23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Wiem, że dawno nie było rozdziałów więc macie za to dziś dwa)

(Rozdział niesprawdzony) 

...

Parę dni po imprezie kolorów, Polska wciąż wyrażał uczucia niepewności i często zdawał się myślami gdzieś zanikać. Zwykle myślał o swojej przeszłości, swoim dawnym życiu i starym domu na posesji Niemca, jednak coraz częściej myślał też nad tym, co by było gdyby każdy wreszcie mógł go zobaczyć oraz o.. Niemcu.

Jednak skoro już nie żyje, to chyba nie powróci do normalnego życia, nie? Lecz co, jeśli to byłoby możliwe?

-Hej co robisz? Wydajesz się nas czymś myśleć - Niemcy usiadł obok niego na łóżku.

Polska zdawał się zaskoczony i odwrócił się w jego stronę.

-Mówiłeś coś?

-Spytałem się, co robisz. Wydajesz się być zamyślony.

-Tak... - Polska odwrócił wzrok - słucham muzyki i myślę nad dawnymi czasami - chłopak odwrócił swój telefon z kawałkiem muzycznym "Oliver tree - miss you".

Niemcy rzucił wzrokiem na telefon i przytaknął, znów patrząc się na Polskę. Uśmiechnął się. Nagle niespodziewanie usłyszał pukanie do drzwi swojego pokoju, co zmusiło go do niechętnego wstania z łóżka.

-Czego? - spojrzał się na Lichtenstein'a.

-Chciałem powiedzieć, że Austrii nie ma bo gdzieś wyszedł, a ojciec jedzie do Lidla - dzieciak uśmiechnął się nie zważając na minę Niemca.

-Okej - Niemcy już chciał zamknąć drzwi, lichtenstein zatrzymał je ręką - Co?

-Mogę przejść się sam na spacer z psem?

-Sam? - Niemcy spojrzał się na niego.

-Tak. Nieraz już chodziłem po okolicy.

-Jak chcesz iść do Luxemburg'a, to nie musisz się pyt-

-Nie, ja chcę wyjść z psem.

-Okej.. - Niemcy spojrzał się na niego trochę podejrzanie. Dzieciak lubił psa, ale jeszcze nie zdarzyło się, aby chciał samemu wyjść z nim na spacer. Prawdopodobnie dlatego, że Rzesza wraz z Austrią nie pozwalali mu wychodzić samemu na drogę - idź.

-Dzięki! - lichtenstein wziął leżącą na klamce po drugiej stronie drzwi smycz do ręki i szybko zbiegł po schodach, wywalając się na ostatnim schodku. Jednak nic mu się nie stało, gdyż szybko wstał z równie dużym zapałem.

Niemcy ponownie odwrócił się w stronę Polski, który wciąż słuchał muzyki i patrzył się dosłownie w jeden punkt. Podszedł pod koniec pokoju i wyjrzał przez okno, widząc lichtenstein'a chodzącego z Piorunem po drodze. Później ponownie spojrzał się na Polskę z uśmiechem.

-Jesteśmy sami.

Polska ocknął się i spojrzał się na niego.

-Jak to sami...?

-No... - Niemcy znów usiadł obok niego na łóżku - Austria gdzieś wyszedł, Ojciec pojechał do Lidla, a lichtenstein wyszedł z psem na spacer.

-Aha... - Polska odwrócił wzrok na chwilę, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. Niemcy podejrzewał, że myśli chłopaka były zajęte jedną specyficzną myślą, dlatego postanowił się spytać:

-Chciałbyś odwiedzić ostatnie pomieszczenie małego domku?

Polska znów spojrzał się na niego, po czym lekko kiwnął głową na 'tak'.

Dwójka wstała i razem wyszli z tego pokoju. Później zeszli na dół, i wyszli z domu... Wszędzie było pusto. Nawet na drodze nie wydawało się, by jakakolwiek żywa dusza istniała.

-Niemcy.. - Polska spojrzał się na niego - czy jakikolwiek z przedmiotów, które tam widziałeś poza tym ołówkiem wykazywał jakieś właściwości magiczne?

-Nie. - odpowiedział Niemcy - dlaczego pytasz?

-Tak po prostu chciałem wiedzieć.. - odwrócił wzrok i kontynuował chodzenie.

W końcu stanęli przed tym starym domem i weszli do środka przez drewniane, podwójne drzwi. Niemcy prowadził gdyż wiedział, gdzie stawiać kroki by niczego nie zepsuć. Za nim szedł Polska, coraz bardziej zdeterminowany by poznać prawdę. Gdy znaleźli się w (prawie) pustym pomieszczeniu obok którego znajdowała się łazienka i za którym był ich cel, Polska zatrzymał się i wlepił swój wzrok w drzwi. To uczucie 'znajomości' stało się jeszcze dziwniejsze. Po chwili chwycił za klamkę i zajrzał do środka.

Cały pokój wydawał się zagracony rzeczami, które na pierwszy rzut oka zdawały się być jakimiś ciuchami czy firankami i tak dalej. Całe pomieszczenie miało dziwny zapach. Jednak gdy przyjrzało się bliżej, dało się zauważyć jakieś kartony z innymi rzeczami. Polska stanął w miejscu, przyglądając się temu wszystkiemu.

-Da się tam jakoś wejść, by niczego nie zniszczyć? - spytał się swojego towarzysza.

-Tak, musisz stawić krok na tej firance... I potem możesz na tej kurtce.

-Okej.

Polska już miał wejść, lecz coś skłoniło go do spojrzenia w górę. Sufit był w okropnym stanie; właściwie to prawie go nie było oprócz paru płaskich, drewnianych płyt i belek. Wszędzie były pajęczyny i pająki, wraz z jakimiś martwymi owadami i innymi 'strasznymi' rzeczami. Przez chwilę nawet wydawało się, że na górze była jakaś twarz, jednak ten widok szybko zniknął. Nie pozostawił jednak Polski bez charakterystycznego ukłucia strachu.

-Tam coś jest??? - spytał się, wciąż patrząc się w to miejsce.

-Gdzie? Tam na górze? - Spytał się Niemcy, stając obok niego i rzucając wzrokiem - gdzie tam.. - machnął ręką.

-Mówiłeś mi kiedyś, że jako dziecko zawsze bałeś się, że tam są jakieś humanoidalne istoty, tak?

-A kto nie wierzył w takie głupoty jako dziecko?

-Ja widziałem tam twarz...

Oczy Niemca poszerzyły się. Tam rzeczywiście coś było. Na górze wprost na belce para strasznych, świecących oczów gapiła się wprost na nich. Było to coś strasznego, bowiem to się nawet ruszało!

-O mój boże - skomentował Niemcy - co to jest?!

-Nie wiem.. - Polska wciąż patrzył się na to, zachowując czujność.

-Ja.. nie chcę tu już być... - Niemcy odwrócił wzrok spanikowany i cofnął się. Jednak Polska zachował spokój.

-To chyba nie potwór, nie? Przecież one nie istnieją.

-Przed zobaczeniem ciebie myślałem, że duchy też nie istnieją. Teraz jestem w stanie uwierzyć w wszytko...

Polska zmarszczył czoło i lekko postawił krok do przodu, tym samym przybliżając się do nieznanej istoty. Istota przeraźliwie zasyczała na niego i wysunęła swoje zęby, jednak to odniosło odwrotny efekt niż to stworzenie by się spodziewało. Polska uśmiechnął się i magicznie wysunął swoje skrzydła, wlatując na górę. I to wszytko na oczach zdezorientowanego Niemca.

-P-polska? Co robisz?!

Polska odwrócił się w jego stronę z uśmiechem.

-Zaufaj mi.

Poleciał bliżej tej istoty, która przyglądała mi się już bez wcześniejszej pewności, z strachem w oczach. Polska również wlepił w nią wzrok i powoli leciał bliżej. Nie miał powodu do obaw, gdyż to był zwykły kot. Nie miał pojęcia, co on tutaj robił, lecz na pewno nie należał do Niemca. Musiał dostać się tutaj przez małą dziurę w ścianie tuż na 'strychu' tam na końcu. Chłopak schwytał kota i bezpiecznie zleciał z nim na ziemię, chowając swoje skrzydła.

-Tu jest nasz potwór - podszedł do Niemca, który niepewnie otworzył oczy.

-Kot?!

Polska podał Niemcowi stworzenie i ponownie wszedł do środka, skupiając swój wzrok na jednym z kartonów.

-Zaraz- - podszedł bliżej i zaczął przeglądać rzeczy - Ja kiedyś dostałem na święta taki sam film! - przeglądał jakąś kasetę VHS.

-Co? - Niemcy podszedł bliżej, stając za nim wciąż z kotem na rękach który już nawet nie próbował się wyrywać.

-A to.. Ja również miałem coś takiego!

Po chwili Polska ujrzał kolejny przedmiot i wyglądał, jakby dostał laga mózgu.

-Mój ojciec dostał taki sam zestaw porcelany od babci!

Niemcy przyglądał się jemu jeszcze bardziej zmieszany, aż nagle w jego głowie zapaliła się charakterystyczna żarówka.

-Zaraz, czy ty-

Polska odwrócił się w jego stronę, trzymając jakiś samochodzik - Nie wierzę!

-Huh?

-Niemcy, no... - próbował ubrać swoje myśli w słowa - tu są moje stare rzeczy! Ale dlaczego?!

-No.. - Niemcy próbował coś powiedzieć, wciąż z kotem - Czy przypominasz sobie coś związanego z tymi rzeczami? Z tym domem?

Polska odłożył przedmiot i złapał się za głowę, czując lekki ból. Po chwili czuł, jak część jego wspomnień wracała. Było to dziwne uczucie. Siedział przez chwilę w ciszy, koncentrując się na swoich myślach.

-Polska...?

-Niemcy, no..  - odwrócił się ponownie w jego stronę - To jest mój stary dom.(no wow nikt się nie spodziewał)

08.03.2024

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro