30

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lichtenstein spojrzał się na stojące przed nim losowe drzewo niepewnie. Treść znalezionego wcześniej listu była dość niepewna, a więc nie wiedział, gdzie szukać. Luxemburg też nie wiedział. 'fioletowe drzewo'? Co to ma w ogóle znaczyć?!

-Dawaj pod ten duży budynek - Luxemburg go pogonił - kiedyś znalazłem tam monetę, więc może jest coś lepszego w ziemi.

Lichtenstein przytaknął i pobiegł za nim do budynku, trzymając łopatę. Luxemburg jak zwykle przyłożył swój 'pożyczony' od rodziców wykrywacz metalu do ziemi i zaczął lekko nim przesuwać, aż zaczął piszczeć. Lichtenstein wykopał znalezisko, które okazało się być kolejnym badziewiem bez celu. Ani to fajne, ani wartościowe. Puszka po piwie.

Mało tutaj było wartościowych rzeczy, jednak czasem trafiło się coś fajnego. Tak jak ten list... List był wraz z okularami. Lichtenstein pamiętał, jak parę dni temu gdy je założył, akurat w jego pokoju pojawił się Polska i mógł go ujrzeć po raz pierwszy. Od tego czasu w ogóle go nie widział i zastanawiał się, czy może Polska jednak niezbyt go lubił czy coś takiego...?

-Nad czym rozmyślasz? - Luxemburg odłożył na chwilę wykrywacz i wyjął z ziemi jakiś kawałek metalu

-Nic...

-Wiem, że kłamiesz! - podskoczył do niego

-Dawaj, kopiemy - lichtenstein chciał zmienić temat - PATRZ, PISZCZY!!!

Oczy Luksemburg'a zabłysły.

W międzyczasie w domu Polska zaczął unikać Austrii z obawy, że ten również będzie mógł go zobaczyć. A Rzesza? Polska starał się trzymać od niego z daleka jak najbardziej to możliwe, nawet prosząc Niemca o zamykanie pokoju na klucz na czas nocy. Obawa przed Rzeszą będącym w stanie go zobaczyć była zbyt duża.

Niemcy oczywiście to zauważył i wyglądał na zmartwionego, jednak Polska za każdym razem zbywał go i zmieniał temat. Z jakiegoś powodu Polska nie chciał rozmawiać na temat Rzeszy, i to musiał być ważny powód biorąc pod uwagę, że właściwie to Polska nigdy nie chciał być a jego pobliżu. Dopiero niedawno Niemcy zaczął to zauważać.

-Polska, porozmawiaj ze mną.. - spojrzał się na chłopaka - wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.

-Tak. Ale nic mi nie jest, naprawdę

-Wiem, że kłamiesz.

Polska westchnął.

-Nie mogę ci powiedzieć. Moja pamięć jeszcze nie jest aż tak dobra jeśli chodzi o przeszłość, ale uwierz mi, mam swoje powody. Może kiedyś się dowiesz.

Niemcy postanowił nie pytać więcej i usiadł na krześle przy biurku, włączając telefon i zakładając słuchawki. Postanowił jak zwykle posłuchać jakiejś muzyki, "Stayed gone" pochodzącej z pewnego serialu.

Polska wstał i rozprostował kości. Czy naprawdę Węgry o nim nie pamięta..? Czy każdy może go już zobaczyć? Ale dlaczego? Myśli te nie dawały mu spokoju nie ważne, jak bardzo chciał je od siebie odpędzić. Nękały go również po nocach i w koszmarach. Przecież on już nie żyje, jego jedyny cel to towarzyszenie Niemcowi, nie powinien interesować się swoją przeszłością. Dlaczego więc tak bardzo perspektywa prawdy go przyciąga?!

-Idę na chwilę się przewietrzyć - postanowił i przez ścianę wyszedł z pokoju, zostawiając Niemca samego. Po tym rozejrzał się po domu i ostrożnie zszedł na dół uważając, aby nie hałasować w żaden sposób. Gdy znalazł się na dole, odetchnął z ulgą gdyż nie było nigdzie Rzeszy. Otworzył drzwi do sieni I wszedł dam, przypadkowo wpadając na kogoś. Od razu odskoczył w bok, zszokowany gapiąc się na tą osobę. Rzesza.

-Cholera... - Rzesza złapał się za ramię i przeklął pod nosem, po czym westchnął i wyszedł z domu jakby nigdy nic. Czyli więc nie widział Polski? Może tylko udawał, albo go.. nie rozpoznał? Może widział go od samego początku lecz udawał, że nie miał takiej możliwości?

Polska niepewnie wyszedł za Rzeszą i zaczął go śledzić. Najstarszy w rodzinie wszedł do swojego auta wraz z nożem w kieszeni, co było dość podejrzane. Jednak Polska nie zamierzał go śledzić dalej, gdyż brakowało mu odwagi. Gdy odjechał, pięć minut później na posesji zjawił się lichtenstein, który wcześniej jakoś zdołał wymknąć się niezauważony.

-Hej! - Polska podszedł do niego, witając się. Jednak stało się coś, co jeszcze bardziej namieszało mu w myślach; dzieciak nie zdawał się go widzieć. Czyli tamto to był sen...?

Dzieciak wszedł do domu wyraźnie usatysfakcjonowany wraz z małą reklamówką, po czym od razu poszedł do swojego pokoju mijając Austrię, który również zdawał się nie widzieć Polski. Chłopak-duch podążył za dzieciakiem, wchodząc do jego pokoju.

Tam lichtenstein położył reklamówkę do szuflady w biurku, po czym wyjął te same dziwne okulary i założył je, robiąc sobie zdjęcie z zamiarem wysłania tego do Luxemburg'a. Po tym rozejrzał się i znów odruchowo odskoczył, widząc Polskę.

-Polska?!

Polska również lekko się przestraszył jego reakcją i zaczął oddychać szybciej. Lichtenstein zmrużył oczy i zdjął okulary. Tak, jak myślał, Polska zniknął. Znów włożył okulary i znów go ujrzał. Wszystko jasne. To nie są zwykle okulary.

-Cześć. - Polska się przywitał.

-Już wiem, dlaczego cię widzę. To przez te okulary. One nie są zwyczajne.

Polska uniósł brew do góry, zaciekawiony.

-Gdzie to znalazłeś? Mały domek?

-Nie. - lichtenstein pokręcił głową, lekko się uśmiechając z powodu dumy - znalazłem w ziemi. Byłem niedawno z przyjacielem na naszych terenach i szukaliśmy skarbów z wykrywaczem metalu.

-Brzmi ciekawie - skomentował Polska i usiadł na łóżku. Nie wiedział, o jakie "ich tereny" chodzi, ale nie zamierzał wypytywać. Lichtenstein zrobił to samo, już się nie obawiając.

-Mogę zadać parę pytań? - lichtenstein spojrzał się na siedzącego obok niego chłopaka - jesteś duchem, tak?

-Tak.

-Czyli już nie żyjesz?

Polska wzdrygnął się na niespodziewane niemiłe uczucie. Wszystko było jasne.

-Nie. Ale nie chcę o tym rozmawiać.

-Okej. Kiedyś żyłeś w małym domku?

-zgadza się.

-I Niemcy cię przywołał?

-Tak, przy użyciu mojego starego ołówka, który znalazł w małym domku. Zrobił to przez przypadek, gdyż po wzięciu ołówka myśli dotyczące mnie podsunęły mu się same.

-Wow. Masz jeszcze ten ołówek??

-Tak, ale nie mogę ci go dać.

Lichtenstein przez chwilę nic nie mówił, myśląc nad kolejnym pytaniem.

-Masz rodzinę?

Polska westchnął, patrząc się na podłogę.

-Tak. Nie wiem, co z moim tatą, ale mam brata. I to jest.... - zawahał się - chłopak Austrii.

-Coo?? - lichtenstein wydawał się zszokowany - Węgry? Twój brat??

-Zgadza się.

-Ale.. jak to możliwe??

-No tak jakoś. Jednak on nie zdaje się o mnie pamiętać.. - ostatnie zdanie Polska dopowiedział ciszej, jakby do siebie.

Lichtenstein spojrzał się na niego lekko zmartwiony, z jakiegoś powodu

-Nigdy nie wspominał o tym, że miał brata lecz jestem pewny, że pamięta.

-Tak myślisz? - Polska spojrzał się na niego

-Tak. Może pokazałbyś mu jakiś stary przedmiot z waszego wspólnego życia na dowód, że istniałeś?

-Zaraz.. - Polska przerwał - to jest genialne!!

***

28.03.2024

Podczas mojej przygody z wattpadem w ciągu ostatnich dwóch lat napisałam już trochę książek, które widzicie na moim profilu. jednak poza tym, w głowie miałam o wiele więcej pomysłów na książki, które nigdy nie zostały zrealizowane. W przypadku niektórych 'książek' napisałam tylko jeden rozdział i porzuciłam ten pomysł, a w przypadku innych było to nawet siedem. Jestem ciekawa czy jakbym zrobiła książkę z wszystkimi moimi dotychczasowymi niezrealizowanymi pomysłami, to czy ktoś byłby zainteresowany?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro