie?

-Dianu wyglądasz zachwycająco-powiedziałam

-Popieram Anię

Dziewczyna na nasze słowa tylko się uśmiechnęła i nam podziękowania.

-Aniu, a ty nie wybrałaś?-spytał mnie chłopak

-Nie wiem,mam jedną sukienkę na oku,ale-

-Masz ją na oku?To idź już ją przymierzać kobieto!-ponaglił mnie blondyn

Moja sukienka też była niebieska, bardzo ona mi się spodobała.

-Wow-wydukał Cole

-Aniu wyglądasz obłędnie i niebieski pasuje Ci do oczu-powiedziała Diana z zachwytem w oczach

Obejrzałam się w lustrze i...nawet mi się spodobał mój wygląd i moje okropne rude włosy nie były tak widoczne.

-Chyba ją kupie-powiedziałam z uśmiechem

I tak ja i Diana poszłyśmy jak to nazwał Cole:,,Dosłownie z torbami''

I tak wracaliśmy do Avonlea.Muszę przyznać, że jak na zakupy z nimi to nie było tak źle.

-Teraz będziecie wyglądać jak moje dwa smerfy!-powiedział Cole

Na co wszyscy tylko się głośno zaśmialiśmy.
-------------------------
Macie lekcje online?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro