Odcinek Dodatkowy z SPA

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Chłopacy wychodzą z jachtu rozglądając się dookoła. Weszli do spa.

Tyler
- Ale super! - Zapomniał na tę chwilę o Lindsay. - Mam nadzieję, że jakieś ładne masażystki mnie wymasują. Oczywiście dalej jestem wierny mojej ślicznotce, ale możemy chyba pozwolić sobie na odrobinę luksusu...

Noah
- Tak, tak. - Przewrócił oczami. Mimo jego codziennej obojętności ucieszył się, że to oni wygrali. Chyba warto było jeść te wszystkie świństwa.

Tyler
- No nie wiem jak wy chłopacy, ale ja idę na masaż!! - szybko poleciał do ładnej recepcjonistki.

Noah
Przewrócił oczami.
- W sumie ja mogę iść na jakąś maseczkę... Czemu nie - wzruszył ramionami.

Trent
Rozejrzał się. Nic go jakoś nie interesowało. Nagle dostrzegł jedną rzecz, z której w sumie zawsze chciał skorzystać.
- To ja się przejdę do sauny - ruszył do drewnianego pomieszczenia - Duncan, chcesz się widzieć potem... Czy... - spojrzał na niego nieśmiało - chcesz dołączyć?

Duncan
Spojrzał na chłopaka z psotnym uśmieszkiem.
- Hmm, nie wiem sam. Czy warto? - Wzruszył ramionami i poszedł w przeciwnym kierunku. Gdy obrócił lekko głowę zobaczył, że Trent już prawie wchodzi do sauny przygarbiony. Chłopak nagle do niego podbiegł i złapał za dłoń.- Oczywiście, że idę z tobą głuptasie.

Trent
- Ty chyba lubisz mnie irytować co? - parsknął smiechem, a potem udał się do szatni, by się rozebrac i ubrać ręcznik na biodrach. Szybko zajął miejsce w saunie. Było pusto. W sumie dobrze, może pogadac ze swoim chlopakiem w spokoju.

Duncan
Po chwili tak samo półnagi wkroczył do sauny i usiadł obok muzyka.
- Uf, jak gorące! Nie wiem sam czy to od nagrzania tego pomieszczenia czy to może ty na mnie tak działasz. - Roześmiał się.

Trent
- Definitywnie od pomieszczenia - parsknąl i zerknął na rękę Duncana - jest juz lepiej? - wskazał na nią.

Duncan
- Tak, o wiele. - Chciał zademonstrować, że jego ręka wróciła już do formy. Zgiął ją mocno w łokciu, ale zaraz syknął z bólu łapiąc się drugą dłonią za to miejsce.

Trent
Podszedł do chłopaka.
- Chyba jeszcze nie do końca... - pogladził ją delikatnie - Debilu i na co ci to bylo - zasmiał się - Pewnie teraz nawet nie masz siły w tej ręce by coś podnieść.

Duncan
Parsknął.
- Nie przesadzaj, taki słaby nie jestem. Mam, a żebyś wiedział. - Wyszczerzył się do niego. - Mógłbym tą ręką podnieść Cię bez oporu. - Odwrócił "obrażony" wzrok.

Trent
- No dobra, wierze ci... - spojrzał na niego z politowaniem, uśmiechając się do niego. Zastanawiał się jeszcze nad jedną sprawą, jedna rzecz nie dawała mu spokoju.- Duncan, czy nie chciałeś publikować tego filmiku, dlatego że ty byłeś na dole? - spojrzał zaciekawiony.

Duncan
- C-co? - Momentalnie obrócił głowę w jego stronę. Spalił buraka. - N-nie! To... jest prywatne okej? Nikt nie ma prawa tego widzieć! - Obruszył się.

Trent
- No bo jeśli o to chodziło... To przecież... Możesz się ze mną zamienić i pokazać na co cie stać - mrugnął do niego.

Duncan
Ugh, on jest niemożliwy! - myślał. Na twarzy zrobił się jeszcze bardziej czerwony i to nie tylko z powodu upału w saunie.
- Ale to nie o to chodzi! Jak chcesz to faktycznie mogę sprawić, że zapomnisz o całym świecie. - Nie kontrolował się, gdy to powiedział i delikatnie zagryzł swoją wargę.

Trent
- Co to za niemoralna propozycja? - spojrzał na niego, zagryzajac warge i wycierajac pot z czoła. Faktycznie, było tu mega gorąco.

Duncan
- Dobrze, że ty nigdy nie składasz niemoralnych propozycji. - Przewrócił oczami. Było mu już strasznie gorąco, więc wyszedł z sauny. I to dlatego też, by nie kontynuować tej dziwnej rozmowy.

Trent
Zaczął się poważnie zastanawiać, czy Karolina ma jakieś prywatne sprawy z Darią, i dlatego nie pozwala im na seks. No trudno. Taka jej decyzja. Mimo to został w saunie, zastanawiając się, czy Karolina zmieni zdanie i nakieruje Duncana z powrotem, ale wątpił w to.

Duncan
Zobaczył, że Trent nie wyszedł za nim. Nie chciał się włóczyć sam po hotelu, a Trent najwidoczniej lubił zboczone rozmowy. Zawrócił i wszedł z powrotem do środka. Usiadł trochę z dala od chłopaka i starał się na niego nie patrzeć.

Trent
Siedział jakieś kilka metrów dalej od Duncana. Rany, jaki on delikatny... Już nawet nie wiedział co gadać do niego.
- Emm, gorąco tu nie? - powiedział beznamiętnym glosem, wycierając czoło.

Duncan
Odwrócił głowę do Trenta i powiedział powoli.
- Tak, przecież to sauna. - Uniósł do góry brew. Już wiedział co mu chodzi po głowie. W sumie dobrze, by im zrobiło gdyby zmienili miejsce robienia tego. A punk w sumie chciałby teraz go zdominować.- Ty zawsze taki nachalny? - Powiedział z sarkastycznym uśmiechem.

Trent
- O co ci chodzi? - spojrzał na punka ze śmiechem - Ja nachalny? przecież nic nie robie - siedział dalej, zaciskając wargi ze śmiechu.

Duncan
- Mhm, oczywiście. I dlatego to ty zawsze musisz mnie kontrolować. - Przysunął się do niego trochę bliżej. Chciał jeszcze się z nim podrażnić.

Trent
- Przecież nie kontroluje cie we wszystkim - dalej starał się mówić opanowanie, ale widząc jak Duncan się zbliża niekontrolowanie oblizał swoje usta.

Duncan
- Ale w jednej kwestii owszem. - Był coraz bliżej niego aż ich biodra się stykały. Nagle usiadł mu na kolanach w dalszym ciągu w samym ręczniku. - Pora to zmienić. - Uśmiechnął się i pocałował go w usta, on oddawał je z pasją, a Duncan coraz namiętniejsze. Czuł jak Trent położył mu dłoń na udzie i głaskał je delikatnie. Chłopak oderwał się od niego. - Ale powinniśmy zmienić miejsce.

Trent
Wyszedł z Duncanem do szatni szybko się ubrać. Nie starali się jakoś dokładnie, byle mieć coś na sobie. Podeszli do recepcjonistki.
- Można zamówić pokój? - powiedział lekko zadyszany i zaczerwieniony pow wizycie w spa.

Recepcjonistka
- Oczywiscie. Dwa pojedyncze łóżka? - spytała grzecznie.

Duncan
- jedno podwójne starczy - sciskał rękę Trenta pod ladą, opierając się łokciem o blat.

Recepcjonistka
Spojrzała na nich z lekkim szokiem i rumiencem.
- rozumiem - podała klucz, a chłopacy od razu pobiegli ku pokoju, już po drodze się całując i zachłannie obmacując, starając się dojść do pokoju. Trent ledwo otworzył drzwi ich sypialni, by wejsc do niej.

Oczywiście co się działo w środku to typowa tajemnica Darii i Karoliny, którą nie zdradzą na swoją korzyść. Chłopaki na pewno dobrze się bawili.

Duncan
Usiadł na łóżko i drżącymi rękami ujął twarz muzyka. Pocałował go głaszcząc mu plecy.
- Już wiem jak to jest być dominującym. - Uśmiechnął się i złożył na czarnych włosach delikatny pocałunek.

Trent
Bezwładnie opadł na łóżko. Starał się złapac po tym wszystkim oddech.
- A ja już wiem jak to być tobą - zasmiał się, gdy w końcu zaczął normalnie oddychać. Zamknął oczy i głęboko odetchnął. Po chwili poczuł jak Duncan położył się obok niego. Złapał go ra rękę i ziewnął. - Tym razem z dala od kamer, co? - zasmiał się ponownie, przysuwając się bliżej do chłopaka.

Duncan
- Trochę prywatności w końcu. Uwierzysz, że ten zboczeniec nawet zamontował kamery w kabinach prysznicowych? - Po chwili dodał. - Chyba dlatego, by podglądać Bridgette i Gwen. - Zaśmiał się i objął muzyka ramieniem.

Trent
- A w sumie... Przypominasz sobie naszą kradziez jedzenia? Coś o tym dyskutowali - zasmiał się, wtulając się w ramiona swojego chłopaka. Pocałował go w usta i zasnął.

Duncan
Zauważył, że chłopak już zasnął. Ostrożnie, by go nie zbudzić przykrył siebie i jego kołdrą i za chwilę zasnął tuż obok swego partnera.

Następny dzień

Tyler
Leży na brzuchu podczas, gdy jest masowany. Pod sam nos przyniesiono mu wykwintne śniadanie.
- O rany, ale dawno jadłem coś tak pysznego! - Zapycha się jedzeniem.

Duncan
Budzi się pierwszy. Twarz chłopaka była skierowana do muzyka. Taka przystojna.... Uśmiechnął się pod nosem i poszedł pod prysznic uprzednio zakrywając swe wdzięki ręcznikiem, który znalazł w szafie.

Noah
Akurat zażywał zabiegów pielęgnujących i uśmiecha się sam do siebie.
- Nie dziwie się, czemu dziewczyny tego pragnęły... Jest zajebiscie.

Tymczasem dziewczyny w obozie były wkurzone.

Heather
- Zejdz mi z oczu Lindsyotko!! - Trzasnęła drzwiami, gdy zobaczyła ponownie jak dziewczyna proponuje jej malowanie paznokci.

Gwen
Spojrzała na blondynkę ze współczuciem i wymieniła spojrzenie pelne zrozumienia do swojej dziewczyny.
- Trzeba z nią pogadać... Ona musi przejrzeć na oczy.

Izzy
siedziała sobie na kłodzie i ponownie analizowała haiku jakie dostała. Wykluczyła już bobra, Chefa, Chrisa, sarne, zająca spod trójki i żabę o imieniu Bob. Ale coś jej nie pasowało. Przeczytała tekst na głos raz po raz i zastanawiała się dalej. Po chwili przysiadła do niej Courtney.

Bridgette
- Tak... Lindsay! Możemy pogadać?

Lindsay
Odwróciła się w stronę głosu i się szeroko uśmiechnęła.
- Jasne! - Podeszła do dziewczyn. - To może wy chcecie manicure? Obozowe spa zróbmy, będzie super!

Bridgette
- Dziękujemy, ale nie. Lindsay chodzi o to, że... Heather, ona... Nie jest dla ciebie właściwą przyjaciółką. Znaczy...

Gwen
- Ona Cię wykorzystuje. - Powiedziała bez ogródek.

Courtney
- Nadal zastanawiasz się nad autorem tego haiku? Mogę Ci pomóc. - Uśmiechnęła się i wzięła w dłonie list.

Duncan
Gdy wyszedł odświeżony spod prysznica ubrania z poprzedniej nocy włożył do pralni i założył na siebie czyste i świeże. Przed wzięciem prysznica ściągnął bandaż, by nie zamókł. Ale musiał go już wyrzucić. Rana troszeczkę wyglądała lepiej, ale bez znacznej poprawy. Poszedł do ich pokoju hotelowego, by poszukać bandaży. Akurat Trent się przebudził.

Lindsay
- A co to znaczy wykorzystuje? - przekręciła głowę na bok w niezrozumieniu.

Gwen przewróciła oczami, za to Bridgette położyła delikatnie swoją dłoń na ramie Lindsay.

Bridgette
- To, że ona cie nie lubi... Tylko chce byś jej pomagała wygrać.

Lindsay
Zaprzeczyła.
- Niemożliwe! Heather to moja NK!

Gwen
- Ale ona cie nie uważa za NK'e. Gdyby tak było, to by nie wyzywała cię.

Izzy
- Ooo, czyli wiesz kto to może być? - spojrzała na dziewczynę która zachichotała - No dobra, ale mogłaś mnie najpierw zaprosić na kawę...Polowaniu na dziki też bym nie odmówiła!

Courtney
- Czekaj co?! Myślisz że to ja?! - Spojrzała na nią jak na dziwoląga - Nie!! Fuj!

Trent
- Dzień dobry... - ziewnął do chłopaka wchodzącego do ich pokoju. Mimowolnie się uśmiechnął, nie będąc całkowicie przebudzony.

Duncan
- Cześć skarbie.. - Uśmiechnął się do niego z rozbawieniem. - Wiesz, gdzie są zapasowe bandaże? - Zaczął przeglądać szafki.

Lindsay
- Ale ona chyba tak okazuje, że mnie lubi...

Bridgette
Westchnęła zirytowana.
- Przyjaźń nie polega na obrażaniu i poniżaniu. Naprawdę, za nim się obejrzysz Heather Cię zniszczy. Zastanów się Lindsay. - Poradziła jej zmartwiona.

Izzy
- Courtney, ale nie trzeba się wstydzić, haha. Homo par na wyspie jest już trochę, ale nie zaszkodzi kolejna! - Zaśmiał się jak świruska.

Courtney
- Fuj!! Na pewno nie! Zresztą - czytala list - to jest wyraznie napisane wszystko w formie męskiej! Gdybym miala strzelać, to jedynym facetem który nie jest w związku to Noah, ale nie wiem czy ktoś taki jak ty, bez urazy, byłby w jego typie - Dokończyła ironicznie.

Trent
- Może na recepcji mają? - ziewnął. Nadal był zmęczony poprzednia nocą - Aż dziwne że ty jestes na nogach wcześniej niż ja... - powiedzial bez sil, ale uśmiechnął się do ukochanego.

Heather
- Lindsay!! Choc szybko! Nałóż mi balsam na plecy!! - wykrzyknęła wsciekle za drzwiami.LindsayOd razu za nią pobiegła, niczym posłuszny pies.

Eva
- Jej naiwność ją jeszcze zgubi, zobaczycie - wyszeptala do dziewczyn, podnosząc ciężary.

Izzy
- A może jesteś transem?

Courtney
- Co?! Powaliło Cię! Jestem kobietą!!

Izzy
- Och, czyli Noah... - Zaraz się ożywiła. - Noah napisał dla mnie haiku! Aaaa!!!! - Biega wokół Courtney jak szalona.

Duncan
Zaśmiał się.
- Wymęczyłem Cię? Bardzo mi przykro. - Powiedział z uśmieszkiem i podszedł do chłopaka całując go w czoło. Wyszedł z pokoju idąc do recepcji po bandaż. Gdy miła Pani podała mu przedmiot postanowił zrobić jeszcze jedną rzecz. Szukał miejsca gdzie znajduje się kuchnia. O dziwo udało mu się tam wślizgnąć niezauważalnie i zwędził nóż. Idealny do rycia w drewnie czy czymkolwiek. Schował go do kieszeni i wrócił do pokoju. Usiadł na łóżku i starał się sobie założyć opatrunek.

Izzy
Była podekscytowana. Może rzeczywiście to był Noah? Tak polemizowała z Króliczycą i Lisiczką, ale raczej nie potrafiła w to uwierzyć. Ale taka osoba poważna i sztywna jak Courtney musiała mieć racje. Usiadła na kamieniu i otworzyła oczy szeroko, gapiąc się w wodę. Czekała aż chłopacy wrócą. Z nudów zaczęła się drapać stopą pod pachą.

Trent
Gdy się rozbudził, zauważył że Duncana wrócił i owija sobie rękę. Chyba posłuchał jego rady. Szybko się przeciągnął, przyczołgał do niego i zerknął przez ramie.
- Ta rana nie wygląda najlepiej...

Duncan
- Mogło być gorzej. Za kilka dni będzie lepiej. - Skrzywił się dość wyraźnie, gdy zacisnął sobie bandaż wokół przedramienia. Nagle Trent chwycił go za dłoń, a Duncan popatrzył na niego trochę zaskoczony.

Courtney
- Będziesz tu cały czas...?

Izzy
- Czekam na Noah, mam nadzieję, że przyzna się do tego haiku!

Courtney
- Dobra, to ja... Cię zostawiam...

Lindsay
Z zamkniętymi oczami nakłada Heather balsam na plecy.

Heather
- Tylko ostrożnie. Mam delikatną skórę.

Lindsay
Pokój zwierzeń
- Chyba aligatorową. No wiecie, jak moje torebki ze skóry aligatora. Ciekawe z czego je robią?

Trent
- Obiecasz mi że nie będziesz już się ciął? Nieważne co? - specjalnie tak zlapał go za rękę, by wyeksponować swoją bliznę na nadgarstku.

Duncan
Spojrzał na blizny swego ukochanego. Mimo tego, że były prawdopodobnie już stare to spojrzał na nie ze zmartwieniem. Zaraz jego wzrok zatrzymał się na najpiękniejszej twarzy.
- O ile mnie nie opuścisz. - Uśmiechnął się. Chciał już bardzo, by Trent się ubrał. Spali nadzy, a on nie dawno się obudził... Jednak starał się tylko i wyłącznie patrzeć mu w oczy.

Heather
- Ała! Mówiłam żebyś uważała! - Lindsay zahaczyła paznokciem o jej plecy.

Bridgette
- Co się tam dzieje? - Krzyki Heather słychać było aż na stołówce.

Trent
- Nie opuszczę... - pocałował go w policzek oraz zaczął się ubierać. W końcu trzeba wykorzystać dzień na spa, nie?

Lindsay
- Przepraszam!! - wyjojczała do Heather

Heather
- Nieważne! Wynocha stąd! I idz na stołówke przynieść mi chipsy!! - blondynka natychmiast pobiegła do wskazanego miejsca.

Bridgette od razu zwrócila uwage na biegnacą dziewczynę.

Duncan
- Nie guzdraj się za bardzo. Bo cały dzień Ci umknie. - Mrugnął do niego i wyszedł z pokoju.

Bridgette
- Lindsay, gdzie się tak spieszysz? - Siedzi przy Gwen z miską owsianki.

Lindsay
- Heather chce chipsy. Gdzie są jakieś chipsy?!

Gwen
- Nie mam pojecia... Ale wiesz, że masz prawo się nie zgodzić? Sama może przynieść lalunia sobie - prychnęła.

Lindsay
- Ale to na przeprosiny!! Zadrapałam ją gdy smarowałam jej plecy balsamem. - Próbowała się usprawiedliwiać jakby miała syndrom bitej żony.

Gwen
- Ale to też robiłaś z własnej woli!! Nie może ci tak rozkazywać!

Bridgette
- Gwen ma rację. Proponuję Ci byś poszła do niej i powiedziała że to nie może tak dłużej trwać! Przejrzyj na oczy, nigdy nie uważała ani ciebie ani Beth za NK'ę! - Wykrzyczała, zdziwiła się własnym zdenerwowaniem.

Punka zaczepia jakaś ładna masażystka.

Masażystka
- Panie Nelson, pora na Pana masaż, proszę za mną. - Uśmiechnęła się uroczo i wzięła chłopaka pod ramię.

Duncan
Zaskoczył się trochę, ale nie zamierzał odmawiać.- Moim kościom na pewno przyda się porządny masaż.
- Ma na myśli ostatnią noc, którą spędził z Trentem.

Masażystka
- Naturalnie, ale jestem trochę zdziwiona. Pan jest bardzo młody. - Zachichotała i poprowadził go na fotel.

Lindsay
Spojrzała z powątpiewaniem na dziewczyny.
- Jestem pewna że będzie wszystko dobrze!! Może ma okres? Wiem! Przyniosę jej tampony do chipsów!! - poszła do Chefa po chipsy, do łazienki po zapasy na okres, a żeby było prościej, rozsypała tampony w paczce chipsów.

Gwen
- Ta dziewczyna jest zbyt naiwna. - westchnęła smutno.

Trent
Gdy się ogarnął, udał się do pokoju zabiegowego. Tam spotkał Noaha.
- Siema stary, co tam porabiasz?

Noah
Właśnie miał na twarzy maseczkę.
- odpowiadam na twoje głupie pytania. - Dalej miał wyjebane na obecność chłopaka i rozkoszował się właściwościami, które maseczka daje jego skórze. Gdy chłopak mruknął coś w stylu "jasne", zadał pytanie.- A co tak ostatniej nocy było głośno?

Bridgette
- Chyba nic już nie możemy zrobić. - Stwierdziła fakty.

Izzy
- Noah, Noah, Noah, Noah... - Powtarzała w kółko imię prawdopodobnego materiału na jej chłopaka.

Pokój Zwierzeń

- Noah jest super kumplem! Może o to mu chodziło? O przyjaźń!

Izzy
- Noah, Noah...

Eva
- Dziewczyno, co Ci jest? Wydajesz się jakaś smutna, a to ty zawsze tryskasz energią i zachowujesz jak wariatka. - Uniosła brew.

Duncan
Zażywał wspaniałego masażu wykonywany przez delikatne dłonie masażystki.

Trent
- A bo ja wiem? Muzyka może grała - próbował zbyć temat seksu w nocy.

Izzy
- Bo Noah chyba ro mnie napisał te Haiku, ale nie mam jak go nawet spytac teraz i czekam! - podrapała się za głową.

Eva
- Noah? W sumie nie spodziewałam się tego po nim.

Masażystka
Podziwiał ciało mlodego chuligana.
- Robisz coś może po tym masażu? W barze są pyszne drinki...

Noah
- To bardzo specyficzny rodzaj muzyki. Wydaje mi się, że dochodziła z waszej sypialni. I co, Duncan nadal jest bottom? - Nie mógł powstrzymać lekkiego uśmieszku.

Izzy
- No, ja też! Noah, przecież ma na wszystko i wszystkich wyjebane. Nawet na mnie, gdy dyndam mu tuż przed nosem!

Duncan
- Tak, doprawdy są pyszne. Nie mam planów, więc jestem do dyspozycji.

Trent
- Widze że lubisz słuchać takich melodii - Zaśmial się ironicznie - Aż dziwne jak na aseksualnego typa.

Noah
Przewrocił oczami.
- Po prostu nie dawaliście spać - Zastanawiał się nad tym co może robić Izzy - Wole romantyczne uczucia niż zwykłe pieprzenie.

Eva
- A może to nie on?

Izzy
- No to ja już kompletnie nie wiem!! - Zaczęła jeść list - Nie dowiem się już nigdy heheh...

Masażystka
Uśmiechnęła się do chłopaka.
- Wspaniale, to zatem chodźmy - Zarzuciła włosy do tyłu, mrugnęła do niego i zaczęła go prowadzić, będąc pewna że go uwiedzie jeszcze tej nocy.

Duncan
Domyślał się, że laska chce go wyrwać czy coś w tym stylu. Ale, gdy będzie sobie pozwalać na zbyt wiele to może po prostu ją zbyć. Zawędrowali do baru i oboje zamówili drinki.

Eva
Patrzy z politowaniem na rudą.
- Ja chyba na twoim miejscu, bym go zostawiła.

Courtney
- Ugh, nie do wiary że chłopcy spędzają weekend w spa podczas, gdy my jesteśmy w tym zatęchłym obozie! - Awanturowała się.

Gwen
- Już się tak nie awanturuj, przeżyjesz... - odparsknęła brunetce, która ewidentnie była zazdrosna o sukces chłopaków - Trzeba było się bardziej starać.

Masażystka
Chichocząc usiadła przy barze i zamówiła im obojgu drinka. Starała się eksponować swoje ciało, by punk miał na czym zawiesić oko. Ale ten jakoś opierał się jej urokom. Miała nadzieję że alkohol rozwiąże trochę jego język.
- A więc, opowiedz coś o sobie... - zaczęła bawić się ozdobną parasolką w swoim drinku, przy okazji założyła nogę na nogę.

Courtney
- Bardziej starać?! Zjadłam wszystko! Mam żołądek ze stali! Twoja dziewczyna zawaliła i to ona będzie na wylocie!

Bridgette
Spuściła wzrok na swoje nogi.
- Trochę masz rację Courtney, ale...

Duncan
- Jak widać jestem kryminalistą. - Zaśmiał się. - Siedziałem w poprawczaku za to co wyczyniałem. Mam za sobą już wiele takich odpałów. Jestem piromanem, interesuje się ostrą muzyką jak metal.... To chyba już wiesz, ale nazywam się Duncan. A ty? - Uśmiechnął się lekko popijając drinka.

Masażystka
- Och, czyli taki z ciebie bad boy? Jestem Alice - wodziła palcem po swojej szklance, starając się być uwodzicielska - Wydajesz się taki... interesujący...

Courtney
- Pf, lepiej zamilcz!! - prychnęła jej w twarz, na co zlękniona Bridgette się cofnęła.

Gwen
- Nie mów tak do mojej dziewczyny!! - powiedziała przez zęby, już wkurzona na Courtney. Jeszcze jedno słowo za dużo, i ta nadęta lala pożałuje.

Duncan
- Nie często to słyszę... Ale dzięki. Taki mój styl, choć niektórych wydaje się to denerwować. - Powiedział z rozbawieniem.

Courtney
- Twoja dziewczyna tylko zaszkodziła naszej drużynie! Powinna wylecieć na zbity pysk! - Była nabuzowana, więc nie panowała nad słowami.

Alice
- Tak? A kogo? - spytała zadziornie, patrząc na niego spod rzęs, uśmiechając się zalotnie.

Gwen
Nie wytrzymała. Rzucila się na brunetkę z pięściami.

Courtney
- Aaauu! Co robisz?! Gwen- To za obrażanje mojej dziewczyny!! - tłukły się, aż się kurzy jak w kreskówkach.

Duncan
- Rodziców, mojej adoratorki którą mam daleko gdzieś. - Zaśmiał się. - Ktoś by się jeszcze znalazł. - Wziął kolejny łyk napoju kątem oka patrząc na dziewczynę.

Bridgette
- Gwen, zostaw ją! - Złapała gotkę za ramię z przerażeniem. - Nic się takiego nie stało...

Alice
- Więc pewnie jest niewiele osób, które cie rozumieją co? Och ty biedaku... - chwycila go za dłoń niby we współczuciu, ale raczej to było oczywiste, czego się spodziewała.

Trent właśnie wyszedł z zabiegu. Akurat szedł w stronę baru by coś sobie zamówić.

Gwen
Posłuchala dziewczyny i odeszła na bok. Courtney krzyczała wsciekle za nimi.
- Wiem przesadziłam - spojrzala w bok, a Bridgette delikatnie przejechała palcem po lekko zadrapanej twarzy.

Duncan
- Eeeh, można tak powiedzieć... - Ręką na której widniał bandaż z zakłopotaniem podrapał się w kark.

Bridgette
- Oj Gwen... I na co Ci to było? - Złapała ją za dłoń i pogładziła po policzku.

Gwen
- Nie mogę słuchać, jak cie obraża... - pocałowała ją w dłoń - nie zasłużyłaś na to.

Alice
- Oczywiście jak czujesz się samotny, to możesz mi powiedzieć... - zaczęła gładzić kciukiem jego rękę.

Bridgette
Przewróciła oczami uśmiechając się.
- Jesteś słodka. - Pocałowała ją ponownie, ale teraz dłużej.

Duncan
- Dzięki za radę, ale... - Nagle do tej dwójki podszedł Trent.

Trent
Spojrzał na tę dziwną sytuacje. Obca kobieta gładzi rękę Duncana.
- Hej...? - spytał niezręcznie, patrząc się zszokowany na swojego chłopaka.

Duncan
- Cześć kochanie. - Lekko wyrwał rękę, wstał z siedzenia i pocałował chłopaka w policzek. - Jak tam, zrelaksowałeś się?

Alice
Otworzyła usta ze zdziwienia. Czyżby od początku podrywała geja?

Trent
- Co to było? - spojrzał lekko podejrzliwie na swojego chłopaka, ale przyjął pocalunek z ulgą.

Duncan
- Nieudane zaloty, ot co. - Objął go ramieniem. - Alice, drink był naprawdę przepyszny. - Mrugnął do niej.

Trent
Westchnął, przewracając oczami.
- Ty chyba naprawde nie wiesz, kiedy przestać co? - wziął chłopaka za rękę i pociągnął w przeciwną stronę od barku, zostawiając zszokowaną dziewczynę z szeroko otwartą buzią.

Duncan
- Ona zaczęła. Ja jestem zupełnie niewinny! Chciałem tylko masażu, ale najwidoczniej nie tylko ty jesteś pod wrażeniem mojego ciała. - Zaśmiał się.

Trent
- Ale i tak powinieneś od razu jej powiedzieć co i jak - przybliżył twarz do chłopaka - jesteś tylko mój.

Duncan
- Chciałem tylko zobaczyć jak daleko się posunie. - Spojrzał na niego psotnie. - Jesteś uroczy, gdy zazdrość Cię zżera.

Trent
- A ty jesteś debilem i co? - pocałował go czule w usta - Nie dziw sie ze jestem zazdrosny, zalezy mi na tobie.

Duncan
- Co nie zmienia faktu, że jesteś słodki. - Uśmiechnął się. - Naprawdę zależy Ci na takim kretynie jak ja? Nie wiedziałem... - Zrobił smutną minkę, ale zaraz wybuchnął śmiechem.

Trent
- Bo cie zaraz trzepne w ten łeb - zaśmiał się - Zależy i to jak. Zrozum to, a nie podrywasz jakieś lale - scisnął jego dłoń.

Duncan
- Pff, nikogo nie podrywałem. Nawet nie patrzyłem jak się przede mną wyginała i eksponowała swoje cyce. Wolę twoje. - Uśmiechnął się do niego z lekką ironią.

Trent
Spojrzał na niego z dezaprobatą.
- Nie wiem czy wziąc to za obraze czy komplement.

Duncan
- Oj no weź, rozchmurz się kotku. - Zaszedł go od tyłu i pocałował w policzek.

Trent
Przewrócił oczami, ale się uśmiechnął.
- No dobra, to co powiesz na jaccuzzi? - spojrzał na chłopaka i nagle szybko pobiegl przed siebie - kto pierwszy ten lepszy!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro