Rozdział 10 Lucyfer sprawcą wszelkiego zła (dp)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział 10 Lucyfer sprawcą wszelkiego zła

Michael uniósł dłoń, nakazując tym samym uspokoić się swoim braciom. Rafael miał rację, dusza Kasidi nie została splamiona. Była więc jeszcze szansa na to, że dziewczyna zdoła wyrwać się z objęć ciemności. Michael wiedział jednak jak dziewczyna była nastawiona do Niebios i Boga. Kasidi gardziła tym, co on szczerze kochał. Zranienie powstałe w jej przeszłości zbyt bardzo zalęgło w jej psychice. Może i się z tym nie zgodzi, ale prawda była taka, że to jaka była obecnie, zawdzięczała swoim rodzicom. Ci ludzie oszaleli z rozpaczy, widząc, że ich najdroższe dziecko narodziło się ze znamieniem Cesarza Piekieł. Michael współczuł zarówno zmarłym rodzicom dziewczyny jak i jej samej. Wierzył, że ma ona dobre serce. Jednak gdyby nie posiadał tej wiary, nie mógłby nazywać się archaniołem, jednym z najważniejszych posłańców twórcy.

Michael wstał ze swojego miejsca i zaczął kierować się w stronę Kasidi. Musiał ją zatrzymać i choć wdzięczny był Rafaelowi za interwencje, wiedział, że nastolatka był trudna. Może i jej dusza nie była splamiona, lecz nadal była ona połączona z buntownikiem. Musieli być aż nad wyraz czujni i obmyślać każde swoje słowo.

– Kasidi, wybacz nam nasze zachowanie. Rzadko kiedy mamy styczność z ludźmi, a jeszcze rzadziej z osobami takimi jak ty – odparł spokojnie Michael, zbliżając się do nastolatki i swojego brata. – Zostań, nie będziemy już zajmować się niczym innym jak sprawami, które zasługują na uwagę.

Kasidi niechętnie skinęła głową. Ponownie zbliżyła się do niebiańskich istot, lecz utrzymała bezpieczną odległość od Rafaela, który w dalszym ciągu nie wrócił na swoje miejsce. Była uparta i nie zamierzała okazać aniołom choćby grama szacunku. Nie zależało jej na ich poważaniu. Chciała tylko prawdy, którą mogła od niech otrzymać.

Michael klasnął w dłonie, a Rafael ciężko wzdychając skierował się w stronę swojego miejsca. Archanioł chciał jeszcze choć przez moment popatrzeć na posiadaczkę duszy jego starszego brata. Wydawała mu się taka inna od wszystkiego, co widział i było związane z piekłem. Kasidi miała czystą duszę, która mimo popełnionych grzechów w dalszym ciągu nie została splamiona. Coś takiego nie było normalne, zważywszy, że ta dusza jest drugą częścią tej, którą ma Lucyfer.

– Chciałaś wiedzieć, dlaczego masz tę moc – przypomniał Michael, a Kasidi skinęła tylko głową. Archanioł delikatnie poruszył swą dłonią, a przed zgromadzonymi pojawił się niewielki płomień. – To twoja dusza, Kasidi.

Dziewczyna zmarszczyła brwi zaskoczona. Ludzka dusza przyjmowała wygląd płomienia? To była dość ciekawa informacja, lecz nie tego chciała Kasidi. Pożądała wiedzy na inny temat. Otwierała już usta, by spytać o sens pokazanie jej ducha, gdy nagle przemówił Rafael:

– Przyjrzyj się jej, może to ci pomoże zrozumieć.

Kasidi posłuchawszy rady anioła, zlustrowała płomień wzrokiem. Zauważyła, że ma on intensywnie różowy kolor, lecz gdy się na niego dłużej patrzy dostrzega się coś w rodzaju białych nitek, go oplatających. Na dodatek jego barwa sprawiała wrażenie ciągle zmieniającej się. Raz była mocno różowa, a za chwilę podchodziła pod czerwień.

– Te... Białe linie, nazywane są również miarą czystości – wyjaśnił niechętnie Gabriel.

Na duszy Kasidi było wiele takich nitek. Były cienkie i słabo dostrzegalne, lecz na pewno ta były. To zaskoczyło dziewczynę. Zrobiła przecież tak wiele rzeczy, które inny mogliby nazwać czymś zły. Dlaczego, więc jej dusza była tak czysta?

– Macie jakieś problemy w weryfikacji dusz? – kpiła Kasidi. – To nie może być moja dusza.

Gabriel skrzywił się, zaciskając dłonie w pięści.

– Gdyby...!

Michael uciszył zdenerwowanego anioła, ruchem dłoni. Kątem oka nastolatka spostrzegła, że Rafael uśmiecha się. W jakiś sposób poczuła cień sympatii do tego archanioła, lecz od razu się za to zganiła. Nie powinna bratać się z kimś takim. Był jednym z tych, dla których ludzie byli wstanie zrobić wszystko, a kiedy już wykonali powierzone im zadanie, posłańcy niebios o nich zapominali.

– To jest twoja dusza, bowiem tylko ta należąca do ciebie ma taki kolor. Róż zmieniający się w szkarłat... – szepnął Rafael, jakby coś sobie przypominając. – Taki sam kolor jak przy duchu naszego brata.

Kasidi nie rozumiała o kim mówią i dlaczego niby jej dusza miałaby mieć taki samo kolor jak jakiegoś głupiego anioła. Myśl, że coś mogłoby ją łączyć z tymi ptaszkami bardzo ją irytowała.

Michael zamknął oczy jak by z bólu, a Gabriel wstał, uderzając pięścią w krzesło. Był zły, ale i też głęboko zraniony. Choć ukrywał swój ból za maską niewychowanego i nieznającego hamulców idiotę, prawda była taka, że posiadała bardzo wielką wiedzę.

– On nie jest naszym bratem! To zdrajca! – krzyknął Gabriel, próbując ukryć w głosie swoje prawdziwe cierpienie. Chciał nienawidzić Lucyfera, lecz tak jak każdy z archaniołów miał z tym nielada problem.

Kasidi przekręciła oczyma, zauważając nagłe odbiegnięcie od właściwego tematu. Już chciała upomnieć anioły, gdy nagle Michael nie zwracając uwagi na swojego brata, wstał ze swojego miejsca i zaczął się do niej zbliżać.

– Kasidi powiem to wprost, bo możesz źle to zrozumieć – oznajmił Michael spokojnym i opanowanym tonem. – Ludzie jak i wszystko inne rodzi się tylko z połową jedną duszy. Osoba, która została im przypisana, otrzymuje jej drugą część. Duszę łączy kolor i wiele innych czynników, o których nie ma potrzeby ci opowiadać.

Kasidi skrzywiła się, rozumiejąc, że gdzieś na tym świecie jest osoba, która posiada duszę taką jak ona. Alestra mówiła coś o poświęceniu ważnej dla niej osoby, kiedy dowie się prawdy. Czy miała na myśli osobę, która narodziła się by ją zrozumieć? Jeśli tak, to Kasidi z przyjemnością ją poświęci. Dziewczyna myślała, że to takie proste, lecz prawda bywa o wiele bardziej pokręcona niż może się komuś zdawać.

– Osobą, która posiada drugą część tej samej duszy jest... – Michael miał problem z wypowiedzeniem tego jednego imienia, co zirytowało Kasidi. – Przez niego masz tę całą moc. On jest winny temu, że widzisz anioły, diabły i możesz przekraczać bramy otchłani. Osobą odpowiedzialną za to wszystko jest... – Mężczyzna zacisnął usta w wąską kreskę.

Kasidi zaczynała się niecierpliwić. Zirytowana chwyciła za koszulę Michaela i przyciągnęła go do siebie.

– Kto do cholery?! – spytała dziewczyna.

Michael odsunął się od Kasidi i nabierając powietrza do płuc, powiedział:

– Jedyną osobą, która odpowiada za całe zadane ci cierpienie jest Lucyfer, zdrajca, który odwrócił się od boga i stanął naprzeciw niemu.

Kasidi cofnęła się do tyłu zaskoczona, lecz nie czuła się jakoś dziwnie. Dotknęła swojej klatki piersiowej. To zupełnie tak, jakby w głębi serca zdawała sobie z tego sprawę.

CDN

Kolejny już w poniedziałek ^^ Zapraszam także do czytania Aoxis :P

(Data opublikowania tego rozdziału: 07.03.18r)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro