17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Polska po raz kolejny zdecydował przejść się po okolicy, aby zabić czas. To, że nikt go nie widzi było coraz bardziej frustrujące, jednak nic nie mógł z tym zrobić. Poza tym wokół było wciąż wiele rzeczy, których nazwy czy przeznaczenia nie znał, gdyż kiedyś ich nie było.

Samochody również wydawały się lepsze, a szczególnie to czarne Lamborghini przejeżdżające przez ulice. Albo... Czekaj, co?!

Gdyby Polska miał wybrać najbrzydszy samochód świata, z pewnością byłoby to to coś. Wygląda jak dwa podłączane auta. Fiat Multipla.

Chłopak szybko odwrócił wzrok i postanowił zawrócić. Znał już tą okolicę dość dobrze, wiele razy po niej spacerował. Gdy wrócił do domu, na dworzu spotkał Niemca, psa i Lichtenstein'a. Ten dzieciak wciąż wierzy w jego istnienie mimo, że chłopak bardzo starał się, by nie był zauważony przez nikogo poza psem i Niemcem.

Polska podszedł do Niemca, który siedział na betonowym murku obok schodów i przeglądał coś na swoim telefonie komórkowym.

-Hej.

Niemcy spojrzał się na niego, a potem na lichtenstein'a, który zdawał się kopać w ziemi jakimiś samochodami i potem wsadzać to do plastikowej betoniarki wraz z wodą i robić z tego "beton", z którego później budował "domy", używając pojedynczych plastikowych klocków.

-Cześć.

Po chwili Polska spojrzał się na drugi dom znajdujący się na posesji rodziny Niemca, mniejszy i wyglądający na dużo starszy. Zbudowany był również w starym stylu i wydawał się być dziwnie znajomy.

-Co to za dom? - spytał się, odwracając się w stronę Niemca.

Niemcy spojrzał się na niego.

-To jest "mały domek", tak nazywany ten dom. Jest to dom po starych właścicielach tej posesji. Nikt tam już nie mieszka, większość rzeczy to jakieś stare graty Rzeszy i piorun wie co jeszcze.

-Starych właścicieli? - spytał się Polska czując coś znajomego.

-Tak. Nie wiem, kim byli jednak w jednym pomieszczeniu jest jeszcze trochę ich rzeczy. Rzesza kupił ten dom jeszcze zanim ja istniałem, więc nie mam żadnych informacji na ten temat. A co?

-Nic - Polska odwrócił wzrok czując, że musi dojść do prawdy - Mogę zobaczyć co tam jest?

-No... Dobra - odpowiedział Niemcy.

W tym momencie zdał sobie sprawę, że był obserwowany przez lichtenstein'a.

-Gadasz z Polską? - podszedł do Niemca, z modelem dziwnego samochodu Twike w ręce.

-No... - Niemcy rozejrzał się dookoła upewniając się, czy czasem nie ma tu Austrii czy coś. Potem spojrzał się na Polskę który przytaknął, nie widząc już sensu w ukrywaniu się przed dzieciakiem - Tak.

-Wow! A gdzie on jest?

-Nie zobaczysz go, ale ja go widzę. Jest przede mną.

Polska spojrzał się na dzieciaka, i wziął leżącą na ziemi piłkę należącą do psa. Lichtenstein bacznie obserwował lewitującą piłkę z uśmiechem na twarzy.

-Cześć - posiedział - Pewnie to wiesz, ale jestem lichtenstein...

-Powiedz mu, że wszystko wiem i, że jest git. - Polska przybliżył się do Niemca.

-Odpowiedział, że wszytko wie i, że jesteś git. - Niemcy powiedział do swojego młodszego brata.

-Słyszysz go??

-Tak.

-Ale jak to się stało, że ty go widzisz, a ja nie?

-Wiesz.. - Niemcy zatrzymał się, nie chcąc wspominać o magicznym ołówku - nie wiem.

Po tym Polska rzucił piłkę do dziury, którą wykopał sobie pies aby w niej leżeć i obserwował, jak pies ją gryzie.

-Oprócz mnie, jeszcze Piorun może go zobaczyć. - skomentował Niemcy.

-To niesamowite. Czy wiesz, skąd on się tutaj wziął? On tutaj tak po prostu mieszka z nami?

Niemcy odwrócił się w stronę lichtenstein'a.

-Tak, on mieszka z nami i niedawno pojawił się w tym domu, jednak jego pamięć nie jest zbytnio dobra i jakoś nie pamięta swojej przeszłości.

Polska wzdrygnął się, gdy Niemcy wspomniał słowa "przeszłość". Nie pamiętał dokładnie, co się wtedy działo jednak wiedział, że nie było to nic miłego.

Lichtenstein ponownie się uśmiechnął.

Niemcy wydawał się już być zmęczony tą konwersacją. Nie chciał dalej tłumaczyć tego lichtenstein'owi, wolał zamiast tego porobić coś innego. Jednak ten dzieciak też taki jest..

Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Był to stary Huawei z 2018 roku, który dostał lichtenstein. Dzieciak odebrał telefon z uśmiechem i zaczął rozmawiać z, jak Niemcy podejrzewał, swoim znajomym z klasy.

Po tym Niemcy wstał z murku i rozprostował kości.

-Pójdę po coś do picia - odpowiedział i zostawił Polskę samego.

Polskę wciąż ciekawił ten dom. Coś czuł, że może być z nim w pewien sposób związany, jednak nie wiedział do końca, jak. Jednak bez wiedzy Niemca wolał tam nie chodzić gdyż nie wiedział, w jakim stanie jest dom. Jeden zły ruch i wszystko może się zawalić. Wpatrywał się tylko w jedno pomieszczenie przez okno z zbitą zewnętrzną szybą. Całe pomieszczenie wydawało się być zawalone jakimiś gratami - stare ciuchy, jakaś porcelana, meble...

Wkrótce również i Polska poszedł w stronę obecnego domu Niemca obserwując, jak lichtenstein opuszcza podwórze bez niczyjego pozwolenia czy nawet czyjejś wiedzy. Jednak zignorował to i wszedł do środka.

Gdy znalazł się w tym domu, poczuł przyjemny zapach domowego krupniku. Szybko poszedł do kuchni zauważając tam Niemca i.. Rzeszę. Na widok Rzeszy odruchowo się cofnął i stanął pod ścianą, oddychając ciężej. "Nie, przecież Rzesza już nic mu nie zrobi gdyż nie ma pojęcia o jego istnieniu..."

Jednak narastający niepokój nie dawał mu spokoju. Gdy się uspokoił, dosłownie wszedł w ścianę by mijający go Rzesza jakimś cudem nagle nie zdobył umiejętności widzenia duchów. Po tym wyszedł z ściany i spojrzał się na Niemca.

Niemcy zauważył go i również spojrzał się na niego.

-Wszystko w porządku? Jesteś blady..

-Tak, po prostu.. - Polska spojrzał się na podłogę - To nic takiego, naprawdę..

-Na pewno?

-Tak.

-skoro tak sądzisz...

Po tym Niemiec powrócił do jedzenia swojej zupy i zanurzył w niej łyżkę. Po chwili wstał i wziął z szuflady pieprz cytrynowy wraz z czosnkiem niedźwiedzim, które wsypał do swojej zupy.

Polska stał, po prostu go obserwując i myśląc nad tym, czy by czasem znów poruszyć temat tego tajemniczego domu. Jednak nie zrobił tego. Przyjdzie na to czas.

14.02.2024

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro