3. Awantura przy grze w zbijaka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Część ludzi która już odespała wyzwanie powoli się budziło.

Lindsay
- Ahhh, znacznie lepiej!! - ziewnęła po czym nałożyła sobie maseczke.

Beth
- UUU ja też moge? - spytała się blondynki podekscytowana.

Lindsay

- Jasne!!! - dała dziewczynie jedną ze swoich maseczek i zrobił sobie spa.

Heather się to nie spodobało że dziewczyny dogadują się miedzy sobą, a nie tylko z nią...

LeShawna
- Wow, laska. Do twarzy Ci z tym. - Skierowała swe słowa do okularnicy.

Beth
- Tak myślisz? - Spytała z uśmiechem.

LeShawna
- Jasne! Heather, co to za nietęga mina? - Spojrzała z obojętnym wyrazem twarzy.

Heather
- Dziewczyny! A może mi pomożecie z balsamem? - usmiechnęła się do nich sztucznie. Za wszelką cene chciała by skupiły się tylko na niej.

LeShawna
Wyczuła że coś tu nie pasuje, ale wolała się nie wtrącac. Za to podeszła do Izzy która gryzła bez powodu buta.
- Hej... Izzy? Co ty robisz?

Izzy
- Sprawdzam temperature powietrza, a co nie widać? - dalej gryzla buta zaciekle.

LeShawna
- Jasne... - może to był zły pomysł.

Na stołówce wszyscy się już zebrali. Susły czekały tylko na jeszcze jedną osobę - Gwen. Gotka powolnym krokiem i ze spuszczoną głową weszła do stołówki. Zaczęli bić brawo.

Bridgette
Ze stolika Okoni posłała dziewczynie uśmiech i pokazała jej kciuka.

Gwen
Dziewczyna wyglądała okropnie. Była mega zmęczona i niewyspana, ale raczej nie jest łatwo odespać kilka dni z rzędu. Usiadła spokojnie na swoje miejsce i starała się nie paść.

Trent
Cały radosny siedział przy stoliku okoni. Zajadał się owsianką i był pochłonięty rozmową z Courtney. Wydawała się całkiem spoko, ale jej obsesja na punkcie doświadczenia obozowego i list była irytująca. Zdecydowanie bardziej wolał rozmowy z Duncanem, swoim nowym kumplem z drużyny.

Duncan
Odsunął miskę z jedzeniem i położył głowę na stole wykończony. Nawet nie obchodziło go, że Trent jest na prowadzeniu w relacjach z Courtney. Pragnął tylko jednego. Snu.

Geoff
- Stary, żyjesz? - Spytał swojego kolegi.

Duncan
Nie odezwał się, bo prawdopodobnie zasnął.Gdy obie drużyny posiliły się, poszły na miejsce, gdzie miało odbyć się zadanie. Tym razem będzie to gra w zbijaka.

Noah
- Gra w zbijaka? No proszę, czy nie ma bardziej intelektualnych wyzwań? - prychnął chłopak. On na pewno nie będzie się udzielać

Katie
- O rajusku, Sadie!! Czy to będzie jak wtedy gdy ten przystojny sportowiec w liceum przywalił mi w twarz, zemdlałam a on zaniósł mnie do pielęgniarki?

Sadie
- Masz racje Katie!! Ale tym razem może nie oberwiemy! - popatrzyła na Eve która była pełna furii i wyglądała jakby miala wygrać.

Cody
- Ja dam rade!! Powale je wszystkie!! - myślał o panienkach, ale drużyna chyba pomyślała o zawodnikach, wiec kiwnęła dumnie głową.

Gwen
Dziewczyna była padnięta. To ze miała wyjebane na konkurencje to mało powiedziane. Usiadła na trybunach i drzemała...

Duncan
Położył się na trybunach i zamknął oczy. Za chwilę podniósł głowę i spojrzał groźnie na swoją drużynę.
- Tylko spróbujcie mnie tknąć. Jasne? - Znowu położył głowę i spróbował zasnąć.

Bridgette
Blondynka spojrzała na trybuny, gdzie gotka drzemała. Jej wzrok był współczujący, a potem zwróciła się do swej drużyny.
- Drużyna gotowa? - Spytała entuzjastycznie.

Courtney
- Jednego zawodnika mniej. Świetnie. - Skrzyżowała ramiona i wlepiła wzrok w punka.

Eva
- Nie martwię sie!! Umiem nieźle grac - strzyknęła wręcz przerażająco karkiem, a inni się od niej odsuneli.

Moze faktycznie umie grac? Dobrze ze nie odpadła wcześniej.

Trent
Na razie siedział na trybunach. Był pełny skład na boisku. On bardziej nadawał się do występów, wiec może lepiej ze na razie siedzi. Postanowił ze skoro siedzi, to przypilnuje by nikt nie przeszkadzał Duncanowi we śnie. Postanowił więc wymyślić nową piosenkę w głowie.

Gwen
Śniła bardzo przyjemnie. Dużo miała snów wraz Bridgette, bardzo polubiła ją, a sny o niej były mega przyjemne. Uśmiechała się przez sen.

Courtney
Damy rade, damy rade!! Przecież mam liste!! Wiem co i jak!! Motywowała siebie w duchu dziewczyna.
- Dobra drużyno! Tym razem im pokażemy!! - Wydarła się bardzo głośno.

Trent
- Trochę ciszej Courtney... Chyba nie chcesz obudzić Duncana?

Courtney
Westchnęła i tym razem powiedziała normalnym tonem.
- Powinien nam pomagać, a nie spać sobie w najlepsze, gdy ja tu się produkuje.

DJ
- Koleś nie spał 3 dni. Kilka godzin snu ewidentnie nie wystarczy, zrozum go.

Geoff
- Tak! Po za tym, ziom jest niezłym zawodnikiem. No tylko spójrz na niego. Jak nie zagra to nawet nie mamy powody, by go wyeliminować.

Courtney
- Dobra! Ugh... - Przewróciła oczami.

Chef
Zagwizdał gwizdkiem.
- Na boisko!

Lindsay
Lindsay ruszyła śmiało na boisko. Uśmiechnięta pewna siebie, a Tyler jej machał radośnie. Nagle zaczęła się zastanawiać na głos.
- Co to jest gra w zbijaka? - Kilka osób z jej drużyny było załamanych jej głupotą.

Lindsay szybko oberwała od Evy. Dziewczyna wiedziała jak grać bez dwóch zdań. Lindsay szybko się podniosła, a inni zareagowali na nią ze strachem.

Lindsay
- Jak ja wyglądam? - spytała się Tylera

Tyler
- Wyglądasz... Cudownie - odpowiedział szczerze Tyler. Lubił jak dziewczyna wygląda jakby uprawiała sport. Jak on.
Stał przy blondynce i trzymał ją za rękę. Uśmiechał się do blondynki, a ona robiła to samo do chłopaka.
- Wiesz, może chciałabyś pójść...

Lindsay
- Z tobą zawsze! - Wykrzyczała.

Geoff z drużyny Okoni z ogromną łatwością trafił lekko w Tylera. Heather złapała się za głowę załamana tym, że jej drużyna jest taka słaba. Sportowiec z głupiutką blondynką zszedł z boiska i gdzieś poszli. Czarnowłosa patrzyła na nich z irytowaniem.

Heather
- Susły, nie bądźcie takimi ofermami! Postarajcie się! - Krzyknęła zbulwersowana.

Courtney
- Jak dobrze, że potrafię robić listy. One zawsze pomagają. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy. Nawet nie zauważyła jak wredna dziewczynka szykowała się do rzutu i... trafiła szatynkę w policzek.

Heather
- Ups. Tak mi się... wymsknęło. O, jednak nie, to był celowe spięta dupo. - Zaśmiała się krótko i diabolicznie.

Courtney
-Ty... Ugh, nie jestem spięta! - Usiadła zdenerwowana na trybunach trzymając się za policzek.

Trent
Wszedł za Courtney. Kurcze, mega brutalna gra... Nie w moim klimacie ale jednak trzeba, pomyślał. Ustawił się do pozycji.

Chef
- na miejsca! Gotowi! Start! - zagwizdał na rozpoczęcie. 

Gra zaczęła powoli przechodzić na korzyść susłów. Okonie szybko odpadali. Najdłużej wytrzymała Eva i Bridgette, ale to nie wystarczyło do zwycięstwa...

Courtney
- Nie możemy trzeci raz z rzędu przegrać. Potrzebujemy kogoś silnego... bezwzględnego... przebiegłego... bez skrupułów... kogoś kto rozwali te Susły na miazgę. - Powiedziała zdecydowanie uderzając pięścią w drugą dłoń.

Eva
- Hej, ten opis doskonale do mnie pasuje! Nie widzicie tego? - Stwierdziła oburzona.

Courtney
- Jasne Evo, ale potrzeba nam kogoś z planem. Moje listy zawiodły, to się jeszcze mi nigdy nie przydarzyło. - Popatrzyła na trybuny, gdzie był tylko Duncan, który spał w najlepsze. - Kto go pójdzie obudzić? - Spytała szeptem.

DJ
- Ym-ym. - Zaprzeczył. - Jeśli to zrobimy... zabije nas.

Courtney
- Nikogo nie zabije. - Przewróciła oczami. - Potrzebujemy go, by znowu nie przegrać, a jemu jak i wam chyba zależy na zwycięstwie, prawda?

Wszyscy zgodnie pokiwali głowami.

Katie
- Kurczę, Sadie. Przypomniało mi się, gdy grałyśmy razem w szkole w zbijaka. Dawid tak mocno we mnie uderzył piłką, że miałam siniaka przez trzy miesiące.

Sadie
- Oh, pamiętam! Akurat miałaś mieć w ten sam dzień o godzinie 15:30 randkę z Kacprem.

Katie
- Tak, to było okropne!

Trent
Westchnął.
- Dobra ludzie! Ja go obudzę - bezceremonialnie potrząsnął jego ramie, za które został szybko złapany - Spokojnie ziom, wiem że jesteś padnięty, ale drużyna cie potrzebuje.

Courtney
- On ma racje! Przegrywamy! - wykrzyczała rozpaczliwie dziewczyna.

Tymczasem drużyna przeciwna mega cieszyła się z prowadzenia.

Gwen
Obudziła się. Czuła się znacznie lepiej. Na tyle dobrze że postanowiła się na chwile wymknąć wraz z pamiętniczkiem. Chciała spisać swój sen. I tak jej drużyna wygrywała.

Duncan
- Mała... Świetnie sobie poradzicie. - Założył ręce na kark. - Jak przegracie nie wywalicie mnie, więc czemu miałbym wam pomagać? - Powiedział lekko zdenerwowany.

Courtney
- Jesteś tego taki pewien? Gwarantuję Ci, że jak przegramy... W podskokach wrócisz do domu. Więc co ty na to... Mały? - Odszczeknęła.

Duncan
- No dobra. Technikę, którą wam pokażę nauczyłem się w poprawczaku. Nazywa się... Popędź nowemu kota. - Powiedział pewny siebie.

Okonie i Susły ponownie ustawiły się w gotowości. Dzięki wskazówkom Duncana, które dał na początku przed rozgrywką powalili jednego zawodnika - Owena.

Courtney
- Tak, tak! Udało się! - Przytuliła się do zielonowłosego.

Duncan
- Spokojnie, to dopiero początek. - Odparł zadowolony z siebie patrząc na Trenta.

Trent

Odwzajemnił spojrzenie. Polubił typa. Mimo ciekawej, aczkolwiek niezbyt pozytywnej przeszłości wydawał mu się naprawdę porządnym człowiekiem.
- Dobra stary, mów co mamy dalej robić! - Wypalił Trent, gotowy by wygrać.

Tyler
Siedział sobie pod mostem z Lindsay i zupełnie nie przejmował się wyzwaniem. No co poradzić. Lindsay była ładna i fajna. Fajnie mu się z nią gadało, nawet jeśli polowy nie kumała.

Heather
Ta drużyna to porażka. Porażka! Myślała. I gdzie jest Lindsay? Rozglądała się dookoła i wkurzona. Zobaczyła, że Tylera z ich drużyny również nie ma...
Dziewczyna i tak w końcu została trafiona przez Trenta, więc był to czas, by usiadła na ławeczkę. Ale ona miała inne plany... Co ta Lindsiotka i niedorobiona o takiej samej inteligencji jak blondyna łamaga wyprawia? Jeśli się obściskują, zabije ich, przemknęło jej przez myśl. Następnie poszła poszukać zakochanej pary.

Duncan
- Nieźle grasz, Trent! - Skomplementował go, ale oczywiście musiał dodać jakąś uszczypliwą uwagę. - Myślałem, że taki frajer jak ty będzie zupełnie grał jak Tyler. - Zaśmiał się.

Heather
Gdy czarnowłosa ich znalazła zmierzyła groźnym wzrokiem Tylera i Lindsay.- Co wy tu robicie?! - Zapytała wściekła.

Lindsay
Tak gwałtownie podskoczyła w miejscu, że nabiła sobie kolejnego guza.
- Heather!! My... Eeee...

Heather
Nie słuchała. Od razu chciała rzucić kajakiem w Tylera, ale zapomniała, że teraz jest w ich drużynie, więc tym razem mu "wybaczyła", a Lindsay zabrała za ucho z powrotem do drużyny.
- Masz tu siedzieć i nigdzie się stąd nie ruszać. No chyba, że będziesz proszona na boisko.

Lindsay
- Tak, Heather...

Okonie odbiły się od dna. Teraz im zdecydowanie lepiej szło niż na początku. Dzięki taktyce Duncana. W końcu na boisku zostali tylko Cody, DJ i Katie.

Trent
Po takiej pochwale jaką zafundował mu Duncan, nie mógł go zawieść. Zaczął dopingować DJa, który ewidentnie tego potrzebował. Uderzył Codiego z całej siły!!

Tak!! Udało się!!

Okonie wygrały!!

Gwen
Wróciła i zobaczyła wynik. Z jednej strony było jej przykro, ale jak zobaczyła szczery uśmiech Bridgette która podskakiwała radośnie, sama się ucieszyła. A może i nawet lekko zarumieniła? Ściskając swój pamiętnik do piersi patrzyła radośnie na dziewczynę i nawet rozpływała się jak lody na słońcu.

Trent z całej tej radości podbiegł do Courtney i ją przytulił z całych sił, a dziewczyna raczej nie miała nic przeciwko...

Courtney uśmiechnęła się lekko i sprawdziła czy Duncan to widzi. On miał odwróconą głowę w przeciwną stronę, ale pewnie kątem oka zauważył ten gest, który trochę rozzłościł punka. Nie dał po sobie tego poznać.

Bridgette
Gdy blondynka podskakiwała radośnie z odniesionego sukcesu popatrzyła na gotkę. Uśmiechnęła się do niej, bo tamta również posłała jej ten gest.

W domku Susłów dziewczyny jak i chłopcy zastanawiali się kogo wywalić.

Heather
- Wyeliminujmy Owena. Jest tłusty, leniwy, nic tylko je. Fakt, w zbijaka sobie nieźle radził, ale to tylko irytujący obżartuch. Musimy się go pozbyć.

Owen
Akurat w tym czasie Owen udał się do stołówki. Musiał się pocieszyć że przegrali.

Izzy
Biegała sobie po okolicy i rechotała. Po chwili wleciała do Stołówki udając samolota.
- Hahah grubasku!! Jesteś World Trace Center!! - i wpadła na niego z pełną energią.

Trent
Siedział sobie wygodnie w kabinie i cieszył się, że wygrali. Siedział właśnie z innymi okoniami i dzielili się chipsami.
- A jak wtedy przywaliłaś Eva! Było genialne!! - Chwalił tak w sumie każdego, ale najszczerzej mu to wychodziło w stosunku do Duncana, który wyglądał obecnie jakby nie był w sosie.

Trent stwierdził, że mimo wszystko chłopak nadal jest zmęczony, to dlatego.

Gwen
Siedziała sobie przed chatką i pisała coś w zeszycie. Uśmiechała się sama do siebie a nawet się lekko rumieniła.

Cody
Przyszedł nie wiadomo skąd i od razu obtoczył Gwen ramieniem.
- Hej laska, co tam skrobiesz? Czyżbyś pisała o mnie? - starał się mówić zalotnym tonem.

Gwen
Zirytowała ją obecność Codiego. Nie była nim zainteresowana i raczej nie bedzie. Przyciskała mocno swój pamiętnik do piersi, by nie wydać jego zawartości.

Cody
- Pamiętniczek, tak? Ściśle tajne? Rozumiem, ale wiesz... mi możesz zdradzić, nikomu nie powiem. - Uśmiechnął się do dziewczyny.

LeShawna
- No nie wiem, całkiem miły z niego gość, ale... muszę się niestety zgodzić z pyskatą. Owen nie bardzo nam się przyda w wyzwaniach.

Beth
- A jak będzie wyzwanie związane z jedzeniem? Wtedy nikt nas nie przebije.

Lindsay
W swoje dłonie bierze rękę brązowowłosej, a w swej drugiej dłoni trzyma błękitny lakier do paznokci. Maluje jej jeden paznokieć, a Beth patrzy na nią ze zdezorientowaniem.
- O, pasuje do ciebie ten kolor idealnie! Podkreśla twój uśmiech.

Beth
Po usłyszeniu komplementu uśmiechnęła się.
- Serio? Wow, chyba masz rację! Do ciebie pasuje, umm... łososiowy. - Stwierdziła niepewnie.

Lindsay
- Nie, no co ty! Ten kolor dawno wyszedł z mody.

Heather
- Hello, dziewczyny! Kogo wywalamy? - Spojrzała na swe sojuszniczki porozumiewawczym wzrokiem.

Courtney
- Sprzyja nam dobra passa. Kolejnym razem również zwyciężymy! - Uniosła do góry pięść.

Duncan
- Jasne, księżniczko, ale to dzięki mnie. A nie twoim głupim listom. - Siedzi na schodach do domku i patrzy ze znudzeniem na dziewczynę.

Courtney
- Co chcesz przez to powiedzieć? - Zapytała zdenerwowana.

Duncan
- Że to dzięki mnie odnieśliśmy sukces. - Posłał jej złośliwy uśmieszek.

Trent
Zastanawiał się teraz kogo stronę powinien trzymać. Co prawda uważał że bez Duncana byłaby siara i by przegrali, więc w tym bez wątpienia się zgadzał, ale teraz miał idealną okazję do poderwania Courtney. Nic tak nie porusza dziewczyn jak stanięcie w ich obronie gdy ktoś je atakuje. Skrzyżował swoje palce w duchu i zaryzykował.
- Uważam że te listy jednak sporo pomogły - mrugnął do Courtney uśmiechnięty, która zarumieniła się pod wpływem komplementu - Bez nich byłoby raczej źle - popatrzył Courtney w oczy, a ta ewidentnie była tym zauroczona. Jednak gitarzysta nie zauważył, że Duncan poczuł się dotknięty.

Gwen
- Nie pokaże ci nic mojego!! - odepchnęła chłopaka który westchnął. Chyba tym razem się domyślił, że dziewczyna nie ma ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Po chwili dziewczyna ponownie usiadła i dopisała ostatnie zdania do pamiętnika.

Heather
Przez okno kabiny susłów wyjrzała Heather i przyjrzała się gotce skrobiącej coś w notesie.

Pokój Zwierzeń
- Muszę się dowiedzieć co ma w tym notesie!! Za wszelką cene!!

Po chwili głośnik zatrzeszczał i dał sygnał, że czas na głosowanie!

Heather
Pokój Zwierzeń
- Łakomy tłuścioch wypada. Nie przyda nam się góra sadła.

LeShawna
Pokój Zwierzeń
- Wybacz stary. Jesteś miłym gościem, ale na kogoś trzeba oddać głos.

Beth
Pokój Zwierzeń
Wzdycha
- Mam obowiązek zagłosować tak jak Heather, przepraszam...

Lindsay
Pokój Zwierzeń
- Owen! - Powiedziała radośnie.

Noah
Pokój Zwierzeń
- Justin. Rozprasza wszystkie dziewczyny, w końcu nas to zgubi. I nie tylko dziewczyny... - Mówi myśląc o Owenie.

Justin
Pokój Zwierzeń
- Noah jest inteligentny, ale czy ma to? - Wyciąga lusterko i się przegląda. - No właśnie, nie ma!

Izzy
Pokój Zwierzeń
- Kurczę, wszyscy są odjechani! Owena bardzo polubiłam, nie ma takiej opcji by odpadł. A tam, - Powiedziała lekceważąco. - Niech będzie Cody, lepszego pomysłu nie mam, haha!

Cody
Pokój Zwierzeń
- Do Justina nic nie mam, poważnie. Ale jest on przystojny i może to zawadzać na mojej drodze do serca Gwen. Chyba będzie to słuszna decyzja...

Gwen
Pokój zwierzeń
- Szczerze nie wiem na kogo głosować. Za bardzo moje myśli skupiają się na kim... na czymś innym! - Powiedziała szybko, starając się nie być zbyt podejrzana - Chodzi mi o to, że... - Nie wiedziała co powiedzieć, więc westchnęła - Głosuje na Izzy, dziś rano zwisała z mojego łóżka i gapiła się na mnie podczas gdy sama jadła jakiegoś robala. Przeraża mnie - Zakończyła temat.

Chris
- Słuchajcie!! Mam wyniki waszego głosowania!! Do ogniska wszyscy z Susłów!!

Trent
Widział jak Duncan patrzy na niego dziwnym wzrokiem.

Pokój Zwierzeń
- Może trochę zrobiłem wtope. Duncan jest spoko gościem, ale jednak mam mega ochotę wygrać te 20$.

Duncan
Pokój Zwierzeń
- Poważnie, jak mógł to powiedzieć? To moja zasługa! Czy ktokolwiek sądzi, że listy spiętej księżniczki na coś się przydają? Okej, gość podrywa Courtney, ale kiedy on zrozumie, że te 20 dolców trafi do mnie?

Chris
- To wasza pierwsza ceremonia wręczania pianek Susły. Jak się z tym czujecie? - Uśmiechnął się złośliwie.Słychać tylko świerszcze.
- No dobra. Pianki dostają... Heather, LeShawna, Lindsay... Tyler...

Lindsay
- Tak, Tyler! To znaczy... - Napotkała wzrok Heather, a potem spuściła wzrok.

Chris
- Gwen, Noah i Cody. Oraz... Izzy i Beth. Owen, jesteś uzależniony od jedzenia. Nie bardzo przydasz się w wyzwaniach sportowych. Justin... Dbasz tylko o urodę i dekoncentrujesz dziewczyny. Dzisiaj opuści nas... Owen...

Izzy
- Cooo? WTC nas opuszcza? - powiedziała żart, którego nikt nie potraktował poważnie. Wskoczyła szybko na grubaska i przytuliła jego mordkę - Pamiętaj, bomby są bombowe!!

Gwen
westchnęła i udała się przed kabinę, gdzie przypadkiem spotkała Bridgette którą zaczepiał Geoff.

Geoff
- Laska, ale wyglądasz świetnie! Jak ta MILF'ka z filmu... - Widać było że Bridgette była raczej zniesmaczona wywodami Geoffa.

Gwen
- Gościu, ona raczej nie chce tego słuchać... - Wysapała do niego.

Trent
Siedział sobie na swoim łóżku i stroił gitarę, widząc jak Courtney się na niego gapi. Był zadowolony z siebie, ale zauważył, że Duncan także się na niego gapi.

Owen
- Miło było was poznać koledzy i koleżanki. Pa Izzy, pa Noah, pa... Justin... - Rozmarzył się, a ten go najwidoczniej zignorował.

Chris
- Taa, koniec z tym. - Z trudem wepchnął razem z Chefem grubego blondyna, który machał do wszystkich i odpłynął łodzią przegranych.

Bridgette
- Wybacz Geoff, ale przypomniało mi się, że... Gwen miała mi oddać książke...

Geoff
- Tak? Czytasz książki? Myślałem, że jesteś bardziej typem dziewczyny sportsmenki.

Bridgette
- No widzisz, najwidoczniej mnie za dobrze nie znasz. - Uśmiechnęła się do niego krzywo i wzięła gotkę za dłoń. Odeszła z nią kawałek dalej. - Widzę, że jeszcze jesteś w grze. Ulżyło mi. - Lekko się zaśmiała.

DJ
- To tak zagadujesz do dziewczyny, która Ci się podoba? - Uniósł brew.

Duncan
Po dłuższej chwili zorientował się, że wpatrywał się w muzyka. Potrząsnął głową i chwilę potem wyszedł z domku.

Courtney
Dziewczyna to zauważyła, więc postanowiła do niego pójść.- Przepraszam na momencik. Pójdę zobaczyć co u Duncana...

Trent
Nie podobało mu się to że Courtney poszła za Duncanem. Miał mieszane uczucia do do tych dwojga. Courtney wydawała się być zainteresowana Duncanem, co go wkurzało, a Duncan... w sumie sam nie wiedział co z nim... Podrapał się po szyi z powodu własnych dziwnych mysli i dalej stroił gitarę.

Courtney
Wyszła za punkiem. Nie żeby coś, ale jego zachowanie było dla niej dziwne i jako, że pisze listy, musiała się dowiedzieć co mu napisać by się zmienił. Widziała jak punk siedzi pod drzewem niedaleko jeziora i do niego podeszła.
- Hej...

Duncan
- Co tam księżniczko? Widzę, że ciągnie Cię do złego. - Posłał jej charakterystyczny uśmieszek. Chciał sprawdzić czy jak wyjdzie dziewczyna pójdzie za nim... Oczywiście się nie mylił, był z tego bardzo zadowolony. Niech ten grajek nie myśli sobie, że ma ją w garści. Dziewczyna nie wyglądała na osobę, którą zauroczą słodkie piosenki i tak dalej. Chociaż mógł się mylić....

Courtney
- Ta jasne, myśl se tak - przewróciła oczami, bo nie dlatego tu przyszła - Chciałam się tylko upewnić czy wszystko u ciebie ok. Zrobiłam dedukcje i zauważyłam, że ostatnio nie dogadujesz się z Trentem. Nie możesz się ogarnąć dla drużyny?!

Duncan
- Nie powiem kto tu jest nieogarnięty. Wyluzuj. - Wywrócił oczami. - Między mną, a Trentem jest dobrze, te twoje dedukcje źle na Ciebie działaj. - Prychnął. - Beze mnie bylibyście zgubieni. A teraz sorki, mała ale idę coś podpalić.

Courtney
- Podpalić?! Czyś ty zwariował?! - te krzyki przyciągnęły uwagę Trenta z kabiny, który zerknął przez okno.

Gwen
- Książka? - gotka podniosła brew, bo zaimponowało jej to jak skutecznie pozbyła się Geoffa - Nieźle surfereczko, całkiem nieźle - cały czas trzymały się za ręce.

Duncan
- O co chodzi? Pójdziesz na mnie naskarżyć na Chrisa? Wolne żarty... Trafiłbym ponownie do poprawczaka, a tego... Na pewno byś nie zniosła.

Bridgette
- Strasznie jest natrętny. Fakt, jest uroczy, ale... mówi do mnie ostatnio dziwne rzeczy. Nie wiem co o tym myśleć. - Powiedziała zmieszana.

Gwen
- Podoba ci się? - spytała niby od niechcenia, ale w środku była cała w napięciu z niewiadomego powodu. Spojrzała na surferke pytającym wzrokiem.

Courtney
Czy ten pajac myśli że cokolwiek dla niej znaczy? Prychnęła sama do siebie
- Zniosłabym, gdybyś nie należał do mojej drużyny. A skoro należysz, to ogarnij dupę! - Odwróciła się na pięcie i wróciła do kabiny.

Minęła Trenta na schodach, który wyszedł z już nastrojoną gitarą i usiadł na pomoście.

Po chwili zaczął grać i śpiewać, nie zdając sobie sprawy że jest podsłuchiwany.

Trent

Czasem tańcem są wspólne chwileee,
Czasem kłótnią jest chwili braaaak...

Śpiewał melodyjnie grając na trzy akordy prostą melodie.

Nieraz zdobywam siłeeee,
Nieraz tracę ją od taaaaaak....

Zamknął oczy, wczuwał się w melodie, która po chwili zaczęła płynąć prosto z serca. Zaczęły się mocniejsze uderzenia palcami o struny.

Koleeegoooo od noooocnych shit talkóóóów~
Sprawiłeś że świat jest ciekawszyyyy...
Czasem brak miii twych na policzkach dołkóóóów...
Gdy chwalisz się mi uśmiechając pewnie się...

Bridgette
- Nie, nie jest w moim typie. - Uśmiechnęła się do gotki dalej trzymając jej drobną dłoń.

Duncan
- No no, całkiem nieźle grajku. - Skrzyżował ramiona i z uśmiechem podszedł bliżej czarnowłosego.

Gwen
Westchęła z ulgą. W srodku. Uśmiechnęła się do blondynki i nie miała ochoty puszczać jej dłoni.

Trent
Nie zauważył, że Duncan do niego podchodził, cały czas grał na gitarze z zamkniętymi oczami, zmieniając co chwile na oślep akordy.

Czasem życie płata figle,
Czasem zmienia koleje swiatu,
Gdy nie widzisz jak plącze losy nagle,
Gdy nie patrzysz, zrywa szczęścia płatki kwiatu

Wziąż oddech.

Koleeegoooo od nocnych shit talkóóów~!!
Alternatywna rzeczywistość nas złapałaaaa!
Nie mam już pod ręką do siedzenia stołkóóów....
Ale siedzieć tu bez ciebie sie nie da...

Bridgette
Uniosła głowę patrząc na nocne niebo, które było usiane milionem gwiazd. Potem spojrzała na dziewczynę i rozluźniła delikatnie uścisk. Puściła jej dłoń.
- Jest już późno. - Ziewnęła. - Do jutra. - Uśmiechnęła się na odchodne i ruszyła do domku Okoni.

Duncan
Trent najwidoczniej nie zauważył zbliżającego się chłopaka, bo z jego ust wypływały co nowsze słowa. Usiadł pod drzewem nieopodal pomostu i wpatrywał się w śpiewającego gitarzystę.

Trent
Uwielbiał spiewać do melodii wydawanej przez struny jego gitar. Czuł, że wtedy cały jego umysł się oczyszczał, a piosenki były tym, co naprawdę czuł w tej chwili. Żadnych złudzeń. Żadnych kłamstw. Tylko szczerość wobec samego siebie.

Pamiętam tą chwile...
Gdy zdarzyła sie rozmowa pierwsza nasza,
Ja sam nie wiedząc co to było,
co nie często mi się zdarza,
Chciałem złapać te motyle,
Te motyle które wariowały w moich snach...
W moich snach...

Skończył piosenke.

Już wiedział.

Duncan obserwował z uwagą cały czas kolegę z drużyny, który śpiewał piosenkę. Gdy zakończył odwrócił się w stronę punka. On z delikatnym uśmiechem wstał spod drzewa i usiadł na pomoście obok Trenta.

Duncan
- Wymyślasz własne piosenki? - Spytał niby od niechcenia wpatrując się w dal. Zastanawiał się czy były to bezsensowne słowa czy były skierowane do kogoś...

Trent
Lekko się zląkł gdy Duncan usiadł, ale w sumie ucieszył się gdy to zrobił.
- O tak, od dawna, gram od dzieciaka... - wyznał mu powoli, drapiąc się po szyi - Zawsze improwizuje przy śpiewaniu, ale teksty zawsze zapadają mi w pamięć - wyznał punkowi.

Duncan
Pokiwał powoli głową w dalszym ciągu nie patrząc na Trenta.
- Ciekawe. Dobrze, że w drużynie mamy takiego utalentowanego zioma. - Szturchnął go przyjacielsko w ramię. Podniósł się z ziemi chcąc wracać do domku Okoni. - Idziesz?

Trent
- Nie stary, jeszcze... Trochę zostanę - popatrzył się w gwiazdy i myślał nad nowymi uczuciami, które uświadomiła mu piosenka. Uśmiechnął się do Duncana i zagrał delikatną melodie samą tabulaturą, już bez śpiewania, pochłonięty własnymi myślami...

Duncan
Gdy Trent odwrócił się w stronę wody grając kolejną muzykę uśmiechnął się lekko, a potem wrócił do kabiny myśląc nad... słowami muzyka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro