24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Co? Ale jak to tam był kot?! - Rzesza wpatrywał się w przestraszone stworzenie będące w rękach jego syna

-No.. nie wiem. Wszystko jest zamknięte, więc nie mam pojęcia jak się tam dostał.

-Nie wiesz, czy może nie jest to kot sąsiadów?

-Chyba nie - odpowiedział Niemcy - jeszcze nigdy takiego w okolicy nie widziałem. A poza tym jak go puściłem na dwór to był zdezorientowany i nie chciał ruszyć się z miejsca.

Rzesza westchnął.

-Rozwiesimy ogłoszenia po okolicy, może jest jakiś nowy tu czy coś.

Niemcy przytaknął na znak zgody i pogłaskał stworzenie po głowie. Jednak to jeszcze nie był koniec pytań Rzeszy.

-A ty co tam robiłeś? - ponownie spojrzał się na swojego syna

-yyy... - Niemcy odwrócił wzrok - szukałem samochodzika lichtenstein'a, który został wyniesiony przez psa.

-przez psa? - Rzesza uniósł brew do góry, nie do końca przekonany.

-Tak. W końcu te podwójne drzwi się nie domykają, i pies tam czasem wchodzi by leżeć na tej takiej szarej kanapie.

Ku uldze Niemca zaraz po tym do domu wszedł lichtenstein z uśmiechem na twarzy. Jego uśmiech jednak szybko znikł na widok Rzeszy gdyż wiedział, że będzie miał przechlapane.

-A ty gdzie byłeś?! - Rzesza do niego podszedł, zostawiając Niemca z kotem samych. Lichtenstein wyglądał niepewnie, wciąż z psią smyczą w ręku.

-Wyszedłem z psem na spacer - odpowiedział, starając się brzmieć naturalnie

-Sam?

-Tak, gdyż nie jestem upośledzony i umiem chodzić normalnie po drodze!!!

Rzesza z pewnością nie wydawał się zadowolony z postawy lichtenstein'a.

-a co, gdyby ktoś by cię porwał?

-To gówno - dzieciak pobiegł na górę do swojego własnego pokoju.

-Może powinieneś odpuścić, on powinien nauczyć się samodzielności... - próbowałem obronić lichtenstein'a - nic mu się nie stało.

Rzesza znów westchnął i spojrzał się przez okno.

-Pomyślę. A ty - odwrócił się do Niemca - zajmij się tym głupim kotem bo to ty chciałeś go tu trzymać.

-Okej! - Niemcy pobiegł na górę i już chciał wejść do swojego pokoju, gdy nagle został zatrzymany przez swojego najmłodszego brata.

-Skąd masz tego kota?

Niemcy odwrócił się w jego stronę, wciąż trzymając zwierzę.

-Był zamknięty w małym domku. Nie wiem kogo on jest, ale nie wydaje się aby należał do sąsiadów.

Nagle z swojego pokoju wyszedł Austria.

-Kot??

Niemcy westchnął i powtórzył to, co powiedział lichtenstein'owi.

-Ojciec będzie rozwieszali plakaty - dodał - do tego czasu możemy go zatrzymać.

Austria przytaknął i wrócił do siebie, chyba rozmawiając przez telefon.

-Mogę go pogłaskać???? - lichtenstein wyciągnął rękę, na co kot zasyczał - może lepiej nie...

-Później - odpowiedział Niemcy zmęczony tym wszystkim i wrócił do swojego pokoju. Tam oczywiście zastał Polskę słuchającego muzyki i czytającego coś.

-Hej, co robisz? - postawił kota na ziemi i usiadł obok swojego towarzysza.

-czytam twoją mangę - wyjaśnił - jest ciekawa.

Po tym Polska spojrzał się na kota.

-Zostaje z nami?

-Tak. Dopóki nie znajdziemy właściciela.

-okej - chłopak uśmiechnął się i obserwował, jak kot niepewnie rozgląda się po pokoju wąchając wszytko, a potem patrzy się na nich.

-Co masz dziś w planach? - Polska spojrzał się na Niemca

-Właściwie to nie wiem - odpowiedział - a co?

-Nic, tak po prostu pomyślałem... - zaznaczył mangę zakładką i odłożył na bok łóżka. Potem się przeciągnął i ziewnął - chciałbym trochę bliskości...

-Huh? - Niemcy skierował na niego swój wzrok

-Wiesz, jak już nie mam rodziny to czuję się trochę samotny...

-Ale masz przecież mnie? - Niemcy brzmiał jakby był zdezorientowany

-Wiem, ale... - chłopak westchnął - to nie to samo...

Niemcy odwrócił wzrok, zastanawiając się nad tym wszystkim. Skoro Polska kiedyś normalnie żył i miał rodzinę to oczywiste jest, że będzie za nimi tęsknił. Nawet, jak oni wciąż żyją (skoro chłopak Austrii jest jego bratem) to i tak go nie zobaczą. Zaraz, czy to nie oznacza, że Polska musiał kiedyś zginąć?...

W ogóle to to, że Polska jest tym starym właścicielem małego domku nie może być przypadkiem. Coś musiało go skłonić do narysowania wtedy akurat Polski. Tylko co? To wszytko wydawało się takie nierealne... Chłopak ponownie spojrzał się na Polskę zastanawiając się, jak mu trochę poprawić humor.

-Co o mnie sądzisz? - Polska zadał pytanie, bawiąc się palcami.

-Yyy, no... - Niemcy nerwowo odwrócił wzrok - jesteś wspaniały, i..

-Nie. - Polska przerwał - kim dla ciebie jestem?

-No, najlepszym przyjacielem?

-Przyjacielem...? - Polska westchnął - zaczekaj, idę do toalety. - wstał z łóżka i przez drzwi wyszedł z pokoju.

To może nie było oczywiste, ale od pewnego czasu Polska czuł, że Niemcy może być dla niego kimś więcej niż zwykłym przyjacielem. Przy Niemcu czuł się bezpiecznie oraz czuł takie dziwne 'ciepło'. Lubił z nim przebywać. Czy to można nazwać miłością? Tego nie był pewny. Nie był również pewny, czy Niemcy czuje się tak samo w jego towarzystwie, dlatego otwarcie nie poruszał tego tematu z obawy na niezrozumienie czy coś takiego.

Gdy chłopak skończył korzystać z łazienki, umył ręce i chciał wyjść, lecz zderzył się z kimś.

Był to Austria, starszy brat Niemca.  Wydawał się zszokowany, oczy miał szeroko otwarte jak obserwował gdy woda z klanu samoistnie się włączyła, a następnie ręcznik się poruszył. Polska oczywiście go nie zauważył. Gdy przez przypadek się z nim zderzył, Austria wykonał krok do tyłu.

Polska machnął ręką i poszedł na bok by upewnić się, czy aby na pewno Austria nie może go zobaczyć i poczuł ulgę gdy okazało się, że nie.

-Niemcy? - Austria zapukał do jego pokoju - musimy porozmawiać.

-Huh? - Niemcy otworzył drzwi - co?

-Powiedz mi, czy ta osoba z którą rozmawiasz codziennie u siebie w pokoju to duch?

Tym razem role się zamieniły i to Niemcy poczuł to chwilowe uczucie strachu. Za nim stał Polska nie wiedząc, co zrobić. Niemcy spojrzał się na niego, na co Polska westchnął i przytaknął wiedząc, że nie ma sensu już tego ukrywać.

-Tak. - Niemcy spojrzał się na podłogę - dlaczego pytasz?

-widziałem przed chwilą, jak obiekty w łazience same się ruszały więc chciałem się upewnić. - Odpowiedział Austria. Na razie wydawał się spokojny lecz wiadomo było, że cały ten temat raczej nie powodował u niego pozytywnych uczuć.

-No... - Niemcy zastanawiał się, jak to wytłumaczyć - jest to duch poprzedniego właściciela małego domku.

-Małego domku? - Austria uniósł brew - jak to się stało, że akurat teraz zauważyłem jego obecność po tylu latach życia w tym domu?

-No.. przez przypadek go przywołałem.

-Co?!

Polska obserwował całe zajście w tyle z niepewnością.

-Przywołałeś ducha?!

-Przez przypadek.. ale on jest miły, nic ci nie zrobi!

-A skąd mam niby w to wierzyć?! Nie wiesz nic o duchach - Austria zdenerwował się i poszedł do swojego pokoju.

-Czekaj- ehh... - Niemcy westchnął bezradny. To wszytko skomplikowało się jeszcze bardziej.

-Nie zauważyłem go, gdy korzystałem z łazienki.. - Polska podszedł bliżej Niemca.

-Jest okej, po prostu... - Niemcy odwrócił wzrok - nie wiem, czy on nie będzie chciał próbować zrobić czegoś.... - zawiesił głos - nie ważne.

-Jak nie ważne?! Powiedz mi!

-Czegoś, aby się ciebie pozbyć.

Oczy Polski poszerzyły się.

-W jaki sposób?

-Nie wiem.

-Ale.. musisz jakoś udowodnić mu, że jestem neutralny.. - Polska spojrzał się w dół, niepewny. Z jakiegoś powodu czuł, że to nie skończy się dobrze.

-Nie wiem...

Polska westchnął i poszedł do pokoju Niemca. Zastanawiał się, czy kiedyś spotka się ze swoją rodziną tak, jak dawniej. Może uda mu się spotkać z Ron'em, gdy będzie śledził Austrię podczas spotkania z Węgrem, a potem Węgra... Zaraz, to nie jest taki zły plan...

08.03.2024

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro