16. Ukryj się i bądź podstępny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Minęły dwa dni. Gwen była przygnębiona, ale postanowiła że się nie podda. Za to Trent i Duncan znowu byli ze sobą pogodzeni. Heather starała się trzymać Codiego na dystans, ale ten nie za bardzo ogarniał. Noah dużo czasu spędzał w ciszy, a towarzystwa dotrzymywala mu Izzy która co jakiś czas pakowała go w klopoty ze zwierzakami. Tyler także starał trzymać się blisko swojej ukochanej, która ciągle martwiła się, że Courtney zabiera jej przyjaciółkę.

Courtney
Podeszła do Heather wyraźnie zdenerwowana.
- Heather, ogarnij tą swoją "Przyjaciółkę". Ona cały czas patrzy na mnie, jakbym kogoś mordowała!

Heather
- A nie mordujesz? - Uśmiechnęła się sztucznie. - Rany, przejdzie jej. To przecież Lindsay. I ta idiotka nie jest moją przyjaciółką, to chyba oczywiste!

Lindsay
Pokój Zwierzeń

- Courtney próbuje mi zabrać NK'ę... Ale będę o nią walczyć chociaż nie wiem co! Bo kto będzie mnie wykorzystywał? A to takie ładne słowo! - Nie pamięta co ono oznacza.

Courtney
- Mówię ci, ona kiedyś się odgryzie. Może jest głupia, ale uparta... - nadal Courtney była niezadowolona.

Heather
Przewróciła oczami.
- Jezu, coś się tak jej uparła? To jest nasz sojusznik... Ona na bank nie skuma że jest narzędziem w naszych rękach. - powiedziała pewnie, udając się na stołówkę i zostawiając brunetkę samą.

Courtney
- Niech ci będzie - Udawała że się zgadza, ale wiedziała swoje. Chciała pozbyć się blondynki: Dla swojego spokoju i komfortu. Ale nie warto było o tym dyskutować z Heather. Zwłaszcza że teraz była na celowniku wszystkich. Ich rozmowy były tajne, jedynie Lindsay o nich wiedziała. Ale i tak musiała się pilnować, by nikt nie powiązał ich z sojuszem.

Noah
Tego poranka siedział sobie na plaży i czytał książke. Jak zwykle. Wyjątkowo jednak czytał książkę, którą poleciła mu Izzy. Nie była to jakaś lektura górnych lotów jak do tej pory, ale sam tytuł był intrygujący jak i zwariowany. Jak jego dziewczyna, która właśnie nadbiegła na plecach Codiego.

Cody
- Aaa, jak ją zdjąć?! - Krzyczy z dziewczyną na plecach.

Pokój Zwierzeń

- Jak Izzy może być dziewczyną Noah? Jak?! Przecież to zupełnie dwie nierealne rzeczy...

Izzy
- Haha, ale superowo i fajowo! Hej Noah, co ty tam robisz? Ooo, to ta książka o kosmicznych robalach? - Podekscytowała się.

Gwen
Siedziała sobie po drugiej stronie plaży. I patrzyła się w wodę wyobrażając sobie na niej fale... Bridgette... Od kilku dni była smutna, nie miała tu za bardzo przyjaciół... No może Duncan, ale on zbyt często był zajęty Trentem. I swoimi ustami dotknął ust jej dziewczyny... Ale nie może mieć to mu za złe. To był tylko wypadek. Jak na zawołanie do niej podszedł punk.

Duncan
- Hej laska, co jest? Co taka posępna? - Usiadł obok niej. - Słuchaj, ja wiem że brakuje Ci Bridgette... Ale musisz wziąć się w garść! No wiesz, postarać się by Heather Cię nie wywaliła, bo pewnie sądzi, że odpadnięcie Bridgette Cię osłabiło. - Posłał jej lekki uśmiech. - Przecież jesteś mocna, nie możesz pokazać jej tę chwilę słabości.

Gwen
- Może... Nie chce sie poddać - wzdycha - po prostu tęsknie...

Duncan
- Wiem - odparł, wiedząc że więcej nie może dla niej zrobić, bo dziewczyna sama musi przemyśleć to wszystko.

Noah
- Izzy, do nogi - powiedział stanowczo, a dziewczyna od razu zeskoczyła i jak pies położyła się obok niego - dobra Izzy - pogłaskał ją po głowie niczym psa i kontynuował lekturę.

Cody
Patrzył na to z rozdziawionymi ustami.

Pokój Zwierzeń
- Jakiego typu to związek? Wiem że się mówi że się jest na przykład zwierzakiem w łóżku, bo to ma sens, ale chyba nie w tego słowa znaczeniu?

Trent
Siedział sobie na schodach i pisał teksty piosenek. Od dwóch dni jakoś ciągle to robił. Przepisywał wszystkie spontaniczne słowa na kartce. Sprawiało to że czuł się lepiej.

Courtney
Przechadzała się po okolicy i dostrzegła muzyka. Zastanawiała się czy jest jakiś sposób, by akurat go załatwić, ale nie chciała popełniać takich samych błędów jak Heather. Musiała być ostrożniejsza.

Duncan
Westchnął tylko i wpatrywał się w wodę również jak gotka. Ona raczej nie miała humoru do rozmowy, a punk nie chciał naciskać. Wstał po chwili i położył dłoń na jej ramieniu po czym odszedł.

Courtney
Więc zdecydowała się na normalną pogawędkę. Dowiedzieć się tego i owego i może jakoś to gładko wykorzystać. Ale na razie rozmowa. Podeszła do chłopaka.
- Cześć. - Z uśmiechem usiadła na schodach. - Co piszesz? Och, przepraszam jeśli to osobiste, jak nie chcesz to nie mów. - Udawała skruszoną.

Trent
- Co? Ach to ty Courtney... Po prostu pisze piosenki, nic więcej - odpowiada bez większego zaangażowania.

Courtney
- Mogę zobaczyć? Oczywiscie jeśli ci to nie przeszkadza?

Trent
Popatrzył na swoje teksty, to na brunetkę. Zaśmiał się pod nosem i pokazał jej jedną kartkę.
- Ta powinna ci się spodobać.

W taki dzień chciałbym odjechać w dal...
Wziąć gitare w dłoń i zniknąć w cień...
Przeżycia różne kształcą mnie,
I chociaż nieraz boje sie,
To promyk nadziei w sercu mam,
To ty prowadzisz mnie tam!!
Patrz to ja!To jest ta cześć mnie,
Której nie zabierzesz mi,
Nie zabierzesz, nie!


- Na razie tylko tyle napisałem, ale wygląda chyba obiecująco co?

Courtney
Przygląda się uważnie każdemu zapisanemu słowu, jak wskazówce. Po przeanalizowaniu słów piosenki oddała chłopakowi kartkę. Już myślała, że to kolejna miłosna ballada o Duncanie. Chociaż, gdyby przyjrzeć się tylko jednej pewnej linijce...- Jest piękna. Masz prawdziwy talent do pisania tekstów. - Mrugnęła do niego z lekkim uśmiechem.

Lindsay
- Heather! - Podeszła do niej, gdyż w końcu przy niej nie było Courtney. - Może chcesz ze mną pójść na wspólne domowe spad? Mam maseczki w kilkunastu różnych zapachach. Na pewno jakaś przypadnie Ci do gustu!

Heather
- Ja, nie mam czasu... Musze... Cos zalatwic! - powiedziała uparcie.

Lindsay
Pierwszy raz się zezłościła. Wyglądała poważnie i z wyrzutem powiedziała do Heather.
- Przeciez jesteśmy NKmi nie?! Ja już dłużej nie zniose gdy widze jak ta wredna Courtney zabiera mi ciebie!!

Trent
- Mam jeszcze jeden projekt, na dwa głosy. Ale to już niespodzianka dla Duncana - uśmiechnął się pod nosem.

Courtney
Przewróciła tylko oczami, ale postanowiła się dopytać przyjaźnie o to co ją interesowało.
- Ty i Duncan, jesteście takim zgranym związkiem... Nieważne ile się kłócicie, zawsze się godzicie. Co jest sekretem na taką relacje? - spytala bezpośrednio, ale zaraz specjalnie dodała nieśmiało - Bo wiesz... Zawsze chciałam taki związek... Taki dobry i chcę wiedzieć jakie błędy robię...

Trent
Zastanowił się.
- Właściwie różnie bywa z tym godzeniem. Ale zawsze musimy pogadać szczerze od serca. Ostatnio nawet nie chcieliśmy gadać - podrapał się po szyi - Ale Noah nas ogarnął i zmusił do rozmowy.

Courtney
Pokiwała ze zrozumieniem i odwrócila głowę, robiąc nieufną minę.
- Noah...

Heather
Zirytowało ją zachowanie dziewczyny, ale dalej musiała grać. Udawanie przychodziło jej nadzwyczaj łatwo, jednak wszystko ma swoje granice.
- O tak, jesteśmy NK'ami. Nie martw się Lindsio... Lindsay. - Zaśmiała się nerwowo. - Courtney to tylko moja przynęta, a nasza przyjaźń będzie trwała po grób!

Pokój Zwierzeń

- Eh, nie ma mowy. Rzyg! Lindsay jest ostatnią osobą, z którą chce się zadawać, ale cóż... Jest użyteczna, naiwna jak nie wiem co!

Trent
- Może to trochę dziwne, ale to on nas potrafi zebrać do kupy. Niby nic go nie obchodzi, a jednak potrafi pogodzić.

Courtney
- To super, że wasz związek ma takiego przyjaciela. To całkiem... przydatne.

Pokój Zwierzeń

- Już wiem jak to rozegrać!

Trent
- W sumie to tak. To taki głos rozsądku. Ponoć wcześniej tez pomógł się ogarnąć Duncanowi, znaczy powiedział mu coś, co potem przemyślał. Przynajmniej tyle wiem z jego opowieści. - był zadowolony.

Courtney
- Oh, naprawde? Szkoda by było stracić takiego przyjaciela. Dbajcie o niego - uśmiechnęła się troskliwie. Chwilę jeszcze posiedziała z Trenten, potem poszła do siebie. Tą informacją nie zamierzała się dzielić z Heather. Przynajmniej nie teraz. Dopóki nie będzie wiedziała więcej.

Lindsay
- Och, no dobrze! W takim razie idziemy na... Aaa!!!Zanim blondynka zdążyła dokończyć wielki strumień wody w celował w nią. Z kilkanaście metrów od nich stał Chef z sikawką.

Heather
Pokój Zwierzeń

- To był komiczny widok! Ahaha! - Śmieje się

Piskliwy głos Lindsay rozległ się w całym obozie.

Izzy
- Ooo, biją się. Super, chcę to zobaczyć! - Przybiegła w miejsce zdarzenia po czym ona odleciała dalej z wrzaskiem przez kolejny strumień wody.

Chris
Mówi przez głośnik.
- Chefie, wyzwanie jeszcze się nie zaczęło!

Chef
Prycha- Już nic mi nie wolno - kręci rozczarowany głową - przyjdę za godzine i wtedy się zabawię - wychodzi, zostawiając mokrą blondynkę do suchej nitki.

Lindsay
Zaczęła panicznie krzyczeć

Heather
Bardziej niż narzekającą dziewczyną przejęła się tym po co Chef miał pistolet na wode.
- Czyżby bitwa wodna? - pogładziła się po brodzie.

Izzy
Aż podskoczyła gdy wpadła na pomysł.
- Oooo jestem pewna że to odtworzenie sceny Bitwy pod Grunwaldem!!

Heather
Popatrzyla na nią ze zdziwieniem.
- Pod czym?

Izzy
- No wiesz, gdzie taki nazista walczył z Voldemortem! - podskoczyła do góry radośnie.

Noah szedł w ich kierunku z Codym i wszystko słyszał.

Noah
- Izzy... Pomyliła ci się druga wojna światowa z Harrym Potterem. Chociaż ciekawe porównanie.

Izzy
- Haha, dzięki Noah!- Nuci opening z Harry'ego Pottera i udaje, że w dłoni ma miecz, którym zabija zmutowane wiewiórki.

Cody
Myśli, że mógłby ściągnąć koszulkę i polać się wodą i będzie wtedy tak seksowny jak Justin.

Trent
Nadal wpatruje się w swoje kartki i długopisem dopisuje ostatnie słowa.

Duncan
Spaceruje po obozie i zauważa, że Trent siedzi na schodach przy jednej z kabin. Gdy zaczął się do niego zbliżać, muzyk wepchnął swe kartki do kieszeni.
- Hej, przystojniaku. Co tam bazgrzesz? - Uśmiechnął się i przysiadł się do niego.

Trent
- Nic takiego, wiesz to co zwykle. - Uśmiechnął się na myśl o sytuacji, która rozegrała się w jego głowie.

Duncan
- Mogę zobaczyć? - Spytał nieśmiało. - I tak nie mam nic lepszego do roboty. - Prychnął.

Trent
- Jasne, ale to za chwilę. Poczekaj. - Podniósł się i skierował się w stronę domku. Ze swojej torby wyciągnął jakąś chustę i dołączył do swego chłopaka. Materiał schował za swymi plecami.- Wstań i odwróć się.

Duncan
Zdziwił się, ale wykonał jego polecenie. Nie mogło się oczywiście obyć bez drobnej złośliwości.
- Tak od razu? A co ze grą wstępną? - Głośno się zaśmiał.

Trent
- Ha ha, bardzo śmieszne ale może innym razem. - Mimo woli uśmiechnął się. Zawiązał chustę na jego oczach. - I nie podglądaj.

Duncan
- A jak mam to kurwa zrobić? Przecież nic nie widzę! - Awanturował się.

Trenta
Wziął również gitarę, która leżała obok i w futerale zarzucił ją sobie na plecy. Chwycił go za dłoń, by móc go prowadzić.Po dość długim czasie, który składał się z marudzenia Duncana dotarli na szczyt klifu. Punk chciał jeszcze dalej iść, ale Trent go nagle zatrzymał, bo runąłby w dół.

Trent
- To tutaj. - Rozwiązał chustę i przed buntownikiem rozległ się piękny widok (jak na ten obóz) i horyzont.

Duncan
- I po co mnie tutaj przyprowadziłeś? Chcesz mnie stąd zrzucić? - Spojrzał na niego i skrzyżował ramiona.

Trent
Zaśmiał się uroczo.
- Nie, pytałeś się czy możesz zobaczyć... Tylko... że chciałbym zrobić to inaczej niż tylko pokazać - powiedział do niego zagadkowo.

Duncan
Udawał że wie o co chodzi chłopakowi, ale nie miał zielonego pojęcia.
- Czyli co? Prezentacja? - popatrzył na gitarę i pomyślał że może po prostu chce zagrać na gitarze, a te jego dziwne podchody to artystyczne wstępne pierdółki.

Trent
Znów się zaśmiał ku lekkiej irytacji Duncana.
- Raczej występ z widownią.

Duncan
Jeszcze bardziej się pogubił.
- Słucham? Co to znaczy?

Trent
Wyjął napisany tekst i podał go Duncanowi, przy okazji sięgając po swoją gitarę i na wszelki wypadek upewniając się, że jest dobrze nastrojona.
- Napisałem piosenkę, ale na dwa głosy. Chciałem żebyś ją ze mną zaśpiewał.

Duncan
Prychnął i się uśmiechnął.
- Tylko tyle? Nie mogłeś od razu? To zanuć, to będę wiedział jak zaśpiewać.

Trent
Wyglądało że ma inne plany.
- Ale żeby nie było za nudno, chciałbym byśmy zaimprowizowali. Umiesz czytać nuty? - sprawdził ostatnią strunę, lekko przekręcił klucz i zadowolony wydał dzwięk.

Duncan
- Może trochę? - podrapał się po brodzie - Ale wiesz, że ciężko będzie mi odtworzyć melodię? Nie jestem jakiś uzdolniony w śpiewaniu jak ty.

Trent
- Ale chociaż spróbujesz? - spojrzał na niego uśmiechnięty - W końcu tylko raz cię o to proszę.

Duncan
- No dobrze królewiczu. Zaczynaj - przewrócił oczami i pokręcił głową cały czas się śmiejąc.
Trent
Zaczął grać spokojną melodie, jednocześnie zaczynając śpiewać.

A ty bądź dla mnie jedynym snem
Wszystkim co dzisiaj wiem


- Teraz ty - szepnął, skupiając się na graniu melodii.

Duncan
- O... ja? dobra - szybko spojrzał na kartki i spróbował zawtórować ton głosu jakim śpiewał jego chłopak.

A ty bądź wiarą w kolejny cud
Kiedy w około chłód


- Dobrze? - szepnął, a Trent zachichotał i kiwnął głową

Trent
Miły my Jesteś moim marzeniem
Mego życia spełnieniem...


- refren tym razem zaśpiewam pierwszy - Duncan w odpowiedzi kiwnął głową

A ty bądź moim pierwszym oddechem
Moim smutkiem i grzechem
Moim każdym uśmiechem
A ty bądź moją nieskończonością
Mym spokojem i złością
Mą największą miłością!


Duncan
Chrząknął i spróbował zaśpiewać to co było dalej na kartce.

A ty bądź moją drogą do chmur
Moim niebem bez dziur


Trent
A ty bądź każdym kolejnym tchem
Każdym udanym dniem


Duncan
Miły my Jesteś moim marzeniem
Mego życia spełnieniem


Trent
- Damy rade razem refren? - szepnął, po czym oboje wzięli wdech.

Trent i Duncan
A ty bądź moim pierwszym oddechem
Moim smutkiem i grzechem
Moim każdym uśmiechem
A ty bądź moją nieskończonością
Mym spokojem i złością
Mą największą miłością!!


Oboje chłopacy uśmiechnęli się do siebie i spojrzeli sobie w oczy, powtarzając refren.

A ty bądź moim pierwszym oddechem
Moim smutkiem i grzechem
Moim każdym uśmiechem
A ty bądź moją nieskończonością
Mym spokojem i złością
Mą największą miłością!!!
A ty bądź...
A ty bądź...


Oboje nie mogli od siebie oderwać wzroku. Gdy tekst piosenki się skończył, Trent dokończył grać instrumental. Gdy okolica nagle zawiała ciszą, w końcu Duncan się odezwał, ale nie bardzo wiedział co powiedzieć. Już raz śpiewał w obecności Trenta, ale to co się niedawno wydarzyło... Było magiczne.

Duncan
- Ciągle mnie czymś zaskakujesz, Trent. - Nie mógł powstrzymać uśmiechu. Nie wiedział co dodać. Wciąż był zamroczony tym co przed chwilą miało miejsce.

Trent
- A zabronisz mi? - Wpatrywał się w błękitne oczy chłopaka, które wyrażały tyle radości że głowa mała.

Courtney
Podsłuchiwała chłopaków z niedaleka. Faktycznie, ładny spiew... Ale po co? To konkurs o pieniądze, nie randka w ciemno. Musi być jakiś sposób ich skłócić, ale najpierw trzeba się zatroszczyć o ewentualne środki do ich pogodzenia. Pozbycie Noaha na początek byłoby odpowiednie. Tylko... wszyscy teraz mają skupioną uwagę na Heather. Ona nie może stracić tego sojusznika... Miałaby dodatkowy głos w plecy.

Duncan
- Nie mam takiego zamiaru. - Położył swą dłoń na piersi. - A wręcz przeciwnie. - Złapał go za obie dłonie patrząc mu w zielone oczy.

Trent
- Skoro taki skory, to od dzisiaj ty będziesz mi śpiewał - popchnał go lekko w żarcie.

Duncan
- Wiesz co? Lepiej nie jeśli chcesz swoje uszy zachować na trochę dłużej. - Powiedział z przekąsem. - Lub jeśli będziesz mnie denerwować to osobiście Cię stąd zepchnę. - Zaśmiał się.

Chris
- Widzę was wszystkich za dziesięć minut na molo! Bez wyjątku! - powiedział przez głośnik, na co praktycznie wszyscy stękneli.

Trent
- Masz farta. Bo gdyby nie on, to bym cię teraz zmusił do śpiewania operowego - zaśmiał się, chwycił Duncana za rękę i zeszli na dół.Wszyscy się zjawili bez wyjątku. Nawet Lindsay, mimo że godzine wybierała w co się przebrać.

Chris
- Cóż, Chef zniweczył moje plany i nie będzie już efektu zaskoczenia. Widzisz coś ty zrobił?!

Chef
- To ja już nie mam żadnych praw?! - Nastawił pistolet z wodą i strumień trafił w prowadzącego.

Chris
- Myślę, że zdążyłeś już go przetestować! - Krzyczy z daleka po czym wraca do małolatów i starego kucharza. Otrzepał się z wody, prawie jak pies. - Dobra, gdybym miał czas to zmieniłbym zadanie na jakieś niespodziewane, ale nie zdążę na swój masaż! Zatem, wy macie kilka minut na ukrycie się, a Chef będzie starał się was odszukać. Oczywiście zostaniecie oblani wodą, by oznakować was, że wypadliście z gry. Tamto krzesło ratownicze... - Pokazał na siedzenie, które stoi na pomoście. - Jest waszym immunitetem. Kto na niego siądzie jest nietykalny. Rzecz jasna, gdy zostania ostatnia osoba. Po złapaniu macie obowiązek szukać reszty razem z kucharzem.

Duncan
- Chowanego? Normalnie jak w jebanym przedszkolu. - Prychnął. - Nie masz czegoś lepszego w zanadrzu?

Chef
- To samo Trent mówił poprzedniej nocy? - zaśmiał się w duchu, że umie się odgryść

Duncan
Kurwa, czemu kontratak przed nim lub Trentem musi być związany z ich seksem?! Co, zazdroszczą im? Może to z powodu andropauzy; przecież to ciągle Chris im dokuczał.
- Jeśli chcecie to sami spróbujcie. Kto byłby bottom? Pewnie Chris? Nawet wam nie musimy pokazywać jak dokładnie to robić, macie już z kilka podobnych nagrań. Ale napaleni... - Pokręcił głową. - Z pewnością masturbowaliście się przed wideo? - Mówił ciągle z nutą ironii i kpiny.

Courtney
- Fuj!!! Możecie tu o tym nie rozmawiać?! Jesteście wszyscy ochydni i zboczeni!

Chef
- Słuchaj ty gnojku! - Podszedł do Duncana wymachując palcem, ale Chris mu przerwał.

Chris
- Chefie, spokojnie. Zobaczymy czy jest taki cwany, że uniknie twojej broni dalekiego zasięgu - uśmiechnął się do uczestników.

Duncan
Prycha.
- Ojej, mam się bać pistoletu na wodę? Naprawdę, szczam po gaciach.

Chris
- A czy Chef wspomniał, że podrasował swoją broń? Chcecie przetestować?

Chef
Uśmiechnął się złośliwie.
- Ja z chęcią.Courtney spojrzala wystraszona na Codiego, a ten starał się udawać, że też sie nie boi.

Chris
- No to macie 10 minut na schowanie. Uciekajcie! Chociaż raczej nic to nie da...

Obozowicze rozpierzchli się w swoje strony. Oprócz Lindsay, która nie wiedziała co ze sobą zrobić.

Lindsay
- Ale gdzie mam się schować? Kyle? Chefie? - Miała głupi wyraz twarzy.

Chris
- Nie do nas to pytania mała! Spójrz, tam chyba jest wyprzedaż błyszczących dupereli!

Lindsay
Uciekła z radosnym krzykiem mając nadzieje, że to prawda. Jej ustom przydałoby się nadać nowy blask!

Courtney
Schowała się gdzieś w krzaczorach. Weszła w nie głęboko aż wokół niej rozciągały się tylko liście i gałęzie.

Cody
Jego radar podrywacza wyczuł, że jakaś panienka ukrywa się niedaleko niego. Oczywiście nie mylił się, a Courtney go nie zauważyła.
- Cześć, mała. - Mrugnął zalotnie.

Courtney
Lekko podskoczyła i obróciła się szybko w stronę chłopaka.
- Co... Ty tu robisz?! - szepnęłą groźnie, patrząc na chłopaka.

Tyler
Pobiegł prosto do lasu i rozglądał się nerwowo. Gdzie mógłby się schować? Spojrzał na drzewo. Może wejść na czubek albo do jakiejś dziupli? Nie... To takie gejowe... Jednak usłyszał z tyłu hałas i zlękniony wskoczył na świerka.

Heather
Długo zastanawiała się co mogłoby być jej kryjówką. Przecież w tak oczywistych miejscach jak krzaki czy drzewa ją od razu znajdą. Kabiny też nie wchodziły w rachubę. Dlatego dziewczyna postanowiła udać się do kuchni Chefa... Tam coś musi się znaleść.

Trent
Szedł spokojnym krokiem przez obóz i zastanawiał się przy tym gdzie powiniem się schować. Nie zamierzał wcale wchodzić znowu do szamba, ale nie chciał też być na widoku. Po chwili dołączył do niego ktoś znajomy.

Cody
- Wyczułem aromat dziewczyny, więc postanowiłem wpaść. - Ponownie puścił jej oczko. - Codymen może potowarzyszyć Ci w ukryciu. Uznajemy to za randkę? - Cieszy się.

Pokój Zwierzeń

- Heather unika mnie od dwóch dni, tak mi się wydaje... Pewnie dalej się wstydzi, ale może Courtney będzie bardziej otwarta?

Lindsay
Pobiegła do męskiej łazienki i zamknęła się w kabinie stając na kiblu. Widać jej trochę czubek głowy.

Chris
Wszedł do łazienki.
- Chyba pomyliłaś kabiny Lindsay. - Stwierdził z uśmiechem.

Lindsay
- Kto to Lindsay? Ah, no tak, to ja! - Zaśmiała się, ale zaraz zamilkła, bo zorientowała się, że Chris ją zauważył. Wybiega z toalety z piskiem.

Izzy
Skocznym krokiem zawędrowała do jaskini niedźwiedzia.
- Uuu, haha czadowo! Chefuncio mnie na pewno nie znajdzie. Cześć Stefanio! - W odpowiedzi miś ryknął.

Duncan
Nie wiedział w sumie za bardzo co ze sobą zrobić. Nie było jakiejś wartej jego uwagi kryjówki. Nie zależało mu za bardzo, by kucharz go nie dopadł. Ma się bać strumyczka wody? Jak zdobędzie nietykalność to super, a jak nie to trudno. Nie będzie przecież płakać. Po chwili chodzenia zobaczył swego chłopaka, więc postanowił chociaż jakoś miło spędzić czas podczas zadania.
- Też nie masz gdzie się ukryć? - Uniósł brew.

Courtney
Już z miejsca chciała odmówić, ale tak samo jak Heather wolała manipulować chłopakiem.
- Jasne, jak sobie życzysz - uśmiechnęła się do niego serdecznie - ale na razie musimy być cicho... - zniżyła głos, słysząc jakieś kroki.

Cody
- Och rozumiem, jak w Family Strokes... Będę cicho - przykłada palec do ust i dziwnie się uśmiecha.

Courtney
- W czym? - podniosła zdziwiona brwi.

Cody
- Nieważne...

Trent
- No tak nie za bardzo, przydałoby się coś nietypowego, gdzie na pewno by nie zajrzał - rozglądał sie dookoła.

Duncan
- Coś nietypowego mówisz? - Zamyślił się i zerknął przed siebie. - A może gdzieś wysoko? - przyjrzał się chatkom, które znajdowały się przed nimi. A konkretnie ich dachom

Trent
Nie widział gdzie patrzy Duncan
- Byle nie drzewa... Oklepane, na bank będzie sprawdzał

Duncan
Pokręcił głową.
- Nie, głupku. - Zaznaczył ostatnie słowa. - Mówię o dachach. Większość pewnie wybrała krzewy lub drzewa. Chefuncio nie pomyśli by tam sprawdzić.

Lindsay
W końcu schowała się pod łóżkiem w męskiej kabinie.- Fuj, ale mają obrzydliwy kolor ścian... - Szepnęła pod nosem.Z czasem zaczęły obłazić ją karaluchy. Próbowała stłumić w sobie wrzaski. Usłyszała akurat jak ktoś wchodzi do chatki. Nie wytrzymała w końcu. Wybiegła z domku krzycząc i strzepując z siebie robaki. Chef dopadł ją strzelając z pistoletu z wodą tak że blondynka przewróciła się na ziemię.

Chef

- Trafiony zatopiony! Mała, idziesz ze mną szukać reszty. - Zarządał.

Lindsay
Nie dosłyszała
Ale ja nie lubie resztek! - obrzydziła się.

Izzy
Wróciła z jaskini znudzona. Ona się nie przejmowała grą. Ona się wyśmienicie bawiła biegając za Chefem. Jeszcze bardziej, jak nie mógł jej trafić
- Hahahah, strzelaj Chefie! - Zrobiła piruet w powietrzu.

Chef
- Nie ruszaj sie! Izzy- Jesteś berkiem! - śmiała się jak szalona.

Chef
- Ale my gramy w chowanego!

Izzy
Zasłoniła twarz rękami.
- Nie widać mnie!

Trent
- W sumie ja sam bym o tym nie pomyślał... Wejdzmy tam!

Duncan
Pociągnął chłopaka za nadgarstek i oboje stanęli przy domku chłopaków. Trent postanowił wejść pierwszy, więc stanął na barierce przy schodkach i zaczął się wspinać po ścianie. Zsuwał się trochę, więc podtrzymał go łapiąc za biodra.
- Trzymam Cię. Jeszcze kawałek.

Trent w końcu wszedł na dach. Odwrócił się w stronę Duncana i wyciągnął do niego dłoń, by pomóc mu wejść, ale punk doskonale sobie sam poradził. Wziął rozpęd po czym chwycił się paznokciami drewnianej ściany. Po niedługim czasie złamał się za krawędź dachu i wspiął się na górę bez widocznego wysiłku.

Chef
- Nie prawda, widać Cię! - Był zirytowany zachowaniem dziewczyny.

Lindsay
- O Chefie, tam jest Izzy! - Siedziała na ziemi mokra.

Izzy
- Ale ja siebie nie widze! - śmiała się do blondynki i robiła gwiazdy, z łatwością unikając strumieni wody i biegnąc przed siebie.

Lindsay
Zbiło ją to z tropu.
- A mnie widać? - zastanowiła się - bo ja siebie nie widze także....

Chef
- Zamknij się mała! Przyprowadz mi kogoś, a nie tak siedzisz! - był mega zirytowany tymi podchodami. Zanim się obejrzal, Izzy zniknęła mu z zasięgu wzroku - A niech to!!

Trent
- W sumie całkiem niezła kryjówka - szepnął do Duncana, mając wzgląd z chłopakiem na wszystko z góry.

Gwen
Dziewczyna była ukryta w pokoju zwierzeń. Starała się być mega cicho...

Lindsay
- Och, no dobra! Ale kogo?

Chef
- Kogokolwiek! Zakochani będą się ukrywać w jednym miejscu, więc ich najszybciej znajdziesz. - Tłumaczył jej.

Lindsay
- Olivka i Miłosz? Myślałam, że zostali w Londynie...

Chef
- O czym ty gadasz dziewczyno?! Mówię o Duncanie i Trencie!

Lindsay

- Aha... O-okej! - Pobiegła gdzieś.

Duncan
- Pewnie, tylko żeby Ci się noga nie powinęła. Inaczej nas wydasz. - Odparł zgryźliwie.

Noah
Chodzi sobie z książką w nosie. Dochodzi do kryjówki chłopaków.
- Debile, wiem że tam jesteście. - Nawet na nich nie patrzył.

Trent
- Martw się o siebie lepiej - odszepnął, chowając się za dachówkami. Prawie się poślizgnął, ale dał radę dzieki Duncanowi i jego silnemu chwytowi.

Noah
Wzruszył tylko ramionami i poszedł się się schować w lesie. Wiedział że Izzy teraz zajmuje Chefa, więc czuł się swobodnie na tyle, by chodzić na widoku.

Cody
Siedzial cicho obok Courtney i zaczął wąchać jej włosy.

Courtney
Po chwili usłyszała długie pociągnięcie nosem na swoją głową.
- Co ty wyrabiasz?! - Szepnęła groźnie i zdezorientowana.

Gwen
W pokoju zwierzeń zaczęła mieć atak paniki. Klaustrofobia jednak nie służy do ukrywania się w takich miejscach choćby na krótki czas. Próbowała otworzyć drzwi, ale... Się zatrzasnęły!

Bridgette
Ogląda telewizję u babci. Odkąd wyleciała będzie oglądać codziennie każdy odcinek z udziałem jej girlfriend. Kamera akurat pokazuje wychodek.
- O nie, Gwen! Dasz radę kochanie! - Dopingowała gotkę przed ekranem przytulając się mocno do kolan.

Babcia
Wchodzi akurat do salonu.
- Ah, młodzież. W waszym wieku to, gdy dzieci coś przewinęły zostawały zamknięte w magazynach! - Siada obok blondynki i obejmuje ją ramieniem.

Gwen
- Pomocy! Nie mogę wyjść!!! - Głośno wali w drzwi.

Lindsay
Weszła do stołówki. Zajrzała pod stół, a tam ujrzała...- Cześć Heather! - Czarnowłosa uderzyła się głową pod stół. - Widziałaś gdzieś Daniela i Theodora?

Duncan
- Uważaj byś nie zwichnął sobie nóżki. - Parsknął.

Cody
Na dźwięk głosu Courtney zachwiał się i prawie przewrócił na nią, ale w porę złapał się gałęzi.
- Bo... ładnie pachniesz? - zaczął drapać się za szyją.

Courtney
W zdezorientowaniu patrzyła nerwowo na boki. Po chwili uśmiechnęła się sztucznie.
- Dzięki? Nie jesteś taki jak mówił Noah... - Zaczęła blefować, mając wielkie nadzieje co do tej rozmowy i naprowadzeniu Codiego w jej misterny plan.

Heather
- Zamknij się Lindsay! Bo Chef mnie znajdzie! - szepnęła groźnie, ale po zastanowieniu wyszła. Skoro ta Lindsyotka ją znalazła, to Chef znajdzie ją tym bardziej. Musi zmienić kryjówkę. Musi wygrać. Wszyscy mają ją na celowniku.

Lindsay
Pobiegła za dziewczyną.
- Henna! To wiesz gdzie oni są?

Heather
Żeby pozbyć się dziewczyny, ironicznie do niej zawołała.
- A sprawdzaj choćby na pieprzonym dachu! A Chefowi mów, że mnie nie widziałaś!

Lindsay
- Och, dobra! Ale gdzie jest dach?

Cody
- E-eh, a Noah coś o mnie mówił? Zresztą, nie waźne. Liczysz się tylko ty ślicznotko. - Uśmiechnął się lubieżnie.

Tyler
Był w kąpielówkach i zdecydował ukryć się w wodzie. Jednakże z jego szczęściem oczywiście natrafił na rekina, który próbował odgryźć mu tyłek.
- Aaaaa, zostaw mnie! - Pływał tak szybko aż w końcu znalazł się na piasku i dalej próbował płynąć kraulem.

Chef
Trafił w szatyna.
- Mam Cię wymoczku! Najłatwiejsze cele już mam za sobą. Ja chcę wyzwanie!

Duncan
- Ta sytuacja przypomina mi, gdy kradliśmy im jedzenie. - Zaśmiał się cicho przypominając "stare" dzieje.

Trent
Sam się uśmiechnął na wspomnienie o którym opowiadał chłopak.
- W sumie miła chwila. No oprócz prawie bycia przyłapanym - zaśmiał się cicho, spoglądając na chłopaka obok.

Courtney
- No... Dużo mówił... Między innymi ze chce cię wywalić - mówi niby nieśmiało, na co Cody zareagował zdziwiony.

Cody
- Co?! Jak to?

Courtney
Spojrzała celowo w bok, by wyglądać na zakłopotaną.
- Ja... podsłuchałam, jak rozmawiał z Heather i ją namawiał by ciebie wywalić. To takie... okrutne - posmutniala, byle uzyskać to co chciała.

Izzy
Obecnie siedziała na drzewie, tuż przy dziupli dzięcioła. Była cicho, ale jedynie dlatego, że podziwiała jak ptak dziobie korę drzewa. Po chwili radośnie zawołała:
- Ooo to tak się robi! Dziękuje za dobry instruktarz dziobaku Pepi! - zaczęła uderzać głową w korę, sprawiając że wszystko dookoła się zaczęło trząść i wydawać głuche twarde dzwięki.

Duncan
- Hej, to byłoby epickie. Ale mielibyśmy przesrane. - Zaśmiał się. - Uwielbiam smak adrenaliny. - Spojrzał na niego i dopiero teraz zauważył, że Trent intensywnie się w niego wpatruje. - Co, taki cudowny jestem? - Ponownie się zaśmiał, nie mógł powstrzymać rozbawienia całą tą sytuacją.

Cody
- Ale myślałem, że jako tako się dogadujemy...

Pokój Zwierzeń

- No muszę przecież wszystkim powiedzieć, że Noah ma sojusz z Heather! Gdyby nie Courtney, nie dowiedziałbym się o tym... Zależy jej na mnie! - Wykrzykuje radośnie.

Trent
- W sumie tak, jesteś cudowny. Ale nie o to chodzi - zaśmiał się, gdy nagle usłyszał jakiś chrzęst - Słyszałeś to?

Lindsay
Wdrapywała się na dach, gotowa kogoś znaleść. Skoro Heather mówiła że tu ktoś mógł być, to tak na pewno było!! Weszła tak więc na szczyt i złapała Duncana za nogę.
- OOOO mam coś!! - Zapiszczała podekscytowana.

Courtney
- Wybacz Cody, ale taka jest prawda. Noah chce sie ciebie pozbyć. I nastawić Heather przeciwko tobie! - Powiedziała z udawanym współczuciem - Ale ja jestem po twojej stronie i nie pozwolę byś został wywalony!

Pokój Zwierzeń

- Akurat... Po prostu nie pozwolę by Heather odpadła. Za bardzo jest mi potrzebna. Cody też. Naiwny, ale się nadaje.

Duncan
Spojrzał na dłoń Lindsay owiniętą wokół jego kostki.
- Odwal się, mała! - Syknął do niej. Uderzył mocno nogą o dach sprawiając, że blondynka z niego spadła. - Zmywam się stąd.Zeskoczył z dachu o dziwo nic nie skręcając i pobiegł w dal nie zważając na Trenta.

Cody
- Courtney... Chociaż ty jesteś prawdziwa. Dziękuję! - Objął ją, a szatynka go lekko odepchnęła.

Izzy
Pojawia się nagle w krzakach wywołując u obojga krzyk.
- Hej gołąbki, co robicie?! Ja błoto wtarłam w oczy Chefa, haha. Nic nie widzi!

Cody
- Noah ma sojusz z Heather. - Wypalił.

Trent
- Ej co to miało być?! - krzyknął za chłopakiem, nie zważając na to że go słychać. Szybko został złapany za nogę przez Lindsay, która zaczęla krzyczeć dookoła.

Lindsay
- Mam go! Mam go! Był na dachu! - przytuliła jego but z całej siły. Szybko go powąchała i zmarszczyła nos - Ale weź że ta marka butów jest niemodna? I masz złe perfumy. Wiesz co? Do twarzy byłoby ci w botkach.

Trent
- Co ty mówisz kobieto...?! - Nie zauważył jak Chef podszedł do nich od tyłu i oblał Trenta wodą.Chef tylko zarechotał odbrzydliwie.

Izzy
Spojrzała na Codiego ze zdziwieniem.
- Noah by nigdy na to nie poszedł, nie chciał nawet się przyjaźnić z moim kolegą Patrykiem! - Szybko wyciągnęła zdechłego łososia, z którego latało kilka much - Wiem że to dupek i się nie myje, ale za to jak smakuje! - Szybko ugryzła rybę

Cody
- Ponoć to on jej zaoferował sojusz.

Izzy
Wypluła kawałek na Codiego i powiedziała po kilku sekundach.
- zapomiałam sosu. Co mówiłeś?

Courtney
Lekko wkurzona chwyciła Izzy za ramię.

Duncan
Okej, musiał sobie znaleźć inną kryjówkę. To że Trent nie pobiegł za nim to jego problem. No ma trochę sobie za złe, że go tak zostawił, ale co tam. Nie ma już drużyn, więc teoretycznie powinien każdy sobie sam radzić. Po za tym jeśli został złapany to będzie musiał go szukać. A to dla punka było satysfakcjonujące.

Courtney
- Słucha mnie bardzo uważnie, dobrze? - Izzy pokiwała głową z szerokim uśmiechem. - Noah zaoferował sojusz Heather. Ona się zgodziła, sama jestem w szoku. Wydaje mi się, że mówił coś w stylu "trzeba wyeliminować tą wariatkę. Pada jej już na mózg, teraz jest jeszcze gorzej". Każdy idiota pomyślałby że to o tobie... Bez urazy. - Dodała szybko.

Gwen
Leżała pod warstwą mchu. Była bardziej niż pewna, że to idealna kryjówka.

Heather
Udało jej się ukryć pod mchem. Była z siebie zadowolona. Niechcący jednak nacisnęła na coś obok niej.

Gwen
- AAAAuuu! - Wydała okrzyk i szybko zatkała usta.

Heather
- Jezu znowu ty...?! - szepnęła groźnie.

Cody
Zamyślił się. Wcześniej Courtney wspomniała że to jego Noah chciał wywalić. W taki sposób wyciągnął prawdziwe i jedyne słuszne wnioski.

Pokój Zwierzeń

- Noah posądza nas o romans i dlatego chce nas wywalić!!! Jezu no, Izzy jest hot laską, ale ja jej nie dotknąłem nooooo... Chociaż jak zechce to jasne, moge ją podotykać tu i uwdzie. Ale tak nie może być - pokręcił głową - musze wszystkim powiedzieć o tym co zrobił Noah. Dla mnie było to dziwne jak na ostatniej ceremonii wykrył to co zrobiła Heather. I sam to odkryłem! - zrobił dumną minę, mimo że wcale tak nie myślał wtedy, bo myślał o całowaniu lasek.

Izzy
- Haha, dobry żart Courtney! Nie wiedziałam, że potrafisz być taka dowcipna. Czaaad!

Courtney
- Co? Ale ja nie żartuję. I bądź z łaski swojej ciszej, bo... - Krzaki rozchylił Trent.

Gwen
- To samo pytanie mogłabym zadać tobie. Byłam tu pierwsza, więc nie ryj się!

Heather
- Spadaj gotylico. Tylko nie próbuj mnie całować skoro twoja dziewczyna zrobiła "pa-pa".

Gwen
- Wolałabym umrzeć! - Syknęła ze złością. Idź szukać swojej służącej lepiej.

Trent
Uśmiechnął się lekko złośliwie.
- Chefie! Tu s...! - Cody zatkał mu szybko usta ręką.

Cody
- Czekaj stary! Muszę najpierw podzielić się z tobą nowiną! - Wziął głęboki oddech - Ja i Courtney randkujemy!

Courtney walnęła go w łeb.

Courtney
- Nie o to ci chyba chodziło.

Cody
Pokój Zwierzeń

- Na bank się wstydzi, pewnie to jej pierwsza randka - robi dumną minę

Cody
- AAA, Noah spiskuje z Heather - przytulił szybko Courtney, która mu na to pozwoliła. Ale w duszy cierpiała katusze.

Izzy
- Czekaj, to wy tak serio? Patryk, czy ty to słyszysz?! - potrząsnęła kawałkiem ryby.

Chef
- Ja to słyszę! - Wyskoczył nagle.

Courtney
- No widzisz coś ty narobił głąbie? - Wrzasnęła wkurzona i wzięła nogi za pas.

Pokój Zwierzeń

- Ile będę musiała jeszcze czasu znosić przy tym narcystycznym ćwoku? Ugh, dobrze że ta dziecinada wkrótce się skończy.

Cody
Pokój Zwierzeń

- Pewnie jest zdenerwowana, bo wyjawiłem innym, że jesteśmy parą... Znaczy będziemy! Cóż, muszę ją jakoś udobruchać. Oczywiście swoim towarzystwem!

Izzy
Wskoczyła Chefowi na plecy.
- Haha, nie widzisz mnie! Nie strzelać tylko w biedne drzewka, one też mają uczucia! Wiśta wio! - Pociągnęła go za uszy.

Chef
- Złaź ze mnie niezrównoważona dziewczyno! - Warknął, a Izzy zakryła mu oczy.Strzelał na oślep aż w końcu trafił Courtney i Cody'ego. I przy okazji Trenta.

Courtney
- H-hej! No nie, to twoja wina, byłeś za głośno!

Cody
- Wydaje mi się, że to Izzy krzyczała. - Podrapał się w tył głowy.

Duncan
Zielonowłosy ukrywał się w koronie drzew. Oczywiście nie na samej gałęzi, ale liśćmi. By kryjówka nie była zbyt oczywista. Z małej szparki spośród nich obserwował co się dzieje na dole. Na razie widział tylko zające i sarny, nic szczególnego.

Gwen
- Jezu kobieto, wyłaź z mojej kryjówki! - Kopnęła ostro Heather i ta wyturlała się spod mechu.

Heather
Wkurzona spojrzała na to z boku i zaczęła krzyczeć.
- Zabiję cie! Tyl... - Szybko zamilkła i powoli zaczęła się wycofywać, gdy zobaczyła jak Izzy ujeżdza na oślep Chefa. Po chwili zaczęła biec.

Gwen
Spod mechu nie widziała co się dzieje.
- Frajerka - burknęła pod nosem, będąc pewna że Heather po prostu wybiegła ze złości.

Chef
- Zejdz ze mnie!! - Machał jak szalony rękami i starał się celować w Izzy lecz pudłował. Po chwili potknął się o wystający mech, czyli Gwen.

Gwen
- AAA!

Chef
W wyniku upadku, Izzy spadła mu z głowy i teraz wszystko widział.
- Aha! Ma Cię mała. Myślałaś, że umkniesz przed bystrym wzrokiem Chefa Hatcheta? - Wstrzela wodą w Gwen, a potem Izzy, która tym razem nie zdołała uniknąć ataku, bo rozmawiała z Patrykiem; nie zdążyła go jeszcze zjeść.

Izzy
- Ay, caramba! Jednak nie przynosisz szczęścia ziomek, ta stara prukwa kłamała. Buuu! - Pożarła teraz rybę razem z ościami.

Chef
- Dołączacie do mnie i reszty. Z tego co mi się wydaje... Zostało jeszcze trzech nieudaczników, hehe.

Cody
Zasmucony trochę starał się osuszyć. Zwrócił się do Trenta.
- No ale kicha z tym Noah. Szczerze to było trochę podejrzane z jego strony. Udaje że jej nienawidzi, a potem z nią spiskuje by nic na niego nie wyszło.

Trent
Nie wiedział co o tym myśleć. Cody zdawał się zbyt szczery. Ciężko byłoby mu uwierzyć że go okłamał.Ale Noah też taki nie był.

Noah
Spacerował spokojnie po plaży. Słyszał z lasu że wszystko tam się rozgrywa więc był spokojny. Szedł powoli ku krzesłu które zapewnić miala mu wygrana.

Duncan
Gdy poczuł że jest bezpiecznie, postanowił zejść z drzewa. Zaczął się powoli przekradać koło mokrych kolegów i zmierzał powoli w stronę mola.

Heather
Miała farta, że Gwen ją wypchnęła. Teraz po cichu szła wzdłóż obozu i zaczęła biec po wygraną.

Wkrótce drogi trojga zawodników się złączyły. Teraz zaczął się prawdziwy "krwawy" bieg. Tak niewiele brakowało do nietykalności. Również nie obchodziło rywali, że ich słychać. Chef zaczął ich gonić i próbował strzelać ze swego wodnego pistoletu.

Izzy
- Dajesz Noah, juhu! - Dopinguje swego chłopaka.

Courtney
- Nie pamiętasz? On ma sojusz z Heather!

Izzy
Nie słucha jej tylko patrzy na niego rozmarzona.

Trent
- Szybciej debilu mój! - Nadal ma mu za złe, że go tak zostawił samego na dachu na pastwę losu.

Heather nikt nie kocha, haha. A nie...

Lindsay
- Heather, Heather! Kto dziś wygra? Heather! Dopingujcie ze mną! Tyler! - Szturchnęła chłopaka.

Tyler
- Eee, tak! Heather... - Powiedział słabo, bo nie podobała mu się "przyjaźń" blondynki ze złem wcielonym.

Chef
Pocisk wodny trafił w mola książkowego.- Trafiony! Jeszcze ty kryminalisto i laluniu!

Duncan biegł łeb w łeb z dziewczyną. Popychali się i próbowali rywala zdekoncentrować.

Heather
- Ten dzień jest moim dniem!

Duncan
Nie spodziewał się tego, ale Heather popchnęła go tak mocno, że wpadł do wody.

Heather
Usiadła na krzesełku ratownika.
- Wygrałam!!! - Krzyczy przeszczęśliwa.

Duncan
Szybko wypłynął zirytowany. Wypłuł strumień wody ze swoich ust.
- Ta... Tym razem ci się upiekło. - zmarszczył brwi i starał się jeść z wody.

Courtney
Zacisnęła radośnie ręcę w pięści. Heather jest bezpieczna. Teraz wystarczy tylko namówić innych na głosowanie na Noah.

Cody
Podszedł do niej od tyłu i przytulił ją ramieniem.
- No kochana, wiem dlaczego masz taki szeroki uśmiech na twarzy - uśmiechnął się podstępnie.

Courtney
- ohhh? - lekko się zmartwila, ale starala tego nie pokazywac - dlaczego wiec mam?

Cody
- Bo ja tu jestem! Prawda? - przytulił ją.

Courtney
- Yyy tak, to dlatego ze tu jestes... Kochanie.

Noah
- Kochanie? - Zdziwił się otrzepując mokrą rękę. - Stary, ty chyba nie bierzesz jej słów na poważnie...?

Cody
- Oczywiście, że tak... Zdrajco. - Przytulił mocniej Courtney.

Noah
- Słucham? - Wszystko słyszał, ale chciał, by znowu to powiedział. Jaki zdrajco?!

Cody
- Kurczę, to za tą Izzy chcesz mnie wywalić? No Jezu, wolę Courtney. Izzy jest dziwna i... jest twoja. Twój układ z Heather, by mnie wywalić bardzo mi się nie podoba. - Zmarszczył brwi.

Noah
- Myślisz że serio bym z nią wszedł w jakikolwiek układ? - Spojrzał z politowaniem na młodego amanta tulącego się do swojej ofiary.

Cody
- To na pewno dla niepoznaki się z nią pokłóciłeś! Mam swoje zaufane źródła! - Powiedział pewnie.

Noah
Popatrzył w jego stronę wątpliwie.
- Doprawdy? A nie sądzisz, że ktoś tobą po prostu manipuluje?

Trent
Podszedł do Duncana i podał mu rękę by wyszedł z wody.
- Upiekło się tej lafiryndzie, ale i tak się jej pozbędziemy nie?

Cody
- No nie, Courtney by mnie nie okłamała, prawda? - Spojrzał na dziewczynę.

Courtney
- Oczywiście, że nie. Przecież ja Cię... Bardzo lubię. - Powiedziała z trudem.

Cody
Pokój Zwierzeń

- Bardzo lubię w języku kobiet oznacza kocham! Wiem, bo uczę się tego języka od kilku lat, no Codymen musi wiedzieć takie rzeczy! - Jest szczęśliwy.

Duncan
- Pewnie, ale tymczasem zajmijmy się Courtney. - Powiedział cicho. - Wkurwia mnie ona z każdym kolejnym dniem i podejrzewam, że ona ma z Heather sojusz. - Spojrzał w kierunku zadowolonej czarnowłosej.

Noah
- No chyba jesteś debilem... - chłopak przyłożył rękę do czoła w geście zdegustowania - Jestem pewny że to ona ma sojusz z Heather!

Cody
- Widzisz? Teraz oskarżasz innych! Courtney - zwrócił się do niej - miałaś racje! - Położył jej rękę na policzku.

Courtney
Pokój Zwierzeń

Wzdryga się.
- Nic dziwnego że Heather było tak trudno udawać że go lubi.

Chef
- Dramaty... I to najbardziej lubię w tym niskobudżetowym programie.

Chris
- Oj, ja też, uwierz mi. To co napijemy się czegoś przed ceremonią?

Chef
- Myślałem, że nigdy nie zapytasz. - Poszedł za Chrisem do jego willi.

Courtney
Pokój Zwierzeń

- Cody jest taki naiwny... łatwo go wkręcić, a zatem Noah wylatuje.

Duncan
Pokój Zwierzeń
- COURTNEY. - Powiedział dosadnie. - Już od tylu odcinków próbuję się jej pozbyć.

Gwen
Pokój Zwierzeń

- Gdyby Heather nie zdobyła nietykalności... to sądzę, że na nią bym głosowała. W końcu przyczyniła się do eliminacji Bridgette... Zresztą, za większością eliminacji to właśnie ona stała. Ale na drugim miejscu w top najbardziej wkurzających osób jest mądralińska.

Izzy
Pokój Zwierzeń

- No jak Cody może uważać, że Noah mnie zdradza z Heather? Mały ma coś nie po kolei we łbie, haha!Głos na niego!

Lindsay

Pokój Zwierzeń

- Noah kradnie mi kumpelę. - Powiedziała obrażona ze skrzyżowanymi ramionami.

Tyler
Pokój Zwierzeń

- Lindsay powiedziała, żebym głosował na Noah - Zastanowił się - Spełnie życzenie swojej damy serca!! - Zrobił dramatyczną poze, przez którą się przewrócił.

Trent
- Nie ma co owijać w bawełne. Courtney. Nie przepadam za nią - Pokręcił głową.

Heather
Pokój Zwierzeń

- Rozmawiałam z Courtney i zapewniała, że Noah to dobry wybór. Mam nietykalność więc na razie inni frajerzy mnie nie obchodzą - prycha zadowolona - A Noah rzeczywiście był irytujący.

Noah
Pokój Zwierzeń

- Już widzę co tu się odwala. Courtney na bank manipuluje Codym, a on jak głupi za nią podąża bo ona jedyna jest na tyle zdesperowana żeby miec jego głos. Rany co za idiota... - Zrobił facepalma - Głosuję więc na nią.

Cody
Pokój Zwierzeń
- No oddaję swój głos na Noah. On ciągle kłamie i oszukuję, Courtney na pewno mówiła prawdę! Noah, zawiodłem się na tobie. Wydawałeś się być spoko ziomem...

Chris
Po głosowaniu, wieczorem nadszedł czas na ceremonię eliminacyjną. Wszyscy jak zawsze zasiedli naprzeciwko ogniska.
- Heather, masz nietykalność. Zatem 0 głosów na ciebie i... otrzymujesz jako pierwsza piankę. - Rzuca jej słodycz.

Heather
Uradowana ją łapię i uśmiecha się złośliwie do wszystkich. Jest bardziej pewna niż czegokolwiek, że to Noah odpadnie.

Chris
Następnie rzuca pianki Duncanowi, Lindsay, Izzy, Gwen, Tylerowi, Trentowi i Cody'emu.
- Na talerzu zostały tylko dwie pianki. A każdy wie co to oznacza. Courtney, Ciebie to po prostu nikt nie lubi.

Cody
- Ja jej nie lubię, ja ją kocham! - Wtrącił się.

Chris
- Emm, tak... Noah, ty masz sojusz z Heather. - Zaśmiał się.

Noah
- Nie mam żadnego sojuszu. Bujda. - Mruknął pod nosem, wiedział, że i tak nikogo nie przekona.

Chris
Wzdycha
- Courtney, jeszcze zostajesz. Noah, odpływasz łódką wstydu.

Trent
- Kurdę tak mi przykro stary - Podszedl do Noaha i przybił z nim grabę. Duncan także dołączył.

Duncan
- Dzięki za wszystko stary - Powiedział niby niechętnie, ale czuł jakiś smutek z tego powodu. W końcu to Noah ich zawsze ogarniał.

Noah
- Spoko chłopaki - Zapewnił ich gestem że jest ok - I tak ten program był nudny. Ale wam radzę - ściszył głos - Wyemilinujcie Heather i Courtney. One za bardzo kręcą. I już w siebie nie wątpcie idioci. Teraz możecie ufac tylko sobie, bo inni za bardzo mają namieszane w głowach przez ich manipulacje. No może poza Izzy - Uśmiechnął się do niej - Ona ma namieszane tak z natury.

Izzy
- Noah, będę tesknić - Podeszła do niego i przytuliła go najmocniej jak tylko mogła. Po chwili wskoczyła na niego i przytuliła niczym małpka - Kocham Cię mój patyczaku.

Noah
- Izzy! Ja cie nie utrzymam!! - Zaczął tracić równowagę i razem upadli. Po chwili zaczął się śmiać i pocałował ją w usta - Ja ciebie też kocham wariatko.

Noah
Podniósł się z ziemi i jeszcze popatrzył czule na Izzy. Ruszył portem wstydu i wsiadł w łódkę przegranych. Odpływał i machał trzem uczestnikom, którzy na to zasłużyli.

Izzy
- Spodziewaj się mnie w każdej chwili! Przypłynę!!! - Zdążyła wykrzyczeć, gdy jej chłopak powoli znikał za horyzontem.

Heather
Pokój Zwierzeń
- Głównego środka godzenia się chłopaków zniknął. - Ze złośliwym uśmieszkiem pokręciła głową. - Dość często dochodzi do ich sprzeczek, więc to tylko kwestia czasu aż samych siebie wykopią. Chyba... - Tym razem nie była tego tego taka pewna.

Cody
Pokój Zwierzeń
- No trochę mi jego szkoda, ale... To był dobry ruch, inaczej przecież to głosowałby na mnie lub co gorsza... Na Courtney! Nie przeżyłbym tutaj bez mojej pokrewnej duszy.

Trent
Usiadł na schodach i myślał trochę zmartwiony. Już finałowa dziewiątka. Zdawało mu się, że to tak blisko, a tak daleko.

Duncan
Siedział koło niego i probował go jakoś rozweselić.
- O czym tak myślisz krolewiczu?


Trent
- Zaszedłem dalej niż mógłbym przypuszczać. I to z tobą. - Złapał go za dłoń. - I no... będzie dziwnie... Gdy któryś z nas odpadnie... Zostanie sam. Ugh, ciężko mi to wytłumaczyć. - Westchnął uciekając wzrokiem.

Duncan
Kciukiem zaczął gładzić go po dłoni po czym podniósł ją do swych ust i ucałował.
- Wciąż będziemy razem. I to... nie zmieni się, prawda? Chyba, że znajdziesz sobie innego kolesia z poprawczaka. - Mrugnął do niego.

Trent
- Jeden mi wystarczy - Zaśmiał się i położył głowę na jego ramieniu. Potrwali tak chwilę w ciszy, napawając sie swoją obecnością.

Courtney
Obserwowała to wszystko z domku i zirytowana marszczyła brwi.

Heather
Stała obok niej ze skrzyżowanymi rękami.
- Czyli co? Teraz pora ich rozdzielić?

Courtney
- Najwyzsza pora. Tym razem nie mają osoby która będzie mówić im że wszystko jest dobrze. Mają siebie tylko, a przecież sami ze sobą długo nie wytrzymają w spokoju.

Heather
- Jakieś świetne pomysły? Było trzeba wcześniej się go pozbyć. Próbowałyśmy wszystkiego i oni dalej się nie poróżnili. - Zauważyła.

Courtney
- Ale teraz będzie łatwiej, bo Noah tu nie ma. - Spierała się.

Heather
- Zorientują się, że znowu coś kręcimy. - Prychnęła.

Duncan
- No to dołączymy kogoś jeszcze do naszego związku. - Zaśmiał się po chwili ciszy. - Nowe doświadczenia zawsze mile widziane.Pocałował go w kącik ust.

Trent
- Może Tylera? - Zaśmiał się głośno, nie zauważając że akurat chłopak przechodził.

Duncan
Zauważył go więc postanowił go wkręcić.- Taaaak... Wiesz no. Tyler idealnie nadaje się do naszego grzesznego związku.

Trent
- Taki macho, czyż nie?

Tyler
Nie był pewien co robić. Zastygł w miejscu.

Duncan
- No nie wstydź się! Choć do nas! - Zachęcał go do usiąścia mu na kolana

Courtney
- Mówię ci. Uda się - Bawiła się swoimi włosami - Po prostu musi to być coś, na co będziemy mieli wpływ ale nikt nie da radę tego powiązać z nami.

Tyler
- Yyy... - Zamurowało go. Gapił się przerażony na chłopaków, a zwłaszcza na Duncana, który próbował go tylko zachęcić.

Duncan
- Coś nie tak, Tyleeer? - Przeciągnął jego imię i oblizał swe usta.

Tyler
- Nie mogę, n-nie chcę w-wam przeszkadzać... - Jąkał się.

Trent
- Nie przeszkadzasz, to będzie dla nas wielka przyjemność. Nauczymy Cię jak to się robi. - Puścił mu oczko.

Tyler
- N-nie mam czasu, yyy, Cody coś ode mnie chciał. A-albo Lindsay... - Spierdolił.

Heather
- Trzeba coś prędko wymyślić. Te ich obrzydliwe gierki nie mogą dłużej trwać. - Powiedziała zniesmaczona.

Chlopaki spojrzeli na siebie i zaczęli się śmiać jak szaleni.

Duncan
- Za każdym razem bawi mnie to coraz bardziej - podsumował wydarzenie.

Tyler
Pokój Zwierzeń

Dygocze z przerażenia.
- No wiedziałem że kiedyś zaproszą mnie do trójkąta! - głos mu się łamie - Ale ja wole dziewczyny!

Courtney
- Cierpliwości... Zakończymy już niedługo tę dziecinadę.Gwen wróciła do domku i dziewczyny szybko się od siebie odsunęły by nie stwarzać pozorów.

Gwen
Jednak nie mogła się powstrzymać, by nie rzucić im podejrzliwego spojrzenia. Wyglądają jakby przed chwilą rozmawiały... I to bez mordobicia. Postanowiła już nie zawracać sobie tym głowy i położyła się do łóżka, bo przebrała się już w piżamę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro