10. Komu możesz zaufać?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Następnego dnia

Bridgette
Dziewczyna zbudziła się bardzo wcześnie. Z resztą, zawsze ma tak w zwyczaju, nawet jeśli razem ze swoją dziewczynę poszły spać grubo po pierwszej. Courtney i Eva w domku Okoni jeszcze smacznie spały. Na paluszkach wyszła z kabiny zabierając białą koszulkę ze złotym nadrukiem plaży z palmą, krótkie dżinsowe spodenki, białe sandały i inne rzeczy i ruszyła do łazienki się ogarnąć. Po tych czynnościach poszła jak zwykle nad jezioro mając nadzieję, że śpiąca królewna w końcu wstanie. Usłyszała za sobą przyspieszające kroki. Z radości się odwróciła, ale ku jej niezadowoleni była to tylko Izzy. Mimo tego i tak lekko się uśmiechnęła.
- Cześć Izzy. Też tak wcześnie wstajesz?

Izzy
- Nie spałam całą noc, haha! Ganiałam za zmutowanymi zającami, nic takiego. Zjadłabym zająca, a ty?

Bridgette
Popatrzyła na nią z obrzydzeniem i ze strachem.
- Jestem wegetarianką...

Izzy
- A no tak. Dzisiaj wege, jutro homo! Ale u Ciebie to chyba na odwrót, co nie? - Zaczęła się histerycznie śmiać. - Jak tam z Gwen się układa? - Gwałtownie usiadła obok blondynki po turecku.

Bridgette
- Cudownie. Naprawdę. Gwen jest najwspanialszą dziewczyną po słońcem. - Rozmarzyła się. Mimo zwariowanych zagrań Izzy to całkiem miło się z nią rozmawiało. Dopóki nie wskoczyła na drzewo i zniknęła....

2 godziny później, czyli 7 rano. To była pora, o której zwykle się wszyscy budzili. A czemu? Łóżko było jedną wielką, niewygodną deską...

W domku Okoni

Geoff
Obudził się. Spojrzał w bok i akurat DJ również otworzył oczy.
- Ej, kolo.... Gdzie są Duncan i Trent? Powinni chyba wrócić już z kary. - Podrapał się po głowie.

Duncan ciągle spał nagi obok Trenta. Spał jak dziecko i nie zapowiadało się na to, by prędko się obudził.

DJ
Również spojrzał na łóżka.
- Może po całej robocie poszli gdzieś odpocząć? Albo wstali wcześniej jak mój kochany zajączek? Kto wie? - pogłaskał zwierzątko po łebku i przytulił je.

Geoff
- Ale nie widziałem by wrócili. A nawet jeśli: Wystarczyło im tak mało snu? - Głowił się dalej.

DJ
- To sie ich spytaj jak ich spotkasz - powiedział rozsądnie.

Trent
Obudził się pierwszy. Śnił mu się piękny sen przez całą noc. Wspomnienia z poprzedniego wieczora uświadomiły mu że jednak to nie tylko był sen. Duncan naprawdę był obok. Chłopak uśmiechnął się do siebie i pocałował chłopaka w czoło. Chciał patrzeć na jego senną twarz tak długo jak się da. Wyglądał niesamowicie. I on był teraz jego.

W domku Susłów.

Tyler
- Kolo, w drużynie jesteśmy jedynymi facetami.

Noah
- Aha, fajnie. - Ignorował go czytając książkę już z samego rana.

Tyler
- Potrzebujemy planu.

Noah
- Mhm.

Tyler
- Inaczej wylecimy.

Noah
- Taaak...

Tyler
- Noah, czy ty mnie w ogóle słuchasz?! - Krzyknął zdenerwowany.

Noah
W końcu oderwał wzrok od książki i skierował go na sportowca.
- Coś mówiłeś?

Tyler wyszedł wkurzony z kabiny, a Noah wzruszył tylko ramionami.

Izzy
Wbiega do kabiny do dziewczyn i wyje jak wilk. Lindsay, Heather i Gwen wstały jak oparzone.

W hangarze nic się nie zmieniło. Zielonowłosy dalej spał i pocałunek, który Trent złożył na jego czole nie wybudził go.

Trent
Podrapał się po szyi i poczuł na niej podrażnioną skóre. No tak... Malinki. Szlag. Zdał sobie sprawę, że robi się późno i niedługo wszyscy wstaną.
- Duncan... - potrząsnął chłopakiem, po chwili wstał i zaczął ubierać swoje ciuchy - Duncan!

Duncan
Gwałtownie otworzył oczy. Z pozycji leżącej przeniósł się na siedzącą. Ujrzał swoje nagie ciało co go zawstydziło. Ale zaraz przypomniał sobie zdarzenia poprzedniej nocy. Przeciągnął się.
- Która godzina? - Spytał jeszcze zaspanym tonem.

Trent
Zebrał ubrania punka z ziemi, ukazując w ten sposób swoje podrapane plecy, a następnie rzucił nimi w Duncana.
- Nie wiem, ale bierz dupę w troki, jeśli nie chcesz zbyt ciekawskich pytań od innych skąd mamy takie piękne malinki - pokazał mu swoją szyje, a potem palcem na jego - a wiesz mi, może być ich pełno, skoro oboje nie wróciliśmy na noc.

Duncan
Przewrócił oczami.
- Są zbyt głupi, by zaczęli coś podejrzewać.Oprócz Gwen, dodał w myślach.Wstał z ziemi i założył na siebie ubrania, które stracił zeszłej nocy. Podniósł również z podłogi swoją obrożę z kolcami i umieścił ją sobie na szyi, by chociaż trochę ukryć ślady. Otworzył drzwi z karceru i rozejrzał się czy aby nikogo nie ma. Droga wolna. Razem z chłopakiem poszli w kierunku domków.

Jednak nie mogło być tak kolorowo. W kabinie było słychać głos dyskutującego Geoffa i DJa.

Trent
- Duncan wy wyglądasz znacznie lepiej niż ja, może ty wejdź i weź przy okazji jakieś ciuchy z golfem z mojej torby czy coś? - znaczy, Duncan nie do końca wyglądał może lepiej, ale punk mógł łatwo wmówić chłopakom, że to chociażby siniaki czy inna rzecz, a Trent był trochę speszony i nie umiałby się jakoś wytłumaczyć.Punk kiwnął głową i wszedł do środka.

Geoff
- Oo, o wilku mowa!!

Duncan
Postanowił zachowywać się naturalnie, na luzie.
- Cześć chłopaki. - Powiedział tylko i przeszedł do swoich bagaży, by wziąć bluzę. Miał nadzieję, że Geoff i DJ nic nie zauważą, ale...

Geoff
- Ziom, co Ci się stało? - Spytał zaskoczony.

DJ
- I gdzie byłeś całą noc? Nie widzieliśmy byś wracał z kary z Trentem...

Duncan
- Wkurzyłem trochę Chefuncia i zamknął mnie w karcerze. Nie wiem czemu, ale oboje nas tam umieścił. A to...Siniaki. Dostałem od kogoś wpierdol. Mogę już iść mamo? - Spojrzał na DJ'a. - Tato? - Spojrzał na Geoffa.

Geoff
Zaśmiał się.- Jasne ziom. Po prostu trochę się martwiliśmy. Chef bywa przerażający.

DuncanNiezauważalnie sięgnął do torby Trenta obok jego bagażów. Wyciągnął pierwszy lepszy golf i wyszedł na zewnątrz. Wcisnął w dłoń chłopaka ubranie. Sam założył na wierzch swoją bluzę.

Trent
- Stary dzieki, ratujesz mi życie! - powiedział zakładając szybko golf przed chatką

Courtney
- Duncan ratuje życie? Przed czym? - powiedziała wychodząc z części damskiej.

Trent
- Eeee... Bo mi było zimno? - nie wiedział jaką lepszą wymówkę wymyślić, na co Duncan zrobił facepalma.

Courtney
Była podejrzliwa.
- Gruba bluza i sweter z golfem w taką pogodę? - faktycznie było ciepło, a na niebie o tej porze o dziwo już nie było chmur.

Duncan
- Dobra, Trent trzeba jej powiedzieć prawdę. - Muzyk patrzył na niego bardzo zaskoczony. Jednak punk nie zwrócił na to uwagi i kontynuował. - Chef kazał nam wyłowić agresywne ryby. Jesteśmy cali w ranach, więc nie wyglądamy korzystnie. - Poruszył dwuznacznie brwiami. - Księżniczko.

Courtney
- Dobrze wierze wam, ale nie nazywaj mnie tak!! - poszła w stronę stołówki wkurzona.

Trent
- Wow chyba uwierzyła! - z uznaniem spojrzał na swojego ukochanego - Ty to masz gadane! - spróbował go pocałować w policzek, w końcu nikogo nie było.

Duncan
Gdy chłopak cmoknął go w policzek nerwowo uciekał wzrokiem we wszystkie strony. Z ulgą uznał, że nikogo nie ma. Starał się lekko uśmiechnąć, by sprawiać wrażenie, że niczym się nie przejmuje.
- Z tego jestem znany. - Zaśmiał się. - I za to mnie uwielbiasz. - Puścił do niego oczko.

Trent
Zaśmiał się z tego. Uśmiechnął się do niego z rozmarzonym wzrokiem.
- Uwielbiam cię za znacznie wiecej rzeczy - ponownie go pocałował tym razem w usta.

Duncan
Jego serce biło o wiele szybciej. Był zestresowany, że ktoś może ich przyłapać. Nie chciał ujawniać ich związku, a gdyby była możliwość... Najlepiej, by nikt się nie dowiedział przed skończeniem programu. Zdaje sobie sprawę, że Bridgette i Gwen przyjęto całkiem normalnie, ale on to co innego... Jest chłopakiem... Zostałby wyśmiany.... Nie miałby życia... Zostałby jak najszybciej wyeliminowany. Inni chłopcy myśleliby, że ich zacznie podrywać czy coś... Jego myśli zmieniały się kilka razy na sekundę. Nie potrafił ich powstrzymać. Chciałby odepchnąć Trenta, ale jego usta są takie przyjemne.... Odwzajemnił lekko pocałunek.

Trent
Cieszył się, że nie musiał już tego ukrywać. Znaczy samą noc ich zejścia mogą pominąć w opowieściach, ale rany! Jak on się cieszy, że mu wszystko powiedział, że zostało to odwzajemnione, że teraz bez problemu może nawet go pocałować.
- To co? - poprawił golf, by na pewno nic nie było widać - lecimy coś zjeść? - wyciągnął rękę w jego stronę w celu złapania jego.

Duncan
Odsunął się lekko od niego spuszczając wzrok.
- Tak, chodźmy... - Powiedział i ruszył przed siebie do stołówki zostawiając w tyle zdezorientowanego chłopaka. Czuł lekkie wyrzuty sumienia, ale... Miał nadzieję, że zrozumie.

Trent
Patrzył się zdziwiony jak chłopak odchodzi. Nie zrozumiał. Czy zrobił coś nie tak? Szybko ruszył za chłopakiem. A może jest niewyspany? Głodny? Próbował sobie to wszystko tlumaczyć jakoś w głowie. Przecież nie może być jakoś źle.

Na stołówce przy stole okoni byli już Geoff i DJ i otwarcie dyskutowali o tym kogo Duncan mógł pobić.

DJ
- może któregoś statystę? - karmił przy okazji swojego zajączka

Geoff
- Może, ale to musiało być naprawdę mocne ciosy, skoro miał je aż na szyi - zastanawiał się nad miską owsianki.

Courtney weszła cała czerwona i usiadła przy chłopakach, co przykuło uwagę Geoffa.

Geoff
- Laska a tobie co?

Courtney
- Duncan mnie wkurza. Nazwał mnie księżniczką!

DJ
Starał się nie mówić z ironią.
- Faktycznie okropne.

Geoff
- I co w tym związku?

Courtney
Położyła łokieć na stół i oparła sobie policzek o dłoń.
- Nic, po prostu się spytałam dlaczego założył bluzę w taką pogode...

DJ
- Pewnie dlatego że się bił z kimś i miał okropne siniaki na szyi.

Courtney
Podniosla brew zszokowana.
- Co? Mi powiedział że razem z Trentem łowili niebezpieczne ryby...

Geoff
- Myślę, że nie chciał Cię straszyć. - Zaśmiał się. - Ciekawe z kim miał na pieńku...

DJ
- Może z Chefem? - Spytał lekko przestraszony

Geoff
- Wątpię. - Pokręcił głową. - Jest groźny, ale nie sądzę by zrobił coś takiego. Po za tym to jest reality show. Nie mógłby pobić uczestnika, co nie?

DJ
- Na pewno, nie mógłby... - Powiedział z niepewnością. - Z Evą?

Oboje i Courtney popatrzyli na dziewczynę, która weszła do stołówki z grobową minę.

Geoff
- Co o tym myślisz, Courtney?

W tym momencie wszedł Duncan, a za nim Trent. Wzięli oboje tace z jedzeniem i siedli obok swojej drużyny.

Duncan
- Czemu się tak patrzysz, księżniczko? Wiem, że jestem pociągający, ale... - Szatynka mu przerwała.

Trent
Popatrzył lekko zszokowany na swojego chłopaka i starał się go zrozumieć. Dlaczego podrywa dalej Courtney?

Courtney
- Nie jesteś!! Przestań mnie podrywać! - patrzyła na niego wrogo.

Duncan
- Jasne księżniczko, jak sobie życzysz - mrugnął do niej, co rozzłościło ją i odeszła obracając na pięcie. Za to Trenta zamurowało.

Trent
Pokój Zwierzeń

- Czemu on to zrobił? - Zastanawiał się, będąc zmartwiony - może za bardzo się pośpieszyłem z tym wszystkim?

- Duncan? - spojrzał na niego pytająco. Nie chciał zdradzać swoich obaw zbyt wcześnie.

Duncan
Spojrzał na niego wzrokiem "Później pogadamy". Miał nadzieję, że zrozumiał przesłanie.

Geoff
- Stary, wydaje mi się, że ona wciąż na Ciebie leci.

DJ
- To widać jak na dłoni.

Duncan
- Tia, może macie rację. Ale cóż się dziwić? Ja nie jestem zaskoczony. - Zaśmiał się trochę sztucznie. Znowu czuł na sobie zszokowane spojrzenie Trenta.

Pokój Zwierzeń

- Co ja wyprawiam? - Podrapał się po karku. - Nie chcę, by inni na wyspie się dowiedzieli... Mam nadzieję, że nie zranię go czy coś. - Jest smutny.

Pod stołem złapał go za rękę i lekko ścisnął. By nikt nie zauważył.

Trent
Odwzajemnił uścisk dłoni, ale nadal zastanawiał się czemu Duncan tak dziwnie się zachowuje. Czy... To możliwe że się go wstydził?
- Co tam chłopaki?

Geoff
- A spoko, wiedziałeś że Duncan z kimś się pobił? - spytał się podekscytowany.

Trent
- Tak? - nerwowo poprawił golf, by mieć pewność by u niego nie było nic widać - a z kim?

Duncan tylko wzruszył ramionami, nadal jednak trzymał dłoń Trenta, jakby starał się odpokutować to co zaszło.

Bridgette weszła do stołówki wraz z Gwen i obie zauważyły ze Trent i Duncan siedzą naprawdę blisko siebie i ubrani bardziej zakryto niż zwykle.

Gwen
- Czy ty myślisz o tym samym co ja? - patrzy sugestywnie na dziewczynę i próbuje się powstrzymać od chichotu.

Bridgette
- Jeśli myślisz o tym co ja to tak mi się wydaje. - Uśmiechnęła się dwuznacznie i wyglądała jakby również miała się roześmiać. - Gdyby wszyscy już o tym wiedzieli to bym pisnęła z radości. - Pozwoliła sobie na cichy śmiech.

Geoff
- Ziom, nie bądź taki! Powiedz nam.

Duncan
- Nie będę na tego kogoś kablował. Jestem honorowy. - Spojrzał na kumpli i się lekko zaśmiał.

DJ
- Naprawdę spędziliście tam całą noc? W hangarze n-na... łodzi? - Spytał przestraszony.

Geoff
- Kurczę, Duncan... Nawet taki twardziel jak ty musiał czuć się niekomfortowo w takim miejscu.

Duncan
Wypowiedź DJ'a zabrzmiała dla niego dwuznacznie, więc z trudem powstrzymywał śmiech.
- Nie było tak źle. Bardziej to Trent był przerażony. - Uśmiechnął się złośliwie pod nosem.

Gwen
- Zakład że po całym wyznaniu już to zrobili? - śmiała się z blondynką, siadając przy jednym stole i pijąc herbatę.

Trent
Akurat włożył łyżkę z jedzeniem do ust, gdy Duncan to powiedział i prawie się zakrztusił jedzeniem. Kaszlnął kilka razy zanim się odezwał, chociaż i tak nie wiedział co odpowiedzieć.
- No jakoś tak weszło... Wyszło! - zajął się dalszym jedzeniem i spuścił głowę zawstydzony.

Duncan
Miał ochotę strzelić facepalma, ale uznał że to byłoby dziwne, bo chłopaki chyba nie załapali. W sumie to w duchu się roześmiał ze słownej pomyłki chłopaka.Kaszlnął dwa razy, a potem postanowił zmienić temat zwracając się do DJ'a.
- Kolo, powoli laski kończą się w programie. Na pewno jest jakaś, która choć w małym stopniu Ci się podoba.

DJ
- Eee, nie raczej nie... Mam swojego zajączka. On mi w zupełności wystarczy. - Uśmiechnął się zakłopotany.

Geoff
- Kurczę, trochę słabo. - Westchnął. - Ja w głowie mam tylko Bridgette. - Oparł rękę o brodę i zapatrzył się rozmarzony w blondynkę.

DJ
Westchnął.
- Geoff, chyba nie muszę Ci przypominać, że...

Geoff
- Czy ona nie jest cudowna?

Duncan
Puścił rękę chłopaka, którą cały czas trzymał. Wyszedł ze stołówki, a muzyk za nim.
- Jakoś weszło, co? - Spytał cicho uśmiechając się złośliwie do chłopaka.


DJ
- Może i jest, ale ona jest zajęta i homo. Tego nie przebijesz nawet jakbyś się postarał stary - powiedział niczym głos rozsądku.

Geoff
- Stary, to nie takie łatwe. Podoba mi się i tyle. Nie widzi mi się nikt inny - westchnął kładąc się na blat stołu smutny.

Gwen
- O wyszli razem, ciekawe co będą robić? - śmiała się do Bridgette, jedząc owsiankę - W sumie... A ty... Kiedyś... No wiesz... - próbowała się tego i owego dowiedzieć o doświadczeniu dziewczyny w tych kwestiach.

Trent
- Weź mnie nie denerwuj nawet... Sam wiesz że nie umiem najlepiej kłamać - dotknął swojego czoła zażenowany i wczesał po chwili rękę we włosy - Ty mi lepiej powiedz co to było.

Duncan
Udawał że nie wie o co chodzi.- Co?

Trent
- Czy ty masz mnie za debila?

Bridgette
- No... Cóż, nie mówiłam Ci tego, ale miałam z rok temu dziewczynę. I wiesz... nie było opcji, byśmy tego nie wypróbowały. - Zarumieniła się lekko.

Duncan
Westchnął i odwrócił od niego wzrok.
- Słuchaj, wiem że to wyglądało jakbym ją podrywał, ale... dla mnie liczysz się tylko ty. - Popatrzył na boki upewniając się czy nikogo nie ma. Złapał go za obie dłonie.

Gwen
- Rozumiem - piła herbatę by zakryć lekkie zawstydzenie tym tematem - I jak...?

Trent
- Ciężko mi w to wierzyć jak takie coś widzę - spojrzał mu smutno w oczy - proszę, niech to się nie powtarza... - pocałował go z pasją, chciał by punk odwdzięczył się tym samym.

Bridgette
- Z tego co pamiętam było przyjemnie... - Powiedziała ogólnikowo. Złapała gotkę za rękę. - Ale myślę, że z Tobą byłoby jeszcze lepiej... - Natychmiast jej policzki przybrały intensywny kolor czerwieni. - Przepraszam... - Puściła jej dłoń i zajęła się piciem swojej herbaty.

Duncan
Odwzajemnił pocałunek. Nie chciał ranić jego uczuć, że nie chce się ujawniać. Trent zamknął oczy, ale Duncan otworzył je, by sprawdzić czy nikt nie wychodzi ze stołówki lub ich nie podgląda.

Pokój Zwierzeń

Ciężko wzdycha.
- Naprawdę go kocham, ale... Boje się... - Zakrył twarz dłońmi, a potem próbował wyjąć taśmę. - NIE POKAŻECIE TEGO! JAK TO USUNĄĆ?!

Trent
Pokój Zwierzeń

- Coś mi nie pasuje w zachowaniu Duncana. Jest jakiś inny przy ludziach. Czyżby jednak mnie nie kochał? Nie jestem pewien. Mam wrażenie że ktos kto tak przekonująco klamie, może okłamać każdego.

Cały dzień był całkiem zwyczajny. Oprócz tego, że Izzy ukradła fartuch Chefowi, a on gonił ją po całej wyspie. Courtney fochała się na Duncana, a on starał się nie rzucać w jej stronę dwuznacznych tekstów. Zwłaszcza przy Trencie.

Następny dzień

Duncan
Obudził się pierwszy w domku Okoni. Gdy zszedł z łóżka popatrzył w górę na śpiącego chłopaka."Wygląda uroczo", pomyślał. Korciło go, by pocałować jego czoło, ale zrezygnował z tego pomysłu w obawie, że jednak ktoś nie śpi. Wziął kawałek papieru i długopis. Zastanawiał się czy naprawdę chce podjąć tę rozmowę. Ale nie może go okłamywać, że wszystko jest okej. Nabazgrał krótką notkę.

"Spotkajmy się na plaży
                                Duncan"

Położył kartkę obok Trenta na poduszce i wyszedł z domku do łazienki damskiej. Tak, damskiej... Jakaś dziewczyna zostawiła kosmetyczkę. Znalazł w niej korektor i zakrył nim wszystkie malinki, które jeszcze nie zniknęły. Przeszedł do męskiej i tam się ubrał. Potem udał się na plażę siadając na piasku i czekając.

Trent
Obudził się niedługo po wyjściu Duncana. Przeciągnął się i ręką zrzucił kartkę z poduszki, co przykuło jego uwagę. Wziął do ręki papier i przeczytał jego zawartość szeptem do siebie. Szybko się przebrał i wyszedł z kabiny,

Duncan
Palcem na piasku rysował czaszki z piszczelami z nudów. Nie musiał długo czekać na przybycie chłopaka. Gdy ten podszedł do niego uśmiechnął się do niego smutno.
- Dobrze, że przyszedłeś. - Spojrzał mu w oczy, gdy ten usiadł obok niego. Chwycił go za podbródek i lekko pocałował.

Trent
Odwzajemnił pocałunek, sam chwytając chłopaka za twarz w obie dłonie. Już sie martwił, że to coś poważnego.

Duncan
Oderwał się od niego. Ciągle patrzył mu w oczy chociaż z wielkim trudem.
- Chciałem z Tobą o czymś pogadać. - Westchnął. - Pewnie zauważyłeś, że ostatnio inaczej się zachowuję. - Przełknął ślinę i dalej kontynuował. - Nigdy jeszcze nie byłem w związku z chłopakiem. Nawet żaden mi się nie podobał oprócz Ciebie. I wiesz... - Zwykle nie owijał w bawełnę, ale teraz trudno mu było mówić prosto z mostu. - Nie chcę, by inni uznali mnie za odmieńca czy patrzyli na mnie pogardliwie, więc... wolałbym chyba nasz związek trzymać w tajemnicy...

Trent
Jednocześnie rozumiał chłopaka i szanował jego decyzje. Ale w tym momencie czuł jak jego serce się łamie.
- J-Jasne... - Powiedział bez namysłu. Tak bardzo chciał się nacieszyć tym uczuciem i podzielić się z innymi, a teraz czuł jakby to jaki był było złe. Jakby to że Duncan pokochał mężczyznę było złe. Jakby on był zły. Usiadł na piasku i zaczął patrzeć się w jezioro. Musiał to przemyśleć...

Duncan
- Przepraszam... - Wymamrotał i udał się z powrotem do kabiny mając nadzieję, że nikt go nie zaczepi. Ale się mylił...

Gwen
- Duncan!! Wiem co się stało!! - wypaliła do niego patrząc dwuznacznie - No to jak ci się układa z Trentem? - zanim odpowiedział, dziewczyna uchyliła jego bluzę przy szyi - Ehhh sorki, myślałam że coś tu znajdę...

Duncan
- C-co? - Był zaskoczony. - Ale... skąd ty to wiesz? - Patrzył na gotkę podejrzliwym wzrokiem.

Gwen
- Dobra, przyznaje. Całkowicie strzelałam, byłam pewna że skoro oboje macie zasłonięte szyje to coś musiało się między wami wydarzyć, ale może to tylko moja wyobraźnia zaszalała - zarumieniła się i podrapała po szyi zdezorientowana - Czyli jednak coś się wydarzyło? Opowiadaj!

Duncan
- Eee... - Był zażenowany entuzjazmem dziewczyny. Nie bardzo wiedział co odpowiedzieć. Po za tym nie był w najlepszym humorze. Trent chyba nie spodziewał się takiego wyznania. Po krótce opowiedział dziewczynie w jaki sposób Trent wyznał mu miłość. Oczywiście przed tym powiedział, że najpierw myślał, że chodziło cały czas o Noah po usłyszeniu tych dwóch słów. - No i potem zrobiliśmy to... - Zakończył zakłopotany.

Izzy
Szukała jakiegoś jedzenia w tajemnicy. Wiedziala że nie powinna już polować na robaki, bo robaki zdradliwe są i sprawiają że boli ją brzuszek. Tym razem upoluje Chefa!! Zrobiła sobie znaki wojenne z ziemi, naostrzyła patyk i poleciała jak długa do kuchni na miłą pogawędkę ze swoim obiadkiem.

Gwen
- Czyli jednak? Tak myślałam! - podekscytowała się dziewczyna - Życze wam powodzenia! Miło by was było zobaczyć razem.

Chris
- Zbiórka wszyscy w obozie!! Tylko bez zachodzenia w różne miejsca jak... -odgłos rzygania przez głośnik - sorry, obejrzałem coś czego nie chciałem widzieć.

Duncan
Zaskoczył się. Co zobaczył Chris...?

Gwen
Próbuje powstrzymać śmiech.
- Wiesz, że kamery są wszędzie, co nie?

Duncan
Otworzył szeroko oczy.
- Kurwa... - Przeklął i zawstydzony udał się w miejsce zbiórki.

Po niedługim czasie przybyli wszyscy. Chef przerażony jak nie wiem co i z głodnym wyrazem twarzy Izzy. Nawet Trent, który wyglądał na przybitego na co Duncan posmutniał.

Chris
- Dobra ludziska!! Dziś wyzwania sprawdzające wasze zaufanie do siebie!! - wszyscy popatrzeli na siebie z powątpiewanie. To Gwen na Heather, to Courtney na chłopaków oraz oczywiście był tez Noah który patrzył tak na wszystkich.

Izzy
Podekscytowała się aż za bardzo.- Ale będzie zabawa!! Jestem godna zaufania jak Hitler!!!

Noah
Spojrzał przed siebie.- Właśnie tego się obawiałem... Mimo że uwielbiam  tego gościa.

Gwen
- Na pewno nie będę w parze z tą głupią dzidą!! - pokazała na azjatkę.

Heather
- Świetnie! Nie mam zamiaru być z tobą w parze!!

Chris

Śmieje się do kamery.
- I to właśnie jest wspaniałe!! Bo niestety nie zostaniecie podzieleni w pary losowo!! Ja wybiorę kto do czego się nadaje!!

Courtney
Przewróciła oczami i oparła rękę o biodro.
- Świetnie.

Chris
- Niektórych z was czeka wspinaczka na sam szczyt tej skały. Z wieloma niespodziankami jak... Zardzewiałe gwoździe, plamy oleju, ładunki wybuchowe i... Więcej niespodziewanych rzeczy, haha! W Susłach Gwen się wspina, a Heather asekuruje.

Bridgette
Z niepokojem popatrzyła na swoją dziewczynę.

Chris
- A w Okoniach wspina się Courtney, a DJ podtrzymuje. - Rzuca im uprząrz.

DJ
- Geoff, popilnujesz mojego zajączka? Nie może się ze mną wspina, coś mu się może stać.

Geoff
- Jasne. - Bierze od niego zajączka. - Hej, mały kolego, co słychać?

Courtney
- Ughh świetnie... - zakłada uprząż - DJ jak mnie zrzucisz to cię zabije!!

DJ
Przełknął ślinę nerwowo.Gwen założyła sprzęt na siebie, a Heather doczepiła do niej dodatkową linę z uśmiechem.

Gwen
Spojrzała podejrzliwie.
- A po co ona? - wzięła dodatkową linę do ręki.

Heather
Pokój Zwierzeń
- To ona zaczęła tę wojnę!! Nie poświęce zadania, ale na pewno trochę ją podręcze!!- To tylko lina awaryjna - uśmiechała się od ucha do ucha.

Gwen
- Nie wierze ci.

Heather
- Nie przegram przez to że cie nie lubie!!

Courtney
- DJ, a ja czemu nie mam liny awaryjnej?! Wiem ze mam ogromne doświadczenie obozowe w spinaniu, ale i tak powinieneś o tym pomyśleć!! - oburzała się, na co przestraszony chłopak dodał linę do jej uprzęży.

Chris
- No to wszyscy gotowi? - wyjął trąbke - trzy, dwa... Jeden... Staaaart!! - zatrąbił.

Bridgette
- Powodzenia Gwen!

Gwen
- Z pewnością się przyda. - Odpowiedziała nie bardzo ufając partnerce w zadaniu.

Courtney
- W której jesteś drużynie, hę?! - Spytała zirytowana.

Bridgette
Spuściła wzrok.

Pokój Zwierzeń
- Denerwuje mnie to, że niektórzy dziwnie na mnie patrzą... Przede wszystkim Courtney. Ja tylko życzyłam jej powodzenia, czy coś w tym złego?

Chris
- Gotowi na coś ostrego? - Z pistoletu do paintballa strzela sosem tabasco w Heather.

Heather
- Agh! Co ty wyprawiasz Chris?! - Przetarła sobie oczy, w efekcie puściła gotka, a ta znalazła się na samym dole.

Chris
- Mówiłem o niespodziankach, haha!

Gwen
Podniosła się lekko obolała.
- Miałaś trzymać te linę!! - weszla wkurzona z powrotem.

Heather
- "Miałaś trzymać te line" - przedrzeźnia ją - Uważaj Gwenny, bo jeszcze się zesrasz - Miała dla niej małą niespodziankę gdy będzie na szczycie.

Courtney
- DJ trzymaj mocno!! Nie chcę spaść!! - była coraz wyżej, prawie już w połowie drogi, gdy oberwała sosem tabasco od Chrisa - aaaa!! - puścila się ścianki, ale DJ mocno ją trzymał, przez co nie musiała wiele nadrabiać.

DJ
- Uff trzymaj sie!!

Pokój zwierzeń

- Wcale nie jest taka lekka jak może sie wydawać...

Gwen dzieki potknięciu Courtney dogoniła ją i obie były łeb w łeb.

Courtney
- Ja to wygram! Mam większe doswiadczenie!! - już obie były blisko szczytu.

Gwen
- Już się tak nie nakręcaj... - odparowała do dziewczyny z ogromnym ego i sama przyspieszyła swoje tempo.

Heather
- Szybciej Gwen! Chyba nie chcesz zostać w tyle. - Pociągnęła za linę "awaryjną", która sprawiła, że spódniczka jej spadła na twarz Courtney.

Chris
Pokój Zwierzeń

- Potrzebujemy więcej takich atrakcji. - Śmieje się - ale mniej... tamtym - wzdrygnął się na wspomnienia nagrań z hangaru.

Tyler
Z zachwytem wpatruje się w bieliznę gotki.

Bridgette
Również patrzyła się na tyłek Gwen. Starała się, by nikt nie zobaczył, że była pod wrażeniem. Mina jej zaraz zrzedła i popatrzyła na czarnowłosą.

Pokój Zwierzeń

- Dlaczego się ona tak na nią uwzięła? O nie, nikt nie będzie tak traktował mojej dziewczyny.

Tyler
Pokój Zwierzeń

- Kocham Cię Lindsay, ale sama rozumiesz... Jestem facetem. - Próbował się usprawiedliwić.

Courtney
Zrzuciła spódniczkę na ziemię ze swojej twarzy.
- Fajne majtki Gwen. - Uśmiechnęła się złośliwie i ruszyła dalej.

Gwen
Na początku się zdziwiła i przejęła sytuacją, ale później przewróciła oczami.
- A jebać to - i szybko ruszyła na sam szczyt, prześcigając tym samym Courtney - O tak!! - podniosła ręce do góry w radości, ale zdała sobie sprawę że jest w samych majtkach, na co szybko pobiegła by czymś się zakryć.

Chris
- Pierwszy punkt dla Susłów!!

Heather
- Sorki Gwenny!! Ale wiesz, chociaż Bridgette się napatrzyła!! - odkrzyknęła jej, śmiejąc się.

Gwen
Pokój Zwierzeń

- Kiedyś na pewno ją zabije. Długo i boleśnie.

Bridgette
- Jesteś okropna! Po co to było? - Spytałam ze złością czarnowłosej.

Heather
- Mogła ze mną nie zadzierać! Zasłużyła sobie!

Chris
- Kolejna para to Noah i Lindsay oraz Eva i Geoff. Zapraszam was do kuchni. Na razie reszta ma wolne.

W kuchni

Chris
- Jak się domyśleliście... Będziecie gotować. Niektórzy. Lindsay gotuje dla Noah, a Eva dla Geoffa.

Noah
Pokój Zwierzeń

- Na pewno umrę.

Eva
Pokój Zwierzeń

- Gotowanie jest dla cieniasów!

Chris
- Przyrządzicie rybę fugu.

Chef
Przywiózł akwarium, w którym znajdowały się się dwie ryby.

Noah i Geoff spojrzeli na siebie z przerażeniem.

Chris
- Rybę fugu należy kroić bardzo ostrożnie. - Mówił ze złośliwym uśmieszkiem wskazując wskaźnikiem na tablicę budowy tej ryby. - By wyciąć wszystkie trujące organy. Może zabić was natychmiast i nie ma na to żadnego antidotum. Więc nie martwcie się!

Noah
- Lindsay? Ty w ogóle wiesz jak używać noża? - patrzył na nią z powątpieniem - Bo wiesz... Tu chodzi o moje zycie...

Lindsay
- Jasne!!

Pokój Zwierzeń

- Kiedyś używałam noża zabawkowego! Mega frajda!! - uśmiechała się do siebie.

Eva
- Skoro już mam gotować, to nie oszczędzę tej ryby! - walnęła pięścią w stół, na co ryba się automatycznie napompowała ze strachu.

Chris
- No to do dzieła!!

Eva szybko ogarnęła rybę. Umiala oddzielić mięso od kości niedzwiedzia gołymi rękami. Ta mala rybka to dla niej pikuś!Lindsay za to nie wiedziala co zrobić, a Noah gapił się na nią przerażony.

Noah
- Może spróbujesz naciąć? - patrzył jak dziewczyna gapi się tępo na nóż - No nie wierze. Umre tu...

Lindsay
Coś próbowala osiągnąć dźgając rybę, ale jednak wychodziło jej to kiepsko. Żeby nikt się nie zorientował, wylała na to ketchup i namalowala uśmiechniętą buźke.

Eva
- Jedz. - Powiedziała podsuwając talerz surferowi. Danie wyglądało na dobrze i dokładnie przyrządzone. Ale pozory mogą mylić...

Geoff
Nie to, że nie ufa Evie... Tylko trochę się jej cyka. Z wielką ostrożnością wziął do ręki sushi i skosztował zamykając oczy. Nic się złego nie stało. Uśmiechnął się zachwycony.
- Doskonałe! Ja żyję! Dobra robota Evo.

Eva
- Pewnie, że żyjesz, a co myślałeś?

Geoff
- Nic, nic... Jest znakomite.

Lindsay
- Tada! - Powiedziała pokazując swoją potrawę.

Noah
Patrzył się przerażony na jedzenie.
- Nie zjem tego.Chris- Nie masz wyboru, kolo.

Noah
- Sorki, wolę żyć.Chris- Zostaniesz wyeliminowany. Pożegnasz się z całą mamoną. A więc?

Noah
Zamknął oczy i do ust wziął kęs jedzenia. Zaczął się dziwnie zachowywać. Krzyczał i bił się po twarzy. Zaraz zemdlał, jego twarz zmieniła kolor i zaczął wymiotować.

Lindsay
- To chyba dobrze nie? - patrzyła na Noah który rzygał na podłodze.

Chris
- Nie całkiem... Punkt dla Okoni!!

Geoff
przytulił z radości Eve, która spojrzala na niego jak na debila.

Eva
- Pozwolił ci ktoś?!

Geoff
- Spoko ziom, to z radości!! - nadal ją tulił niczym kumpla.

Eva
- No dobra, może być - patrzyła w przestrzeń z kamienną miną.

Geoff
Pokój Zwierzeń

- W sumie Eva nie jest taka straszna, na jaką się pozuje - poprawia kapelusz na glowie.

Chris
- No dobra czas na następne zadanie!! Chefie, zajmij się tym biedakiem... - popatrzył na Noaha, który powoli tracił z siebie życie.

W przerwie Geoff poszedł z Evą na pomost.

Geoff
- Niezła jestes w tych klockach? Gdzie tego się nauczyłaś? - odłożył króliczka na krzesło ratownika.

Eva
- To nic wielkiego. Mama często gotuje, więc tego i owego się nauczyłam. - Wytrzeszczyła oczy i zaraz spojrzała na blondyna groźnie. - Nikomu o tym nie mów, jasne?

Geoff
- Spoko, ale wiesz, w sumie fajnie dowiedzieć się czegoś o tobie z innej strony. Wydajesz się - zastanowił się - bardziej ludzka.

Eva
Kamienną twarzą wpatrywała się w chłopaka.
- Dzięki. - Powiedziała, a potem za nim wskazała palcem na króliczka, za którym był wąż. Nie obchodził ją głupi zając, więc nic sobie z tego nie robiła.

Geoff
Odwrócił się spojrzał przerażony na zwierzątko.- Zajączku, nie! - Zanim dobiegł, zając był w środku węża.

Geoff
Rzucił się na węża ale w ostatnim momencie nadleciał jastrząb i porwał węża.
- Eva pomóż!!

Eva starała się rzucić na jastrzębia który usiadł na pomoście, ale nagle rekin odgryzł pół pomostu wraz z jastrzębiem, wężem i króliczkiem w środku.

Geoff
- Nie! Może, może... Rzucę się za tym rekinem! - Chciał wskoczyć do wody, ale Eva walnęła go tak mocno, że padł na pomost.

Eva
- Idioto, już go nie odzyskasz.

Geoff
- Ale... Co ja powiem DJ'owi?W tym momencie z głośników zabrzmiał głos Chrisa informujący o kolejnej rundzie w zadaniu.

Chris
- Zaczynamy rundę w ciemno, to znaczy że bedziecie mieli opaski na oczach przez kolejne konkurencje!! Runda składa się ona z trzech zadan! Pierwsze zadanie to strzelanie jabłkami do strzały na glowie partnera!!

Courtney
- Emm czy nie powinno byc na odwrót?

Chris
- A na prawdę chcesz z opaską na oczach? - roześmiał się - Dla ciebie mogę zmienić zasady.

Courtney
- Nie dzieki... - zbladła.

Chris
- Do tego wyzwania powołuje z susłów Izzy jako strzelającą i Gwen jako ofiare... Znaczy się trzymającą łuk na głowie, a z okoni Courtney jako strzelającą i Trenta do trzymania strzały.

Trent
- O Boże...

Courtney
- Co Trent... - powiedziała przez zęby - Nie ufasz mi?

Duncan
- Tylko nie zabij go. - Powiedział do szatynki patrząc ma na nią podejrzliwie.

Courtney
- Za kogo ty mnie masz? Heather?

Heather
- Słyszę Cię. - Fuknęła.

DJ
- Geoff, gdzie jest mój zajączek?

Geoff
- Aaa, zajączek... - Kątem oka spojrzał na Evę, która też na niego patrzyła. - On, jest... Eee....

DJ
Wygląda jakby miał się zaraz rozpłakać.

Geoff
- Gdzieś pokicał? Wybacz, ziom...

DJ
Ciężko westchnął.
- To nie twoja wina, kolo...

Duncan
- Powodzenia. - Szepnął swojemu chłopakowi na ucho.

Chris
- No, zaczynajcie!

Trent
- Dzieki, Duncan - Usmiechnął się do niego czule. Miał wielką ochote pocałowac chłopaka na szczęście, ale przypomniał sobie słowa Duncana z plaży. Westchnął, potrząsnął głową i szybko się od niego odwrócił i poszedł na swoje miejsce z nietęgą miną.

Gwen
- Świetnie - powiedziała z ironią - tylko blagam, nie zabij mnie, chcę jeszcze żyć.

Izzy
- Hahahahahah, zobaczysz, te jabłka będą zabójcze... Dla strzały oczywiście!! - dodała szybko, gdy zobaczyła przerazoną minę gotki.

Gwen
- Izzy... Prosze, uważaj...

Izzy
- Nie takie rzeczy robiłam z zamkniętymi oczami!! Dobrze że moja licencja na zabijanie jest już nieważna, hahah!! - zrobiła gwiazdę i ustała na swoje stanowisko z jabłkami i procą.

Courtney
Pomyślała że w sumie ma idealną okazję podręczyć Trenta za to, że z Duncanem ją okłamali. Wzięła jabłko do rąk i zaczęła nim obracać.
- Spokojnie Trent, przecież i tak jesteś nieźle poraniony przez te ryby, nie powinieneś nic czuć... - patrzyła podejrzliwie.

Chris
Zakaszlał.
- Ughh... Tak... Ryby... Wręcz jak pijawki... Przyssały się że nie wiem... zwłaszcza jedna... - zamknął oczy i starał się nie puścić pawia.

Duncan
Nerwowo spojrzał na prowadzącego, a potem bez przejęcia przyglądał się Courtney i Trentowi. Ale tak naprawdę był zaniepokojony, że chłopak nie wyjdzie z tego cało.

Izzy
Już z zasłoniętymi oczami strzeliła jabłkiem w twarz Gwen.
- Haha, ale frajdę!Później w pierś co spowodowało, że się za nią złapała.

Courtney
Specjalnie celowała w muzyka poniżej pasa.
- Ojć, nie chciałam.

Trent
- Uważaj... - zasłaniał rękami te czułe miejsce, które trafiła - Musisz celowac wyżej!

Courtney
- Staram się, a co nie ufasz mi Trent?

Trent
Pokój Zwierzeń

- Kobieto, ja już nawet nie wiem komu ufać!!

Gwen
- Wariatko celuj wyżej!! - obolała łapała się w każdą część, w którą trafiala ta szajbuska.

Courtney
Gdy w końcu zdecydowała się skończyć dręczenie chłopaka próbowała celować w strzałę. Za każdym razem pudłowała i tupała ze złością nogą.

Izzy
- Ale zabawa, haha! O, o, mam pomysł! - Stanęła na rękach, a procę z jabłkiem strzelił za pomocą stóp. Strąciła strzałę z głowy gotki.

Chris
- Susły wygrywają tę rundę!

Courtney
Słyszała komunikat Chrisa jednak udawała że nie. Dalej strzelała w Trenta.

Duncan
Zdecydował zainterweniować i złapał szatynkę mocno za nadgarstek.
- Weź już przestań świrusko!

Courtney
- Ugh, to przez wiatr!! Trafiłabym gdyby nie on mam doś...

Duncan
- Gówno mnie obchodzi twoje doświadczenie, skoro nie umiesz współpracować z drużyną!!

Trent
- Duncan, dosyc, już nie wyzywaj się na niej... - masował głowę. Nagle zrobiło mu się słabo i upadł.

Chris
- Kolejny ranny... Tracimy was ludzie! Wybacz Duncan, ale musimy go zabrać. Mam nadzieję, że nie będziesz płakał.

Duncan
- Co ty pierdolisz? - Spytał wkurzony i z udawanym zaskoczeniem.

Chris
Zignorował go.
- Zabierz go Chefie. Tymczasem idziecie ze mną na kolejną rundę z zaufaniem.

Duncan
Widzi przygnębionego DJ'a, więc postanawia spytać o co chodzi.
- Czemu masz nietęgą minę kolo?

DJ
- Geoff zgubił mojego zajączka...

Duncan

Chwilę nad czymś myślał.
- Przykro mi, ziom. Nie trać nadziei, może się znajdzie. - Punk poszedł do stołówki, by wziąć marchewkę. Potem udał się w stronę lasu, by zwabić jakiegoś zająca.

Trent
 Został zaniesiony do szpitala polowego w lesie, gdzie lezał Noah z miską, gdzie wymiotował co chwilę. Po dłuższej chwili sam odzyskał przytomność.
- gdzie jestem? - masował swoją głowę - co mi jest?

Noah
Rzygał. Jego kolor skóry stanowczo różnił się od jego normalnej barwy.
- Na... Pewno... - mówił pomiędzy bełtami - Nie... To... - ciężko oddychał - Co... Mi... - kolejna porcja wymiotów do miski.

Trent obrócił głowę w drugim kierunku i zobaczył jak Duncan idzie z marchewką do lasu. Postanowił wstać bo poczul się lepiej i za nim podążyć w tajemnicy.

Duncan
Nie wiedział, że ktoś go szpieguje. W końcu jakiś królik podszedł do niego.
- No nareszcie. Szybko mały zanim ktoś mnie zobaczy.Szedł z marchewką, za nią zając, a za nimi Trent. Punk dotarł do obozu, wziął zwierzę na ręce i znalazł kumpla.- DJ, zobacz kogo znalazłem. - Powiedział się i pokazał mu króliczka.

DJ
- Duncan, znalazłeś go! Dziękuję! - Przytula bardzo mocno chłopaka.

 Duncan
- Drobiazg. - Wzruszył ramionami, a wielkolud wypuścił go z objęć.

DJ
Delikatnie odebrał zajączka, mówił do niego przymilnie i odszedł. Punk z tyłu uśmiechał się za nim.

Trent
Zaszedł go od tyłu.
 - Znalazłeś? No to niezłe znalezisko - patrzyl na niego podejrzliwie - może mial ochote na twoją marchewke?

Duncan
- Eee, tak... Głupi zając nie chciał ode mnie odejść. - Powiedział zmieszany.

Trent
- Jasne... - patrzyl na niego uparcie - i za to też cie lubie - dodał szeptem i odszedł do druzyny czekającej na kolejne zadanie od Chrisa

Duncan
Patrzył za odchodzącym chłopakiem. Nie zrozumiał wypowiedzi Trenta. O co mu chodziło? Pokręcił głową i również udał się do Chrisa.

Chris
- A oto kolejne wyzwanie! Ślepy trapez!! Z drużyny Susłów na trapezie będzie Lindsay, a skakać będzie Tyler, a z Okonii w tej samej kolejności DJ i Bridgette!

Bridgette
- Co? - spojrzala na prowadzącego wystraszona. Gwen rzucila jej pocieszające spojrzenie.

DJ
- Pogięło? Mam lęk wysokości! - Bal się jak nigdy.

Tyler
- Ja jestem w takich rzeczach genialny!! - zaczął się fleksować przed blondynką.

Lindsay
- Nie wątpie w to... - patrzyla na niego maślanymi oczami.

Heather
- Rzyg - zademonstrowała swoje obrzydzenie na te czulości.

Chris
- Ci którzy skaczą muszą założyć opaskę na oczy!

Gwen
- Powodzenia Bridgette!! - chciała się odwdzięczyć za wcześniejsze zachowanie.

Heather
- Komu ty kibicujesz?! - prychnęła na gotkę.

Gwen
- Komu chcę! I nic ci do tego!

Chris
- Postarajcie się nie spaść... W wodzie są elektryczne meduzy!! Będzie szok! - pocierał radośnie ręce - Już widzę jak tam wpadacie.

Lindsay
- Nie martw się Tyler, złapię Cię!

Tyler
- Oczywiście, ufam Ci. - Powiedział pewny siebie.

Heather
Pokój Zwierzeń

- Tylko frajer łamane przez idiota zaufałby w takiej sytuacji Lindsiotce. Jak przegramy facet blondyny wyleci, możecie być tego pewni. Jeszcze trochę i zdradzi mu nasz sojusz!

Bridgette
Stoi z zasłoniętymi oczami i trzyma się słupa.

DJ
- Uda Ci się. Pokonasz swój lęk. - Mówi cicho do siebie i buja się w przód i w tył.- Na 3 skoczysz. 1...2....3!

Bridgette
- Ja... Nie mogę! Boję się. - Przytula mocniej słup.

Gwen
- Uda Ci się kochanie! - Dopinguje swoją dziewczynę.

DJ
- Musisz mi zaufać, złapię Cię!

Bridgette
- No dobrze.... Tym razem skoczę!

DJ ponownie liczył do trzech. Gdy Bridgette skoczyła złapał ją za oba nadgarstki zdobywając tymczasem punkt dla Okoni. Teraz Susły.

Lindsay
- Dobrze Tyler, na 3! 1...2.... Super masz nogi... - Powiedziała rozmarzona.

Tyler
- Co? Lindsay, mam skakać?

Lindsay
- Tak.... Znaczy nie! - Zaprzeczyła, ale było już za późno. Wskoczył do wody rażony meduzami.

Chris
- I tym sposobem wygrywają okonie!! - powiedział zadowolony - mamy remis, co znaczy że ostatnie wyzwanie przeważy o zwycięstwie!! A będą to... Ślepe sanki!!

Duncan
- Powaga? - Spojrzał na niego jak na nienormalnego.

Heather
- Chyba chcesz by ktoś zginął w końcu co? - Fuknęła w jego stronę.

Chris
- Od tego mam stażystów, was jedynie wole trochę uszkodzić... - zarechotał złowieszczo.

Trent
- A kto będzie zjeżdżał? - spytał prowadzącego.

Chris
- Trent i Heather wy będziecie kierującymi z opaską na oczach, Duncan ty będziesz wraz z Izzy nawigatorami. Bedziecie zjeżdżać z tamtej niewielkiej górki - Pokazał na wielki spad pokryty drzewami.

Trent
- Ja... Nie wiem czy dam rade... - przełknął ślinę na ten widok.

Duncan
- Łatwizna. - Prychnął. - No weź, nie ufasz mi? - Szturchnął chłopaka łokciem i mrugnął do niego.

Heather
- Nie oddam swego cennego życia w ręce tej wariatki!

Gwen
- W końcu zobaczysz jak to jest. - Uśmiechnęła się złośliwie.

Heather
- Zamknij się! Spróbuj mnie tylko uszkodzić ruda, a gorzko tego pożałujesz!

Trent
Westchnął i usmiechnął się do chłopaka. Tak bardzo chciałby go przytulić, ale wiedział jak zareagowałby na to Duncan, albo jakby zareagowaliby na to inni.
- Ufam ci...

Izzy
- Hahaha, wiecie że mylą mi się czasami kierunki? Czasem myślę że lewo to prawo, a prawo to góra!! - wskoczyła szybko na sanki i czekała na Heather która bała się zawiązać swoje oczy.

Heather
- Ja z nią nie wsiąde!!

Chris
- Musisz!!

Izzy
Wyrwała trochę trawy i zwinęła ją w pięści.
- Nie obawiaj się!! Będzie Bombowo!!! - wyrzuciła trawę w twarz Heather.

Heather
Zaczęła pluć, gdyż trawa na jej twarzy była z ziemią i wpadła jej do ust.
- Opanuj się Izzy! Chris, nie możecie nas zabić, co nie?

Chris
- Ja nie mogę, ewentualnie ktoś może bardzo ucierpieć...

Heather
Martwiło ją to, ale wyglądała na chociaż trochę uspokojoną.

Chris
- Ale nie odpowiadam za to jeśli któryś z uczestników, przypuśćmy Izzy Cię zabije. - Uśmiechnął się złowieszczo.

Heather
Przełknęła śline i zawiązała sobie oczy mocno trzymając się sanek.

Trent uczynił tak samo.

Chris
- I start!Oba duety ruszyły.

Duncan
- Prawo! Teraz lewo! Uważaj na drzewo! Bardziej w lewo! - Krzyczał dawając wskazówki swojemu partnerowi.

Trent
Trent nie do końca ogarniał, z ledwością mijał każda przeszkodę.

Izzy
- Dalej Dalej!! Wista wio!! - podobala jej się ta ostra jazda.

Heather
- Mów kierunki idiotko!! - kręciła się na oślep po całym zjezdzie.

Izzy
- Spróbuj w prawo!! Ooo teraz w Lewoo!!

Pokój Zwierzeń

- Jakimś cudem udawało nam się omijac drzewa? Ja tylko strzelałam!

Duncan za każdym razem mówił dobre kierunki, a Izzy na oślep strzelała o dziwo.

Izzy
- Woho, ale super! - Zeszkoczyła z sani i gdzieś pobiegła.

Heather
- Izzy?! Jesteś tu?! W którą teraz stronę?! - Była spanikowana.

Izzy
Wróciła na grzbiecie niedźwiedzia. Misiek wbiegł na sanki Heather co spowodowało, że wylecieli w powietrze i wylądowali na mecie.

Heather
Zdejmuje sobie opaskę z oczu.
- Co to miało być?! - Jest wściekła.

Izzy
- Stefan chciał tylko pomóc!! - pogłaskała misia za uszkiem.

Heather
- Tyyyy...!! Jesteś szalona!!

Akurat chłopaki nadjechali.

Trent
- Wybacz stary, nie daliśmy rady - opadły mu ręce.

Chris
- Wygrywają.... Susły!!! - wykrzyknął ku uciesze drużyny - Okonie, widzimy się na ceremonii.

Duncan
- Serio McLean? Ale to było oszustwo! Jakim prawem mogła opuścić sanki?

Courtney
- Nie wierzę, że to mówię, ale zgadzam się z Duncanem. Chyba masz jakieś zasady?!

Heather
- Pogódźcie się z tym! Wygraliśmy i nic wam do tego!

Trent
Odszedł na bok bo poczuł się zawiedziony sobą.

Chris
- Jedyną zasadą było nie zdjąć opaski na oczy, a skoro potrafiła przyprowadzić niedźwiedzia na slepo... Tooo i tak wygrali!!

Okonie jękneli rozczarowani.

Bridgette spojrzala na Gwen i zachęciła ją gestem dłoni by się spotkac przed ceremonią.

Gwen
- Jak się czujesz? - pocałowała ją w policzek.

Bridgette
- W porządku. Całe szczęście żyję. - Zaśmiała się, ale po chwili spojrzała na dziewczynę z zatroskanym spojrzeniem. - Powinnam raczej zapytać o to Ciebie. To co zrobiła Heather było okropne. Dlaczego się tak Ciebie uczepiła? Ugh, później z nią sobie nieźle porozmawiam.

Duncan
Przed ceremonią postanowił spędzić trochę czas z Trentem. Szukał go po całym obozie. W końcu znalazł go na plaży. Siedział i był chyba zamyślony. Podszedł do niego.
- Co to za posępna mina? - Usiadł obok niego po czym pocałował go w policzek.

Gwen
- Nie mam pojęcia, ale i tak mnie to nie obchodzi... - mimo wszystko się zaczerwieniła, bo przypomniała sobie scene ze wspinaczki - Widziałas.. cos?

Trent
Wyjątkowo milczał. Siedział wpatrzony w wodę. Ucieszył się z pocałunku w policzek, ale chyba informacje dzisiejszego dnia go przeciążyły. Czuł się jak nieudacznik. Westchnął i zamknął oczy. Chyba musi po ceremonii znowu zagrać na gitarze i ułożyć myśli. Duncan chyba zmartwił się stanem Trenta, bo złapał go za rękę, wyjątkowo się nie rozglądając wokół.

Bridgette
- Oprócz seksownych majteczek w czaszki to nie. - Zaśmiała się lekko. Zobaczyła jak Gwen jeszcze bardziej się czerwieni, więc przytuliła ją.

Duncan
Gdy splótł ich dłonie zaczął kciukiem masować go po wierzchu dłoni mając nadzieję, że to go uspokoi. Chciał go pocałować i przytulić się do niego, ale nie wiedział czy to odpowiedni czas.

Gwen
- O mój Boże - schowała twarz w dłonie z zażenowania, ale po chwili sama próbowała się ponabijać z tej sytuacji - więc mówisz mi, że tylko moje majtki były seksowne? - zaśmiała się troszkę nerwowo, ale szczerze.

Trent
- Ja cie czasami nie rozumiem wiesz? - w końcu powiedział po chwili długiej ciszy - Raz mi mówisz że mamy udawać że nie jesteśmy razem, a innym razem sam mnie łapiesz za rękę - wyrwał ją z uścisku - Lepiej się zbierajmy na ceremonie...

Bridgette
- Nie tylko Gwenny... - Puściła jej oczko. - Muszę już iść, zobaczymy się później słoneczko.Poszła w stronę ogniska.

Duncan
- Trent... - Chciał go zatrzymać, ale ten nawet nie zareagował.

Pokój Zwierzeń

- Kurwa... dlaczego muszę wszystko psuć? Dobra, wiem że on może się nie wstydzi kim jest, ale po mnie się tego nikt nie spodziewa! Chcę utrzymać się jak najdłużej w programie, a gdy się to wyda... nie mogę pewnie liczyć na innych.

Wszyscy przybyli już na ceremonię. Trent przybity tak samo jak Duncan. Punk usiadł obok niego, ale muzyk zmienił miejsce ku zawiedzeniu Duncana.

Bridgette
zauważyła te dziwne zachowanie chłopaków. Postanowiła później wypytać o to Trenta.

Chris
- Witajcie obozowicze! Okonie, chyba niezbyt sobie ufacie skoro tu jesteście - Trent, Duncan i Courtney popatrzyli po sobie - i w taki sposób musicie kogoś wywalić!! Wyniki waszych głosów były jasne!!Wszyscy popatrzyli po sobie i patrzyli na pianki z łaknieniem.

Chris
- Pierwszą piankę otrzymuje... DJ!

DJTuli swojego króliczka i odbiera piankę.Potem kolejno dostali pianki Geoff, Eva, Bridgette i Duncan.

Chris
- Courtney i Trent. Oboje zawaliliście swoje zadania. Jednak tylko jedna osoba z waszej dwójki może zostać...

Oboje siedzą w napięciu. Duncan spogląda w zdenerwowany na Trenta, ale stara się nie za często.

Chris
- Zostaje z nami... Courtney.

Courtney
- Tak, haha! Wiedziałam. - Podchodzi do prowadzącego, by odebrać piankę.

Duncan
Wstał gwałtownie.
- CO?! ALE TO JAKAŚ POMYŁKA!

Chris
- Żartuje, chciałem tylko zobaczyc reakcje Duncana - roześmiał się na całego, podkreślając ostatnie słowa - Trent to ty zostajesz.

Courtney
- Nieeeeee!! To musi być pomyłka!!! - zaczęła się awanturować i nie chciała wejść na łódź, więc Chef i Chris wrzucili ją na hama - Jeszcze mnie popamiętacie!! Dzwonie do prawników!! - Krzyczała z łodzi, która płynęła już daleko, daleko.

Trent
- Przez chwilę myślałem że to naprawdę ja - Odetchnął z ulgą. Po chwili Duncan chciał do niego podejść, ale chłopak szybko postarał się uciec od Duncana. Nie miał ochoty z nim gadać.

Duncan
Zastygł w miejscu, gdy chłopak od niego odszedł. Wszyscy zebrani zbierali się już do domków lub chodzili dookoła by pospacerować. On został i z powrotem usiadł na kłodzie.

Bridgette
Postanowiła pójść za muzykiem. Był tam gdzie zwykle na plaży trzymając gitarę.

Trent
Grał delikatną melodie.

Ludzie powtarzają wiele:
To wstyd!! Wy to tylko przyjaciele!!
Lecz ja dobrze wiem,
Że nie chce ukrywac się...


Westchnął i dalej grał melodię piosenki i wymyślał na bieżąco słowa.

I wiedz że ja cie szanuje,
Lecz ty spróbuj mnie zrozumieć...
Że chce by świat wiedział jak kocham cie...

Bridgette
Ze smutkiem słuchała słów chłopaka. "Kolejna piosenka o Duncanie", pomyślała. Usiadł na ziemi i słuchała dalszych słów.

Trent
Przecież oni nigdy nie ważni są...
Gdy całujesz w usta mnie.
Nieważni oni takze są,
Gdy dotykasz ciało me...
Oni nie wiedzą co nam w duszy gra,
Nie obchodzi ich ten piękny świat,
Więc skarbie prosze przestań się bać!!
Przecież jestem tu...


Skończył grać i zauwazył kątem oka Bridgette, która słuchała piosenki.
- Podobało się?

Bridgette
Nie wiedziała, że jej obecność została zauważona.
- Bardzo. Duncanowi na pewno, by się spodobała. - Wstała i usiadła obok muzyka. Po chwili zapytała. - Nie chce się ujawniać? - Uniosła brew.

Trent
- Dokładnie - dalej gra cichą melodie, ale tym razem nie było potrzeba słów - Ja wiem że to dla niego tez ciężkie, ale to takie trudne wiedzieć ze jest obok, jest twoim chłopakiem a musisz udawać dalej tylko kumpla... Czuje ogromny krok wstecz... - przestał grać i odłożył gitarę na bok.

Bridgette
- To normalne, że jest to dla niego ciężkie. Zawsze zachowywał się jak każdy chłopak. Wiesz, podrywał Courtney czy inne dziewczyny. Musiał być zdezorientowany, gdy poczuł coś do Ciebie. Boi się choć nie chce tego przyznać. Wstydzi się tego kim jest i martwi go reakcja innych. - Położyła mu dłoń na ramieniu. - Pogadaj z nim o tym.

Trent
- Może - drapie się po szyi, po czym ciężko wzdycha - nie wiem... Jak mam się do tego zabrać... Dla mnie to też pierwszy raz...

Bridgette
- Wszystko przyjdzie z czasem. Może powie o waszym związku, gdy będzie gotowy? Miej nadzieję i nie zadręczaj się tym. Wykorzystaj z nim chwile tak bardzo jak się da. - Wstała i odeszła od muzyka.

Eva
siedziała sobie przed domkiem gdy z niewiadomego powodu przypałętał się do niej Geoff

Geoff
- Siemka mała! Co tam??

Eva
Wstała i spojrzała na niego z góry.
- Mała?

Geoff
- W sensie kumpelo! Co slychać?!! - usiadł na schodach na chillku, patrząc na zdziwioną dziewczyne.

Eva
- Nigdy wcześniej ze mną nie gadałeś bez powodu.

Geoff
- Tak, ale zobaczyłem że naprawdę jesteś spoko! Wiesz, nie rozumiem czemu w Tobie tak często jest tyle agresji.

Gwen siedziała przed kabiną Susłów oparta o nią. Podeszła do niej surferka i usiadła obok niej. Pocałowała ją w usta.

Gwen
- Co tam kochanie? - przytuliła się do niej, gdy buziak się skonczył.

Bridgette
- Rozmawiałam z Trentem. Śpiewał kolejną piosenkę o Duncanie. - Posmutniała trochę i oparła się o ramię gotki.

Eva
- Ja nie jestem agresywna. Tylko nie lubie irytujacych ludzi i sytuacji - prychnęła, ale w sumie była w humorze.

Gwen
- Czekaj... A myślałam że wszystko miedzy nimi ok. Duncan powiedział mi że sie zeszli a nawet że zaliczył. I Chris ewidentnie to widział, bo się z nich nabijał... - zdziwila się

Geoff
- Oczywiście. - Uśmiechnął się. - No Eva, rozchmurz się! Idziemy popływać?

Bridgette
- To prawda. Są razem, ale Trenta boli to, że Duncan nie chce się ujawniać. Zauważyłaś? Nie całują się czy nie trzymają za ręce podczas wyzwań jak my. Trochę się o nich martwię. - Westchnęła.

Gwen
- W sumie homo chłopacy zawsze mają ciężej w zyciu... Dziewczyny to pół biedy dla świata, ale faceci dla nich są dziwni - Chwyciła Bridgette za ręke - w sumie może to glupie, ale sie ciesze, że my się pokazujemy z tym wszystkim i nie zazdroszcze im tej sytuacji.

Eva
- No dobra! - Szybkim tempem pobiegla nad wode, na co zdziwiony Geoff zareagował jedynie gwizdnieciem.Geoff- Czekaj na mnie!!!

Bridgette
- Ja też. Bardzo się cieszę, że mogę Cię bez problemu pocałować. - Nagle wpiła się w usta gotki. Dłońmi zeszła na jej dekolt.

Gwen
- C-czekaj... - zdziwiła się nagłym gestem dziewczyny mimo że sie jej podobał - Nie tutaj... - odwrócila od niej twarz cala czerwona.

Bridgette
Nagle odsunęła od niej swe dłonie.
- P-przepraszam. Poniosło mnie. - Powiedziała zawstydzona. - Możemy w kabinie Okoni. Wiesz... Jeśli chcesz... - Jej twarz zrobiła się jeszcze bardziej czerwona od Gwen.

Gwen
- C-chcę... Ale... Nikt nam nie przeszkodzi? Przeciez Eva jeszcze z tobą mieszka... - powiedzial zmieszana i patrzyła się w zielone oczy ukochanej

Bridgette
- Spróbuję ją znaleźć i zobaczę co robi. Może będę mogła ją zatrzymać. - Zaśmiała się lekko i pocałowała ją w usta. - Zaraz wrócę.Wyruszyła w poszukiwaniu Evy. Po około 10 minutach znalazła ją o dziwo w wodzie razem z Geoffem.- Cześć Geoff. - Powiedziała tylko do blondyna, bo Eva w oddali pływała. - Słuchaj, mógłbyś zatrzymać Evę na jakiś czas? Strasznie mnie boli głowa i nie zniosę jej... Porywczości... - Złapała się za głowę.

Geoff
- Jasne! - krzyknął do Evy - Heeeej, poplyńmy do tamtej palmy na srodku jeziora!! - rzucił się do pływania

Eva
- Kto ostatni ten mięczak!

Bridgette
Westchnęła z ulgą i uśmiechnęła się do siebie. Wróciła z powrotem do Gwen, która była zestresowana.
- Geoff zajmie Evę. Droga wolna. - Wyciągnęła do dziewczyny rękę.

Gwen
Chwyciła dziewczynę za ręke i chichocząc wbiegły do damskiej części kabiny Okonii. W sumie nie wiedziala co teraz, nie byla doswiadczona w takich sprawach, ale Bridgette sama zaczęła od całowania jej ust, więc oddala się temu uczuciu.

Chris
Siedział przy kamerach i popijał kawe. Nagle podekscytowany podskoczył i przybliżył twarz do monitora.
- OOOO i to jest ciekawe!!

I znowu, Daria i Karolina zatajają najciekawsze rzeczy dla siebie. Wybaczcie.

Gdy doszły do punktu kulminacyjnego padły na łóżko zdyszane, wyczerpane, spocone, ale szczęśliwe. Pocałowała dziewczyna w usta.

Bridgette
- Kocham Cię Gwen. Bardzo Cię kocham. - Wyszeptała tuląc się do niej.

Gwen
- Tez cie kocham - przytuliła dziewczynę.

Geoff
Dopłynąl zaraz za Evą na małą wysepkę na środku jeziora.
- No dobra, wygrałaś - dyszał, na co dziewczyna się nawet uśmiechnęła.

Pokój Zwierzeń

- Kurcze... Jednak jest... fajna jest - powiedział do siebie - A się dziwiłem czemu Duncanowi się podoba.

Trent
Nadal siedział na plaży, w ręku trzymał gitarę, ale nie grał. Caly czas myślał...

Po odsapnięciu dziewczyny się ubrały. Trochę niezdarnie i dalej zamroczone swoimi poczynaniami. Bridgette pożegnała się z gotką, a ta ruszyła cała w skowronkach do kabiny Okoni. Blondynka szybko przebrała się w piżamę i odpłynęła w sen.

Eva
- To była prościzna. - Dalej się lekko uśmiechała.

Pokój Zwierzeń

Z kamienną twarzą.
- Geoff? Jest okej...

Duncan
Pływał ze strony, gdzie łódka przegranych zabierała obozowiczów. Cały czas jego myśli krążyły wokół Trenta. Pokręcił głową i w końcu wyszedł z wody. Założył spodnie, a koszulkę ciągle trzymał w ręku. Gdy chciał udać się do kabiny Okoni z daleka zauważył muzyka. Nie chciał do niego podchodzić, ale nogi same go poprowadziły do chłopaka. Zarzucił sobie ubranie na ramię i ruszył. Stanął od niego w niewielkiej odległości. Nie podchodził bliżej.
- Trent...? - Zagadnął niepewnie.

Trent
Położył się na piasku.-Tak? - zerknął do tyłu, gdzie stał jego chłopak.

Duncan
- Również Cię nie rozumiem. - Patrzył ciągle na tył chłopaka. - Nie wiem dlaczego zacząłeś się ode mnie odpędzać. Jeśli nie potrafisz zaakceptować, że chce pozostać w ukryciu to myślę... - Przełknął nerwowo ślinę. Nie był w stanie dokończyć.

Trent
- Duncan... Siadaj... nie wiem to powiedzieć więc zagram piosenkę, ok? - Siegnął po gitarę i zaczął grać.

Twój wzrok,
Sprawia że cie pragne...
Twój śmiech,
Poprawia humor nagle...
I nikt nie sprawi,
Że poczuje się z tym źle.


Zamknął oczy, czuł na sobie czułe spojrzenie Duncana.

Przecież oni nigdy nie ważni są...
Gdy całujesz w usta mnie.
Nieważni oni takze są,
Gdy dotykasz ciało me...
Oni nie wiedzą co nam w duszy gra,
Nie obchodzi ich ten piękny świat,
Więc skarbie prosze przestań się bać!!
Przecież jestem tu...


Westchnął gdy skończył...
- Nie musisz się bać. Bo nie jesteś z tym sam... - załzawiły mu się oczy.

Duncan
Nie wiedział co odpowiedzieć. Widział załzawione oczy chłopaka, którego najwidoczniej dotknęły ostatnie wyczyny chłopaka. To udawanie, że są tylko przyjaciółmi, podrywanie Courtney. Chciał być postrzegany tak jak inni...
- Ale jak zareagują ludzie? Co jeśli będą uważali nas za dziwaków? Co jeśli wypieprzą nas na zbity pysk za to, że jesteśmy... - Chłopak wtrącił mu się w zdanie.

Trent
- Naprawdę cię obchodzi opinia obcych ludzi? - spytał go poważne - A co z moją opinią o tobie? A nawet jeśli... Ktos mi kiedyś powiedział - pomyślał o Bridgette - jeśli ktoś jest twoim prawdziwym przyjacielem, zaakceptuje cie takim jakim jesteś. Fałszywi nie są warci by się nimi nawet przejmować...


Duncan
Westchnął zamykając oczy. Gdy odetchnął ponownie spojrzał na muzyka, który miał załzawione oczy.
- A jaka jest twoja opinia o mnie...?

Trent
Usmiechnął się przez łzy.
- Że jesteś najwspanialszą osobą jaką było mi dane spotkać. Że cie kocham i chciałbym żeby cały swiat wiedział jakie szczęście mnie spotkało...

Duncan
Czuł jak mięknie mu serce. Zbliżył się do niego i wytarł mu palcem łzy z policzków. Pocałował go w usta, mocno do siebie tuląc.


Trent
Odwajemnił pocałunek, nie obchodziło go że są na widoku. Pragnął jedynie ciepła chłopaka, gdy go przytulał. Czuł się bezpiecznie w ich ramionach jakby nic innego nie miało znaczenia.

Duncan
- Moge teraz ja cos zaspiewać?

Trent

kiwnął glową i zaczął grać melodie.

Duncan
Odkad sięgam pamięcią,
Każda mała we mnie rzecz,
Chciała swoje życie mieć


Trent
Dopomagał chlopakowi chórkiem
Ouu, ouu, ouu


Duncan
Udawac wciąż potrafilem,
Szczerzy chlopak,
chyba śnisz!
Na miejscu klęska to!!


Trent
Ouu, ouu, ouu


Duncan
Zamknął oczy i wyspiewał co mu leży na sercu.

Jeśli powiem, jestem zły?
Czy odwrócisz oczy swe?
Przyjdę, a fałsz w twarzy mej
Czy już boisz się?
Może przeczucia wodzą mnie,
Bo moje życie czarne jest
I ten problem jest we mnie!!!


Wziął oddech.

Jestem tylko człowiekiem
Z zapalniczką w swej dłoni.
Który się boi słów ludzi czarnej toni:
To potwór, to potwór
Uwaga - Tam jest potwór!
To potwór, to potwór
Obrzydliwy potwór!!


Na chwilę się zatrzymał, ale Trent nie przestawał grać, ciągle patrząc mu w oczy.

Jeśli powiem jestem zły


Także spojrzał mu w oczy.

Czy odwrócisz oczy swe?
Przyjdę z fałszem, choc prawdę znasz...
Czy nadal boisz sie?


Skończyl i czekał na reakcje trenta.

Trent
Mocno go przytulił.
- Nie odwróce i się nie boje sie ciebie. Tylko że ciebie moge stracić... Kocham cię - Pocalował chłopak czule, ręką dotknął rozgrzanego policzka.

Geoff
Właśnie wracał z Evą na wyspę. Gdy przypłynął radośnie wykrzyknął do niej:
- Musimy to kiedyś powtórzyć!

Eva
- Noo, nawet fajnie było - usmiechnęła się w środku.

Geoff
- Super!! To mo... Zaraz czy to Trent i Duncan? - przyjrzał się zaistniałej sytuacji.

Eva
- Wiedzialam - powiedziala do siebie.

Geoff
- Że co? - patrzył zdziwiony na swoich kumpli. Nie przeszkadzało mu że się całują, bardziej był w szoku że za nic się nie domyślił.

Duncan
Chłopak nic nie słyszał ani nie zauważył. Był skupiony na czułym całowaniu chłopaka. Gdy się odkleili spojrzał jeszcze w zielone oczy swego ukochanego. Mógłby się patrzeć w nimi godzinami. Zorientował się, że nie ma na sobie koszulki, więc szybko ją założył. Spojrzał kątem oka w bok i zobaczył Evę i Geoff, którzy się wpatrywali w nich. Wstał na równe nogi i trochę przerażony zaczął się jąkać.
- H-hej.... Co wy tu robicie? - Drżał zaskoczony ich towarzystwem.

Eva
- Ja się zbieram do kabiny. Bawcie sie dobrze - mrugnęła po swojemu do chłopaków.

Geoff
- A pływaliśmy sobie... Czyli ty i Trent jestescie razem? - spytał bezceremonialnie i z usmiechem, bo on spoko ziomek, tolerancyjny i w ogóle.

Trent
Popatrzył na Duncana, ale wyczuł że nie ma sensu się wypierać.
- T-tak...

Geoff
Przytulil ich obojga mocno.
- To super chłopaki!! Szczęścia!!

Duncan
Okej, takiej reakcji zupełnie się nie spodziewał.
- Ty tak poważnie? Nic do nas nie masz?

Geoff
- Pewnie, że nie. Co miałbym do was mieć? Cieszę się waszym szczęściem. Oby mi się kiedyś poszczęściło z jakąś dziewczyną... - Rozmarzył się. - Dobranoc! - Wykrzyknął i ostentacyjnie zdjął swój kapelusz. Udał się do kabiny.

Duncan
- Wow... - Powiedział tylko wpatrując się w Trenta zszokowany.

Trent
- Widzisz? Nie taki swiat straszny jak go malujesz - zaśmiał się i pocałował go po nosie.

Duncan
- Chyba... za bardzo się przejmowałem. - Powiedział z lekka zawstydzony swoją paniką w tym temacie. Przytulił go i ponownie pocałował szybko w usta.

Złapał go za rękę i udali się do kabiny Okoni.Gdy weszli do środka zastali tam DJ'a, który głaskał swojego zajączka i Geoff, który patrzył się na nich z uśmiechem.

DJ
Spojrzał na złączone dłonie kumpli. Był zaskoczony.
- Czy wy... - uniósł brew.

Duncan
- Coś w ten deseń. - Zaśmiał się i przy nich z nieśmiałością pocałował muzyka w policzek.DJ- Kurczę, nic się nie domyślałem. A ty Geoff?

Geoff
- Dowiedziałem się tego przed chwilą.

DJ
- Naprawdę wam gratuluję. - Powiedział z szerokim uśmiechem.

Trent
Chciało mu się śmiać z tej sytuacji. Nie wytrzymał ze śmiechu.
- Dzieki DJ... Widzisz Duncan, tutaj wszyscy są tolerancyjni!! - śmiał się tak że chwycił się za brzuch.

DJ
- A o co chodzi? Milość jest piękna, ważne żeby była szczera. Tak mama mówiła.

Geoff
- Kolo ma racje!

Duncan
- Oj tak, tak. Śmiej się dalej. Zobaczymy czy będzie Ci tak do śmiechu na kolejnym wyzwaniu. - Popchnął go lekko i się zaśmiał. Położył się do łóżka podobnie jak inni. Zasnął.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro