14. Bez bólu nie ma gry

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minął weekend. Po dwóch dniach relaksu zrelaksowani mężczyzni wrócili. Nawet Noah wydawał się mniej sztywny. Heather i Lindsay ze zmarszczonymi brwiami patrzą na chłopaków znad czasopisa leżąc na leżakach. Gwen i Bridgette patrzyły z zazdrością na nich, Izzy siedzi ciągle w tym samym miejscu, ale od razu się rozjaśniła, gdy zobaczyła Noah. Eva z chęcią, by ich zasztelytowała, to samo Courtney.

Tyler
- Hej, laseczki! Przynieśliśmy wam ciasteczka z musem czekoladowym!

Eva
Rzuciła patykiem w deser, który wpadł do wody.

Tyler
- NIE!!!

Trent
- Kurcze, mam teraz skórę jak u niemowlaka... - przeciągnął się czując jak całe zło tego swiata zostało wyparte prze miły relaks.

Noah
- Wiecie co, nawet mam ochotę być milszy dla ludzi!! - powiedział uśmiechnięty, po chwili zauważył Izzy - Hej! - pomachał do niej.

Heather

- Ugh nie trzeba! - oburzyła się i zaplotła ręce na piersi

Duncan
- Panienki są po prostu zazdrosne. Ale cóż się dziwić, czuje się jak nowo narodzony.

Heather
Prychnęła.
- No nie do końca - Spod byka spojrzała na ranę punka. Oboje zmierzyli się groźnymi spojrzeniami.

Izzy
- Noah!! Masz czas pokicać do lasu? - zawołała już przygotowując się do skoku.

Noah
Wzruszył ramionami. Poszedł za kicającą dziewczyną.

Heather
- Wyglądasz jakbyś wpadł do beczki z wybielaczem - prychnęła, a potem spojrzala na Lindsay - prawda?

Lindsay
- Ooo! - podskoczyla - Tak! - a potem się zamyśliła - co to wybielacz?

Heather
Strzeliła facepalma.
- I po co ja pytałam....

Eva
- Ugh, nie mam zamiaru patrzeć na was jak szczycicie się swoim zwycięstwem!

Nagle wydobył się głos z głośnika.

Chris
- Uwaga obozowicze! Od teraz każdy z was liczy tylko... Na siebie!

Duncan
- Cóż, miło było z wami pracować chłopaki. - Był poważny, ale zaraz się uśmiechnął i puścił oczko do swojego chłopaka.

Noah
Poszedł za dziewczyną do lasu, a ta pierwszy raz wyglądała jakoś inaczej. Jakoś normalniej. Czy to był wpływ spa, że ją tak widział, czy to dlatego że się czymś stresowała?
- Co ci jest?

Izzy stała przed nim i bawiła się palcami.

Heather
Spojrzała na pare chłopakow i się wkurzyła.

Pokój Zwierzen

- Chyba niedługo nadejdzie moment by rozdzielić oczywisty sojusz tych durnych parek

Izzy
- No bo... Nic, ale to haiku... Courtney sądzi, że to byłeś ty.

Pokój Zwierzeń
- Czy on mi się podoba? - Patrzy tępo w kamerę.

Lindsay
- Ale my nadal mamy sojusz, nie? Nawet jak nie jesteśmy drużyną?

Noah
- Brawo, w końcu się domyśliłaś - spojrzał na drzewa i uśmiechnął się - I co teraz zrobisz z tą informacją? - spojrzał na dziewczynę. Niczego się nie spodziewał, był przyzwyczajony do samotności. Ale byl ciekawy, czemu dziewczyna tak się przejęła na myśl że to może być on.

Heather
- Ochh.... Taaaak - powiedziała sztucznie miło - Dalej jesteśmy NK'ami!

Lindsay
- O to świetnie!! Gwen i Bridgette mówiły mi że ty tylko udajesz NK'e... Ale jednak nie miały racji!! - cieszy się dziewczyna.

Izzy
Stopą niepewnie ryła coś w ziemi. Potem podeszła do niego szybko i krótko pocałowała w usta.

Pokój Zwierzeń

- Wow, ja to zrobiłam!!!

Heather
- Oczywiście, że nie. Przyjaźń po grób.

Pokój Zwierzeń

- Bridgette i Gwen chyba naprawdę chcą się doigrać.

Noah
Trochę się zdziwił. Nie był przyzwyczajony, że ktoś mógłby odwzajemniać jego uczucia. Zwłaszcza, że zawsze je skrywał, a sam wydawał się nieprzyjemny. Ale chyba mu się udało. Uśmiechnął się do dziewczyny.
- Czyli jednak nie masz mi tego za złe? - próbował zaironizować, ale chyba był w zbyt dobrym nastroju. Dotknął swoich ust, nadal będąc w lekkim szoku.

Izzy
- Co ty Noah! Jeju, nie wiedziałam, że ktoś może do mnie coś czuć. Wszyscy chłopcy zawsze uciekali przede mną nie wiedząc czemu. - Zastanowiła się.

Noah
- Może dlatego że jesz żywe robale - zaśmiał się, a potem na nią spojrzał lekko przerażony - Mam nadzieje że teraz nie jadłaś...?

Izzy
- Może z jakąś godzinę temu. - Szeroko się uśmiechała. - Dobra, chodźmy już, potem coś upolujemy! - Pociągnęła go za rękę w kierunku obozu.

Noah tylko się uśmiechnął i dal się poprowadzić dziewczynie.

Chris
- Czas na nowe wyzwanie obozowicze!! Ale najpierw chcę przedstawić uczestnika który wrócił do walki!!

Gwen
- Kolejny? Nie wystarczy Courtney? - prychnęła - No i co z tym powiedzeniem że nigdy nikt nie wróci? - przewróciła oczami.

Chris
Spojrzał wrogo na dziewczynę.
- Skończyłaś?

Heather
- Nie no, to jakaś paranoja! Walnieta prawniczka juz nam starczy!! - krzyczała wkurzona.

Tyler
- Ciekawe kto to? - zastanowił się, tuląc Lindsay

Lindsay
- Może to ta o nadwadze? LeFauna?

Duncan
- Kujon Haroldini? Z przyjemnością go podręczę! - Roześmiał się przybijając pięść do dłoni.

Chris
- Nie-e! O, już przybywa! To...





Napiecie rośnie







Cody, Cododowicz, Codymen!

Cody
Zszedł z jachtu z uwodzicielskim uśmiechem.
- Widzę, że więcej tu laseczek.

Pokój Zwierzeń

- Oh, Gwen....

Duncan
Pokój Zwierzeń

- W sumie z tym chłystkiem będzie zabawnie. - Uśmiechnął się złośliwie

Izzy
- O, Cody cześć! - Pomachała mu, ale dalej trzyma Noah za dłoń.

Trent
Spojrzał dziwnie na Noaha i szepnąl do niego.
- Myślałem że jesteś aseksualny.

Noah
Spojrzał na niego jak na debila.
- Ale nie aromantyczny - na te słowa ścisnął mocniej dłoń dziewczyny, która powoli znowu zaczęła się wygłupiać.

Izzy
- Jak myślicie, Chmury są wieksze nocą czy za dnia?

Cody
- Wiekszę i piękniejsze są twoje oczy, mała - spojrzał na Izzy zalotnie, nie zauważył że trzyma Noaha za rękę.

Gwen
- Świetnie... - przewróciła oczami - aż przypomina mi się jak mnie przed nim uratowałaś - uśmiechnęła się do Bridgette i zaśmiała.

Izzy
- Hoho, dzięki za komplement mały, ale ja mam chłopaka! - Stwierdziła radośnie i poklepała Noah po głowie.

Cody
Popatrzył trochę zniesmakiem na Duncana i Trenta.

Pokój Zwierzeń

- Myślałem, że Trent jest heteroseksualny i razem będziemy wyrywać laseczki. - Westchnął.

Duncan
- Jakiś problem? - Spytał groźnie chłopaczka.

Cody
Spojrzał na Duncana, który obejmował Trenta.

Pokój zwierzeń
- Ale w sumie... Wiecej dla mnie!! - założyl okulary niczym thug life.

Cody
- Nie, nic kolo, tak tylko podziwiam laseczki - spojrzał na Courtney, Heather, Lindsay, Izzy, Gwen, Bridgette, a nawet na Eve - O tak, pies na baby właśnie przybył!!

Trent
Zaśmiał się.
- Powodzenia kolo, niewiele już wolnych zostało. A właściwie... Bardzo mało.

Heather
Spojrzala wkurzona i warknęła.
- Nawet na mnie... - zatrzymala się w pół zdania.

Pokój Zwierzeń

- To może być żałosne, ale w sumie można by to niezle ugrać.

Courtney
Zaplotła ręce na piersi.
- Nie ma takiej... - przerwala zamyślona, a potem się uśmiechnęła.

Pokój Zwierzeń
- Zaraz! Przecież można go ładnie wykorzystać!!

Heather
Podeszła do Cody'ego z uśmiechem.
- Cody, cóż za ramiona. Ćwiczysz coś?

Duncan
Słysząc to parsknął śmiechem.

Pokój Zwierzeń

- Chuderlak. - Przewrócił oczami. - Nie ma tego co ja!

Duncan obejmował w dalszym ciągu swego chłopaka.

Courtney
Pokój Zwierzeń

- Co ta suka sobie wyyobraża? Czyta mi w myślach czy jak? Nie ma mowy, by podłapała mój plan.

Courtney
Także podeszła i zagadała do Codiego.
- Rzeczywiscie, wygladasz szałowo!!

Heather
Pokój Zwierzeń

- Ale wredna lafirynda!! Tylko ja moge miec sojusze!! Jeszcze sie doigra!!

Cody
Pokój Zwierzeń

- Wiedziałem że mi się nie oprą, to po prostu mój naturalny męski wdzięk! Może nie są jak Gwen, och Gwen, ale Heather ma niezle balony, a Courtney niezły tyłeczek! Ale i tak każda bedzie moja. Umiem się dzielić.

Chris
- No dobra, moi kochani!! Czas teraz na wyzwanie!!

Wszyscy siedzą już na swoich miejscach w loży. Oczywiście pary obok siebie, a Cody między Heather, a Courtney.

Chris
- Dzisiejsza gra o nazwie "kto pierwszy spęka"! Oto zasady. Zostaniecie wszyscy poddani próbom na wytrzymałość. Są tak szalone, że większość naszych stażystów przebywa na oddziale specjalnym. Jeśli wycofacie się lub nie wytrzymacie 10 sekund tortur, odpadacie. Wygrana osoba nie tylko będzie nietykalna, ale zyska luksusowy kemping.

Izzy
- Ale fajnie, tortury haha! Na moim karaluchu testowałam elektrowstrząsy, dziwne że nie przeżył.

Chris
- Dobra, Duncan ty jesteś pierwszy. Zakręćmy kołem, by wybrać dla Ciebie torturę! - Zakręcił kołem. Po chwili ukazała się odpowiedź - Żółwi hokej.

Duncan
Prychnął.
- Co mi mogą zrobić małe żółwiki? - Wyszedł na środek pewny siebie.

Chris
- Może i małe, ale krwiożercze! Stażyści stracili tygodnie w poszukiwaniu najbardziej przerażających, obrzydliwych, złych, krwiopijnych żółwi na wyspie. Podczas, gdy ty będziesz stał bez żadnej ochrony na bramce, Chef będzie strzelał karne.

Duncan
Teraz trochę sparaliżowany strachem stanął na bramce.

Chris
- Jeśli wytrzymasz 10 sekund tortur, przechodzisz do następnego etapu. Radzę byś zasłonił jąderka jeśli chcesz, by Trent miał jeszcze zajęcie. - Zaśmiał się, a punk się zaczerwienił.

Trent
Krzyknął do ukochanego, starając się nie słuchać prowadzącego.
- Uda ci się!! - Widział jak lecą żółwie w stronę Duncana.

Duncan kilku uniknął, ale jeden wgryzł mu się w nogę bardzo bolesnie, że punk miał łzy w oczach. Minęło 5 sekund. Cały czas czekał na bramce aż nadleciał kolejny żółw wyglądający na najbardziej krwiożernego. Bolesie wgryzł się w zabandażowaną rękę. Trent jak i reszta zawodników skrzywiła się na ten widok.

Chris
- Ooo, boleśnie! - Również zrobił kwaśną minę.

Duncan
Ledwo stał na nogach. Krew z rany wytrysnęła. Ból był bardziej nie do zniesienia niżeli sam się ciął. Ręką podparł się bramki czując że zaraz zemdleje. Kolejny wgryzł mu się w biodro, minęło 8 sekund. Po dwóch sekundach Chef nie zdążył wystrzelić żółwia zanim skończył się czas. Chłopak padł jak długi na ziemię.

Chris
- Wspaniała zabawa, nie?

Duncan
- Tak, zabójcza... - Powiedział ze złością, ale skrzywił się z bólu. Próbował wstać i odczepić od siebie zwierzęta, zwłaszcza ten z rany.

Trent
Od razu pobiegł ze zmartwioną miną. Jak poprzednim razem, od razu zdjął koszulkę i zaplutł dookoła rany, by na razie zatamowac krwawienie.
- Przyniesie ktoś apteczke?! Moze sie wykrwawic i wdac się zakażenie!!

Chris
- Nie przesadzaj!! Chef pokropi trochę wodą utlenioną, da zastrzyk od wscieklizny i będzie jak młody bóg!

Bridgette
- Przyniosę. - Zaoferowała się i szybko pobiegła po apteczkę. Gdy ją przyniosła klękła przy Duncanie i Trencie. - Potrzebujesz pomocy? - Spytała muzyka.

Trent
Wiedział, że raczej Duncan nie chciałby pokazywać swojej rany pod bandazem, więc pokręcił głową.
- D-Dam rade, dzieki. - Bridgette odeszła, a Trent szybko wyjął bandaż i butelke z wodą utlenioną. - Duncan, kochanie, trochę zapiecze...

Duncan
Pokiwał głową przymykając trochę oczy. Jego chłopak odwiązał koszulkę, a potem stary bandaż. Wyglądało to straszniej niż kiedykolwiek, rana była jeszcze bardziej czerwona. Trent zaczął przemywać ją wodą utlenioną, a punk zaskoczony trochę jak to cholernie piecze wydał okrzyk i nie kontrolując się ścisnął bardzo mocno drugą dłoń chłopaka.

Trent
Starał się za bardzo nie przejmować raną, ale jak ją zobaczył, to zrobiło mu się deko niedobrze. Ręce mu się trzęsły, gdy starał się oczyscic ranę wodą utlenioną. Podskoczył, gdy Duncan krzyknął i ścisnął go za dłoń.
- S-spokojnie....

Chef
Przychodzi w stroju pielęgniarki kołysząc biodrami i trzymając ogromną strzykawkę w rękach.
- No to teraz sie odsuńcie, trzeba przeciw wściekliźnie zaszczepić kundla.

Trent jeszcze zabandażował jego przedramię drżącymi rękoma

Courtney
- To wy tych żółwi nie szczepiliście? - Spytała oburzona.

Chris
- A kto, by się tym przejmował? No dalej zakochany, z drogi!

Chef
Wykonał zastrzyk ku niezadowoleniu chłopaka.
- To powinno wystarczyć. Chyba... - Zaśmiał się złowieszczo, a Duncan usiadł na miejsce w dalszym ciągu czując nieprzyjemny ból po dodatkowych torturach.

Chris
- No dobra, nie przedłużajmy! Cody twoje zadanie to... Stanie na głowie przez dziesięć sekund nad klifem!!

Cody
- Ale ja nie umiem!! - spojrzał spanikowany.

Courtney
Zwietrzyła okazje.
- Ja chcę to zrobić za niego!!

Pokoj Zwierzen
- Na pewno tym zdobędę jego względy!!

Chris
Zdziwiony odpowiedzial.
- No dobra...

Cody
- Naprawdę zrobisz to za mnie? - Zdziwił się, ale jednocześnie ucieszył.

Heather
Skrzyżowała obrażona ramiona.

Pokój Zwierzeń

- Myśli ona, że tym się mu przypodoba. Oby spadła.

Wszyscy bez wyjątku stoją już na klifie.

Courtney
Spojrzała w dół wystraszona.
- Jeżeli zginę.... - Przełknęła ślinę. - Chcę byście wiedzieli, że nienawidzę Duncana.

Duncan
- Jasne... - Mruknął przewracając oczami nie wierząc w to.

Courtney
Stanęła na głowie. Parę razy straciłaby równowagę, ale się jej udawało. Po 10 sekundach w końcu spadła.
- Aaaaaa!!! - Krzyczy jak opętana.

Chris
- No dobra, sama dopłynie jak wróci. Cody, jako że Courtney wykonała zadanie... Nie przechodzisz do etapu dalej!!

Heather
Zaśmiała się pod nosem.

Pokój Zwierzeń

- Chyba do końca nie przemyślała tego, dzięki Courtney, teraz ja zdobędę Codiego jako sojusznika!

Heather
- Ojej Cody, tak mi przykro... Courtney chyba zrobiła to specjalnie żebyś odpadł...

Cody
Spojrzał z przejęciem na Heather.

Pokój Zwierzeń

- Zależy jej na mnie!! - zrobił gest zwycięstwa - tak!!

Chris
- No dobra, czas na kolejną osobę... Lindsay!! Ciebie czeka.... - ruszył kołem - Woskowanie piankami!!

Lindsay
- Ooo, pozbędę się zbędnych włosków! - Ucieszyła się.

Chris
- Twój entuzjazm mnie przeraża... Zapraszamy na fotel!- Dodał z uśmiechem

Dziewczyna położyła się, a Chef w tym czasie na ogniu roztapiał pianki.

Chris
- 10 sekund. Chyba, że wymiękasz. Zupełnie jak pianki. Rozumiecie? Wymięka jak pianki!

W tle grają świerszcze, po za tym nikt się nie odzywa.

Chris
- Nie ważne. Chefie, nakładaj maseczkę!Chef zrzucił na twarz Lindsay białą płachtę piankową. Ona niewyraźnie krzyczała, a inni przyglądali się temu z przerażeniem, a niektórzy zakrywali oczy. Chef po 10 sekundach zerwał maseczkę odrywając kilka włosków.

Lindsay
- Ał! - Dotknęła tego miejsca. - O, gładziutko. Wspaniała depilacja. Dzięki Kyle!

Chris
- Raczej Chris...

Chris
Poczekał aż dziewczyna usiądzie.- Spisałaś się i nawet się nie skarżyłaś. Łaskawie pozwalam ci wybrać kolejnego uczestnika.

Lindsay
- Nie dzięki!

Heather
Złapala ją za włosy i zaczęła szeptać jej na ucho.

Pokój Zwierzeń

- No co? Ta idiotka nie potrafi wykorzystać okazji!!

Lindsay
Słuchała jej ze starannością.
- A nie, czekaj wybieram... Bridgette. Bo to zdradziecka szmira... - cytowała słowa Heather - ...która nastawia mnie przeciwko NCe!!

Lindsay
- I... Dla niej mają być pijawki, by... Wyssały z niej życie, bo nie ma prawa niszczyć naszej pięknej przyjaźni.

Chef
Przyniósł beczkę z pijawkami.

Bridgette
Westchnęła i idzie w kierunku jej tortury.

Gwen
Nagle wstała.
- Ja to zrobię.

Bridgette
- Nie Gwen, nie musisz tego robić...

Gwen
- Ja nie pozwalam! - wstała i poszła w stronę pijawek.

Chris
- Serio? Kolejna zamiana? Ale wiesz, że także odpadnie Bridgette z kolejnego etapu, jak to wykonasz? Jak Cody?

Gwen
Spojrzała pytająco na Bridgette. Gdy ta kiwnęła głową, udała się do beczki. Wzdrygnęła się, gdy zaczęły ją obłazić pijawki. Nagle podskoczyła i wybiegła z beczki cała z czarnych robalach.

Chris
- No średnio Gwen... Tylko 8 sekund... Do dyb!

Zostala zakuta w dyby jak Cody.

Cody
- Nooo hej! - podniósł brwi dwuznacznie, a Gwen przewrocila oczami.

Tyler
został skazany na noszenie drewnianych spodni podczas, gdy dzięcioł będzie go dziobać. Zasłonił swoje orzeszki. Później Heather miała wyrywane włosy z nosa. Noah był duszony przez węża. Teraz Bridgette obsiadły pszczoły.

Chris
Zakręcił kołem i padło na Evę.
- Musisz wytrzymać 10 sekund z wielką stopą w tym oto pudle.

Eva
Pozostała z kamieną twarzą i wzruszyła ramionami. Weszła do środka, a pomieszczenie całe się trzęsło. Po 10 sekund wyszła w butach i czapce z potwora. Dumnie się uśmiechała.

Pokój Zwierzeń
- Mam nadzieję, że Geoff to widział.

Trent miał za zadanie skakać nad skunksami, ale jednak coś poszlo nie jego myśli, gdy jeden z nich go obsikał swoimi oparami. Myślał że sie pożyga. Szybko odpadł.NoahOn dostał za zadanie sluchania relakacyjnej muzyki. Ale tak go irytowała, że zdjął ją po kilku sekundach.Lindsay dostała zadanie na obcięcie włosów piłą, ale nie potrafiła ich poświęcić. Tyler musial zjesc mrożące mózg lody, ale tak go zmroziły, że po 7 sekundach upadł do tyłu i uderzył się głowę.

Izzy
Dostała zadanie na porażenie się węgorzem. Noah spojrzał z dyb na to przerażony.

Noah
- Czy to nie przesada?

Duncan
Tym razem to on spojrzał na niego jak na debila, pokazując mu swoją rękę.

Noah
Spojrzał na nią kątem oka i przewrócił oczami. Jego Izzy, może się coś stać...
- Nie musisz tego robić jeżeli nie chcesz.

Izzy
- Ale ja chcę! Zawsze zastanawiałam się jak to jest, haha!- Położyła się, a Chef przyłożył do dziewczyny dwa węgorze. Włosy stanęły jej dęva, a ona ciągle się szczerzyła.- Haha, jeszcze jeszcze!

Chris
- Ale wykonałaś już zadanie Izzy...

Izzy
- To było czadowe, jeszcze!

Chef
Wzruszył ramionami i ponownie poraził ją prądem.

Izzy
- Ale mega, muszę wypróbować tego w domu! O, o, a mogę maseczkę z trującego bluszczu?

Wszyscy się przerazili.

Noah
Pokój Zwierzeń

- Nie mogę jej na to pozwolić!

Noah
- Nie, Izzy nie rób tego! - Błagał.

Izzy
- Co ty chcesz?! No tak, dzis pary się zamieniać lubią. Jasne, dawaj!! Noah ma ochote to mu pozwalam!! Haha! - śmiała się, ale w duchu mu zazdrosciła, że to on będzie miał maseczke.

Noah
- Co?!

Chris
Spojrzał na nich sceptycznie.
- Trochę to wbrew zasadom. Ale chcę zobaczyć jak dziewczyna ciebie specjalnie krzywdzi... W sumie dobra! Noah, zapraszam!!

Noah
Pokój Zwierzeń

- Ta dziewczyna doprowadza mnie do szalenstwa... I doprowadza mnie do szalenstwa... - uśmiechnął się przy powtórzeniu.

Chris
- Dobra, Noah. Zapraszam na fotelik! - Zaśmiał się.

Noah
- Ale ja już odpadłem! - Zakuty jest w dybach.

Chris
- Jeśli nie spękasz to zostajesz w grze.

Noah
- Dobra, trudno.

Chef odkuł go pilotem i kujon położył się. Kucharz przygotował mu maseczkę z bluszczu.

Noah
- Aaa!!! Już minęło 10 sekund? Już?

Chris
- Poddajesz się?

Noah
- N-nie!

Chris
- 5 sekund!

Noah jakoś wytrzymał 10 sekund i ostatecznie został w grze. Miał całą opuchniętą twarz.

Izzy
- Ale wyglądasz fajowo!! Mogę dotknąć?

Noah
- Nie... - nie zdążył zaprzeczyć bo dziewczyna pocałowała jego opuchniętą wargę.

Pokój Zwierzeń

- I co ja mam zrobić z tą dziewczyną - wygląda jak oparzony - szalona i walnięta, ale także zbyt urocza...

Chris
- Dobra! Po wielu rundach tortur zostali tylko Noah i Eva. Kto wygra?

Eva
- Ja!! - stanęła dumnie.

Chris
- Ale najpierw Noah. Jesli wygrasz te wyzwanie, wygrywasz Kemping!! Jesli nie, odpadasz i wygrywa Eva.

Noah
- Świetnie... - przewrócił oczami. Nie wiedział czy ostatnie wyzwanie się opłaca.

Chris
Zakręcił kołem.
- Noah, dla ciebie... Taniec z niedźwiedziem na kłodzie!

Noah
- To najgłupsza i najbardziej absurdalna czynność jaką kiedykolwiek spróbuje wykonać.

Niedźwiedź uśmiecha się do kamery przygotowany do tańca. Noah patrzy na niego niepewnie.

Chris
- Miś Mołotow jest od 12 lat niepokonanym zawodowcem w tańcu na kłodzie. Żeby wygrać, musisz utrzymać równowagę przez 10 sekund i nie dać się pożreć piraniom.

Noah
Przez dobre 10 sekund wymienia wrogie spojrzenie z miśkiem.

Chris
- Oczywiście możesz się wycofać, ale to wredy Eva wygra.

Eva
Uśmiecha się złośliwie będąc pewna, że chłopak nie da rady.

Noah
- A co mi tam. - Wzrusza ramionami. - Izzy, nie zapomnij o mnie.

Izzy
- Załatw tego słodziaka na cacy!

Noah wszedł na kłodę, a Chris włączył stoper. Oboje walczyli zawzięcie. Niedźwiedź w końcu wpadł do wody obskubany przez piranie.

Noah
- Hmm... Nie spodziewałem że mi się uda. Chyba przebywanie z wariatką ma na mnie dobry wpływ - uśmiechnął się do Izzy, a ta podskakiwala i chichrała się radośnie.

Izzy
- Sorry Stefan!! Ale Noah jest lepszy!! - wskoczyła swojemu chłopakowi na barana, który dopiero wyszedł na ląd, a ten się przewrócił.

Eva
- No dobra... Też mi coś... Przyczepa kempingowa nie jest taka pro. - prychnęła.

Trent
Podszedł do swojego chłopaka i sprawdził jego bandaż, który nadawał się tylko do wymiany.
- Ty chyba masz niefarta do ostrych rzeczy....

Duncan
Prychnął.- Jak twoje paznokcie na moich plechach? - zrobił ironiczne spojrzenie

Trent
- Na to akurat się zgadzam - zaśmiał się - całe szczęście, że już nie masz noża. Bym jeszcze bardziej się martwił

Duncan
- Ta, całe szczęście. Nie zrobię sobie już krzywdy tatusiu. Tylko Tobie pozwalam na robienie mi kuku. Podczas zabawy - Uśmiechnął się kpiąco i zaczął się śmiać.

Izzy
- Gratki Noah, jeju fajny ten kemping!

Noah
- Nie zależało mi na nim specjalnie. - Wzruszył ramionami.

Cody
Podszedł do Heather.
- To co mała? Pójdziemy gdzieś? Wiesz, ty i ja, romantyczny wieczór..

Heather
Przewróciła oczami, ale pomyślała, że jedna udawana randka jej nie zaszkodzi za darmowy sojusz.- No niech będzie.

Cody
Pokój Zwierzeń

- Widzieliscie? - zrobił minę casanowy - Już mi uległa! Może zalicze jeszcze tej nocy?

Noah
- Izzy? Chcesz dołączyć do mojego kempingu? Przydałoby mi się... Towarzystwo do czytania - uśmiechnął się czule jak na niego.

Trent
- Prosze nie nazywaj mnie tak. Uprawianie seksu z synem nie brzmi dobrze - była chwila ciszy, a potem oboje wybuchli smiechem - Dobra, wracajmy do kabiny, "synku"

Duncan
- Faktycznie, nie brzmi to dobrze. - Zmrużył oczy i się uśmiechnął. Wziął go pod ramię i ruszyli do kabiny.

Cody
- Super! Przygotowałem już dla nas mały poczęstunek.

Heather
- Skąd ty wiedziałeś, że się zgodzę? - Spojrzała na niego ze zdziwieniem.

Cody
- Domyślałem się. - Chciał złapać ją za dłoń, ale dziewczyna odsunęła się i poszła przed siebie.

Pokój Zwierzeń

- Zgrywa niedostępną. Lubię takie. - Uśmiechnął się pewnie, że ją zdobędzie.

Izzy
- Ooo, tak chcę! Będzie super, haha! - Pociągnęła go za dłoń do przyczepy.

Trent
Wszedł razem z chłopakiem do kabiny, szukając nowego bandaża. Gdy nie mógł żadnego znaleść, zagadał do niego.
- Dobra, pójdę do Chefa po apteczke, bądź grzeczny "Synku" - podkreslił te słowo, na co zachciało mu się śmiać.

Cody
Na plaży przygotowywał właśnie kocyk i koszyk piknikowy, z czego w środku było tylko paczka czipsów i herbata w termosie.
- O tak! To wkradnie jej serce!!

Duncan
- Daruj sobie, bo nigdy nie pozwolę Ci już dominować. - Posłał mu całusa z wrednym uśmiechem.

Heather
Gdy doszła na plażę zobaczyła... To.

Pokój Zwierzeń

- Co za tandeta, błagam. Nie dziwię się, że nie może znaleźć żadnej dziewczyny.

Heather
Usiadła z niesmakiem na kocu.

Cody
- Czy mogę zaoferować pięknej pani herbatkę? - uśmiechnął się do niej uwodzicielsko.

Heather
- Jeśli musisz... - westchnęła, zastanawiając się jak długo będzie musiała ciągnąć tę szopkę.

Cody
Już myśląc o upojnej nocy podał jej herbatkę w kubku.
- a więc laska, opowiedz mi coś o sobie, chcę wiedzieć czy kręci cię to co mnie

Heather
- Jestem wspaniała to widać. Interesuje się modelingiem, ale także dziennikarstwem i nie wiem w czym bardziej się sprawdzę. - Westchnęła. - Wątpię, że kręcą Ciebie takie rzeczy. - Uniosła brwi i upiła łyk herbaty, ale była obrzydliwa. Z trudem ją połknęła krzywo się uśmiechając.

Duncan
Podczas gdy Trent poszedł po bandaż, punk skrobał coś nożem w drewnie. Serduszko, a w środku jego inicjały i Trenta.

Trent
Wracał właśnie ze świeżym bandażem do kabiny. W sumie chcąc czy nie chcąc, Zastanawiał się trochę nad związkiem z Duncanem. Nie żeby narzekał: chłopak był cudowny. Ale gdy spojrzał na bandaż zdał sobie sprawę, jaki problematyczny potrafi byc Duncan. Wiedział że nie robi tego specjalnie. Ale przypomniało mu się kilka akcji jakie on odwalił. Udawanie że nie są parą, podrywanie Courtney, cięcie sie. Kochał chłopaka do szaleństwa. I miał nadzieje że nic więcej już nie odwali, bo każdy jego odpał bolał.Wszedł do srodka kabiny i spojrzał zdziwiony na Duncana.
- Jednak nie możesz się rozstać z nożem? - podszedł i zerknął na jego rękę, uważnie ją obserwując w strachu, jakby miała tam się pojawić nowa rana - myślałem że go wyrzuciłem...

Cody
- To cudownie!! Jestem pewny że ci się uda!! - podał jej paczkę ogórkowych chipsów, które przypadkiem Heather uwielbiała.

Courtney
Zobaczyła z daleka tę dziwną parkę i postanowiła się wprosić.

Pokój Zwierzeń

- Nie Heather, to ja zdobędę ten sojusz!!

Duncan
Trochę go zaskoczyło wejście Trenta. Miał nadzieję, że zdąży go schować zanim chłopak wróci.
- No.. Tak jakby zwinąłem go z kuchni, gdy byliśmy na weekendzie w spa. - Włożył go sobie jakby nigdy nic do kieszeni.

Courtney
- A co wy tu robicie? - Spytała podejrzliwie.

Cody
- Mam randkę z Heather.

Heather
- To nie jest... Tak, randkę, więc nie przeszkadzaj nam. - Posłała jej sztuczny uśmiech.

Trent
- Czekaj co? Zwinąłeś? Aż tak go potrzebowałeś? Do... Czego? - spojrzał na niego z obawą i z lekkim strachem. Bał się o niego, by znowu mu coś nie odwaliło.

Courtney
- Och czyli nie mogę się dołączyć? - popatrzyła na Codiego z udawanym smutkiem.

Cody
Uśmiechnął się, że jego seksapil zaczyna działać.
- Siadaj! Im nas więcej tym weselej!

Pokój zwierzeń

- im wiecej lasek, tym codymen weselszy!!

Duncan
- No wiesz, do takiego bezcelowego skrobania. - Popatrzył na serduszko, które niedawno narysował na swoim łóżku. - Spokojnie, jedna mi taka akcja wystarczy. Jak niby pociachany miałbym się do czegoś przydać? A po za tym musisz przyznać, że ta rana będzie mi nadawać pazura. - Wyszczerzył się do chłopaka.

Heather
Pokój Zwierzeń

- O nie, to mój plan, niech ta idiotka spada! - Fuknęła.

Courtney
- Dziękuję Cody. Jesteś taki uprzejmy. W przeciwieńsywie do innych. - Popatrzyła na Heather.

Trent
Zmarszczył czoło i westchnął zrezygnowany. Usiadł koło swojego chłopaka.
- Ja... Po prostu się martwie. Jesteś nieprzewidywalny. Często odwalasz takie rzeczy, że nie jestem pewien czy to co mówisz na pewno jest prawdą... - spojrzał mu w oczy - Ja ci chcę ufać, naprawdę... Ale sam przyznasz, że dużo odwalasz, prawda? - popatrzył zmartwiony, oczy mu się lekko zaszkliły.

Cody
- Drogie panie! Cody zawsze jest miły i kochany dla kazdego!! I wiecie co? Dla każdej z was mnie starczy!!

Duncan
Podczas przemowy Trenta co go trapi, patrzył się w jego oczy. Nie mógł zaprzeczyć, to prawda że ostatnio dużo się dzieje. W sumie to od początku ich związku. Ale każda sytuacja miała swoje wytłumaczenie... No dobra, podrywanie Courtney, na której w ogóle mu nie zależy było bezcelowe. Ufał Trentowi i również chciał, by on to samo czuł. Że może mu zaufać. Bawił się swoimi palcami podczas, gdy myślał co powiedzieć.
- Nie potrafię inaczej. Znaczy... No nie wiem, myślę że bycie w związku nie jest dla mnie. Bardzo Cię kocham, ale cały czas zadaje Ci ból i cierpienie... Nie chcę tego. Nie chcę, by przebywanie ze mną Cię męczyło... - Ciężko westchnął.

Trent
- To znaczy? - spojrzał przerażony. Złapał go za rękę - Duncan, nie o to mi chodzilo!! - przytulił chłopaka, starając się mu w ten sposób pokazać, że nie jest ciężarem - Ja po prostu się o ciebie martwie... Nie jesteś dla mnie męczący. Prosze... Nie zostawiaj mnie bo tak sądzisz ze bedzie lepiej - starał się zaśmiać, ale głos mu zadrżał. Rany, co ta Karolina robi z jego chłopem.

Duncan
- Ja za to martwię się, że w końcu ze mną nie wytrzymasz. - Zaśmiał się sucho i odwzajemnił uścisk. - A co jak tak będzie lepiej? Dla ciebie? Gdy ode mnie odpoczniesz i od tych odpałów. Wiesz, chce jak dla Ciebie najlepiej i... Nie wiem co zrobić byś był o mnie spokojny... - Przytulił go jeszcze mocniej zamykając oczy.

Trent
Potrwali jeszcze chwili w ciszy. Nie chciał brnąć dalej w tą rozmowę. Przerażała go. Nie chciał się rozstawać z chłopakiem. Trwali tak chwilę w uścisku.
- Kocham cię, więc jesli mnie też kochasz, to już nic nie mów. Po prostu bądź ze mną...

Duncan
Przytulił go jeszcze mocniej i pocałował lekko w policzek. Pogłaskał go delikatnie po włosach.
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. - Powiedział mu do ucha. - Nie chcę Cię zostawiać. Po prostu uważałem to za słuszne...

Trent
- Za słuszne mozna by uwazać zmiane konkursu o kase na pomoc sierotom, a Chris tego nie robi - przewraca oczami - wiec mi tu już nie pierdol o powinnościach. Kochasz mnie? Bo ja ciebie też kocham - pocałował go w usta

Duncan
- Nawet nie czekałeś na moją odpowiedź, co? Też Cię kocham, ale chyba nie mogę powiedzieć, że bardziej. Pokochałeś mnie pierwszy. - Uśmiechnął się cwanie i pocałował go w czoło.

Trent
- Taa - zaśmiał się - Wiec teraz bądź grzeczny i nie rób rozpierdolu, to może pozwole ci dominować.

Courtney
- Och jesteś taki kochany Cody! - szczebiotała do chlopaka.

Heather
- Ale ja zauważylam to pierwsza!!

Courtney
Pokój zwierzeń

- Ugh, nie.

Heather
pokój zwierzeń

- zdecydowanie nie.

Duncan
Parsknął.
- Nie potrzebuję pozwolenia. Potrafię zdobyć to czego pragnę. - Popchnął go lekko na łóżko i mocno pocałował jedną ręką trzymając podbródek, a drugą gładząc jego klatkę piersiową.Cody- Dziewczyny, nie ważne kto był pierwszy. Najważniejsze jest to, że Codymen jest z wami, nie?

Trent
- A to ponoc ja jestem wiecznie napalony - przewraca oczami, a następnie go całuje namiętnie, obejmuje go rękami i lekko zaczyna pojękiwać pod jego dotykiem, a do chatki nagle wchodzi Tyler.

Tyler
Stoi jak wryty.

Pokój Zwierzeń
- Czemu zawsze przychodzę w nieodpowiednim momencie? W sensie... Mogłem natrafić na coś gorszego, nie chcę oglądać nagich facetów, fuj! Może byliby tak napaleni, że chcieliby trójkącik? - Przeraził się.

Duncan
Oderwał się od ust chłopaka i zszedł z niego trochę zakłopotany, ale próbował to uczucie ukryć.
- Czegoś tu szukasz? - Uniósł brew.

Cody
- Panienki, poczęstować was chipsami? - Wziął jednego chipsa i chciał wsadzić go do ust Heather.

Heather przewróciła oczami i juz otworzyła buzie, ale Courtney chwyciła Codiego za rękę i naprowadziła chipsa do swoich ust.

Courtney
- Mmm pycha

Heather
Pokój Zwierzeń

- zamorduje ją!!!

Trent
Lekko zawstydzony odszedł na bok i przypomniał sobie co miał robić. Sięgnął po bandaż i zamienił go ze starym.

Tyler
Wziął ze swojej torby bokserki i udał się do łazienki. Na upojną noc z ukochaną musi przecież wyglądać seksi.

Duncan
Gdy chłopak założył mu bandaż sprawdził jego wytrzymałość przejeżdżając palcem po nim. Złapał go za dłoń i pociągnął w dół, by usiadł tuż obok niego. Oparł się o ramię muzyka w dalszym ciągu trzymając jego rękę.

Cody
- Prawda? Heather, skosztuj tych wytworności.

Heather
Pokój Zwierzeń

- Chyba tandetności.

- Nie, dzięki. Jestem na diecie. - Skrzyżowała obrażona ramiona, ale zaraz objęła go. - Wiesz, naprawdę doceniam że to przygotowałeś.

Cody
Objął obie dziewczyny.
- Nie musicie dziękować! Mozecie tu zostać ze mną nawet całą noc! Albo do ceremonii, w sumie zależy.

Courtney
- oczywiscie...

Pokoj zwierzen

- że nie... Ugh

Obie dziewczyny zostały aż Chris nie oznajmił, że czas na ceremonię. Courtney i Heather zabawiały Cody'ego, by zrobić na nim wrażenie. Rywalizowały ku ich niezadowoleniu

Chris
- Wszyscy obozowicze niech staną przy ognisku! - Krzyknął przez megafon.

Cody
Wzdycha.
- No cóż, wielka szkoda. Wspaniale spędziłem z wami czas. - Poruszał brwiami i wziął obie dziewczyny pod ramię.

Heather
- Mam nadzieje, że mi się odwdzieczysz - szepnęła mu na ucho - zagłosujesz jak ja? Boje się, że odpadne i nie spedze z tobą wiecej czasu... - spojrzała na niego ze smutkiem.

Cody
- Oczywiscie kochana, Codymen nie pozwoli ci odpasc!!

Noah
Pokój Zwierzeń

Siedzi z założonymi rękami.
- Czas zrealizować sojusz. Głosuje na Courtney. Ona jest bystra, może się sprobować wybić.

Izzy
Pokój Zwierzeń

- Mój sojusz powiedział że Courtney jest niebezpieczna! Wiec papa, miłego z bobrami!!

Courtney
Pokój zwierzeń

- Wiem kogo chciałaby wywalić Heather i chyba wykorzystam to, że Cody będzie głosował, głosuje na Eve, daleko zaszła w tym zadaniu.

Heather
Pokój Zwierzeń
- Pa Evko!! Nie trzeba było tak daleko zachodzić!

Gwen
Pokój zwierzeń

- Zdecydowanie Courtney - patrzy wrogo w kamerę.

Bridgette
Pokój zwierzeń

- Nie potrafie gniewać się na Courtney... Głosuje na Eve, dobra jest.

Trent
Pokój Zwierzeń

- Bez urazy Eva, ale jesteś niezła.

Eva
Pokój Zwierzeń
- Głosuje na Courtney - powiedziała z kamienną miną.

Cody
Pokój Zwierzeń

Siedzi wyluzowany i pewny siebie, że zaliczy.
- Wiedziałem że mi się nie oprze! A żebym mógł jeszcze zrobić z nią co nieco, głosuję na Eve - cieszy się, że robi o to co poprosiła go laska - no to co Heather, kolejna randka w sypialni?

Duncan
Pokój Zwierzeń

- Eva jest niebezpieczna, a więc powinna odpaść. Na pewno tęskni za Geoffem, więc obojgu ulży. - Uśmiecha się złośliwie.

Lindsay
Pokój Zwierzeń

- Heather powiedziała bym głosowała na Evę. Więc właśnie to robię.

Tyler
Pokój Zwierzeń

- Cody teraz nie dobiera się do mojej Lindsay, więcnie mam powody, by na niego głosować. Więc może na Duncana... Za każdym razem się obmacują, to się musi skończyć! - Wzdryga się.

Chris rzucał pianki następującym osobom: Noah, Heather, Lindsay, Trent, Tyler, Cody, Izzy, Gwen, Bridgette, Duncan.

Chris
- Została tylko jedna pianka. I któraś z was już tu nie wróci.

Courtney
- Ta, jasne. - Prychnęła.Chris- Obie z was to silne babki. Ale jedna zaszła dalej od drugiej. A zostaje z nami... Courtney. - Rzucił dziewczynie piankę.

Courtney
- Byłam pewna że zostane - prychnęła i zjadła piankę.

Eva
- No cóż... Żegnajcie frajerzy!! - krzyknęła i weszła na łódź, gdzie stał już Geoff.

Geoff
- witaj słońce! Tęskniłaś? - pocałował ją na przywitanie.

Eva
- Jeszcze nie, ale i tak się ciesze że tu jesteś. - odwzajemnila pocalunek.Kilka zawodników pomachało jej na pożegnanie.

Heather
Pokój Zwierzeń

- Chociaz jednej frajerki mniej. Następna na pewno będzie Courtney!! Nie będzie mi burzyć planów!!

Courtney
Pokój Zwierzeń

- Następnym celem będzie Heather. Spójrzcie, zrobiłam listę! - Wyciągnęła kartkę papieru z eliminacją innych zawodników. - Trenta wyeliminuje, gdy dostanie się do finałowej czwórki. Wiadome, że Duncan będzie chciał go trzymać najdłużej. To go trochę podburzy i łatwiej będzie z nim wygrać. Gwen jako przedostatnia wyleci. Nie wiem tylko za bardzo co zrobić z Lindsay... O, po Heather wyleci, bo nie poradzi sobie bez niej, no chyba że mogłaby mi się przydać...

Cody
- Heather, to co? Kiedy kolejna randka? Jak chcesz to możesz zaprosić Courtney. Chce byście obie postarały się o moje względy.

Bridgette
Wzięła Gwen za rękę i pobiegły nad jezioro. Pocałowała ją w dłoń.
- Jeszcze zostało nam dane, by być razem. - Zaśmiała się, ale zaraz spoważniała. - Z każdym mijanym dniem martwię się, że Heather ponownie spróbuje nas rozdzielić...

Heather
- Eeee nie dzisiaj... Głowa mnie boli... - próbowała zbyc chłopaka, ale ten miał nadzieje że w końcu przestanie być prawiczkiem.

Cody
- No nie daj się prosić... Wiesz co pomaga na ból głowy? - poruszyl lubieżnie brwiami.

Gwen
- No to spędzmy tę noc wyjątkowo!! - przytulila dziewczynę - mam pomysł. Spotkajmy się o północy na pomoscie. I nie podglądaj!! - uśmiechnęła się

Heather
- Aspiryna? - Spytała nie bardzo wiedząc o czym chłopak myśli.

Cody
- No wiesz, taka tam rozrywka. Jak Tyler i Lindsay... W krzakach, rozumiesz? - Uśmiechnął się jak zboczeniec.

Heather
- Spierdalaj! Ueee! - Wydała okrzyk obrzydzenia i udała się do domku dziewczyn.

Pokój Zwierzeń

- On jest ohydny! Chyba nie zniszczyłam sobie szansy na sojusz? - Przeraziła się trochę.

Bridgette
- O, no dobrze. Nie mogę się doczekać kochanie. - Pocałowała ją w usta, a gotka odwzajemniła całusa. Poprzytulały się jeszcze chwilę i rozeszły w swoje syrony czekając na upragnioną godzinę.

Courtney
Wykorzystała okazje, że Heather spierdzieliła. Nie słyszala z jakiego powodu, ale teraz miała okazje go przekonać na swoją stronę.
- Cody... A może chciałbyś ze mną spędzić trochę czasu?

Gwen
W tym czasie postanowiła iść na stołówkę i zwinąć kilka rzeczy. Udało jej się zdobyć małe świeczki i kilka smakołyków na umilenie wieczoru. Wszystko ładnie przygotowała na pomoście. Spojrzała w niebo. Piekna bezchmurna noc. Idealna do patrzenia w gwiazdy.

Cody
Pokój Zwierzeń

- Heather nie zgodziła się na zabawę. Może Courtney będzie bardziej chętna?

Cody
- Oczywiście! Na coś konkretnego masz ochotę? - Poruszał dwuznacznie brwiami.

Courtney
- Może na początek spacer? - sugestywnie podała mu rękę, ale nie zamierzała posuwać się dalej. Chłopak był oczarowany.

Gwen
Czekała cierpliwie na Bridgette i się uśmiechała. Chciała z nią spędzić trochę czasu, dlatego ucieszyła się, gdy zobaczyła jak nadchodzi z daleka.

Cody
Pokój Zwierzeń

- Tak! Laski mnie uwielbiają, a Courtney... Jest we mnie zakochana! To pewne, odkochała się w tym gejowskim punku. - Zaśmiał się.

Chłopak złapał dziewczynę za rękę szeroko się uśmiechając.

Bridgette
- O rany... - Powiedziała, gdy podeszła do niej bliżej. - Widzę, że przygotowałaś dla nas miły wieczór. - Uśmiechnęła się.

Courtney
Cieszyła się że umie udawać, że jej się podoba, była pewna że Cody jest już po jej stronie. Szli razem po plaży.

Gwen
- No mam nadzieje że sie podoba - podrapała się nerwowo po szyi - Takie wyrażenie tego co czuje.

Cody
Cieszył się jak małe dziecko, które dostało cukierka za to że był grzeczny. Dziewczyna trzymała go za dłoń, ale nie była zbyt chętna do rozmowy.
- Więc... Dałaś już sobie spokój z Duncanem? - Spytał z nadzieją w głosie.

Bridgette
- To znaczy? - Spojrzała trochę zmartwiona na swoją dziewczynę i usiadła obok niej. Objęła ją, a gotka przyległa do jej piersi.

Courtney
- CO? Ja nigdy za nim się nie uganiałam ygh!! - wkurzyła się i wyrwała na chwile dłoń - To straszny palant! - Zauważyła że wyszła z roli i ponownie chwyciła Codiego za rękę i łagodnym głosem szepnęła mu - Nie to co ty.

Pokój Zwierzeń

- Tylko żeby się nie zakochał. Wolę nie, a szczegulnosci z nim.

Gwen
- No wiesz... Kocham cię. Dlatego to taki mój skromny prezent - Tuliła się do niej i spojrzała w niebo. Dostrzegła spadającą gwiazdę - Patrz!!

Cody
Zaskoczył się trochę gwałtownością dziewczyny, więc patrzył trochę przestraszony, ale zaraz się uśmiechnął wyrozumiale.

Pokój Zwierzeń

- Ma okres! Hmm, co dziewczyny lubią dostawać podczas krwistych dni?

Cody
- Masz ochotę na czekoladę? - Spytał.

Bridgette
- Pomyśl życzenie, szybko! - Patrzyła oczarowana na spadającą gwiazdę i pomyślała... Aby ich relacje były takie już zawsze. Pocałowała gotkę w czubek głowy.

Courtney
Zdziwiła się, ale w sumie czemu nie.
- A poprosze - uśmiechnęła się najszczerzej jak tylko mogła udając.

Gwen
Pomyślała, życzeniem jej było być z nią zawsze. Chwyciła ją za dłoń i pocałowała jej usta. Uśmiechnęła się.
- I jak się podoba wieczór? - poczęstowała dziewczynę ciastkami, które udało jej się zdobyć.

Bridgette
- Jest magiczny. - Spojrzała na nią biorąc od niej ciastko i brudząc nim sobie usta. - Cieszę się, że jesteś tu ze mną. - Chwyciła jej dłoń.

Cody
Z kieszeni wyciąga czekoladę i otwiera ją częstując Courtney słodyczą, przy okazji ciągle się uśmiechając że ma okres, ale po chwili posmutniał.

Pokój Zwierzeń

- Nici z naszej upojnej nocy. - Westchnął.

Heather
Wyszła z domku idąc w stronę plaży, a wtedy zauważyła... Ich. "To tak się ona chce bawić?" Pomyślała rozzłoszczona i skierowała się znowu w stronę chatki. Ale zanim weszła zobaczyła coś jeszcze. Duncana i Trenta śmiejących się z czegoś.

Pokój Zwierzeń

- Ja po prostu muszę coś zrobić, by pogrążyć jednego z nich w oczach tego drugiego!

Trent
- Czyli mówisz, że jako dziecko lubiłeś bawić się w lekarza? I serio zabierałeś koleżankom lalki i robić im amputacje? Stary, to jakim cudem nie jesteś chirurgiem? - śmieje się.

Heather
Zastanowiła się.

Pokój Zwierzeń

- Nadszedł teraz idealny moment by rozdzielić obie pary. Oni są silni. Jeśli wyrzucę po jednej osobie z każdej pary... Ich drugie strony będą bardzo osłabione prze durną tesknotę - przewróciła oczami i położyła obie ręcena biodrach - na początku zacznę od jakiś zamieszań w ich związkach.

Duncan
- Hej, byłem dzieckiem. Mam już inne plany na przyszłość. - Wyszczerzył się do niego. - A ty mówisz, że jakaś Zucha zaprosiła Cię na randkę i ty podczas spotkania zacząłeś smarkać w chusteczkę piątą symfonię? - Śmieje się.

Trent
- Już tego nie wyciągaj. Jej przyjaciółka Marycha powiedziała, że już nigdy nie pozwoli bym się zbliżył na pięć metrów w ich stronę. Ale w sumie ty byś mnie obronił co? - zaśmiał się i przytulił chłopaka.

Heather
Poszła wkurzona w stronę pomostu. Musiała przemyślec kilka rzeczy. Zobaczyła także rozchichrane dziewczyny na swojej randce. Zrobiło jej się niedobrze.

Duncan
- Nie bądź tego taki pewien. - Odwzajemnił uścisk. - Pozwoliłbyś, żeby jakieś nadętę lafifyndy przetrzepały Ci tyłek? Tylko ja tak mogę. - Nie może przestać się śmiać.

Bridgette
Razem przewróciły się na piasek dalej się śmiejąc. Pocałowała ją w kącik ust.

Trent
- Wiesz co? Kocham cię. Ale to ja będę trzepac ci tyłek.

Tyler
Siedział cały czas na łóżku i czuł się niezręcznie.
- Przeszkadzam wam? Może wyjde...

Duncan
- Spokojnie, trójkąta nie zaproponuje. Nie jesteś w moim typie.

Trent
- A ja jestem w twoim? - Uśmiechnął się niczym zboczeniec.

Duncan
- A żebyś wiedział. Nawet sobie niewyobrażasz jak dla mnie jesteś ideałem. - Pocałował go mocno w usta

Tyler
Wycofał się powoli z domku.

Pokój Zwierzeń

- Ja chyba będę spać pod mostem od tej chwili.

Gwen
Całowala się ze swoją dziewczyną i delikatnie gładziła ją po policzku. Powoli jej ręka zjeżdzała coraz nizej. Wodziła palcem po jej szyi. Heather widząc te zachowanie niemal nie zwymiotowala.

Cody
- W sumie dzieki że jesteś ze mną mimo że masz okres.

Courtney
Wpierdala czekoladę z prędkością światła, ale zaraz przestała, gdy usłyszała wypowiedź Cody'ego.
- Co? Ale ja nie mam okresu! - Oburzyła się.

Duncan
Całował coraz zachłanniej usta chłopaka. Po programie chciał być tylko z nim... Gdy skończy te jebane 18 lat. Położył dłonie na ramionach chłopaka nie mogąc oderwać od niego swych ust.

Cody
Ucieszył się jak nigdy.
- Naprawde? To w sumie nawet lepiej - popatrzył na nią lubieżnie. Dziewczyna na to aż podskoczyła.

Courtney
Pokój Zwierzeń
- Fuuuj!!

Obie pary homo były zajęte sobą w bardzo... osobisty sposób. Heather nie mogła na żadną z nich patrzeć.

Courtney
- Wiesz, ja mam chyba coś do załatwienia... Eee, miałam spotkać się z Heather, by... O czymś porozmawiać.

Cody
- To wy się przyjaźnicie? Jak chcesz to mogę pójść z tobią piękna.

Courtney
- Nie przyjaźnimy się! I to jest sprawa pomiędzy nami! - Wkurzona odeszła od chłopaka. Kierowała się już do domku, ale zaczepiła ją Heather.

Heather
- Ugh, nie dobrze mi. Śmierdzi miłością aż tutaj. - Pomachała ręką, by odgonić smród.

Courtney
Zignorowała to co powiedziała.
- Masz już pomysł na wywalenie Duncana?

Heather
- Chyba coś by się udało - spojrzała z pogardą na szczebiocące dziewczyny.

Courtney
Zdziwiła się.
- Tak?Obie dziewczyny zaczęły szeptać. Szykowała się niezła zabawa...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro